Wyślijcie kwiat swojego plemienia
Nuże popędźcie synów na wygnanie
By jeńców waszych spełniali marzenia.
Niechaj tym ludom spłoszonym i dzikim
Służą, swym jarzmem do ziemi przygięci,
Tym, co pojmani dopiero, niechętni
Co na wpół diabłem są, na wpół dziecięciem.
Podnieście brzemię białego człowieka
Okrutne wojny o pokój wzniecajcie
Głodu łakome napełnijcie usta
Chorobom hasło do odwrotu dajcie.
A gdy już kres tej drogi będzie bliski,
Im wytyczony cel wam zajaśnieje,
Patrzcie, jak szał pogański i lenistwo
Do szczętu wasze niweczy nadzieje (Davis 2003: 746)[30].
Dla Europy i USA Japonia była jednym z zacofanych, barbarzyńskich i pogańskich społeczeństw. Europejskie wyobrażenia o Japonii w okresie podpisywania przez Japonię i Anglię traktatu o otwarciu portów znajdują się w mowie, którą wygłosił w Izbie Lordów lord John Russell, brytyjski minister spraw zagranicznych:
Szanowni Lordowie powinni wziąć pod uwagę, że japońskie prawa są niesłychanie okrutne. Co powiemy, gdy młody angielski handlarz zostanie przyprowadzony przed oblicze japońskiego trybunału, poddany torturom, skazany na śmierć, gdy wyprują mu wnętrzności, czyli będzie cierpiał okropne męki, które ich prawo przewiduje? A co powiemy, gdy – stosownie do japońskich praw – wszyscy krewni przestępcy również zostaną zgładzeni? Czy powinniśmy w tych okolicznościach porzucić rozwiązanie, które stosowaliśmy przez trzy stulecia, zgodnie z którym nasze wejście do orientalnego kraju oznacza wprowadzenie naszych własnych sądów i naszego pojęcia sprawiedliwości? (Botsman 2005: 135)
Wysiłki władz japońskich przez kilkadziesiąt lat po nawiązaniu kontaktów handlowych z krajami Zachodu skoncentrowane były na reformowaniu kraju tak, aby wytrącić tym krajom argument o japońskim „barbarzyństwie”.
Jest rzeczą oczywistą, że Japonia mogła tego dokonać tylko poprzez naśladownictwo Zachodu. Oznaczało to budowę od podstaw instytucji życia gospodarczego, instytucji prawnych i społecznych, które przedtem w Japonii nie istniały (Ishikawa 2002: 282).
Początek kontaktów z krajami Zachodu, pierwsze morskie podróże Japończyków do Europy i Ameryki przynoszą dotkliwe poczucie niższości i wstydu za własny kraj. Fukuzawa Yukichi w swojej autobiografii (Fukuzawa 1981: 128) opisuje dwie podróże zagraniczne, które odbył jako tłumacz w misjach wysyłanych przez szogunat, w 1860 roku do USA i w 1862 roku do Europy. Wrócił z tych podróży ze świadomością przepaści cywilizacyjnej, jaka dzieliła Japonię od zachodniego świata, ale także z przekonaniem o konieczności głębokich przemian społecznych w Japonii.
Gdy misja japońska, licząca około czterdziestu osób, przybyła do Paryża, Japończycy poprosili gospodarzy o umieszczenie ich w kilku hotelach w pobliżu, aby mogli się kontaktować ze sobą. Wiedzieli bowiem, że w Japonii tak liczna grupa nie miała szans na zamieszkanie w podróży pod jednym dachem. Witający ich Francuzi zawieźli ich do Hotel du Louvre, który był tak wielki, że mógł pomieścić ponad tysiąc gości jednocześnie.
Japończycy przyjechali do Paryża wyposażeni tak, jak przystało na ludzi wybierających się w podróż po Japonii. Mieli ze sobą wszystko – ryż, garnki, przenośne piecyki hibachi, lampy, olej do lamp, materace – całe gospodarstwo. Nic z tego nie było w hotelu potrzebne i tylko zajmowało miejsce w pokojach, więc po pewnym czasie poprosili jednego z członków komitetu powitalnego, kupca o nazwisku Lambert, aby wziął od nich za darmo całe te podróżne zapasy.
