Nieśmiała. Sarah Morant. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Sarah Morant
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 9788372297976
Скачать книгу
mój dziewięcioletni brat, podszedł i objął mnie w pasie drobnymi rękami. Jego opiekunka wyszła bez słowa, wznosząc oczy do nieba.

      – Odrobiłeś już lekcje, Kyle?

      – Nic z tego nie rozumiem – jęknął przeciągle. – Nie lubię liczenia w pamięci, Elie.

      Usiadłam przy kuchennym stole w naszym małym mieszkaniu. Beżowe ściany i byle jakie meble zradzały nasz brak zainteresowania wystrojem wnętrz.

      Szczerze mówiąc, kiedy człowiek żyje pod jednym dachem z dorosłym mężczyzną i małym chłopcem, obchodzi się bez bibelotów.

      Niespiesznie ukroiłam dla nas po kawałku ciasta i wytłumaczyłam maluchowi niezbyt skomplikowane rachunki. Następnie zabrałam się za własną pracę domową.

      Mój ojciec pojawił się w drzwiach koło dziewiętnastej. Wrzucił swój roboczy kombinezon do kosza z rzeczami do prania i odcisnął głośne całusy na naszych czołach.

      – Cześć, koleżko. Odrobiłeś lekcje?

      – Tak, i to nawet przed Elie – oznajmił triumfalnie mój brat, na co tata się uśmiechnął.

      – Elie, możesz przygotować coś do przegryzienia, kiedy będę brał prysznic?

      Skinęłam głową, jakby żadne z nas nie miało pojęcia, że już od kilku lat to ja szykowałam posiłek każdego wieczoru. Tata uśmiechnął się do mnie i wolno ruszył do łazienki. Postawiłam garnek na ogniu. W ostatnim czasie, chcąc nie chcąc, nauczyłam się najróżniejszych przepisów. Na początku ojciec próbował wszystkim zajmować się sam: praniem, gotowaniem, Kyle’em. Ale załamał się po dwóch tygodniach. Mój biedny Superman.

      Ten okres naszego życia był tematem tabu, podobnie jak wszystko to, co go poprzedzało. Czasem wydawało mi się, że każde z niewypowiedzianych słów dławiło nas, zamiast leczyć rany. Wspomnienia powodowały jednak jeszcze większy ból, więc żadne z nas nie chciało wywlekać ich na światło dzienne.

      – Kyle, nie trzymaj noża za ostrze – upomniałam brata surowym głosem, robiąc do niego wielkie oczy.

      Chłopiec czym prędzej rozłożył sztućce po obu stronach trzech talerzy. Dziewięciolatek zachowywał się znacznie bardziej dziecinnie od swoich rówieśników. Psycholog zrobił nam długi wykład na temat tego problemu, kiedy wybraliśmy się do niego kilka lat wcześniej. I co mogliśmy zrobić? Mały był wrażliwy.

      Pan domu wrócił do nas w chwili, gdy stawiałam jedzenie na stole. Z sięgającymi trochę poniżej szyi włosami w odcieniu czekolady i z oczami w kolorze lasu iglastego nie był do mnie szczególnie podobny. Poza tym mógł się pochwalić imponującą sylwetką, szerokimi ramionami i szczupłą talią. Często się zastanawiałam, czy w przyszłości mój brat będzie do niego podobny. Miał piwne oczy mojej matki i bujną blond grzywę, którą tworzyły nieokiełznane drobne loczki. Okrągła buzia upodabniała go do cherubinka, który przez przypadek spadł z nieba. Kiedy patrzyłam na jego chude jak patyki rączki, nie potrafiłam go sobie wyobrazić z dwudziestoma kilogramami mięśni i barami jak u kowala.

      Podobnie jak każdego innego wieczoru uśmiechnęłam się do dwóch mężczyzn mojego życia przekomarzających się dla zabawy. Tata bardzo lubił droczyć się z Kyle’em. Odnosiłam wrażenie, że tą wieczorową porą starał się nadrobić zaległości z całego dnia. Pracował dwanaście godzin na dobę w niedużej fabryce w sąsiednim mieście.

      Mój aniołek potrzebował troskliwej opieki. Każdy jego dzień musiał upływać według ustalonego rytmu, którego mógł się trzymać. A te chwile, kiedy pozwalałam im wygłupiać się do woli, dawały im namiastkę więzi łączącej ojca z synem, którą brutalnie przerwała żałoba.

