Fear me. Broken love. Tom 1. B.b. Reid. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: B.b. Reid
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66654-64-8
Скачать книгу
siedzieć w domu. Poza tym za trzy miesiące i tak musimy wrócić do szkoły.

      – Nie wiem – odpowiedziałam szczerze.

      Nie byłam na tyle głupia, by myśleć, że jego zniknięcie na niemal rok sprawi, że będzie miał na mnie inny wpływ. Ale może już nie będzie zainteresowany dręczeniem mnie. Mam taką nadzieję.

      Willow nie została zbyt długo, wyszła, gdy się upewniła, że wszystko ze mną w porządku. Ucieszyłam się, gdy w końcu mogłam zostać sama, i postanowiłam wziąć prysznic przed snem. Moja ciocia już poszła spać. Chyba nie wiedziała, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Rozumiałam to. Nie zadawała mi zbyt wielu pytań, za co byłam jej wdzięczna.

      Wzięłam swoje ulubione spodenki do spania w tańczące misie i top do kompletu, a potem poszłam do łazienki. Pomimo sukcesu, jaki odniosła moja ciocia, mieszkałyśmy w czteropokojowym domu z dwiema łazienkami. Był piętrowy i miał dość duże podwórko z tyłu i basen. Na szesnaste urodziny ciocia kupiła mi samochód, więc od tamtej pory ja i Willow na zmianę podwoziłyśmy się do szkoły. Byłyśmy nierozłączne, od kiedy się poznałyśmy, pomimo tego, co się tamtego dnia wydarzyło, ale miałam wrażenie, że ona wciąż z jakiegoś powodu czuje się winna.

      Przyjrzałam się sobie w lustrze, jakbym w odbiciu mogła znaleźć odpowiedzi na to, dlaczego ostatnie dziesięć lat wyglądało tak, a nie inaczej. Byłam wysoka i miałam zbyt długie nogi, przez co czułam się niezdarna, szczególnie przy takich niskich dziewczynach jak Willow. Blond włosy sięgały mi do połowy pleców, a ze względu na mamę nosiłam prostą grzywkę – zawsze jej się taka podobałam. Miałam niebieskie oczy, ale w odpowiednim świetle wydawały się niemal zielone. Ciocia mówiła, że są turkusowe. Byłam smukła, a dzięki jodze miałam mięśnie w odpowiednich miejscach. Nie przepadałam za wychodzeniem z domu, więc byłam blada, ale nie przeszkadzało mi to. Willow żartowała, że czasami wyglądam jak Barbie Balerina i tak się czasami zachowuję.

      Nie wiedziałam, jaka miałabym być. Byłam po prostu sobą. Nie uważałam siebie za doskonałą, ani trochę. W dzieciństwie zdiagnozowano u mnie dysleksję, kiedy okazało się, że mam problem z uczeniem się z podręczników. A żeby zerwać z wizerunkiem grzecznej dziewczynki, kilka miesięcy temu zrobiłam sobie kolczyk w pępku. Tygodniami błagałam ciocię Carissę, by mi na to pozwoliła, i w końcu uległa, a to dlatego, bym nie wymknęła się i nie zrobiła sobie kolczyka w tajemnicy. Dlatego pojechała tam ze mną. Teraz miałam w pępku srebrne kółko, które było moim ulubionym talizmanem.

      Szybko skończyłam się przeglądać w lustrze i wskoczyłam pod prysznic, bo chciałam już, żeby ten pełen dramatów dzień się skończył.

      I kto wie… może nawet na niego nie wpadnę.

      Ktoś sobie ze mnie drwił. Nie dosłownie, a nawet gdyby, to już do tego przywykłam.

      – Cholera, stary, skończyły mi się gumki – usłyszałam czyjś głos.

      Znałam go.

      To nie był TEN głos, ale rozpoznawałam go i wiedziałam, kto zazwyczaj mu towarzyszył. Wstrzymałam oddech, czekając, mając nadzieję, modląc się, by mnie nie przyłapano, by prezerwatywy znajdowały się w innej alejce. Właśnie byłam w aptece w mieście i chciałam kupić swój ulubiony szampon. Rozejrzałam się szybko, zlokalizowałam butelkę i po nią sięgnęłam, ale czas nie był moim sprzymierzeńcem.

      Zahaczyłam ręką o półkę i przewróciłam butelki z szamponami i odżywkami. Patrzyłam, jak spadają niczym domino, kilka z nich się otworzyło, a ich zawartość rozlała się na moje nogi i sandały. Poważnie? Kto umieszcza prezerwatywy obok szamponów?

