Kompas zen. Mistrz zen Seung Sahn. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Mistrz zen Seung Sahn
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Философия
Год издания: 0
isbn: 978-83-64213-12-0
Скачать книгу
się. „Co? Myślisz, że nie zrobię tego tylko dlatego, że jestem już stary?” To takie smutne być starym. Kiedy się zestarzejesz, choćbyś nie wiem jak próbował, nie możesz już robić różnych rzeczy tak samo dobrze jak kiedyś. To jest bardzo frustrujące. Nie masz energii. Również, kiedy się zestarzejesz, nie wyglądasz już tak ładnie. Masz wory pod oczami. Twój nos staje się ostry i cienki. Wargi stają się cienkie i ciemnieją. Twoje uszy nie słyszą już tak dobrze jak kiedyś. Na twoim czole pojawia się wiele kiedyś niewidocznych zmarszczek. Być może potrzebujesz już laski albo wózka. Starość nie wygląda wcale różowo. Nawet małe dzieci się z tego stanu nabijają. Wydawało ci się, że twoja młodość będzie trwać wiecznie, ale bardzo szybko zdajesz sobie sprawę, że wszystkie twoje włosy posiwiały. Kiedy wypadną ci zęby, nawet przeżuwanie stanie się dziwnym doświadczeniem, a kiedy będziesz się śmiał, dla innych będzie to jeszcze śmieszniejsze. Dlatego czujesz się smutny i sfrustrowany; dlatego właśnie Budda nauczał, że starzenie się jest jednym z cierpień.

      Niektórym ludziom wydaje się, że potrafią zatrzymać ten proces starzenia, ale są w błędzie. Mniej więcej trzydzieści lat temu, kiedy nauczałem w Tokio, jedna z moich uczennic, pani Kim, przyprowadziła do mnie swoją córkę. Jej córka nieustannie narzekała na fakt, że wkrótce skończy czterdzieści lat. Mówiła: „Och, moja twarz się starzeje. Jest mi tak smutno. Nie podoba mi się moja twarz!”. Przychodziła do świątyni, ale nie mogła śpiewać. Każdy mocno śpiewał „Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal”, nawet kobiety dużo od niej starsze, ale ona nie mogła śpiewać. Nie mogła też robić pokłonów. Siedziała tylko w kącie i spoglądała w lusterko. „Moja twarz nie wygląda dobrze.” Miała prawie czterdzieści lat, także pojawiło się już kilka zmarszczek. „Och, nie podoba mi się to. Moja twarz nie jest już ładna.” [Śmiech.]

      Przez następny miesiąc nie pojawiała się w świątyni. Nikt nie miał pojęcia, co się z nią stało. Po sześciu miesiącach odwiedziła mnie starsza pani Kim, tym razem z jeszcze młodszą córką. Zapytałem: „Kto to jest?”.

      „Och, to moja córka.”

      „Twoja córka? Nigdy jej nie poznałem.”

      „Oczywiście, że tak. Mam tylko jedną córkę. Poznałeś ją kilka miesięcy temu.” Ale ja nie byłem w stanie jej rozpoznać – wyglądała na dwadzieścia pięć, może dwadzieścia osiem lat.

      Dlatego zapytałem: „Kim jesteś?”.

      „Jestem córką pani Kim.”

      „W jaki sposób stałaś się taka młoda?”

      „Przeszłam operację.”

      „Operację? Jaką operację?” Wtedy nie miałem jeszcze pojęcia o tych nowych rodzajach specjalnych operacji.

      Odpowiedziała: „Nazywa się to chirurgią plastyczną. Lekarz naciął mnie tutaj, później tutaj, naciągnął skórę w ten sposób – klik – następnie zwinął ją – klik – w ten sposób, i wepchnął pod spód – klik – właśnie tak, a ten kawałek nałożył tutaj – klik – i zaszył go tutaj – klik, klik, klik”. W wielkich bólach i nakładem wielkich środków udało jej się przeprowadzić operację, która zlikwidowała wszystkie jej zmarszczki. Ha ha ha ha ha! Ale nawet jeśli cała twoja twarz miałaby zniknąć, i tak nie zmieni to twojego wieku. Wciąż się starzejesz. Podczas, gdy ta kobieta może znów przez parę miesięcy albo lat czuć się szczęśliwa, w końcu zmarszczki ponownie się pojawią. Być może doświadczy wtedy jeszcze większego bólu i frustracji, kiedy jej starość „powróci”! Starzenie się jest kolejnym rodzajem cierpienia. Kiedy starzejesz się, twoje ciało wszędzie cię boli. Ale cierpi również twój umysł, ponieważ nikt nie chce się zestarzeć i nikt nie chce umierać. Każdy bardzo się tego boi, dlatego kiedy przychodzi czas umierać, wszyscy bardzo cierpią. Starość jest tylko oznaką, że ta rzecz, której tak bardzo się boisz, zaczyna się przytrafiać również tobie: wkrótce umrzesz, tak jak wszyscy inni.

