Tłumaczenie pisemne na język polski. Zofia Kozłowska. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Zofia Kozłowska
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Языкознание
Год издания: 0
isbn: 978-83-01-19779-7
Скачать книгу
заведение (dosł. osoba ubiegająca się o przyjęcie do szkoły wyższej lub wyspecjalizowanej placówki edukacyjnej) (TSO).

      W pierwszym znaczeniu: ‘absolwent szkoły średniej’ wyraz абитуриент jest odpowiednikiem polskiego słowa abiturient, natomiast w drugim: ‘kandydat ubiegający się o przyjęcie na studia’ – już nie (porównaj definicję polskiego wyrazu Abiturient [książk.] z Wielkiego słownika języka polskiego: uczeń kończący szkołę średnią, który będzie zdawać lub zdaje egzamin maturalny [www02]).

      Tak więc by nie dać się zwieść pozornemu podobieństwu, koniecznie trzeba porównać definicje z obu słowników jednojęzycznych.

      Słowniki w wersji elektronicznej oraz słowniki dostępne on-line, o których z oczywistych powodów nie mogła pisać Halina Dzierżanowska, są kolejnym niezbędnym elementem warsztatu tłumacza. Jak wspomniano wyżej, ich minusem jest segmentacja tematyczna (a więc rozproszenie) informacji, zgromadzonych zwykle w jednym miejscu przy haśle w słowniku tradycyjnym. Pozwalają one za to na przywołanie dużo większej liczby kontekstów, przykładów użycia, zaczerpniętych nie tylko z tekstów literackich, lecz także z innych publikacji, które zwykle w większym stopniu odzwierciedlają uzus.

      Na przykład w przytoczonym haśle abiturient w słowniku on-line poza definicją znajdziemy informacje na temat chronologii, kwalifikacji tematycznej, relacji znaczeniowych (hiperonimu), połączeń z innymi wyrazami, a ponadto cytaty (w tym z prasy), informacje o charakterze gramatycznym (część mowy, kategorie gramatyczne, wzór odmiany), informacje o właściwościach składniowych i o etymologii wyrazu. To prawda, że sięgnięcie do nich wymaga dodatkowego kliknięcia i chwili przeglądania, jednak zakres informacji jest znacznie szerszy, a ilustracje o wiele bogatsze niż w słowniku papierowym, a to bardzo cenne. Nie chcąc snuć rozważań na temat wyższości słowników elektronicznych nad papierowymi lub odwrotnie, powiemy tylko, że jedne i drugie są niezwykle potrzebne, wręcz niezbędne w pracy tłumacza.

      Poważnych problemów tłumaczeniowych (podczas tłumaczenia w obu kierunkach) przysparza tzw. łączliwość wyrazów – właściwość wyrazów, dzięki której mogą się one łączyć z różnymi jednostkami leksykalnymi. Interferencja, którą tu rozumiemy jako tendencję do automatycznego przenoszenia obcych struktur składniowych i połączeń leksykalnych do tekstu tłumaczenia, jest przyczyną najczęstszych błędów. Jak ich uniknąć? Nie ufając zbytnio intuicji i sprawdzając poprawność na przykład połączeń wyrazowych. Paradoksalnie to nie frazeologizmy, lecz związki łączliwe (w których zmiana jednego elementu – w odróżnieniu od związków stałych – jest możliwa, jednakże zakres akceptowalnych zmian ograniczony) przysparzają najwięcej kłopotów.

      Poza wspomnianymi już słownikami mamy dziś jeszcze jedno, niezwykle bogate źródło, a zarazem narzędzie pracy: korpusy językowe – jednojęzyczne i dwujęzyczne równoległe (zawierające jednostki z tekstów oryginałów i tekstów przekładów). Informacje na temat użyć interesujących nas jednostek leksykalnych i ich połączeń, dane dotyczące źródła, z którego pochodzi określona jednostka (pisana lub mówiona odmiana języka, teksty literackie, w tym poetyckie, teksty publicystyczne, multimedialne itd.), a także informacje na temat ich właściwości gramatycznych są niezwykle obszerne. Poszukiwanie można sobie dodatkowo określić (zawęzić), wybierając konkretne parametry wyszukiwania. Tu niezbędne jest umiejętne posługiwanie się korpusami – aby sensownie z nich skorzystać, trzeba wiedzieć, jak to zrobić, jakie kryteria wyszukiwania ustalić, by uzyskać przydatne i wiarygodne informacje.

      Sprawdzonych, poprawnych kolokacji warto poszukiwać nie tylko podczas pracy nad konkretnym tłumaczeniem, ale także podczas każdego innego kontaktu z tekstem, podczas lektury dla przyjemności, dla celów praktycznych – w ramach doskonalenia swojej polszczyzny.