      Przez chwilę miałam ochotę je zostawić i uciec, ale poślizgnęłam się na mokrej płytce. Do alejki wszedł wysoki chłopak. Niechętnie spojrzałam na młodszego, bardziej nieprzewidywalnego Mastersa, który stanął przede mną.

      Keenan.

      Wyglądał niemal tak samo jak mój dręczyciel, tylko że rysy jego twarzy nie były takie ostre, więc wyglądał bardziej chłopięco i młodzieńczo – w przeciwieństwie do swojego kuzyna. Czasami nie mogłam uwierzyć, że to kuzyni, a nie bracia. Keenan był boski, może nawet bardziej niż jego starszy kuzyn.

      Ciemne włosy Keenana zawsze były stylowo postawione na żel i wydawały się lekko zmierzwione, jakby ciągle przeczesywał je rękami. Albo jakby robiła to jakaś dziewczyna, pomyślałam drwiąco. To, że Keenan był szkolną męską dziwką, nie było tajemnicą, mimo że chodził z najładniejszą i najpopularniejszą dziewczyną z Bainbridge. Która w dodatku była cheerleaderką. Byli typową nastoletnią parą – oboje piękni, popularni i płytcy.

      Skupił na mnie wzrok i zamarł, by mi się przyjrzeć. Pewnie zamierzał wymyślić jakiś tekst na podryw damy w opałach, a potem mnie rozpoznał i na jego twarzy powoli rozciągnął się złośliwy uśmieszek.

      Cholera.

      – Stary, chodź tutaj… to ci, kurwa, zrobi dzień.

      Chciałam się podnieść, ale Keenan postanowił bardziej się ze mnie ponabijać.

      – Och nie, skarbie. Nie musisz się ruszać… już i tak znajdujesz się w odpowiedniej pozycji, by przywitać mojego kuzyna – powiedział zimnym, ociekającym jadem głosem.

      Poczułam, że twarz płonie mi ze wstydu. Właśnie klęczałam na czworakach i szybko spuściłam głowę, by zasłonić się włosami.

      Uciekaj, Lake, po prostu uciekaj, błagałam się w myślach, ale za bardzo się bałam, by się ruszyć – zostałam złapana niczym bezradna ofiara i czekałam, aż drapieżnik zatopi we mnie swoje kły. Trochę zdziwiły mnie słowa Keenana. Zazwyczaj nie był dla mnie miły, ale przynajmniej mnie ignorował. Ubóstwiał swojego kuzyna, więc problemy Keirana były jego problemami, ale jego reakcja na mnie w tej chwili była czymś nowym.

      Świetnie. Mam kolejnego fana.

      Po chwili zza rogu wyszła kolejna postać, tym razem wyższa. Zobaczyłam, że czarne skórzane trampki zatrzymują się tuż przede mną. Powoli uniosłam głowę. Jakaś niespodziewana siła odebrała mi wolną wolę, a zdrowy rozsądek wyparował.

      Przesunęłam wzrokiem po długich nogach – wiedziałam, że są umięśnione, mimo że teraz skrywały się pod czarnymi dżinsami, które wisiały nisko na biodrach właściciela. Wydawał się większy, niż go zapamiętałam – wyższy i bardziej umięśniony. Jego ciało wyglądało na twarde i smukłe pod koszulką z logo Five Finger Death Punch, która opinała jego klatkę piersiową i ramiona.

      Wszelka nadzieja na to, że po tym roku wpływ, jaki na mnie miał, zniknie, wyparowała, kiedy w końcu spojrzałam w jego chłodne, szare oczy. Wyglądał tak samo jak rok temu, tylko jego potargane czarne włosy zostały obcięte na krótko. Jego szczęka wydawała się silniejsza, a rysy twarzy ostrzejsze.

      Nasze spotkanie po czasie powiedziało mi to, co powinnam wiedzieć – że on wciąż mnie nienawidzi. Te piękne oczy nigdy mnie nie okłamywały. Nawet jeśli jego usta w przeszłości mówiły mi, że jestem niczym, potrafiłam czytać z jego oczu, bo się tego nauczyłam.

      Nie dam rady. To za wcześnie.

      Może gdybym zniknęła szybko, zdołałabym uciec, by moje uczucia nie zostały zranione. Z tym nowym planem w głowie zerwałam się na równe nogi, ale zapomniałam, że podłoga jest śliska, i znowu upadłam. Tym razem jednak wpadłam na jego twarde ciało. Moje upokorzenie się nie kończyło.

      – Och, patrz, Keiran, ona na ciebie leci. Czy to miłość od pierwszego wejrzenia? – usłyszałam drwiący przytyk stojącego gdzieś z boku Keenana.

      Zamknęłam oczy, marząc o tym, by ziemia się rozstąpiła i mnie pochłonęła, ale wtedy poczułam, jak łapią mnie