Ciekawe sprawy, o których można myśleć i rozmawiać, niezwiązane z facetem, z którym spotkałaś się dwa i pół razy, ale nigdy się nie całowaliście:
• Zaplanuj wycieczkę samochodową po południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych. Wpisuj wszystkie kierunki w Google Maps, żeby zmarnować więcej czasu.
• Zastanów się, kto powinien był zagrać młodego Dumbledore’a zamiast Jude’a Law, który wcale nie jest młody. (Ben Whishaw).
• Rozważ, dlaczego Twitter i Facebook chronią białych mężczyzn mających władzę, ale muzułmanów, kolorowych i kobiet już nie.
• Czy powinnaś znowu być praktykującą katoliczką?
• Leonardo da Vinci notorycznie odkładał wszystko na później i ukończył z piętnaście prac w ciągu całego życia. Czy sukces to sprawa całkowicie arbitralna? A może po prostu przychodzi o wiele łatwiej białym mężczyznom, nawet jeśli nie mają żadnej etyki pracy?
• Buzz Aldrin chodził po Księżycu. Czy to znaczy, że został honorową czarownicą?
• Pomyśl o oposie, który niedawno włamał się do sklepu monopolowego i się tam upił.
• A co z Waltem Whitmanem? No nie wiem, ludzie, zastanawiam się, czy w ciągu ostatnich dwunastu minut ktoś otagował jakieś nowe zdjęcia tego seksownego gościa na Instagramie.
Rozmyte twarze
Jest taki okres na początku podkochiwania się w mężczyźnie, kiedy nie potrafię sobie dokładnie przypomnieć, jak on wygląda. Może dlatego, że często podkochuję się w facetach, którzy wyglądają bardzo podobnie i jakoś tak stapiają się ze sobą w mojej głowie. Może dlatego, że nie potrafię się powstrzymać i ciągle o nich myślę, a naukowcy twierdzą, że wspomnienia zmieniają się za każdym razem, gdy do nich sięgamy. Albo może dlatego, że cierpię na bardzo szczególny rodzaj amnezji, odpowiadający także za to, że nigdy nie pamiętam, komu pożyczam książki.
Opis podobnego stanu znalazłam w Wieku niewinności Edith Wharton. Newland Archer, nasz bohater/antybohater, mówi do Ellen, swojej pechowej ukochanej: „Za każdym razem przydarzasz mi się od nowa”. Nie musi to oznaczać, że dosłownie nie pamięta, jak ona wygląda – choć w sumie nie było wtedy internetu i nie można było scrollować czyichś zdjęć na Twitterze, więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku nikt nie pamiętał, jak wyglądają inni ludzie. Wharton uchwyciła tu jednak bardziej interesujący aspekt doświadczenia polegającego na rozmywaniu się twarzy obiektów westchnień, a mianowicie to, że ilekroć widzę tego faceta, na nowo czuję intensywność swojego zadurzenia i błyskawicznie przypominam sobie wszystkie szczegóły, które czynią z niego tak fantastycznego, konkretnego i skłaniającego mnie do podkochiwania się w nim człowieka. Chciałabym móc odcisnąć te szczegóły w swoim umyśle, ale w tej chwili jestem zbyt skupiona na samym mężczyźnie.
To uczucie jeszcze lepiej przypomina odcinek Seksu w wielkim mieście, w którym Carrie nie może sobie przypomnieć, jak wygląda Berger. Coś takiego przydarza jej się wtedy, gdy ktoś naprawdę jej się podoba. Chyba nigdy nie zauważyłabym tego zjawiska, gdyby nie to, że latem przed pójściem do college’u wypożyczyłam w bibliotece publicznej w Antioch wszystkie sezony Seksu w wielkim mieście na DVD. Podobny przykład: co najmniej raz dziennie dostrzegam na chodniku kratę zabezpieczającą wejście do piwnicy i przypomina mi się odcinek, w którym do jednej z takich dziur wpada Samantha. Ale czasami się zastanawiam, czy to Seks w wielkim mieście dał mi ramy pozwalające zrozumieć i nazwać to organiczne doznanie, czy może moje zachowanie na randkach zostało ukształtowane przez ten serial i zapominam twarze fajnych facetów tylko dlatego, że zapominała je Carrie. Tak jak jest z techniką i medycyną, które rozwijają się na fundamentach wzniesionych przez wcześniejsze pokolenia – wierzę, że to, jak myślimy i kochamy, podlega wpływom gromadzonych przez całe pokolenia narracji na temat tego, jak należy to robić. I siłą rzeczy zastanawiam się: czy randkując, kierujemy się wolną wolą, czy może zawsze tylko naśladuję coś, co widziałam w telewizji?