      Kiedy słyszymy o kimś, kto dożył setki, zazdrościmy mu. Jeden z moich uczniów pokazał mi kiedyś film dokumentalny o człowieku, który osiągnął wiek stu dwudziestu lat. Wszyscy mówili: „Ten to ma szczęście! Wygrywa ze śmiercią!”. Jednak, kiedy ten człowiek pojawił się na ekranie, był to bardzo smutny widok. Przypominało to oglądanie starej małpy. Jego oczy nieustannie łzawiły; bez przerwy w niekontrolowany sposób leciało mu z nosa. Jego dolna szczęka podskakiwała prawie do czubka jego nosa i wydawała dziwny mlaszczący odgłos. Wszystkie dzieci nie mogą się powstrzymać od śmiechu na taki widok. Każdy wie, że stan naszego ciała od pewnego momentu już się nie poprawia, a jedynie stopniowo pogarsza. Dlatego właśnie Budda opuścił swój wspaniały pałac, odciął się od swojej dobrej sytuacji i został mnichem: aby całkowicie zrozumieć, dlaczego przytrafia się to absolutnie każdej istocie.

      Bez względu na wiek, my również doświadczamy różnych chorób – nikt z nas tego nie lubi. Przez jakiś czas być może potrafimy powiedzieć: „Dobrze, akceptuję tę sytuację”. Ale dlaczego każdy kawałek ciała musi doznawać tyle bólu, szczególnie, kiedy się starzejemy? Noga boli, plecy bolą, i nie jesteś już w stanie tak dobrze jak kiedyś utrzymać moczu. Masz większe skłonności do zatwardzenia. Często przytrafia ci się niestrawność. Wykonując najprostsze czynności, brakuje ci oddechu,. Wyjście na spacer to jedna sprawa, ale wiele starych ludzi odczuwa ból nawet leżąc! Nazywamy to cierpieniem choroby. Oczywiście nie tylko ludzie starsi chorują. Czasami małe dzieci doznają jakiś urazów, albo niemowlęta rodzą się z narkotykowym uzależnieniem albo nieuleczalną chorobą. Bardzo silni zdrowi młodzi mężczyźni trafiają do szpitala i poddani zostają poważnym operacjom, które następnie spłacają przez lata. Czasami ludzie zarażają się jakimś wirusem. Bez przerwy mamy kłopoty z uszami, nosem, oczami i płucami. W naszym życiu choroba jest wszechobecna.

      Czasami odwiedzamy kogoś w szpitalu. W szpitalach możesz zobaczyć wiele cierpiących osób – wygląda to tak, jakby wszyscy byli pacjentami, nawet odwiedzający, z powodu smutku, jakiego odczuwają przy chorobie swoich bliskich. Na prawie każdej twarzy widzimy ten dotknięty chorobą wyraz: „Dlaczego przytrafiło się to mnie?”. Albo po prostu przejdź się ulicą w jakimś wielkim mieści, jak na przykład Nowy Jork. Gdziekolwiek nie spojrzysz, zobaczysz wiele cielesnego cierpienia. W końcu jedna z chorób sprowadzi na nas śmierć. W dzisiejszych czasach pojawiło się wiele nieuleczalnych chorób. Istnieje również wiele lekarstw i technik podtrzymujących to tymczasowe życie. Jednak, jak byś szeroko nie otwierał oczu, nie dostrzeżesz choćby jednej osoby, który byłaby w stanie przedłużyć swoje życie powyżej pewnego poziomu.

      Budda porzucił swoją dobrą sytuację, aby mocno praktykować i zrozumieć przyczynę tego całego cierpienia. I jaki był owoc wysiłków Buddy? Czy stał się nieśmiertelny? Nie, również jego ciało umarło, jednak zrozumiał on starzenie się i śmierć tego ciała. Osiągnął oświecenie, co oznacza, że postrzegł, że prowadzący to ciało umysł nigdy nie starzeje się ani nie umiera. Budda osiągnął tę prawdę. W ten sposób osiągnął fakt, że tak naprawdę życie i śmierć nie istnieją; nie istnieje również choroba i śmierć. Te rzeczy są iluzją stwarzaną całkowicie przez nasze myślące umysły. Nasza prawdziwa natura nigdy nie rodzi się ani nie umiera. To, co czyni tak wspaniałym życie Buddy, jest fakt, że osiągnął on ten pogląd, znajdując się w samym środku tego tymczasowego i nietrwałego życia. Narodziny, starość, choroba i śmierć – tych czterech cierpień nikt nie jest w stanie fizycznie pokonać. Nawet najsilniejszy człowiek świata tego nie potrafi, dopóki posiada to nietrwałe ciało. Jednak Budda jasno ukazał nam, w jaki sposób możemy użyć tej nietrwałej fizycznej sytuacji, aby osiągnąć głęboki wgląd w naszą prawdziwą naturę, która jest wolna od narodzin, starości, choroby i śmierci.

      Jeśli właściwie rozumiesz naturę swojego ciała i jeśli postrzegasz, jak bardzo nietrwałe ono jest, wtedy starzenie się jest w porządku, a nawet umieranie nie jest przeszkodą. To ciało