Rzeczywiście, zbrojenia ZSRR w celu wyraźnie agresywnym rozwijane były w latach trzydziestych na ogromną skalę. Jeżeli mimo to ZSRR nie był zdolny w latach 1938–1941 do podjęcia realnych działań wojennych (agresywnych czy obronnych), to było to skutkiem kryzysu politycznego całego państwa, związanego z brutalnym niszczeniem przez Stalina wszystkich elementów politycznych w obrębie WKP(b), w których dopatrywał się potencjalnej opozycji. Czystki i mordy sądowe w latach 1936–1940 objęły w znacznym stopniu Armię Czerwoną. Setkami aresztowano, więziono i mordowano wyższych dowódców wojskowych. Dość powiedzieć, że w tych latach znalazło się w więzieniach NKWD:
na 5 marszałków Armii Czerwonej – 3,
na 4 dowódców armii pierwszej rangi – 3,
na 12 dowódców armii drugiej rangi – 12,
na 67 dowódców korpusów – 60,
na 199 dowódców dywizji – 136,
na 397 dowódców brygad – 221,
na 2 admirałów marynarki – 2,
na 15 wiceadmirałów – 9,
na 6 kontradmirałów – 6, itd. itd.[73].
Ta właśnie czystka polityczna była głównym powodem słabości Armii Czerwonej. Armia w takim stadium rozkładu wewnętrznego nie była w ogóle zdolna do żadnego działania przeciwko realnemu nieprzyjacielowi. Stąd nieprawdopodobieństwo jakiegokolwiek udziału Stalina w wojnie Aliantów przeciwko Hitlerowi w 1939 roku, demonstracyjny jedynie i faktycznie bardzo nikły udział Armii Czerwonej w wojnie przeciwko Polsce, niepowodzenie w wojnie z Finlandią, w końcu katastrofalna klęska pierwszego etapu „wojny obronnej” 1941 roku.
Aby doprowadzić do skutku swoje zamysły ekspansji imperialistycznej, Stalin musiał znaleźć sojusznika. Sojusznikiem tym nie mogła być oczywiście żadna z demokracji parlamentarnych. Jedynym realnym aliantem była dlań Rzesza Niemiecka. Stąd i wielomiesięczne kuszenie Hitlera perspektywami sojuszu z ZSRR, szantaż Berlina pozorami porozumienia z Francją i Wielką Brytanią – uwieńczone wreszcie sukcesem: aliansem 23 sierpnia 1939.
Jak do tego dojść mogło? Podobieństwo ideowo-polityczne Rzeszy i ZSRR dostrzegali ówcześnie nieliczni. A jednak właśnie ewolucja systemu politycznego ZSRR w kierunku komunistycznego nacjonalizmu rosyjskiego stanowiła podłoże porozumienia Stalina z Hitlerem.
Są to sprawy dzisiaj najmniej znane i wyjątkowo słabo zbadane. Ewolucja ideowo-polityczna systemu radzieckiego w kierunku nacjonalistycznym, niemalże „narodowo-socjalistycznym” w latach 1935–1941, stała się po napaści Hitlera na ZSRR wyjątkowo kompromitująca dla Stalina i jego współpracowników. Starano się usilnie zatrzeć pamięć o tym niesławnym i krwawym okresie historii ZSRR. Przekonywano, jakoby konflikt nazizmu z komunizmem trwał nieprzerwanie i z jednakowym nasileniem przez cały okres 1933–1941. Wystarczy jednak wczytać się w treść prasy i doraźnych publikacji radzieckich z końca lat trzydziestych, aby dostrzec, jak prędko system radziecki upodabniał się do hitlerowskiego nie tylko w praktyce, ale również w ideologii. Gdyby nie szaleńcza decyzja Hitlera ataku na ZSRR w czerwcu 1941 roku, zapewne w ciągu następnych paru lat doszłoby do zupełnego utożsamienia dwóch „bratnich” systemów politycznych na gruncie ideologiczno-politycznym. Dwa narodowe socjalizmy: hitlerowski w Niemczech i stalinowski w ZSRR zbratałyby się w jedności swoich celów międzynarodowych i jedności taktyki władzy. Stalin marzył o tym od roku co najmniej 1935. Hitler mógł liczyć na jego lojalność. Tym większe było załamanie psychiczne dyktatora ZSRR w dniu 22 czerwca 1941.
Wydaje się dzisiaj rzeczą nieprawdopodobną, by tendencji do tego naturalnego zbratania między ZSRR a Rzeszą Niemiecką nie dostrzegano w Warszawie, by łudzono się możliwością wojny z Niemcami przy neutralności ZSRR. Polskie MSZ tak nieprawdopodobne złudzenia jednak żywiło – wbrew opiniom wielu intelektualistów i polityków, dostrzegających zresztą przede wszystkim znaczenie położenia geopolitycznego Rzeczypospolitej, w mniejszym stopniu i wyjątkowo – tendencje do zbliżenia między obu sąsiadami Polski na tle podobieństwa ich ustrojów politycznych.
