Jedna sprawa pozostaje do dzisiaj niejasna. Czy w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 podpisano tylko dokumenty polityczne, czy też jakiś – choćby najogólniejszy w treści – protokół o zasadach współpracy wojskowej? Historycy radzieccy zaprzeczają, chociaż oczywiście pośrednio, by jakiekolwiek porozumienia tego rodzaju w ogóle istniały. Jest wszelako faktem udowodnionym, m.in. na podstawie doniesień ambasadora von der Schulenburga do Berlina, iż we wrześniu 1939 roku rząd niemiecki domagał się od strony radzieckiej wykonania zobowiązań dotyczących aspektów militarnych porozumienia. Wiadomo m.in., jak znaczną rolę odegrały sygnały radiolokacyjne rozgłośni radiowej w Mińsku przy kierowaniu nalotów Luftwaffe na obiekty w Polsce; dnia 1 września zjawiła się w Berlinie wojskowa misja radziecka, której zadania i prace do dzisiaj nie zostały wyjaśnione[94]. Wiadomo poza tym, że nie wszystkie dokumenty porozumienia radziecko-niemieckiego z przedednia wojny 1939 roku zostały dotąd ogłoszone. Nie można wykluczyć, że wśród dokumentów jeszcze nieujawnionych są i takie, które stanowiły podstawę współdziałania w sferze czysto wojskowej.
W każdym razie układ z dnia 23 sierpnia zdecydował o wybuchu Drugiej Wojny Światowej. Od tego momentu nic już nie mogło ocalić Polski przed rychłą klęską militarną i okupacją jej ziem przez dwa mocarstwa sąsiedzkie. Rządowi RP pozostawało jedynie podjęcie decyzji politycznych na moment katastrofy i przygotowanie instrumentów działania, sposobów poruszania światowej opinii publicznej i środków wprowadzenia sprawy polskiej na forum międzynarodowe po zakończeniu kampanii obronnej w Polsce – w warunkach klęski poniesionej wskutek wspólnego uderzenia dwóch mocarstw totalitarnych.
Rząd radziecki okazał wobec niemieckiego sojusznika jak najdalej idącą dobrą wolę. Aby o świcie dnia 1 września 1939 roku Adolf Hitler miał już całkowitą pewność co do lojalności radzieckiego partnera, ostentacyjnej ratyfikacji traktatu z dnia 23 sierpnia Rada Najwyższa ZSRR dokonała w przeddzień hitlerowskiego ataku na Polskę – dnia 31 sierpnia[95].
Jest faktem znamiennym, że wiadomość o porozumieniu z 23 sierpnia poważnie zaniepokoiła Londyn i zagroziła nawet zawarciu traktatu polsko-brytyjskiego. Dziwi natomiast fakt, że wiadomość ta nie wpłynęła w ogóle na starania negocjatorów polskich, aby do porozumienia z Wielką Brytanią wprowadzić klauzulę, dającą jakąkolwiek szansę Polsce również w wypadku ataku z dwóch stron jednocześnie.
iii. Traktat polsko-brytyjski
Wiadomość o traktacie radziecko-niemieckim nadeszła do Londynu w chwili, gdy dobiegały tam końca rokowania polsko-brytyjskie o traktat sojuszniczy. Nie ulega wątpliwości, że wiadomości z Moskwy bardzo zaniepokoiły Brytyjczyków, którzy (w przeciwieństwie do negocjatorów polskich) rozumieli doskonale, iż nowy układ między ZSRR a Rzeszą Niemiecką może oznaczać rychłe uwikłanie Polski w wojnę nie tylko z Hitlerem, ale także ze Stalinem. Jest godne uwagi, że mimo to rząd brytyjski zdecydował się zawrzeć traktat z Polską, wydając 23 sierpnia oświadczenie stwierdzające, iż zamysły rządów niemieckiego i radzieckiego (było to jeszcze przed podpisaniem traktatu moskiewskiego) nie wpłyną na zakres zobowiązań Wielkiej Brytanii wobec Polski[96]. Niemniej wydarzenia 23 sierpnia spowodowały dyskretne usztywnienie rządu brytyjskiego, czego Polacy zupełnie nie zauważyli, biorąc opacznie brytyjską zgodę na dość znaczne ograniczenie zasięgu umowy za ustępstwo Londynu.
