SMS:
On: Chyba powinnaś dostać jakieś oficjalne odznaczenie za siłę swoich emoji na Venmo. Były niezwykle precyzyjne.
INTERPRETACJA:
Mam ogromny szacunek dla twojego umysłu i uważam, że możesz być jednym z twórczych geniuszy naszego pokolenia.
SMS:
[GIF składający się z dwóch naszych zdjęć].
INTERPRETACJA:
Uwieczniłem nasze spotkanie za pomocą sztuki.
Uwaga: Gdy teraz czytam te SMS-y, znowu mam absolutną pewność, że każdy z nich był niezwykle śmiałym i oczywistym flirtem.
Wiem, co widzę
Bardzo trudno jest definitywnie udowodnić, że ktoś z tobą flirtował. Odkryłam to, gdy mężczyzna, który flirtował ze mną przez trzy miesiące, oznajmił, że nigdy w życiu tego nie robił, i musiałam mu wyjaśniać, skąd wiem, że się myli.
Oto jak było: gdy umówiliśmy się pierwszy raz, poszedł ze mną do sklepu dla czarownic po świece i kocioł. Potem spacerowaliśmy po Tompkins Square Park, patrząc na małe pieski, aż wreszcie natknęliśmy się na bar ze stolikami na chodniku, gdzie wymienialiśmy się romantycznymi opowiastkami i postawiłam mu tarota. Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak: facet chce się ze mną ożenić. Kto inny zgodziłby się na to, by na pierwszym spotkaniu postawiono mu tarota w miejscu publicznym? Kto inny spotkałby się ze mną w najgorszej fazie mojego Kryzysu Trądzikowego w 2016 roku? Sprawę skomplikował jednak fakt, że zwlekałam trzy miesiące, zanim spróbowałam go pocałować – trochę dlatego, że jestem tchórzem, a trochę dlatego, że razem pracowaliśmy. Stąd wspomniana różnica zdań: czy rzeczywiście ze sobą flirtowaliśmy?
Rzeczy, które zrobił i które uznałam za flirt:
• rozwiązywał internetowe quizy wiedzy o stanach USA, kiedy go o to prosiłam,
• codziennie przychodził do mojego biura, żeby po prostu się „wyluzować”,
• o pierwszej w nocy rozwiązywał ze mną krzyżówkę w spokojnym barze oświetlonym tylko blaskiem świec,
• słuchał mnie, kiedy mówiłam (to niewiarygodne, jak niewiele muszą robić faceci, by wydali się pociągający),
• niezdarnie klepał mnie po głowie.
Przyznaję, to ostatnie jest słabe, ale w tamtej chwili wydawało się sugestywne – o ile klepanie po głowie w ogóle może być „sugestywne”.
W opinii większości wydanej w sprawie Jacobellis przeciwko stanowi Ohio, w której miano rozsądzić, czy film Louisa Malle’a Kochankowie jest nieobyczajny, sędzia Sądu Najwyższego Potter Stewart napisał: „Nie będę dzisiaj podejmował dalszych prób zdefiniowania rodzajów materiału, którego, jak rozumiem, dotyczy skrótowy opis, zresztą być może w ogóle nie udałoby mi się tego zrobić w sposób zrozumiały. Niemniej wiem, co widzę, a film, będący przedmiotem tej sprawy, nie ma w sobie tego, co mu się zarzuca”. Po przeczytaniu opinii Stewarta nikt się nie oburzał: „»Wiem, co widzę«?! Rany, co za kretyn, spróbuj poszukać lepszych słów, przecież studiowałeś na Yale!”. Właściwie wszyscy stwierdzili: „No… rzeczywiście” i chwalili wydane orzeczenie jako realistyczne i szczere (w każdym razie tak twierdzi mój brat, który studiował prawo. Cała moja wiedza prawnicza pochodzi z serialu Żona idealna, którego obejrzenie uważam za równoważne z ukończeniem studiów prawniczych).
Dlatego trudno mi było wyjaśnić temu facetowi, skąd wiem, że na sto procent ze mną flirtował, ale na szczęście to, że wszyscy ludzie w pracy przyznali mi rację, uratowało mnie przed popadnięciem w obłęd i rozpacz. Po biurze krążyła plotka, że ja i ten facet potajemnie ze sobą randkujemy. Koleżanka z pracy czuła się nawet urażona, że nie zwierzyłam się jej z tego nieistniejącego związku, gdy wspomniał jej o tym mimochodem jakiś gość, którego nawet nie znam i który pracował w całkiem innym dziale. Nikt z moich przyjaciół z pracy też nie potrafił definitywnie udowodnić, że doszło do flirtowania, ale w pewnym momencie WSZYSCY WIEDZIELIŚMY, CO WIDZIMY.
