Pisma wybrane. Wiek XX. Jerzy Łojek. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jerzy Łojek
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788324225439
Скачать книгу
wrześniu 1939 roku miałaby jedynie ten skutek w odniesieniu do sytuacji Polski, że wkroczenie Armii Czerwonej do działań przeciwko wojskom polskim nastąpiłoby wcześniej. Hitler zmuszony byłby pójść na większe jeszcze ustępstwa wobec Stalina, aby od dyktatora ZSRR „kupić” niezbędną pomoc dla Rzeszy. Prawda: we wrześniu 1939 roku ZSRR do wojny był w ogóle niegotowy. Armia Czerwona znajdowała się w stanie głębokiego kryzysu. W takiej sytuacji opór polski mógłby trwać tydzień lub dwa tygodnie dłużej (pod warunkiem, że w momencie agresji radzieckiej Rząd RP i Naczelne Dowództwo nie zdecydowałyby się na jeszcze wcześniejsze niż stało się w rzeczywistości opuszczenie terytorium Polski). Odciążone nieco od nacisku niemieckiego Polskie Siły Zbrojne mogły stawiać skuteczniejszy opór Armii Czerwonej, która musiałaby przyjąć na siebie główne zadanie podboju Polski. Uzbrojenie, wyposażenie i doktryna bojowa armii polskiej były znacznie lepiej dostosowane do działań obronnych przeciwko Armii Czerwonej niż przeciwko Wehrmachtowi. Tak czy owak, jeżeli nawet walki na ziemiach Polski trwałyby do drugiej połowy października 1939 roku, okupacja całego terytorium RP przez Niemcy i ZSRR była nieunikniona. Wobec braku zobowiązań Aliantów zachodnich do gwarancji dla Polski przed agresją radziecką, nawet po całkowitej klęsce Hitlera na Zachodzie w 1939 czy w 1940 roku los Polski nie okazałby się zapewne lepszy niż w roku 1945.

      Tylko marginalnie można w tym miejscu stwierdzić, że cała polska koncepcja obrony przeciwko agresji niemieckiej była błędna i w danej sytuacji mało przydatna. Trudno tu się wdawać w szczegółową analizę polskiej polityki zbrojeniowej w latach trzydziestych, której skutkiem było np. budowanie przez Rzeczpospolitą ze względów prestiżowych marynarki wojennej ponad możliwości kraju, marynarki o nikłej, jeżeli nie wręcz żadnej przydatności w wypadku wojny nie tylko z Niemcami, ale nawet z ZSRR – przy poważnych brakach choćby w fortyfikacjach stałych (za cenę jednego niszczyciela typu „Grom” można było np. zmienić Półwysep Helski w twierdzę zdolną do oporu przez wiele miesięcy, wiążącą znaczne siły niemieckie, której artyleria opancerzona kalibru 381 lub 406 mm, o donośności około 40 km pokrywałaby ogniem całe terytorium Wolnego Miasta Gdańska). Jest faktem, że Polski nie stać było ówcześnie na rozbudowaną broń pancerną czy znaczną liczbę jednostek zmotoryzowanych. Z pewnością stać jednak było na znacznie liczniejszą lekką i ręczną broń przeciwpancerną, lekką broń przeciwlotniczą, a nade wszystko na udoskonaloną i wprowadzoną na wszystkie szczeble dowodzenia operacyjnego wydajną łączność radiową. Przede wszystkim zaś stać było na plan działań obronnych, który nie przesądzałby z góry o zniszczeniu połowy jednostek polskich w bitwie granicznej.

      Polskie przygotowania obronne i plany militarne z 1939 roku znane są dzisiaj dobrze dzięki materiałom i opracowaniom ogłoszonym na Zachodzie[112]. Nie wystawiają one niestety pozytywnego świadectwa polskiemu Sztabowi Głównemu i Naczelnemu Wodzowi. Bardzo (niestety) słuszne wydają się refleksje zanotowane we wspomnieniach przez Kajetana Morawskiego:

      Po klęsce wrześniowej, w chwili największego rozgoryczenia powiedział mi jeden z generałów naszych, bynajmniej nie przedwojenny opozycjonista, że koncepcje strategiczne, którymi Rydz się kierował przy ustalaniu planu obrony przed najazdem niemieckim, stały na poziomie dowódcy straży granicznej, a nie naczelnego wodza. Słuszniejszym byłoby może przypuszczenie, że plan został opracowany przez Naczelnego Wodza, który czuł się zarazem współregentem i następcą Prezydenta RP[113]

      – to ostatnie odnosi się zresztą już tylko do zachowania Rydza-Śmigłego w dniach 15–17 września. Po Kampanii Wrześniowej głównym argumentem, służącym obronie dowództwa polskiego, była konstatacja, iż w roku 1939 nastąpiło po raz pierwszy w dziejach wojen wielokrotne zwiększenie średniej prędkości marszowej wielkich jednostek – z paru km/godz., co było regułą dla piechoty od czasów starożytnych po rok 1939 (Wojsko Polskie), do kilkudziesięciu km/godz. (część wielkich zmotoryzowanych jednostek niemieckich w Kampanii Wrześniowej). Było to faktem, ale faktem łatwym do przewidzenia jeszcze przed wybuchem wojny. Znalezienie skutecznych środków oporu wobec wielkich jednostek pancerno-motorowych z pewnością nie było łatwe, można było jednak walczyć z nimi dużo skuteczniej, pod warunkiem prowadzenia od 1936 roku (wybuch wojny domowej w Hiszpanii, pierwsze użycie wojsk pancerno-motorowych na większą skalę) właściwego szkolenia bojowego polskiej kawalerii i piechoty, a także przygotowania należytej ilości prostych środków obrony przeciwpancernej. Nie wyciągnięto właściwych wniosków z doświadczeń wojny hiszpańskiej, które potwierdzić miała Druga Wojna Światowa: że w polu piechota tradycyjna jest wobec nowoczesnej broni pancernej bardzo słaba, natomiast jej skuteczna obrona możliwa jest w doraźnie choćby umocnionych miastach (we wrześniu 1939 roku Warszawa i Lwów). Podobne rozważania można by mnożyć, nie tutaj jednak dla nich miejsce.