Znakomity historyk polski Szymon Askenazy (1867–1935), najwybitniejszy znawca dziejów międzynarodowego położenia Polski w wieku XVIII i XIX, także zasłużony dyplomata, pod koniec życia usunięty był już poza świat polskiej nauki historycznej i kończył swój żywot jako uczony „prywatny”. Znany publicysta Jerzy Stempowski spotykał go często w latach 1928–1932. Askenazy mówił mu:
Tylko zupełnie naiwni mogą sobie wyobrażać, że Polska może toczyć wojnę inaczej niż na dwa fronty. Niemcy nie mogą przekroczyć granicy pod Zbąszyniem bez tego, aby Rosjanie przekroczyli ją ze swej strony pod Baranowiczami. […] Czy tego dnia Unia Sowiecka będzie w aliansie z Niemcami, czy też z Anglią i Francją, czy nawet z nami, będzie to zależne od gry aliansów, ale bynajmniej nie zmieni sprawy[74].
Polityków podobnie trzeźwych Polska międzywojenna miała niewielu, lecz jednak byli… Propaganda Rządu RP traktowała pogardliwie tego rodzaju trzeźwych myślicieli, utrzymując, że ze strony ZSRR Polsce nic nie grozi, piętnując przewidujących polityków mianem „defetystów”. Co gorsza, polski Sztab Główny opracowując plany ewentualnej wojny obronnej przeciwko agresji ZSRR, a potem Niemiec, z uporem brał pod uwagę tylko działanie obronne przeciwko jednej lub drugiej stronie. Nad jakimkolwiek działaniem militarnym w wypadku najprawdopodobniejszego, choćby niejednoczesnego uderzenia z obu stron, nikt w środowisku naczelnego dowództwa WP w ogóle się nie zastanawiał. Była to ślepota przerażająca, za którą społeczeństwo Rzeczypospolitej zapłaciło w końcu cenę najwyższą.
Trzeba w tym miejscu stwierdzić fakt oczywisty: ekipa rządowa RP z roku 1939 działała w najlepszej wierze, starając się zapewnić krajowi choćby minimum zabezpieczenia interesów w sferze stosunków międzynarodowych. Cóż z tego, jeśli nie dostrzegała niebezpieczeństwa największego: możliwości, a potem faktu porozumienia przeciwko Polsce między ZSRR a Rzeszą Niemiecką i nie poczyniła niezbędnych przygotowań, aby mimo nieuchronnej klęski militarnej ratować jednak sprawę polską w dziedzinie politycznej. Ryzykiem zawodowym polityka lub wodza naczelnego jest ocena jego działań przez Historię tylko według skutków dla państwa, a nie subiektywnych jego intencji. Dlatego też nic nie jest w stanie ocalić ekipy rządowej roku 1939 przed skazującym wyrokiem Historii. Różna może być tylko konstatacja stopnia winy w odniesieniu do poszczególnych postaci.
Raz jeszcze należy podkreślić: porozumienie między ZSRR a Rzeszą Niemiecką – jeżeli Polska zdecydowała się trwać uparcie na pozycjach antyhitlerowskich i szukać politycznego poparcia u mocarstw zachodnich – było łatwe do przewidzenia i niemal oczywiste już wczesną wiosną 1939 roku. Jeżeli ktokolwiek w Warszawie, w MSZ przy ul. Wierzbowej, dał się zwieść grze rządu ZSRR, zasługuje na tym większe potępienie Historii. Albowiem politykowi nie wolno nie rozumieć sytuacji. Ekskuzy typu „przecież nie wiedzieli” podobne byłyby tłumaczeniom nieudolnego chirurga, który z uśmiercenia pacjenta na stole operacyjnym tłumaczyłby się swoją ignorancją w dziedzinie anatomii. Ich obowiązkiem było właśnie wiedzieć, doceniać grozę sytuacji, nie ulegać „pobożnym życzeniom”, podjąć zawczasu wszelkie niezbędne działania… Klęska państwa może być tylko porażką militarną, a może być zarazem polityczną katastrofą. Ekipa rządowa RP z 1939 roku wskutek swojej po trosze lekkomyślności i małoduszności, po trosze zaś politycznego egoizmu (o czym niżej), zmieniła klęskę militarną Września 1939 roku w katastrofę polityczną kraju, której skutki trwają w znacznym stopniu po dzień dzisiejszy.
Naturalne