W ŻADNYM RAZIE nie próbuję przez to powiedzieć, że można kogoś dotykać, całować czy nawet flirtować z kimś, kto mówi, że z tobą nie flirtuje! Niezbędne jest przyzwolenie i gdy ktoś ci mówi, że to nie jest tego rodzaju sytuacja, absolutnie nie wolno „dowodzić” swojej racji. (Bo i po co? Myślisz, że jeśli jej dowiedziesz, to on się z tobą ożeni?!) Nie zapominajmy, że płeć też ma tu znaczenie. Seksualnymi drapieżnikami są przeważnie mężczyźni. My, kobiety, bez wątpienia jesteśmy zdolne do seksualnego napastowania mężczyzn, ale nie gnębimy ich od tysiącleci, więc nie możemy wykorzystywać swojej władzy w miejscu pracy i przed opinią publiczną, zwiększając w ten sposób skuteczność takiego napastowania. Tak w ogóle myślę, że chcąc ratować swoją męską dumę, czy co tam jeszcze, wspomniany facet zaprzeczał, jakoby ze mną flirtował, i na dodatek robił to w sposób doprowadzający mnie do szału. Insynuował mi obsesję na punkcie związku – często szufladkuje się tak kobiety, wywołując w nich poczucie niższości. (Żeby to było jasne: przeczytał ten rozdział i nadal twierdzi, że ze mną nie flirtował. Czy istnieje coś takiego jak prawda?)
Mężczyźni, którzy – jak mi się zdawało – flirtowali ze mną, oraz dlaczego mi się tak zdawało
Wyjaśnienie: wszystkie imiona zostały zmienione, a moje ówczesne przekonanie, że ci mężczyźni ze mną flirtują, wcale nie oznacza, że byłam w nich zakochana. To zrozumiałe, że mnóstwo ludzi ze mną flirtuje – spełniam wszystkie cztery wymogi: (1) jestem pociągająca (mam ładne włosy i cycki), (2) jestem bystra (śledzę postępy nauki), (3) jestem zabawna (studiowałam improwizację w Nowym Jorku ORAZ w Chicago, co kosztowało mnie w sumie milion dolarów), i (4) jestem niegrzeczna.
MATTHEW
Poszliśmy razem do kina i żeby szybciej zleciały reklamy, powiedziałam coś w rodzaju: „Aha, studiowałeś filmoznawstwo, powinieneś dla mnie spisać listę filmów do obejrzenia”. Tego samego dnia wieczorem przesłał mi mejla z DZIEWIĘĆDZIESIĘCIOMA DZIEWIĘCIOMA filmami (chyba, trudno ogarnąć tak duże liczby) i podpisał je słowami: „Twoje oczy i umysł będą mogły podziękować mi później”. Od razu pomyślałam: „O, facet się we mnie zakochał”, więc przez następny rok zastanawiałam się, czy też jestem w nim zakochana. Później go spytałam, czy ze mną flirtował, a on odpowiedział: „Po prostu interesowałem się filmami”.
JAMES
Przez jakieś dwa miesiące James lajkował wszystkie moje tweety. W 2018 roku miałoby to sens, ale w 2014 moje tweety były… no, powiedzmy, takie sobie. Spytałam Jamesa, czy ze mną flirtuje, a on odparł: „Nie, po prostu często korzystam z komórki”.
MICHAEL
Obejrzał ze mną całe sto dziewiętnaście minut filmu Masz wiadomość.
BENJAMIN
Poznałam Benjamina w pewien burzowy wieczór w 2015 roku, tuż przed północną projekcją filmu Minionki. Wychylił się z półmroku w kącie baru i spytał, czy jestem tą Blythe Roberson, która napisała dla „Splitsidera” artykuł o Davidzie Fosterze Wallasie. To byłam ja. Napisałam ten artykuł TRZY LATA WCZEŚNIEJ. Jeśli to nie flirt, to proszę, wsadźcie mnie do jakiejś łódki i popchnijcie w stronę oceanu, żebym mogła tam umrzeć. Później snuliśmy z Benjaminem plany wyskoczenia na drinka, ale ostatecznie mnie olał i poszedł na randkę z dwudziestotrzyletnią blondynką mającą sześciopak na brzuchu.
LUKE
Naprawdę długo mnie przytulał. Brzmi to zwyczajnie, ale każdy, kto byłby przy tym obecny, powiedziałby [zerka na zegarek]: „Coooo tu się dzieeeje?”.
LACHLAN
Przesłał mi