Członkowie japońskiej misji byli ubrani w kimona i samurajskim obyczajem mieli przy boku miecze. Wysocy rangą nosili na dodatek kimona bardzo ozdobne, brokatowe. Fukuzawa opisuje, jak któregoś dnia, idąc mocno uczęszczanym korytarzem hotelowym, zauważył ku swojemu zdumieniu, że drzwi do znajdującej się na korytarzu ubikacji są na oścież otwarte, a przed drzwiami klęczy samuraj w pełnym rynsztunku, trzymając w dłoniach miecz swojego pana, który właśnie z ubikacji korzystał. Ani jeden, ani drugi nie zwracali uwagi na ciągle przechodzących korytarzem gości oraz służbę (Fukuzawa 1981: 128).
Przebywając w Anglii, członkowie misji mieli okazję obserwować obrady angielskiego parlamentu. Fukuzawa opisuje swoje wrażenia:
Gdy zapytałem pewnego dżentelmena, co to jest „prawo wyborcze” i jakim rodzajem urzędu jest w rzeczywistości parlament, ten się tylko uśmiechnął, co jak sądzę miało oznaczać, że żaden inteligentny człowiek nie mógłby zadać takiego pytania. Ale te sprawy były najtrudniejsze do zrozumienia. Dowiedziałem się w końcu, że istniały grupy mężczyzn nazywane partiami politycznymi – jedni z nich nazywali się „Liberałami”, a drudzy „Konserwatystami” – i że grupy te zawsze toczyły między sobą walki w rządzie. Przez pewien czas nie mogłem w żaden sposób zrozumieć, o co walczyli i co to w ogóle znaczyło, że „walczyli”, skoro nie było wojny. „Ten i tamten są wrogami w parlamencie” – mówiono mi. Ale można było zobaczyć tych „wrogów” przy jednym stole, jedzących i pijących ze sobą. Nie mogłem pojąć, jak to jest możliwe. Zajęło mi to dużo czasu i wymagało dużego wysiłku umysłowego, aby ułożyć sobie jakiś logiczny obraz z tych oddzielnych, zadziwiających faktów (Fukuzawa 1981: 134).
Zagraniczne misje nie przyniosły szogunatowi wiele pożytku. Było bowiem oczywiste, że system szogunacki jest zbyt odmienny, aby móc wykorzystać zachodnie pomysły na organizację polityczną, gospodarczą i społeczną bez uprzedniego pozbycia się wszystkich swoich instytucji.
Na początku restauracji Meiji i rządów nowej władzy wysłana została w zamorską podróż kolejna misja. Tym razem było to 50 wysokich rangą urzędników państwowych i podobna liczba młodych ludzi płynących celem studiowania za granicą, jak i pierwszych turystów nowej Japonii. Wśród studentów było wielu synów wysokich urzędników, jak również 5 dziewcząt, wysłanych po to, aby kończąc zagraniczne szkoły, przywiozły do Japonii wiedzę o roli kobiet w zachodnich krajach. Najmłodsza z tych dziewcząt była Tsuda Ume, licząca zaledwie siedem lat, która po powrocie do Japonii założyła jedną z pierwszych w Japonii szkół średnich dla dziewcząt – Joshi Eigaku Juku.
Misja trwała rok i 10 miesięcy, od grudnia 1871 do września 1873 roku i znana jest w literaturze przedmiotu jako misja Iwakury, który przewodził jej w randze ambasadora pełnomocnego. Uczestnicy misji odwiedzili 12 państw, ich celem było wykonanie studiów porównawczych organizacji rządu, rozwoju gospodarczego, handlu i edukacji. Dokumenty, jakie zachowały się z tej misji, to sprawozdanie Kume Kunitake, który był pisarzem misji i notował wszystkie spotkania, wyniki rozmów itp., oraz równie interesujący materiał – dziennik pisany przez Kido Takayoshiego, wiceambasadora misji i jednego z głównych przywódców Meiji. Podczas pobytu w Ameryce i po wizytach w amerykańskich szkołach, które wywarły na nim duże wrażenie, Kido zanotował w swoim dzienniku:
Nic nie jest dla nas ważniejsze niż szkoły (…). Nasz naród nie różni się zasadniczo od współczesnych Amerykanów lub Europejczyków; wszystko sprowadza się do braku wykształcenia lub jego posiadania (Jansen 2002: 356).
Misja wróciła do Japonii z przeświadczeniem, że niebezpieczeństwo utraty niepodległości przez Japonię jest mniejsze, niż się w Japonii sądzi, i że wyższość Zachodu nad Japonią jest stosunkowo świeżej daty. W związku z tym, zamiast przygotowywać się do zbrojnej obrony kraju, należy opracować program modernizacji kraju, który będzie służył obronie przez wzrost poważania dla Japonii na świecie.
Itō Hirobumi, jeden z uczestników