Fear me. Broken love. Tom 1. B.b. Reid. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: B.b. Reid
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-66654-64-8
Скачать книгу
ja na niego. Ale to było niemożliwe, przecież on gardził tym, że w ogóle oddycham. Wiedziałam o tym, bo powtarzał mi to niemal każdego dnia przez ostatnie dziesięć lat.

      Dostrzegałam w jego oczach gniew, ale też… zdezorientowanie? Rozumiałam to, że ja byłam zdezorientowana, bo nigdy wcześniej tak się nie dotykaliśmy. Wyczuwałam jego zapach, który mnie spowił – silny, męski… intensywny. Działał na mnie jak afrodyzjak. Przymknął oczy, co wyglądało niemal jak reakcja na pożądanie, ale ja wiedziałam lepiej. To był początek werbalnego ataku. Po latach nauczyłam się rozpoznawać znaki.

      Nachylił się, a jego ręce zacisnęły się na mnie, gdy mocno zaciągnął się powietrzem.

      – Kurwa – warknął, odzywając się po raz pierwszy, odkąd wszedł do tej alejki i ponownie zjawił się w moim życiu. Jak zwykle jego głos przyprawił mnie o dreszcze. A może po prostu drżałam ze strachu? Nie wiedziałam.

      Keiran obrócił głowę i spojrzał na swojego kuzyna, wciąż mnie trzymając.

      – Odejdź – zwrócił się w jego stronę. Keenan powoli odepchnął się od szafki, o którą się opierał, a potem uśmiechnął się znacząco i odszedł.

      Patrzył, jak jego kuzyn znika, a potem znowu wbił we mnie wzrok i przesunął nim po moim ciele. Wyglądał tak, jakby był głodny, a ja miałam być jego posiłkiem.

      Zdecydowanie nie byłam na to gotowa.

      Rozejrzał się szybko, ale zostaliśmy sami. Jedyny pracownik sklepu wciąż jest na fajce na zewnątrz, pomyślałam ponuro.

      Nagle obrócił mnie, popchnął i oparł o szafkę. Zamarłam, ale kiedy doszłam do siebie, próbowałam go od siebie odepchnąć, on jednak był szybszy. Złapał moje dłonie w swoje duże i unieruchomił mi je nad głową. Poczułam, jak jego klatka piersiowa przyciska się do moich pleców, gdy pochylił się, by wyszeptać mi do ucha:

      – Miałem dużo czasu, by się zastanowić, co z tobą zrobię, gdy dopadnę cię sam na sam.

      Znowu usiłowałam się uwolnić. Rósł we mnie gniew, bo on trzymał mnie wbrew mojej woli… w aptece, jakby tego było mało. Przez wiele lat pozwalałam Keiranowi się dręczyć, ale obiecałam sobie, że nigdy więcej mnie nie dotknie ani nie skrzywdzi fizycznie.

      Otoczył mnie ramieniem w talii, bo dalej się wyrywałam, czując narastającą frustrację. Przycisnął moje ciało do swojego. W końcu odnalazłam w sobie odwagę, by się odezwać.

      – Puść mnie, bo zacznę krzyczeć – zagroziłam. Zaśmiał się, ale miałam wrażenie, że ta sytuacja wcale go nie bawi.

      – Tak? – zakpił. – Krzyknij, a obiecuję ci, że zamienię twoje życie w piekło. To, co wcześniej ci robiłem, było tylko dziecinną zabawą. Teraz mogę ci jeszcze bardziej uprzykrzyć życie i zniszczyć twój doskonały, porcelanowy świat, a ty poznasz prawdziwy ból. No, krzycz.

      Siła jego groźby wstrząsnęła moim ciałem, jego słowa zabrzmiały brutalnie i poczułam, że ściska mnie jeszcze mocniej. Miałam nadzieję, że rano nie zobaczę na skórze siniaków.

      – Czego chcesz? – zapytałam, chociaż byłam niemal pewna, że znam odpowiedź. Nie znęcał się nade mną tak jak zazwyczaj. Chciał czegoś. Więc czekałam. Czułam, że jego ciało się napina, a chwilę potem obrócił mnie tak, by spojrzeć mi w twarz. Nasze ciała znajdowały się teraz naprzeciwko siebie, a on wciąż mocno mnie trzymał.

