Członkowie SS w obozie koncentracyjnym w Dachau (Archiv KZ-Gedenkstätte Dachau).
Żony esesmanów inwestowały swoje uczucia we własne rodziny. Demonstrowały w ten sposób bardzo wyraźnie, że przypisywane kobietom zazwyczaj „samarytańskość i troska” w żadnym razie nie oznaczają ogólnej gotowości do troski o wszystkich ludzi, że współczucie i troska są bardzo ekskluzywne i w sposób bardzo selektywny odnoszą się tylko do ludzi, którzy zaliczali się do wąskiego kręgu rodziny. Współczucie w żadnym razie nie musi być zawsze wyrazem humanizmu. „Uczucia te są raczej także indywidualnymi i społecznymi strategiami, by wyznaczyć granice, granice między tymi, którzy należą «do nas», i tymi, którzy nie należą. W tym sensie «kobieca troska» wspiera istniejące hierarchie władzy i panujący porządek oraz przekłada antysemicką i rasistowską politykę wykluczania na najbliższe środowisko rodziny i sąsiedztwa”261.
Podczas narady w Monachium 8 listopada 1938 r. Himmler zakomunikował swoim gruppen- i obergruppenführerom przyszły kurs SS w kwestii żydowskiej. Nie przedstawił programu, lecz roztoczył wizję na nadchodzącą dekadę, w której kwestia żydowska odgrywałaby decydującą rolę. „W ciągu następnych dziesięciu lat staniemy w obliczu nadzwyczajnych konfliktów o krytycznym znaczeniu. Nie będzie to po prostu walka między narodami: to jedynie zasłona dymna rozsnuta przez naszych wrogów. Będzie to walka ideologiczna prowadzona przez wszystkich Żydów, masonów, marksistów i Kościoły na całym świecie. Te siły – a zakładam, że Żydzi pełnią tu rolę kierowniczą jako ucieleśnienie wszelkiego zła – zdają sobie sprawę, że jeśli Niemcy i Włochy nie zostaną zniszczone, to one same zostaną zniszczone”262. W październiku 1943 r. odbyła się kolejna konferencja z gruppenführerami SS w Poznaniu. Także tam Himmler wygłosił mowę. Około dwóch godzin ze swojego w sumie trzygodzinnego przemówienia Himmler poświęcił na omówienie „bardzo poważnej kwestii”, o której SS nie powinno nigdy mówić publicznie: mówił o „ewakuacji Żydów, eksterminacji narodu żydowskiego”. Nazwał to „niezapisaną, i niech taką pozostanie, a jednak chlubną kartą naszej historii” i stwierdził: „Mieliśmy moralne prawo, mieliśmy obowiązek wobec naszego narodu zabić ten naród, który chciał zabić nas”263. Już w 1938 r., na dzień przed listopadowym pogromem, Himmler przepowiadał swoim ludziom, że dojdzie do walki przeciwko Żydom. W październiku 1943 r. przepowiednia ta w dużej mierze już się spełniła: na okupowanych i anektowanych obszarach na Wschodzie ponad milion Żydów rozstrzelano, zatłuczono na śmierć i zagrzebano. Byli zamknięci w gettach i obozach, w których umierali z głodu, męczarni i niewolniczej pracy. Ze wszystkich krajów okupowanych przez Niemców byli wywożeni do obozów zagłady i zagazowywani.
Gitta Sereny spytała dawnego komendanta obozu zagłady w Treblince264 Franza Stangla, jak udało mu się znieść wszystkie dziejące się tam okropieństwa, co trzymało go tam przy życiu. Stangl odpowiedział: „Nie wiem. Może moja żona. Moja miłość do niej”265. Franz Stangl, zanim został komendantem obozu w Treblince, był już komendantem obozu zagłady w Sobiborze266. Pani Stangl odwiedzała swojego męża w Sobiborze i przy okazji dowiedziała się – jak sama opowiadała – jaką „pracę” tam wykonywał. Mieszkała w pobliżu obozu zagłady, w odległości około trzech kilometrów, w majątku rybackim, twierdziła jednak, że niczego nie widziała, nie słyszała, ani nawet nie czuła zapachu. W Sobiborze ciała zamordowanych były palone na olbrzymich stosach ułożonych na rusztach z szyn kolejowych, także nocą. „Łunę ognia było widać nie tylko w obozie, lecz także spoza jego terenu, a smród palonego mięsa rozchodził się w powietrzu na dużą odległość”267. Pani Stangl w żadnym miejscu nie odniosła się do tego fetoru – czy go wyczuwała, czy zapytała o niego swojego męża – a Gitta Sereny oczywiście także o to nie pytała. O tym, co według pani Stangl działo się w Sobiborze, opowiada następująca historia: pewnego dnia przyszło z wizytą kilku esesmanów, którzy przynieśli ze sobą sznapsa i wypili go w ogrodzie. Jeden z tych esesmanów opowiedział jej o swojej żonie i dzieciach, a następnie o Sobiborze. Zrelacjonował jej, co działo się z ludźmi, którzy byli przywożeni do Sobiboru. Od niego usłyszała, że wszystkie kobiety, mężczyźni i dzieci natychmiast byli tam mordowani w komorach gazowych. Swój udział w masowych mordach uzasadnił tymi słowami: „Robimy to jednak dla naszego Führera. Poświęcamy się i robimy to wyłącznie dla niego, na jego rozkaz”268.
Dopiero po tych informacjach postanowiła spytać swojego męża o jego udział. Ten wyjaśnił jej, że wprawdzie był w Sobiborze „najwyższy rangą”, jednak nie miał nic wspólnego z mordowaniem. Miał rzekomo tylko nadzorować roboty budowlane i ta praca sprawiała mu radość. Na potwierdzenie swojej wersji pani Stangl opowiedziała