      Jeśli chodzi o zagadnienia normatywne i związane z kulturą języka, to przyszli tłumacze powinni wiedzieć, że za pośrednictwem internetu mogą dotrzeć do specjalistów i poprosić ich o konsultację. Liczne poradnie językowe, do których można się zwrócić z pytaniem drogą mailową, to też realne wsparcie w trudnej pracy tłumacza. Jeśli nawet nie zawsze otrzymamy konkretną odpowiedź, to przynajmniej otrzymamy przekierowanie do już udzielonej odpowiedzi na podobne pytanie na forum danej poradni.

      Kolejne źródło wiedzy to fora tłumaczy, na przykład portal ProZ.com (www05) oraz grupy tematyczne tłumaczy na portalach społecznościowych, na przykład grupa zamknięta Tłumacze na portalu Facebook (www06). Tam także warto szukać pomocy i różnych propozycji rozwiązań, co nie znaczy, że mamy je traktować bezkrytycznie i zadowalać się pierwszym odnalezionym w ten sposób ekwiwalentem. Niewątpliwie jednak internet jest dziś ogromnym ułatwieniem w pracy tłumacza: skraca czas poszukiwań, często umożliwia uzyskanie błyskawicznej konsultacji, oferuje dostęp do wielu tekstów i hipertekstów (czyli tekstów rozbitych na fragmenty, które na wiele sposobów połączone są ze sobą odsyłaczami). Wyszukiwarki typu Google Books lub inne systemy wyszukiwania na przykład konkretnych bibliotek pozwalają zajrzeć do wiarygodnych, opublikowanych tekstów i ich bibliografii, do zasobów bibliotecznych (w tym do cennych starodruków, tekstów historycznych, które istnieją już często także w formie cyfrowej). Ważne jest, by umieć właściwie ocenić jakość uzyskanych tą drogą informacji. Tego warto się uczyć pod okiem mentora, lecz również metodą prób i błędów, zdobywając w ten sposób własne doświadczenie. O zaletach internetu w kontekście tłumaczenia jako czynności interaktywnej i zbiorowej bardzo rzeczowo pisze Monika Czarnecka (2012: 191):

      w konsekwencji digitalizacji źródeł i zasobów wiedzy oraz powstania portali dla tłumaczy tłumaczenie staje się na coraz większą skalę pracą zbiorową, bez której końcowy efekt tłumaczenia konkretnego tekstu nie byłby taki sam. Należy docenić ten fakt współpracy tłumaczy na tak wielką skalę, gdyż niewątpliwie dzięki niej tekst docelowy ma najczęściej wyższą jakość niż gdyby pracował nad nim pozbawiony pomocy innych tłumacz.

      Wspomniania autorka dostrzega równocześnie płynące stąd zagrożenia, podkreślając, że łatwość dostępu do wielu informacji i fachowych porad staje się zachętą dla nieprofesjonalnych tłumaczy – osób, które podejmują się tej pracy, nie mając ku niej odpowiednich predyspozycji i nie będąc przygotowanymi teoretycznie (np. nie mając wiedzy z zakresu translatoryki), błędnie sądząc, że do jej wykonywania wystarcza sama znajomość języka.

      Internet to nie tylko źródło wiedzy, to także możliwość bardzo szybkiej komunikacji między tłumaczem a zleceniodawcą, niekiedy też autorem i ekspertami z konkretnej dziedziny. Obecnie większość agencji tłumaczeniowych korzysta z dobrodziejstw poczty elektronicznej na różnych etapach powstawania tłumaczenia. W przypadku pracy zespołowej ważną umiejętnością jest również tworzenie edytowalnych dokumentów w chmurze czy na dyskach wirtualnych, do których mają dostęp członkowie zespołu w określonym czasie.

      Trudne do przecenienia są materiały własne tłumacza, które gromadzi on w ramach przygotowania do tłumaczenia, tworząc w ten sposób własną dokumentację. Może ona stać się podstawą specjalizacji w jednej czy nawet kilku wybranych dziedzinach. Do proponowanych niegdyś przez Halinę Dzierżanowską opracowań o różnym charakterze, publikacji monograficznych, które będą źródłami tekstów analogicznych (zarówno w języku oryginału, jak i przekładu), prasy, dochodzą jeszcze wersje elektroniczne tychże materiałów (wiele gazet i czasopism, w tym branżowych, specjalistycznych i naukowych – niektóre z tych ostatnich istnieją wyłącznie w takiej postaci) oraz oficjalne strony internetowe wielu instytucji. Warto pamiętać, że niektóre materiały tam umieszczone są tłumaczeniami, więc należy je