Tak czy inaczej, często mi się to zdarzało z pewnym facetem, który mi się podobał – w końcu mu powiedziałam, że gdy nie jesteśmy razem, nigdy nie mogę sobie dokładnie przypomnieć, jak on wygląda, i zawsze jestem w lekkim szoku, kiedy znów go widzę. (Już się nie całujemy, ale to przydarza mi się w dalszym ciągu. Ostatnio zauważyłam go na drugim końcu sali kinowej, jak szukał swojego miejsca, i wydałam z siebie tak głośny zduszony okrzyk, że kilka osób się odwróciło). Jego reakcję na to wyznanie można streścić następująco: (a) „O czym ty mówisz, do cholery?”, i (b) „Po co mi to mówisz?”. Najwyraźniej nigdy nie widział piątego odcinka piątego sezonu Seksu w wielkim mieście. Powiedziałam mu, że to pewnie dlatego, że w okularach wygląda zupełnie inaczej niż bez, i poszliśmy dalej.
Okej, niech będzie
Barthes pisze, że „jesteśmy zdumieni, słysząc, że ktoś postanowił się zakochać”, ale mnie często zdarzało się w życiu podejrzewać, że podobam się jakiemuś facetowi, i zdecydować, że okej, niech będzie, on też może mi się podobać. Naprawdę NIETRUDNO wkręcić się w obsesyjną spiralę myśli, a to, że ktoś wydaje się tobą zainteresowany, jest równie dobrym powodem jak każdy inny. Doktor Helen Fisher, antropolożka biologiczna, opisuje to w Anatomii miłości. Wolimy tych, którzy też nas lubią, ponieważ świadomość, że da się nas lubić, sprawia nam przyjemność. Gdy poświęcasz czas na zamartwianie się, że granica między dobrem a złem przebiega przez serca wszystkich istot ludzkich OPRÓCZ CIEBIE, bo jesteś CZYSTYM ZŁEM, miło jest poprzebywać w towarzystwie gościa, który uważa, że jesteś (a) dobra, i (b) pociągająca!
W pewnym sensie to fajnie, że potrafię skłonić siebie samą do podkochiwania się w dowolnym facecie. Wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy ma w sobie coś wartego pokochania, łączność pełni dla naszego gatunku ważną funkcję i koniec końców wszyscy są na swój sposób pociągający. Być może istotny element każdego związku uczuciowego to umyślne ignorowanie tych cech drugiej osoby, które nie wydają ci się z natury atrakcyjne. Nikt nie jest doskonały. Nie istnieje żadna twoja druga połowa, która gdzieś tam sobie biega, uwielbia tę samą muzykę, ma takie same nadmiernie postępowe opinie na temat filmów o superbohaterach i wygląda jak dorosła wersja chłopaka, w którym podkochiwałaś się w szóstej klasie. To szczególnie potrzebna umiejętność w kulturze heteroseksualnej: kobiety, którym podobają się mężczyźni, muszą wybiórczo ignorować fakt, że ich partner czerpie z kultury uciskającej kobiety i że prawdopodobnie aktywnie uczestniczy w tej kulturze na wiele sposobów. Gdybyś odmawiała chodzenia na randki z każdym facetem, który nie chce słuchać o tym, jak Pablo Picasso traktował kobiety, albo który myśli, że rozbieżność w wysokości dochodów sprowadza się do wyborów związanych ze stylem życia, albo który uważa, że twoje ciągłe narzekania na seksizm są monotonne, mogłoby się okazać, że nie został ci nikt, z kim warto umówić się na randkę. Zatem kiedy mężczyzna, który ogólnie rzecz biorąc, jest Dobrym, Pociągającym Sprzymierzeńcem, wyraża się lekceważąco o feminizmie albo żartobliwie stwierdza, że feminizm jest popieprzony, notujesz sobie w głowie, że później spróbujesz go zmienić, i powtarzasz sobie, że LA, LA, LA, on jest wysoki i ma dobry kontakt z dziećmi! Ja bym za takiego nie wyszła, ale czasami po prostu chcesz mieć kogoś, z kim przez parę miesięcy można chodzić na drinka i do łóżka!
Postanowienie, że ktoś będzie ci się podobał, może ci pomóc „ćwiczyć się” w miłości, gdy jesteś młoda, próbować jej bez ryzyka.