      Wydaje się w każdym razie oczywiste, iż przy odpowiednim zorganizowaniu obrony polskiej we wrześniu 1939 roku i po przyjęciu właściwej, odmiennej od naprawdę dominującej doktryny obronnej, stawiając na pierwszym planie nie obronę terenu, ale głównych ośrodków politycznych i zachowanie jak najdłużej wartości bojowej dużych zgrupowań operacyjnych, można było walczyć nawet dwa razy dłużej. Oczywiście, klęska militarna była tak czy owak nieunikniona, lecz ze strony polskiej celem wojny w 1939 roku nie było przecież skuteczne powstrzymanie najazdu niemieckiego. Celem tym była demonstracja polityczna Rzeczypospolitej wobec świata i stworzenie zaszłości w dziedzinie stosunków międzynarodowych, które umożliwiłyby kontynuację w pełni niepodległego bytu państwa polskiego po ostatecznym zwycięstwie Aliantów nad Rzeszą Niemiecką, bądź też (bo w początkach wojny i taka ewentualność nie była wykluczona) nad koalicją hitlerowsko-stalinowską.

      Warunkiem dłuższej walki było jednak takie usytuowanie Kwatery Głównej Naczelnego Wodza i takie osobiste zachowanie się Wodza Naczelnego, aby przez cały czas kampanii istniało na szczeblu najwyższym realne dowodzenie całością lub przynajmniej większą częścią obrony i realna koordynacja działań wszystkich większych zgrupowań bojowych polskich. Jest faktem udowodnionym już od dawna, że w nocy z 7 na 8 września 1939 Rydz-Śmigły przestał faktycznie dowodzić całością wojsk polskich, a w parę dni później stracił jakikolwiek wpływ na przebieg działań wojennych[114]. Utrata łączności ze zgrupowaniami bojowymi w niczym Naczelnego Wodza nie usprawiedliwia, a nawet podwójnie go obciąża. Jest to bowiem dowodem, że z przerażającą lekkomyślnością zaniedbano organizację odpowiedniej, nowoczesnej łączności wojskowej w okresie poprzedzającym bezpośrednio Kampanię Wrześniową, chociaż uzyskanie takiego systemu łączności było akurat wśród przygotowań wojennych najbardziej realne ze względów finansowych i technicznych.

      Jeżeli Naczelny Wódz liczył się faktycznie z rychłą klęską polską w kampanii niemieckiej[115] – nie dzielił się co prawda tego rodzaju swoimi przewidywaniami nawet z Rządem RP, a zwłaszcza z ministrem spraw zagranicznych – to pierwszym jego obowiązkiem było wspólne z rządem przygotowanie środków i sposobów działania właśnie na chwilę klęski ostatecznej. Wszystko, co niżej przedstawiamy, należało naturalnie do kompetencji i obowiązków Rządu RP, ale jest faktem, iż rząd ten mógł podjąć odpowiednie działania tylko będąc z góry uprzedzonym przez Naczelnego Wodza, że liczyć się trzeba z totalną klęską obrony polskiej w ciągu kilkunastu dni. Z kolei właśnie obowiązkiem Rządu RP było opracowanie planu działań i poczynienie odpowiednich przygotowań na moment agresji ZSRR, która po dniu 23 sierpnia była jeżeli nie oczywista, to w każdym razie bardzo prawdopodobna wkrótce po ataku niemieckim.

      Tak więc podstawowym obowiązkiem naczelnych władz państwowych Rzeczypospolitej w okresie poprzedzającym bezpośrednio wybuch wojny– obowiązkiem większym niż przygotowania czysto militarne, które nie mogły już skutecznie poprawić sytuacji państwa – było podjęcie co najmniej następujących kroków:

      1) Przygotowanie środków jak najdłuższego informowania społeczeństwa przez


<p>112</p>

Polskie Siły Zbrojne w Drugiej Wojnie Światowej, Instytut Historyczny im. Gen. Sikorskiego, tom 1/1 Polityczne i wojskowe położenie Polski przed wojną, Londyn 1951; Wacław Stachiewicz, Przygotowania wojenne w Polsce 1935–1939, „Zeszyty Historyczne”, Paryż 1977, nr 40 (i osobno).

<p>113</p>

Morawski, Wspólna droga, s. 129–130.

<p>114</p>

Jerzy Kirchmayer, Kampania Wrześniowa, Warszawa 1946, s. 135 i passim; Wincenty Iwanowski, Wysiłek zbrojny narodu polskiego w czasie II Wojny Światowej, tom I: Kampania Wrześniowa 1939, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1961, s. 499 i passim.

<p>115</p>

Por. relację Rydza-Śmigłego z 24 grudnia 1939, Umiastowski, op. cit., s. 393–395.