Nieśmiała. Sarah Morant. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Sarah Morant
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 9788372297976
Скачать книгу
się, że chłopak musi przejrzeć wszystkie zagrywki, które opracował z wyprzedzeniem. Jeśli Ruda rzeczywiście była tak inna od całej reszty, mogła zgotować mu prawdziwe piekło.

      Właściwie to zdał sobie z tego sprawę już pierwszego dnia. I właśnie to zdanie wracało do niego częściej niż reklama nadawana bez końca w telewizji. Kiedy ten lejtmotyw rozbrzmiewał mu w głowie, chciał to wszystko rzucić i zrezygnować ze swojego wyzwania.

      Bo w rzeczywistości ta dziewczyna przeczyła wszystkim jego wyobrażeniom o płci pięknej. Może każda trusia była taka jak ona. Jeśli tak, to nie miał pojęcia, w co się pakuje tamtego dnia, kiedy postanowił dołączyć ją do kolekcji swoich ofiar.

      Niemniej ta jej tajemnicza natura, którą ukrywała przed światem, tylko dodawała jej uroku. Nic nie wiedział o jej życiu, a kiedy wypytywał o nią znajomych, nie potrafili mu udzielić żadnych informacji. Bo niby po co interesować się tą Lodówą? Tą Niemotą?

      Nikt jej nie zauważał; właściwie nikt nawet nie próbował tego zrobić. Za kilka lat na zjeździe absolwentów nikt nie będzie pamiętał o tej rudowłosej dziewczynie gryzmolącej w zeszycie, żeby uciec przed wzrokiem innych ludzi. Chociaż to nie do końca prawda. Bo on zapamięta swoją Rudą. Pozna jej sekrety i zrobi, co trzeba, żeby się przy nim odprężyła. Żeby się w nim zakochała. W końcu taki był jego cel. Jeśli nie osiągnie go małym flirtem i kilkoma komplementami, które działały na pozostałe panienki, znajdzie inny sposób, żeby się do niej zbliżyć.

* * *

      Następnego dnia szukał wzrokiem swojej Rudej na korytarzu, gdzie Brian opowiadał mu ostatnią część historii o partii rozbieranego pokera, którą wygrał. Jason słuchał jednym uchem i od czasu do czasu kiwał głową, żeby uniknąć niepotrzebnych pytań. Nie znalazł swojego obiektu zainteresowania, dopóki nie wrócił na lekcję. Była w sali. Siedziała na swoim miejscu. Rysowała, jak zawsze, kiedy ją widział. Włosy opadały jej na kartkę, tworząc zasłonę, która chroniła ją przed świdrującymi spojrzeniami.

      Była piękna. Oczywiście zauważył to już wcześniej. Ale teraz, gdy pochylała się nad zeszytem…

      Tak, dobrze wiedział, czemu była warta zachodu. Zamierzał poświęcić tyle czasu, ile wymagała tego sytuacja, aby zdobyć ją na zakończenie tej gry.

      Dziewczyna przygryzała dolną wargę. Robiła tak za każdym razem, kiedy się koncentrowała. Zawsze wydawało mu się to banalne. Wiedział nawet, że niektóre panienki ćwiczyły coś takiego przed lustrem. Tylko że koniec końców wyglądały odpychająco, kiedy tak skubały te swoje usta. Tymczasem Ruda prezentowała się uroczo. Jason był przekonany, że nie mogłaby wyglądać wulgarnie, z delikatnymi rysami twarzy i drobnymi piegami zdobiącymi nos.

      Usiadł obok niej, ale ona nawet nie pofatygowała się, żeby na niego spojrzeć i rzucić zwykłe „cześć”. Obraziła się na niego? Za jeden głupi komentarz? Jeśli tak, to do listy jej wad mógł dodać nadwrażliwość.

      Tak bardzo skupił się na swojej sąsiadce, że nie zrozumiał nic z całych zajęć. Na poprzednich lekcjach siedział w jej ławce jak mysz pod miotłą, czekając na właściwy moment, żeby spróbować szczęścia.

      Kiedy nauczyciel matematyki wyszedł w pośpiechu, żeby przynieść sprawdzone testy, Jason odwrócił się do dziewczyny z wyrazem szczerej skruchy na twarzy.

      – Przepraszam za wczoraj. Nie bardzo wiem, co masz mi za złe, ale przypuszczam, że sprawiłem ci przykrość. Wybacz mi.

      – Daj mi spokój – odparła oschle, mimo że jej głos zdradzał wahanie, którego zapewne nie chciała ujawniać.