      Tata zamknął się w sobie, Kyle do nikogo nie odzywał się słowem, a ja musiałam utrzymywać ich na powierzchni, nieporadnie machając nogami, żebyśmy nie utonęli. Duch naszej rodziny umarł na szpitalnym korytarzu. Ale podczas tych chwil wygłupów wydawało mi się, że zdołaliśmy go wskrzesić.

      Spojrzałam na zegar i dokładnie o dwudziestej pierwszej trzydzieści wyciągnęłam rękę do Kyle’a.

      – Powiedz tacie dobranoc. Idziemy do łóżka – krzyknęłam wystarczająco głośno, żeby obaj mnie usłyszeli.

      – Ale ja nie jestem zmęczony!

      – Słuchaj się siostry, koleżko. To jedyna kobieta w tym domu. A kobiety zawsze postępują rozsądnie – stwierdził tata, sięgając po gazetę.

      Puścił do mnie oko, a ja odwzajemniłam się tym samym. Uśmiechnęłam się, kiedy zaczął gonić Kyle’a wokół kanapy. Zrobił kilka okrążeń, zanim odłożył gazetę, żeby schwytać diabełka i zanieść go do naszej sypialni. Po wyjściu taty kazałam małemu chuliganowi iść do łazienki i zostawiłam go, żeby się przebrał.

      Ani trochę nie przeszkadzało mi to, że dzieliłam pokój z bratem, bo nigdy nie mieszkałam sama, nawet przed narodzinami Kyle’a.

      Delikatnie chwyciłam go w ramiona i ucałowałam w czoło, w oba policzki, a na koniec w brodę. Chwilowo wszyscy potrzebowaliśmy tego rytuału, aby zyskać pewność, że dzięki niemu zdołamy zasnąć. Mój duży chłopak nigdy go nie pomijał.

      – Dobranoc, mistrzu. Kocham cię – szepnęłam łagodnie.

      – A ja ciebie. Bardzo, bardzo, bardzo – odparł, ziewając.

* * *

      Odetchnęłam z ulgą, zajmując swoje odosobnione miejsce w ostatnim rzędzie przed rozpoczęciem lekcji historii. Machinalnie wyciągnęłam piórnik, kiedy nagle tuż obok rozległo się szuranie krzesła. Gwałtownie uniosłam głowę i napotkałam spojrzenie niebieskich oczu Nowego.

      Jason puścił do mnie oko i usiadł, podczas gdy ja próbowałam zapanować nad kiełkującym we mnie uczuciem. Byłam zadowolona, a nawet szczęśliwa, że nie skreślił mnie od razu z listy interesujących osób. Całkiem bez sensu, bo prędzej czy później i tak to zrobi. Tym bardziej że Vanessa wzięła go na cel.

      Uwielbiała dokuczać kujonom i nieudacznikom, kiedy się nudziła, a ja bardzo nie chciałam dołączyć do tego grona z powodu jakiegoś chłopaka.

      – Możesz mi pożyczyć długopis? – szepnął z tym swoim krzywym uśmieszkiem.

      Automatycznie sięgnęłam do piórnika i chwyciłam pierwszy przedmiot, który wpadł mi w ręce. Spojrzałam na niego dopiero wtedy, kiedy Nowy się roześmiał.

      „Cholera”.

      Trzymałam moje pierwsze pióro wieczne z Hello Kitty, które dawno temu podarował mi mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.

      Ten widok ścisnął mnie za serce, ponieważ także ten przyjaciel mnie zostawił. Był trzecim członkiem naszego nierozłącznego trio i kupił mi śliczny wisiorek w kształcie połówki serca, który zawsze nosiłam. Nawet jeśli wspominanie drugiej połówki było dla mnie bolesne.

      Jason obrócił pióro w palcach, przyglądając się częściowo wytartemu kotkowi i popękanej skuwce. Nie potrafiłam się rozstać z Hello Kitty, nawet jeśli dawno wyrosłam z bajek. Chłopak przysunął się do mnie i patrzył mi głęboko w oczy tak długo, aż na jego ustach pojawił się uwodzicielski uśmiech.

      Miałam więc do czynienia z flirciarzem, któremu nie wystarczała jedna dziewczyna naraz.

      – Nie widziałem wcześniej twoich oczu, a są bardzo ładne – powiedział, nie odrywając ode mnie wzroku.

      – Dziękuję – odparłam, bardziej skrępowana niż kiedykolwiek przedtem.

      – Różnokolorowe tęczówki to rzadkość… Przypominają dwa duże drogocenne kamienie.

      – Aaa…