Rzecz w tym, iż pierwotny tekst przymierza, przedstawiony ambasadzie polskiej w Londynie 24 czerwca 1939, sugerował objęcie przez casus foederis agresji nie tylko ze strony Niemiec, ale również innych państw europejskich. Beck, który w ogóle nie był do porozumienia z Wielką Brytanią entuzjastycznie nastawiony, przestraszył się sugestii Londynu, iż gwarancja polsko-brytyjska powinna objąć także Rumunię, a stypulacje traktatu powinny dotyczyć również ewentualnej agresji ze strony Włoch. Główny, obok amb. Edwarda Raczyńskiego, negocjator traktatu, wyższy urzędnik polskiego MSZ Władysław Kulski pisze: „Określenie agresora było takie, że obejmowało nie tylko Niemcy, ale także Włochy, z którymi Polska nie miała zatargu”[97]. Niestety, autor ten nie podał brzmienia pierwotnego tekstu traktatu w wersji brytyjskiej, a tekst ten nie został dotychczas skądinąd ujawniony. Historyk skazany jest więc na domysły. Są to domysły dość gorzkie, gdyż można mniemać, że wskutek swojej przesadnej ostrożności i zarazem ślepoty politycznej w kwestii groźby radzieckiej, polskie MSZ straciło wyjątkową okazję wprowadzenia do traktatu polsko-brytyjskiego stypulacji, która mogłaby w konsekwencji objąć również wypadek agresji ZSRR przeciwko Polsce.
Rzecz jasna, iż w traktacie jawnym nie mogło być mowy o wspomnieniu Niemiec ani żadnego innego państwa expressis verbis. Rzeczywisty zasięg polityczny przymierza musiał być sprecyzowany przez tajny protokół, który został rzeczywiście podpisany razem z układem zasadniczym dnia 25 sierpnia 1939. Jest zastanawiające, że negocjatorzy polscy walczyli zawzięcie o takie sformułowanie protokołu, które objęłoby wypadek agresji niemieckiej przeciwko Gdańskowi lub przeciwko Litwie (wyobrażając sobie naiwnie, że Hitler może zaatakować np. Litwę przy pozostawieniu Polski w spokoju), a jednocześnie starali się zapobiec rozszerzeniu zakresu przymierza na ewentualny konflikt Aliantów z Italią. Jest faktem dzisiaj zupełnie już oczywistym, który dla w miarę doświadczonego dyplomaty powinien być jednak zrozumiały nawet w sierpniu 1939 roku, że za cenę nic nieznaczącego ustępstwa w kwestii włoskiej można było wytargować takie brzmienie tajnego protokołu, które umożliwiałoby zastosowanie przymierza także w przypadku agresji ZSRR. Tajny protokół nie musiał wymieniać Italii per nominem. Wystarczyłoby (jak proponowali, zdaje się, Brytyjczycy) ogólne wzmiankowanie jakiegokolwiek państwa europejskiego sprzymierzonego z Rzeszą Niemiecką. Po układzie radziecko-niemieckim z dnia 23 sierpnia rząd brytyjski podobnego zobowiązania już by zresztą nie przyjął. Było to do osiągnięcia tylko do godzin porannych 23 sierpnia. Polacy zwlekali zbyt długo, tracąc niepowtarzalną okazję.
Tekst traktatu jawnego i tajnego protokołu polsko-brytyjskiego przygotowali: ze strony polskiej – Władysław Kulski, ze strony brytyjskiej – Gerald Fitzmaurice, drugi radca Foreign Office[98]. Działo się to wszystko w dużym pośpiechu, który jednak nie usprawiedliwia znacznych nieścisłości i braków w tekście obu dokumentów. Rokowania Kulskiego i Fitzmaurice’a rozpoczęły się w piątek 18 sierpnia. „Kompromis, który ja i Fitzmaurice w końcu osiągnęliśmy – wspomina Kulski – polegał na tym, że tajny protokół ograniczył wzajemne zobowiązania tylko do agresji niemieckiej”[99]. Kulski pisał te słowa z wyraźną satysfakcją w roku 1977, jakby nadal nie rozumiejąc, że takie właśnie ograniczenie zakresu protokołu było ogromną klęską dla interesów Polski. Według relacji tego autora traktat i protokół gotowe były do podpisania już na dzień 23 sierpnia, a więc można było ewentualnie sformułować klauzulę tajnego protokołu tak szeroko, aby objęła również „inne państwa”. Brytyjczycy myśleli o Italii, Polacy powinni mieć na uwadze rosnącą z dnia na dzień groźbę ze strony ZSRR.
W międzyczasie nadeszła wiadomość o układzie radziecko-niemieckim 23 sierpnia. Polska znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Traktat z Wielką Brytanią