Mały Oświęcim. Błażej Torański. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Błażej Torański
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788382345155
Скачать книгу
nią jak na najgorszego wroga. Zamęczyła biciem i zagłodziła. Zmarła leżała na desce niby w trumnie. Miała na sobie sukienkę w biało-niebieskie pasy.

      Ojciec Uli, Franciszek Kaczmarek, otrzymał wiadomość z obozu, że jego córka zmarła 9 maja 1943 roku na atak serca. Natychmiast pojechali z żoną do Łodzi. Przed budynkiem komendantury lagerführer powiedział, że Urszula zmarła nagle wieczorem, i przekazał im świadectwo zgonu. Zachwalał, jak dobrze mają w tym obozie polskie dzieci, wszystko dostają za darmo i uczą się zawodu.

      Kaczmarek dostrzegł, że w dokumencie jako godzinę zgonu podano 10.30, a nie wieczór, ale zmilczał. Kiedy komendant poszedł do budynku po zdjęcia Uli w trumnie, ojciec zagadnął chłopca zamiatającego korytarz, który wyznał mu szeptem, że Bayerowa kazała Ulę wywlekać z izby chorych na śnieg i polewała ją lodowatą wodą. Zadumany Franciszek zauważył, jak obok budynku komendantury kilku chłopców zaprzęgniętych w skórzane szelki do wielkiego walca, niczym konie pociągowe, wyrównuje drogę. Jednego z nich esesman walił na oślep bykowcem. Chłopiec wył z bólu. Nagle wzrok esesmana spotkał się ze spojrzeniem ojca zamordowanej więźniarki. „Dlaczego tak krzyczysz, czy ktoś ci robi krzywdę?”, zapytał esesman bitego przed chwilą chłopca łagodnym, ciepłym głosem.

      Franciszek zapytał jeszcze komendanta o ubrania córki.

      – O, tu idzie komendantka obozu dziewcząt, z nią można to załatwić – odparł.

      Była to Sydonia Bayer.

      – Rzeczy? Spalone, bo Urszula była chora na gruźlicę.

      – Gruźlicę? Przecież zmarła na atak serca.

      Bez słowa wysłała jedną z dziewczynek po rzeczy Uli.

      – Został mi po córce tylko płaszcz i beret – wspominał Franciszek Kaczmarek.

      ***

      Zginęła w tym potwornym obozie, pierwsza – przeżyła w nim, zaledwie piętnaście tygodni

      I za co Bayerowa ją wykończyła?

      Polewając na śniegu i mrozie wodą

      Dobijając pejczem z drutem na końcu

      Za całą obronę miała tylko ramiona rozwarte do życia.

      Zamordowana, choć chciała żyć

      Zginęła, bo nie zbaczała z drogi nienawiści do faszyzmu,

      który ją uwięził bez winy i zabił.

      Ale zginął przecież człowiek. Choć była to tylko nastoletnia dziewczynka.

      Która walkę toczyła o życie, przeciw śmierci, przeciw zapomnieniu – nawet o bestialskim pobiciu.

      Fragment wiersza Urszula… Piotra Michalczewskiego,

      ***

      Teresa Owczarzak wspomina, jak nadzorczyni Pohl odprowadzała dzieci do karceru, gdzie trzymano je 3–4 dni. Były tam małe lufciki, woda, wilgoć, dzieci stały w wodzie, a jedzenie dostawały tylko raz dziennie, czasami w ogóle.

      Teresa Owczarzak:

      Kazała też w marszu śpiewać niemieckie piosenki. Na przykład o żołnierzu, który miał 20 lat, poszedł na front, wrócił ciężko ranny.

      Teresa Stefaniak:

      Musiałyśmy śpiewać te piosenki, choć nie znałyśmy niemieckiego.

      Maria Prusinowska-Migacz:

      Twierdziła, że Polski już nigdy nie będzie i wszyscy muszą znać niemiecki. Wyśmiewała się z nas. Nazywała „polskimi świniami”, które trzeba bić, aby dobrze wykonywały swoje obowiązki dla dobra Niemiec.

      ***

      Według wielu więźniów największymi sadystami w obozie byli August, Bayer i Pohl. Urządzali sobie „zabawy” z więźniami.

      Janusz Prusinowski:

      Kazali nam biegać, skakać, wzajemnie szukać wszy. Bili kijami, pejczami i innymi przedmiotami.