      Nadal bił od niej chłód, co uzmysłowiło Jasonowi, że niczego sobie nie wydumał dzień wcześniej. Pod całą tą słodyczą musiała kryć się prawdziwa tygrysica.

      – Bardzo bym chciał, żebyś poświęciła mi trochę więcej uwagi – kontynuował z łagodnym uśmiechem, rozbawiony swoim zachowaniem.

      – Po co? Żebyś mógł się zabawić moim kosztem? Dziękuję, ale nie. Daruję sobie – odparła, nie odrywając wzroku od swoich miniaturowych rysuneczków.

      Na dźwięk dzwonka wstała jak na komendę, drżącą ręką zbierając swoje rozrzucone na blacie rzeczy. Jason znowu westchnął. Zrobienie wyrwy w jej skorupie mogło okazać się nie lada wyzwaniem.

      Właśnie wtedy wrócił pan Collins z naręczem kartek.

      – Będziesz się jeszcze dzisiaj widział ze swoimi kolegami?

      Jason otworzył i zamknął usta bez słowa. Nauczyciel matematyki wcisnął mu w ręce ocenione sprawdziany.

      Chłopak wykonał powierzone mu zadanie z ponurą miną kiepsko opłacanego pracownika. Wyraz jego twarzy nie zmienił się, dopóki nie namierzył Rudej na stołówce w chwili, gdy opuszczała kolejkę. Poczuł się w swoim żywiole.

      Ruszył za nią i zdziwił się, kiedy przyspieszyła, zmuszając go do tego samego. To mogłoby zamienić się w pościg, ale nie chciała zwracać na siebie uwagi, zrezygnowana usiadła więc przy jednym z pustych stolików i westchnęła z irytacją, kiedy zajął miejsce naprzeciwko niej.

      – Czego chcesz, Jason? – zapytała prosto z mostu, nie kryjąc złości.

      – Chciałem oddać ci twój test z matmy. I porozmawiać – dodał w obawie, że dziewczyna utnie konwersację. – Nie mogę znieść pytlowania Vanessy. Mówi zdecydowanie za dużo. Tego nie da się wytrzymać – oznajmił lekkim tonem.

      – Więc powiedziałeś sobie: „Czemu nie spędzić trochę czasu w towarzystwie jedynej dziewczyny, która bez wątpienia nie odezwie się do mnie słowem?” – wypaliła ironicznie.

      – Właśnie tak – zażartował, zachwycony tym, jak sprawnie radziła sobie z sarkazmem.

      Jej różnokolorowe tęczówki powędrowały w kierunku dużego, czerwonego koła na górze kartki. Jason zauważył, jak ramiona Rudej opadają nieco. To prawda, że porażka na pierwszym teście kontrolnym nie działała zachęcająco, ale nie przypuszczał, że dziewczyna zniesie to aż tak źle. Gdyby on załamywał się każdym złym stopniem, musiałby łykać antydepresanty.

      – Dobrze, siedź tutaj, jeśli ci to pasuje, ale ja nie będę strzępiła sobie języka, żeby cię zadowolić – wydusiła, pospiesznie chowając swój sprawdzian do plecaka.

      – Jak na kogoś, kto zamierza się nie odzywać… – nie dokończył, żeby sama dopowiedziała sobie resztę.

      Uśmiechnął się, kiedy wzniosła oczy do nieba niczym pyskata nastolatka.

      – Okej, okej… Ale żadnego flirtowania – burknęła, ponownie spuszczając wzrok.

      – Przecież ja nigdy z tobą nie flirtowałem! – wykrzyknął jak kiepski aktor.

      – Masz mnie za głupią?

      – No dobrze, może trochę… Ale działałem instynktownie. Zawsze na widok fajnej dziewczyny czuję palącą potrzebę…

      – Znowu to robisz – poinformowała z uśmiechem, chociaż nie oderwała wzroku od podłogi, czego Jason trochę żałował.

      – Co takiego?

      – Bawisz się w Don Juana! – wykrzyknęła, dając się wciągnąć w grę.

      – Nieprawda – zaoponował dla zabawy.

      – A właśnie że prawda. Mówię ci. – Zaśmiała się. Przy okazji otworzyła puszkę z napojem, bo dzięki temu mogła uciec wzrokiem od siedzącego naprzeciwko niej chłopaka.

      Jason spodziewał się po niej bardziej ochrypłego i szorstkiego śmiechu. Zdumiał go więc cichy dźwięk, który