Trzeba w tym miejscu dodać, że Oddział II Sztabu Głównego (na którego czele stał ówcześnie płk dypl. Józef Smoleński) obok referatu „Niemcy” posiadał samodzielny referat „Rosja”, a Wydział IIa Wywiadowczy (szef: ppłk dypl. Wilhelm Heinrich) zajmował się m.in. tzw. wywiadem głębokim na Niemcy i ZSRR. Sprawozdania Oddziału II, referatu „Niemcy”, za okres kwiecień–sierpień 1939 roku, ogłoszone w Polsce, dowodzą, że Sztab Główny posiadał dobre rozeznanie w zakresie niemieckich przygotowań do agresji[123]. Nie ogłoszono naturalnie w PRL raportów referatu „Rosja”, ale przez analogię można mniemać, że praca płytkiego i głębokiego wywiadu na obszarze „Wschód” nie była gorsza od pracy obszaru „Zachód”. Wyżej wspomniane zaślepienie w kwestii groźby radzieckiej jest tym bardziej niepojęte.
Można tu dodać, że pomysł Becka mógł być zrealizowany przynajmniej do 11 września. Dopiero 12 września pierwsze niemieckie oddziały rozpoznawcze dotarły do przedmieść lwowskich, zostały jednak odparte[124]. Oczywiście, ewakuacja ze Lwowa do Rumunii nie byłaby możliwa dla tych członków Rządu lub Naczelnego Dowództwa, którzy znaleźliby się w oblężonym mieście, jednak skierowanie agend rządowych i koncentracja tamże wszystkich jednostek WP z południowej części kraju umożliwiłaby znacznie dłuższą obronę na terytorium Polski, a co za tym by poszło – w nieporównywalnie większym stopniu zwróciłoby to uwagę światowej opinii publicznej na sytuację Rzeczypospolitej, zaatakowanej jednocześnie przez dwa mocarstwa totalitarne.
Można tutaj dodać, że plan Becka był w ogóle najlepszy nie tylko z politycznego, ale i z wojskowego punktu widzenia. Tymczasowe przeniesienie stolicy do Lwowa powinno było nastąpić jeszcze w ostatnich godzinach pokoju. W rejonie województw lwowskiego, południowej części lubelskiego i wschodniej krakowskiego należało zapewne skoncentrować około połowy wszystkich sił polskich, pozostawiając reszcie zadanie obrony w umocnionych miastach czy twierdzach (Hel, Modlin, Warszawa – i inne punkty o odpowiednich warunkach terenowych), albo intensywnych walk opóźniających, bez silenia się na długie utrzymanie województw zachodnich, co było i niemożliwe ze względów operacyjnych, i bezużyteczne z punktu widzenia gospodarki wojennej kraju, gdyż w warunkach wojny z Niemcami jakakolwiek produkcja dla potrzeb armii była już w ogóle niewykonalna – wojsko musiało się obywać tylko zapasami sprzed wojny. W południowo-wschodniej części państwa należało prowadzić walkę aż do wyczerpania możliwości obrony na terenie kraju. W każdym razie kampania w Polsce trwałaby wtedy przynajmniej dwa razy dłużej, a agresja ZSRR byłaby dostatecznie wyraźnie odpierana przez parę tygodni przez Wojsko Polskie, dość długo stanowiąc temat najważniejszych informacji na łamach całej prasy światowej.
Beck miał pomysł trafny; niestety, w czasie Kampanii Wrześniowej pozbawiony był wpływu na konkretne posunięcia nie tylko obronne, ale i polityczne. Dochodzimy tutaj do kwestii ogromnej wagi: kto w rzeczywistości decydował o sprawach Rzeczypospolitej od dnia 1 do 18 września 1939?
Czterech ludzi stanowiło przed Wrześniem trzon ekipy rządowej RP: prezydent Ignacy Mościcki, marszałek Edward Rydz-Śmigły, minister Józef Beck i premier (a zarazem minister spraw wewnętrznych) Felicjan Sławoj-Składkowski. W momencie rozpoczęcia wojny rola Rydza-Śmigłego jako Naczelnego Wodza musiała znacznie wzrosnąć, wszelako nie powinna była wzrosnąć do tego stopnia, aby marszałek stał się w całej ekipie rządowej RP jedynym czynnikiem decydującym. Zgodnie z artykułem 2 i 63 Konstytucji RP z 23 marca 1935, nawet w okresie wojny władzę najwyższą sprawował Prezydent RP, a przed nim odpowiadał przez cały czas Naczelny Wódz „za akty związane z dowództwem” (art. 63, §4), przy czym Naczelny Wódz nie stawał się bynajmniej zwierzchnikiem rządu cywilnego, którego kompetencje pozostawały niezmienione. Jednakże w czasie Kampanii Wrześniowej do dnia 17 września marszałek Rydz-Śmigły sprawował faktycznie nie tyle funkcję Naczelnego Wodza, ile swojego rodzaju niekontrolowanego dyktatora państwa. Gdy po 8 września utracił możność dowodzenia większością zgrupowań bojowych Wojska Polskiego, podejmował decyzje polityczne m.in. o przesunięciu Rządu i Kwatery Głównej coraz bardziej na południowy wschód w pobliże Rumunii. Nie można niestety stwierdzić, aby inicjatywa tych translokacji wywodziła się od kogokolwiek innego. Coraz mniej dowodząc, marszałek coraz bardziej mieszał się do spraw czysto politycznych, pozostając zresztą zupełnie ślepym na zasadnicze zagrożenia w sferze międzynarodowej sytuacji Polski.
