Mały Oświęcim. Błażej Torański. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Błażej Torański
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788382345155
Скачать книгу
i ciepły mundur, obie strony mają równe szanse. Gdy dorosły katuje wygłodzone dziecko, zawsze ma przewagę. Tu nie ma symetrii. Oni byli nadludzkimi panami, a mali więźniowie – podległymi wykonawcami rozkazów. W interesie Niemców nie leżało zatem drobiazgowe i uczciwe prowadzenie dokumentacji, a nie sposób wykluczyć, że otrzymali nakaz takiego wykonywania notatek i wypełniania dokumentów, by nie można ich było później pozwać i osądzić.

      Weźmy pod uwagę, że w czasie rozruchu obozu, w 1943 roku, szala zwycięstw na froncie zaczynała chybotać – Niemcy wytracali swoją pierwotną, butną pewność, w ich szeregi wkradał się strach i myśl o konsekwencjach rozpętanej wojennej burzy. Dzieci pytane o nazwiska wachmanów opisują wygląd i cechy szczególne – ten był kulawy, tamten z jedną ręką, inny z cyrkowym batem, kolejny często pijany, nie miał litości, jeszcze inny bił nie tak mocno. Żaden z dorosłych się tym dzieciom nie przedstawiał, żaden im o sobie nie opowiadał.

      Obóz na Przemysłowej był zarządzany przez administrację Sicherheitspolizei, czyli Policję Bezpieczeństwa, której podlegała Tajna Policja Państwowa (Geheime Staatspolizei) – Gestapo i Policja Kryminalna (Kriminalpolizei), czyli Kripo. Załogę Polen-Jugendverwahrlager formowała niemiecka komendantura, niemieccy żołnierze, Ukraińcy, Białorusini, łódzcy Niemcy i volksdeutsche. Komendantem lagru był radca sądowy i sekretarz Policji Kryminalnej w Łodzi SS-Sturmbannführer Karl Ehrlich. Podlegali mu między innymi Hans Heinrich Fuge, Johann Nerger, Arno Wruck, Erwin Voigt, Teodor Busch, Alfred Hausch, Olga Reichel, Edward August vel Rawski, Sydonia Bayer vel Isolde Beyer, Genowefa Pohl vel Eugenia Pol, Alfons Pośpiech, Józef Borkowski, Michaił Duchnowski, Rösler, Enders, Wenzel, Linke, Hofman, Stankiewicz i wielu innych. Nie wszystkim oprawcom czas pozwolił zachować imiona, ale możemy ich sobie wyobrazić – ich mundury, broń, pejcze, podkute buty, nazistowskie orły na czapkach kontra wygłodzeni i przerażeni mali więźniowie.

      Dziś ze szczeliny grobowca wachmanki Pohl wyrasta oset…

      Rozdział drugi

      To nie ja

      Błażej Torański

      ***

      Z aktu oskarżenia Genowefy Pohl vel Eugenii Pol:

      „Od połowy 1942 roku do dnia 19 stycznia 1945 roku w Łodzi, idąc na rękę władzy hitlerowskiego państwa niemieckiego, jako nadzorczyni w obozie koncentracyjnym dla dzieci i młodzieży polskiej (…) brała udział w zabójstwach nieletnich więźniów, świadomie i systematycznie stosując wobec nich metody zmierzające do zupełnego ich wyniszczenia przez ciągłe bicie, głodzenie, polewanie wodą w dni zimne i mroźne. (…) Postanowiono kierować do obozu młodocianych i dzieci obojga płci w wieku od 8 do 16 lat. (…) Obóz łódzki podlegał policji kryminalnej, wchodzącej w skład służby bezpieczeństwa Rzeszy. (…) Cały personel policji bezpieczeństwa, a więc gestapo i kripo, musiał należeć do SS. (…) Załogę (…) rekrutowano z mocno zahartowanych pod względem hitlerowskiego światopoglądu osób”.

      ***

      Trzydziestego kwietnia 1942 roku Oswald Pohl (zbieżność nazwisk), szef Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS, raportuje: łódzki obóz dla młodzieży i dzieci zaliczono do kategorii obozów koncentracyjnych. Przejął pod swój zarząd piętnaście obozów, a wśród nich Dachau, Sachsenhausen, Buchenwald, Mauthausen, Ravensbrück, Gross-Rosen, Oświęcim i cztery obozy specjalne dla młodzieży, w tym Jugendschutzlager Litzmannstadt.

      ***

      „W 1941 roku miałam osiemnaście lat, kiedy nachodził nas w domu jeden urzędnik i namawiał, arogancko zmuszał, abyśmy przyjęli volkslistę. Ojciec powiedział, że jest to nasza ostatnia deska ratunku: albo podpiszemy, albo nas zniszczą. Wszyscy – mama Janina, brat Mieczysław i ja – podpisaliśmy. Za ojcem Janem.

      Wtedy przestałam się bać, że wywiozą mnie na roboty. Mieliśmy lepsze przydziały żywności, kartki na masło, mięso, odzież. Poszłam do urzędu zatrudnienia, bo musiałam podjąć pracę. Skierowano mnie do komendy niemieckiej policji kryminalnej. Jej komendant, Enders, mówił do mnie w języku niemieckim, ale wiedział, że nie znam języka. Powtarzałam po nim, słowo po słowie, jakąś przysięgę i coś podpisałam, ale nie wiedziałam, co to znaczy. Do dzisiaj jestem uprzedzona do języka niemieckiego. Przysięgam, że go nie znam”.

      ***

      Z aktu oskarżenia:

      ***

      Genowefa