Zamyślona wjechałam na podjazd przed moim domem. Mój mózg jeszcze nie ogarniał, co się wydarzyło w aptece.
On mnie dotknął.
Przez ten miniony rok naiwnie myślałam, że mu przejdzie… albo nigdy tu nie wróci. Moje serce biło mocniej na myśl, że miałby nigdy nie wrócić, chociaż wiedziałam, że to było niemożliwe. Musiał skończyć ostatnią klasę liceum, którą według niego mu odebrałam.
Byłam sobą zniesmaczona i mdliło mnie przez to, co czułam do kogoś, kto mnie tak głęboko nienawidził. Wcześniej za bardzo się bałam go zapytać, jak planuje mnie skrzywdzić, ale wcale nie musiałam tego robić. Keiran był wystarczająco niebezpieczny, a sprowokowany…
Potrząsnęłam głową, pozbywając się tej myśli. Przez chwilę się zastanawiałam, czy powinnam powiedzieć cioci o Keiranie. Zaczynało do mnie docierać, że przestaję sobie z nim radzić, ale z drugiej strony nie wiedziałam, jak daleko on się posunie, więc nie chciałam jej w to mieszać.
Czułam się naprawdę osamotniona.
Weszłam do domu i zawołałam ciocię. Odpowiedziała niemrawo, a ja domyśliłam się, co właśnie robi. Zastałam ją w salonie oglądającą powtórki Synów Anarchii. Myślę, że podkochiwała się w Charliem Hunnamie.
Ona i Willow wręcz śliniły się na jego widok, gdy pojawiał się na ekranie. Musiałam przyznać, że jego gburowata zarozumiałość była nawet seksowna. Przypominał mi kogoś ciemnowłosego, bezwzględnego i przystojniejszego.
Padłam na sofę obok niej i spojrzałam na zegarek. Było sobotnie popołudnie, a ja nie miałam w planach niczego ekscytującego. Tydzień temu Willow wyjechała na dwumiesięczny obóz organizowany przez uczelnię. Moja przyjaciółka była ambitna – pomimo swoich dziwactw i tak dalej.
– Lake, wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim, prawda? – zapytała, nie odrywając wzroku od ekranu.
Wiedziałam, że to mnie czeka.
– Tak, wiem, ciociu Carriso.
Wciąż nie omówiłyśmy tego, co wydarzyło się w szkole. Cieszyłam się, że na mnie nie patrzy, bo gdybym spojrzała jej w oczy, wylałyby się ze mnie cały ból i cierpienie gromadzone od dziesięciu lat.
– Chcesz o nim porozmawiać?
Obróciłam głowę w jej stronę, niezdolna ukryć swojej reakcji.
– O kim? – zapytałam rozdygotana.
– O Keiranie Mastersie. Ta psycholog ze szkoły o nim wspominała – odparła i rzuciła mi spojrzenie, które mówiło, że nie wierzy w moją wymówkę o przegrzaniu, ale ja nie mogłam wyznać jej prawdy. Moja ciocia nie była gotowa, by usłyszeć o tym wszystkim, co Keiran robił mi od dziesięciu lat. Dla mnie to wciąż był trudny temat, nawet gdy tylko o tym myślałam. – Lake, ufam ci – ciągnęła, kiedy nie odpowiedziałam, a cisza stała się bardziej napięta. – I chciałabym, żebyś ty też mi zaufała.
Wstała i odeszła, a ja natychmiast poczułam się okropnie. Myślała, że jej nie ufam, ale to nie była prawda. Nie chciałam tak się zachowywać. Nie chciałam jej ranić, ale musiałam ją chronić.
Tylko kto ochroni mnie?
Rozdział 3
Lato mijało, a ja ani razu nie wpadłam na Keirana. Six Forks to spore miasto, ale musiałam przyznać, że do spotkania nie doszło głównie dlatego, że przez ostatnie dwa miesiące ukrywałam się w domu. Willow się myliła – mogłam się ukrywać i właśnie to robiłam. Ale teraz nadszedł pierwszy dzień szkoły i ukrywanie się skończyło.
Ostatnia klasa, pomyślałam uradowana. To był końcowy etap, jeszcze trochę, a ruszę dalej ze swoim życiem i ucieknę przed strachem, z którym żyłam każdego dnia. Keiran nie przyszedł po mnie, a ja po raz kolejny założyłam, że to była tylko taktyka, która miała mnie nastraszyć. W końcu od dziesięciu lat obiecywał mi, że mnie zabije.