      Zapamiętał, jak jesienią 1943 roku dwie dziewczynki niosły na tragach brudną bieliznę, ubrania obozowe. Kiedy idąca z tyłu upadła, wypuściła rączki noszy. Krocząca za nimi Pohl chwyciła małą za włosy, podniosła do góry i trzy razy uderzyła ją w twarz, a gdy tamta ponownie upadła, zaczęła ją kopać i wrzeszczeć. Po kilku kopnięciach oficerskim butem dziecko ostatkiem sił wstało i zataczając się, ruszyło z ciężarem dalej.

      Wiosną 1944 roku Prusinowski zdobył kawałek chleba i chciał podzielić się nim z siostrą Krystyną, która także była więźniarką. Spotkał się z nią ukradkiem za latryną. Traf chciał, że obok przechodziła Pohl. Rzucili się pędem do ucieczki. Ale nadzorczyni przecięła Januszowi drogę, podstawiła nogę i zaczęła kopać po czole. Trysnęła krew, zemdlał. Przytomność odzyskał w karcerze. Leżał na wilgotnym betonie. Wcześniej trafiał tam za karę już wielokrotnie. Raz Pohl i August zmusili go do zjedzenia kału.

      – August kazał mi zebrać kał do miski, w której przyniesiono mi jedzenie, i siłą podniósł mi ją do ust. Pohl uderzyła mnie z tyłu w głowę, tak że twarz wpadła mi do miski, a kał do ust. Dopilnowali, abym zjadł, co wydaliłem.

      W tym samym roku, zimą, Janusz Prusinowski widział, jak z baraku dziewcząt wyciągnięto nagą więźniarkę.

      Janusz Prusinowski:

      Pol rozkazała, aby jej koleżanki położyły ją na śniegu i polewały wodą. Stała nad leżącą w rozkroku z pejczem w dłoni i pilnowała wykonania polecenia. Trwało to kilka, kilkanaście minut. Potem dziewczynki wzięły ją na tragi i gdzieś wyniosły.

      Emilia Mocek-Kamińska pamięta, jak zimą Sydonia Bayer i Eugenia Pol kazały Teresie Jakubowskiej zrobić na śniegu „orła”. Leżącą biły pejczem, aż zemdlała. Wtedy rozkazały przynieść dwie konwie wody i wylać na Teresę. Zostawiły ją na mrozie.

      Jan Woszczyk:

      Mogło być wtedy minus dziesięć stopni mrozu. Oblana wodą dziewczynka pokryła się kryształkami lodu. Nadzorczynie stały obok i się śmiały. Wreszcie pozwoliły nam, chłopcom, zanieść pobitą dziewczynkę do pralni. Nie żyła. Ciało miała poobijane, a z ust, nosa i uszu ciekła krew. Na jej twarzy zastygł grymas bólu.

      Noszę w pamięci też inną śmierć. Eugenia Pol i wachman Edward August z kolejki dzieci oczekujących na posiłek wyciągnęli Józia. Kazali mu klęczeć i wypić wiadro kawy. Po kilku litrach posikał ubranie. Wtedy August kazał dolać do kawy zupę z robakami, ugotowaną na zgniłej brukwi. Do tej zupy dodali fusy z solą. August zamieszał ją miotłą. Bayer i Pol poganiały Józia, żeby szybciej jadł: Essen, essen, schnell, schnell (jeść, jeść, szybko, szybko). Popychali go, szydzili, jakby to było widowisko rozrywkowe. Widziałem, jak rozdęty brzuch Józia puchł w oczach. Kilka godzin później niesiono go na drewnianych tragach. Umarł.

      To nie wszystko. Jesienią 1943 roku Jan Woszczyk razem z chłopcem, którego nazwiska nie pamięta, pracował przy kopaniu fundamentu pod budynek.

      Jan Woszczyk:

      Zauważyłem, jak esesman, który nas pilnował, trzyma w ręku pistolet i nerwowo depcze niedopałek papierosa. Czułem, że coś się wydarzy, bo Eugenia Pol podeszła za plecy mojego kolegi, podniosła czterokilogramową cegłę i uderzyła go w głowę, prosto w potylicę, krzycząc: „Giń, polska świnio!”. Kiedy upadł na ziemię, deptała go butami. To była masakra.

      Stefan Marczewski:

      Po obozie chodziły słuchy, że Pohlowa z Bayerową utopiły jakieś dziecko w dole kloacznym.

      ***

      Eugenia