Historia musi stwierdzić, że cały przebieg ewakuacji rządu w rejon Kołomyi, Kut i Kosowa nastąpił zgodnie z rozkazami Edwarda Rydza-Śmigłego. Największa odpowiedzialność historyczna za te nonsensowne decyzje spoczywa jednak na Prezydencie RP. On bowiem miał przez cały czas obowiązek i wyłączne prawo pociągania Naczelnego Wodza do odpowiedzialności „za akty związane z dowództwem” – a więc m.in. za wpędzenie Rządu i Naczelnego Dowództwa w matnię na „przedmościu rumuńskim”. Prezydent, wspólnie z ministrem spraw zagranicznych, odpowiedzialny był również za brak jasnej koncepcji politycznej – co czynić w wypadku klęski ostatecznej, aby ratować przyszłość Rzeczypospolitej.
Ogromna uległość całej ekipy rządowej RP wobec Rydza-Śmigłego jest doprawdy zastanawiająca. Rydz nie był Józefem Piłsudskim, brak mu było charyzmatu politycznego Pierwszego Marszałka, nie mógł się równać z Komendantem ani swym autorytetem moralnym, ani talentem politycznym. Konstytucyjnie rzecz biorąc, nie miał prawa do dyktatury w warunkach wojny 1939 roku, z moralno-politycznego punktu widzenia nie miał po temu wystarczającego autorytetu. Zamieszanie w łonie Rządu RP doprowadziło do oddania w ręce Rydza wszystkich decyzji przesądzających o losach Państwa w tym tragicznym okresie; nie zwalnia to jednak innych członków ekipy rządowej RP od odpowiedzialności historycznej za brak własnej inicjatywy i przyjmowanie ze ślepą uległością katastrofalnych decyzji Naczelnego Wodza. Nie zwalnia to zwłaszcza Prezydenta RP. Prawda: Ignacy Mościcki miał ówcześnie lat 72 (ur. 1867), Rydz-Śmigły lat 53 (ur. 1886). W nieodległych wyborach 1940 roku Rydz-Śmigły był spodziewanym następcą Mościckiego na urzędzie Prezydenta RP. Starcie tych dwóch osobowości (historyk waha się napisać: indywidualności, gdyż rzeczywistą indywidualnością nie był ani jeden, ani drugi) w warunkach katastrofy wojennej było trudne, zwłaszcza dla zramolałego Ignacego Mościckiego, którego klęska narodowa zaskoczyła przed emeryturą oczekiwaną za kilka miesięcy. Niemniej Mościcki był nadal człowiekiem w pełni przytomnym i był Prezydentem RP, a Rydz-Śmigły tylko Naczelnym Wodzem… i z tego wynikają konsekwencje w ocenach historycznych. Mimo braku udziału w inicjatywie nonsensownych przesunięć Rządu RP na południowo-wschodni skrawek Rzeczypospolitej, Ignacy Mościcki z racji milczącego tolerowania rozkazów Rydza-Śmigłego ponosi ze strony polskiej – za wydarzenia 17 września – „przed Bogiem i Historią” odpowiedzialność największą.
v. Szesnaście dni między Warszawą a Moskwą
Ostatnie dni przed wybuchem wojny i dwa pierwsze dni konfliktu zbrojnego spowodowały dodatkowe nieporozumienia w dziedzinie oceny zamiarów ZSRR, nie tylko w Warszawie, ale również w Londynie i Paryżu. Między 25 a 31 sierpnia rozeszły się w Europie Zachodniej pogłoski o wycofaniu znad granicy polskiej około 200–300 tysięcy żołnierzy radzieckich, celem rzekomego przesunięcia tych sił nad granicę Mongolii. Brytyjski attaché wojskowy w Moskwie płk R.O. Firebrace dnia 31 sierpnia informował Londyn o wycofaniu z całą pewnością co najmniej pięciu dywizji Armii Czerwonej znad granicy zachodniej,