Mój telefon zapiszczał, sygnalizując nową wiadomość. Sprawdziłam go i zobaczyłam, że Willow napisała: „Nie wychodź z domu!”.
Zdziwiona popatrzyłam na ekran. To, że Willow zachowywała się dziwnie, było normalne, ale dlaczego nie chciała, żebym wyszła z domu? Podeszłam do okna, a kiedy dostrzegłam powód, niemal zemdlałam. Moje serce zabiło tak mocno, że upuściłam telefon. Tego się nie spodziewałam.
Opierał się o sportowe auto o przyciemnianych szybach. W czarnych bojówkach i ciemnoszarej koszulce z krótkim rękawem, która zapewne pasowała kolorem do jego oczu, wyglądał jak typowy bad boy.
Skąd on wiedział, gdzie mieszkam?
Jestem pewna, że nietrudno się było tego dowiedzieć, ale dlaczego tu przyjechał? To było zbyt niebezpieczne. Willow stała przy swoim samochodzie, obrzucając Keirana nieufnym spojrzeniem. Przyglądałam mu się, zastanawiając się, co powinnam zrobić. I wtedy nagle obrócił głowę i popatrzył w okno mojej sypialni, prosto na mnie. Natychmiast odskoczyłam, próbując uspokoić szybko bijące serce i fikający żołądek.
Rozważyłam swoje opcje – najlepiej byłoby się ukryć, ale wiedziałam, że nie mogę zostawić z nim Willow sam na sam. Nigdy jej nie terroryzował – ani nikogo poza mną – ale co by zrobił, gdybym nie wyszła? Wiedziałam, że ot tak nie odjedzie. Widać było, że przyjechał w jakimś celu. Podjęłam decyzję, wzięłam plecak i zeszłam na dół. Przez niego całe lato byłam więźniem we własnym domu, ale już nie mogłam się tu dłużej ukrywać i on o tym wiedział.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz, czując się, jakbym szła na ścięcie. Podeszłam do niego niechętnie, ale stanęłam na tyle blisko, żebyśmy mogli porozmawiać, tak by Willow nas nie słyszała. Musiałam przyznać, że było w nim coś niebezpiecznie nieodpartego. To coś przyciągało mnie do niego, chociaż chciałam uciekać. Gdybym tylko mogła odgadnąć dlaczego…
– Co tu robisz? – zapytałam, zanim zdążyłabym stchórzyć.
Przesunął po mnie wzrokiem leniwie, tak że poczułam się jednocześnie mała i naga. Miałam na sobie białe dżinsy i ciemnoczerwony top, który opinał moją klatkę piersiową i falował wokół bioder. Czułam się w tej bluzce kobieco i seksownie. Wiedziałam, że zakładając ją, chciałam coś zamanifestować. Tylko nie wiedziałam co.
Obiema dłońmi odepchnął się od samochodu i szybko znalazł się przy mnie. Wciągnęłam powietrze do płuc i poczułam, jak moje ciało drży, tak jak w aptece, kiedy dotknął mnie po raz pierwszy.
– Pozbądź się dziewczyny – rzucił na tyle głośno, by Willow to usłyszała. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedział, bo mój umysł i ciało wyłączyły się i poddały.
– Ale ona podwozi mnie do szkoły – odparłam.
– Pozbądź się jej – powtórzył. Jego mina ostrzegała mnie, bym się z nim nie spierała.
Niechętnie obróciłam się do Willow, która otwarcie ciskała w niego z oczu piorunami. Do tej pory nie powiedziałam jej o incydencie w aptece, a wróciła do miasta tydzień temu. Kiedyś ustaliłyśmy taką niepisaną zasadę, że Keiran to dla nas temat tabu. A poza tym od powrotu Willow wydawała się jakaś inna. Wciąż była moją Willow, ale wiedziałam, że tego lata coś się wydarzyło. Lubiłam patrzeć ludziom w oczy – one mówiły mi więcej niż słowa, mówiły prawdę. A oczy Willow się zmieniły. Było w nich coś, czego nie poznawałam, ale poza tym widziałam w nich coś, co sama czułam –