      – Obserwowałem cię… – Nachylił się, a nasze usta niemal się zetknęły, jak w pocałunku. Poczułam jego ciepłą rękę przesuwającą się pod moją sukienką i zatrzymującą się tuż przed udem. Powstrzymałam jęk, zaskoczona nagłą reakcją mojego zdradzieckiego ciała. – Obserwowałem cię i uczyłem się ciebie – zaczął i odetchnął głęboko. – Zapamiętałem cię. Wiem, co sprawia ci ból… Wiem, co cię smuci… Wiem, co doprowadza cię do płaczu. I poznam wszystkie twoje najgłębsze obawy. Poznam wszystkie twoje tak zwane mocne strony i uczynię je twoimi słabymi punktami.

      Wcześniej tylko się bałam Keirana, ale teraz mnie przerażał, przyznałam sama przed sobą, czując, że gorąca łza spływa po moim policzku.

      – Przede mną cały rok z tobą – oznajmił i w końcu mnie puścił. Powoli osunęłam się na podłogę, bo nogi miałam zbyt słabe, by mnie utrzymały. – Złamię cię. A co najważniejsze, zemszczę się na tobie.

      • Dziesięć lat temu •

      – Nienawidzę cię – wyszeptał.

      Ktoś pociągnął mnie na ziemię za ładny kok, który rano pomogła mi zrobić ciocia. Moje włosy rozsypały się na ramionach i krzyknęłam z bólu, a on natychmiast zakrył mi usta ręką.

      – A-ale dlaczego? – wydusiłam. Tak bardzo szlochałam i się trzęsłam, że nie mogłam się wysłowić.

      – Zamknij się i przestań ryczeć. Jeśli ktoś usłyszy, będę mieć kłopoty… Nie chcesz, żebym coś ci zrobił, prawda?

      Pokręciłam głową i spojrzałam na niego ze strachem. Nie był wiele wyższy, ale wydawał mi się gigantyczny. Może dlatego, że przez niego siedziałam teraz na podłodze.

      Właśnie wyszłam z klasy językowej. Rozmyślałam o mojej złej ocenie, którą dostałam za wypracowanie na temat tego, co mnie uszczęśliwia. Pani Peterson chyba nie spodobało się to, że w ogóle nie byłam szczęśliwa… już nie. Nie czułam się szczęśliwa od czasu zniknięcia moich rodziców. Każdego dnia miałam nadzieję, że wrócą i mnie uratują.

      Może się zgubili, pomyślałam. Kiedy mamusia wychodziła, powiedziała, że niedługo się zobaczymy, więc musiała wrócić. Mamusie zawsze dotrzymują obietnic. Zawsze.

      Krótko po zniknięciu moich rodziców, gdy wciąż nie wracali, ciocia Carissa postanowiła zapisać mnie do szkoły w mieście. Dzisiaj był mój pierwszy dzień i od rana do wieczora rozmyślałam o tym podłym chłopcu, który zepchnął mnie z drabinek. Wcześniej widziałam go znowu, na przerwie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na placu zabaw i wiedziałam, że mnie rozpoznał. Poznałam ten przepełniony nienawiścią wzrok, gdy na mnie patrzył. Ruszył w moją stronę, ale wtedy właśnie rozległ się dzwonek i niemal rzuciłam się biegiem w bezpieczniejsze miejsce. Nie spodziewałam się zobaczyć go tak szybko, ale mnie odnalazł. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to się stanie naszym rytuałem.

      – Dlaczego wciąż tu jesteś? – zapytał z pogardą.

      – Moi… moi rodzice jeszcze po mnie nie wrócili. – Poczułam napływające łzy, bo znów uzmysłowiłam sobie, jak bardzo za nimi tęsknię.

      Zobaczyłam, jak mruży oczy, i zapomniałam o rodzicach.

      – Dlaczego? – zapytał.

      – Nie wiem. Mo-może… się zgubili? – Nie wiem, dlaczego go pytałam, ale liczyłam na to, że odrobina nadziei polepszy moje samopoczucie.

      – Może nie żyją – prychnął.

      – Nie mów tak! – wrzasnęłam i zacisnęłam dłonie w pięści. Spojrzał na moje ręce z drwiną w oczach.

      – Idę o zakład, że nie żyją – kpił ze mnie dalej.

      – Nie – jęknęłam.

      – Albo po prostu cię zostawili… – Teraz moja koszulka była mokra od łez, które płynęły niekontrolowanie. – Jezu, jesteś jak ona – rzucił zirytowanym głosem. Zmarszczył brwi i zniesmaczony kopnął moją rękę stopą.

      – Jak kto?

      Zignorował moje pytanie. Grymas na jego twarzy stał się jeszcze wyraźniejszy i teraz chłopak