Europa. Najpiękniejsza opowieść. Marcin Libicki. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Marcin Libicki
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 9788381168137
Скачать книгу
uformowane, trzeba było jeszcze tylko skóry wygarbować i zeszyć.

      R. Secher, Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – Departament Zemsty, Warszawa 2015

      Jednocześnie w Paryżu zaczął się wielki terror. Dekret Konwentu z 10 czerwca 1793 roku pozwalał Trybunałowi Rewolucyjnemu nie przesłuchiwać świadków, zniesiono prawo do obrońcy wprowadzone przez inkwizycję w XIII wieku. Trybunał orzekał tylko dwa wyroki – uniewinnienie lub śmierć, w praktyce to drugie. Najpierw księży i arystokratów, potem ich służących. Następnie skazywali się na śmierć wzajemnie rewolucjoniści – między innymi Danton wyprawiony na śmierć przez Robespierre’a. Wreszcie 28 lipca 1794 roku sam Robespierre został stracony przez kolegów, którzy byli przekonani – i słusznie – że albo oni zabiją jego, albo on zabije ich. W ostatnich miesiącach wielkiego terroru zgilotynowano 30 tysięcy osób, a w więzieniach na zgilotynowanie czekało kolejnych 400 tysięcy, których nie zdążono zamordować. Wielka Rewolucja Francuska to matryca totalitaryzmów. Rewolucję bolszewicką, III Rzeszę i rewolucję francuską łączy metafizyka totalitaryzmu144. Po upadku Robespierre’a zakończył się krwawy terror, ale nadal rządził Konwent wraz z Komitetem Ocalenia Publicznego. W maju 1795 roku doszło do rozruchów, w których zamordowano w Paryżu 86 jakobinów, a na prowincji w niektórych miastach po kilkudziesięciu – wielbicielom rewolucji dało to asumpt do ukucia określenia „biały terror”, co miało stwarzać fikcję porównywalności setek tysięcy niewinnych ofiar rewolucji i kilkudziesięciu, może kilkuset zlinczowanych morderców.

      Rewolucja francuska zrodziła jedno z najbardziej nośnych, a zarazem niejasnych haseł: Liberté, Egalité, Fraternité – Wolność, Równość, Braterstwo! Po raz pierwszy umieszczone w deklaracji jednego z licznych klubów politycznych w 1793 roku, tak zwanych Kordelierów, zrobiło ogromną karierę i stało się z czasem oficjalną dewizą Francji. Oczywiście radykalnie rozumianych wolności i równości nie da się pogodzić. W końcu pilnując równości, trzeba pilnować, by w ramach wolności ktoś się nie wychylił i nie chciał być mniej równym (ale za to wolnym!). Przekonał się o tym François Babeuf (1760-1797), który przyjął wdzięczne imię starożytnego bohatera – Grakchusa, a był założycielem Klubu Panteonu, a następnie Sprzysiężenia Równych. W swojej gazecie „Tribune du Peuple” (Trybuna Ludu) proponował utworzenie państwa totalnego, rządzonego po dyktatorsku, bez własności, w którym każdy miałby równe prawo do chleba i równe obowiązki – w gruncie rzeczy było to bardzo bliskie Utopii Tomasza Morusa sprzed dwóch i pół wieku. Takie propozycje naturalnie nie mogły się już podobać rewolucjonistom, którzy obłowili się na majątkach konfiskowanych emigrantom i Kościołowi – konflikt między wolnością i równością rozwiązano w duchu braterstwa – w 1797 roku Babeufa zgilotynowano. Tak życie (i rewolucja) rozwiązało nierozwiązywalny konflikt ludzkich marzeń – jak stworzyć państwo szczęścia i sprawiedliwości z pominięciem ludzkiej natury. Babeufa warto wspomnieć, gdyż stał się on świętym socjalistów i komunistów wieków XIX i XX.

      W sierpniu 1795 roku doszło do ważnych wypadków politycznych – rozwiązania Zgromadzenia Narodowego i ustanowienia Rady Pięciuset jako izby niższej oraz Rady Starszych jako izby wyższej z pięcioma dyrektorami – rodzajem rządu – wybieranymi przez obie izby. Stąd okres sprawowania władzy aż do obalenia tego systemu w roku 1799 nazywany jest dyrektoriatem. Cztery lata rządów dyrektoriatu to pogłębiający się chaos gospodarczy, nędza szerokich warstw społeczeństwa i panosząca się korupcja. Jedną z ważniejszych postaci dyrektoriatu był były ksiądz i były jakobin, który cudem uniknął gilotyny, Emanuel Sieyés (1748-1836) – i tu zaczyna się nowy rozdział historii Francji i Europy. Sieyés uknuł spisek z popularnym generałem wsławionym zwycięstwami na frontach włoskich, Napoleonem Bonaparte, by dokonać zamachu wojskowego, który miał ukrócić chaos i dać władzę Sieyésowi. Plan się udał, ale niezupełnie po myśli Sieyésa – Napoleon obalił dyrektoriat, rozpędził Radę Pięciuset i ustanowił nowy ustrój – na czele państwa stanęło trzech konsulów – pierwszym konsulem, wkrótce dożywotnim, został Napoleon – pozostali konsulowie, jednym z nich był Sieyés, nie mieli nic do gadania. W pewnym sensie rewolucja się skończyła – Napoleon Bonaparte otwierał całkowicie nowy etap: powstawała nowa wizja już nie tylko Francji, ale także nowa wizja Europy, nowa wizja prawa, nowa wizja społeczeństwa – rewolucja tak, chaos nie!

      To, co się działo we Francji od roku 1789 do 1799, było czymś nieprawdopodobnym w dziejach Europy, w dziejach cywilizacji łacińskiej. I może dopiero rewolucja bolszewicka w Rosji i hitlerowska w Niemczech – wdzięczni uczniowie bezwzględnej inżynierii społecznej oświecenia i rewolucji francuskiej – przyćmili swoim zbrodniczym rozmachem wspomnienia francuskich pomysłodawców. Ale trzeba być uczciwym! To stary ustrój ponosił znaczną część odpowiedzialności za to, co się stało – najpierw budując ustrój monarchii absolutnej, a potem zgłaszając wobec niego désintéressement i nie chcąc go nawet bronić, a nie proponując niczego w zamian. Wielki angielski myśliciel Edmund Burke (1729-1797) napisał w 1790 roku, u początków rewolucji, dzieło Rozważania o rewolucji we Francji, w którym opisywał zgorszony, że francuscy arystokraci przy zupie krytykują króla, a przy deserze ogłaszają, że nie ma Boga. Już wtedy, trzy lata przed wielkim terrorem, ostrzegał, że „poleje się krew”, i całe zło przypisał racjonalizmowi oświecenia145.

      Trzeba też powiedzieć, że po stronie rewolucji była nie tylko zgraja morderców i skorumpowanych polityków, była także ogromna liczba zwykłych ludzi, zwykłych młodych mężczyzn, którzy z poparciem swoich najbliższych przelewali krew w kolejnych wojnach, broniąc Francji i również rewolucji. Jak to się stało, że w czasie ludowych buntów przeciwko rządom rewolucyjnym w wielu miastach Francji, w czasie buntów, które prócz Wandei obejmowały znaczną część prowincji francuskiej, francuscy żołnierze chcieli w tym samym czasie oddawać życie w walce na wszystkich granicach, a potem już i poza granicami Francji za Francję, ale też za rewolucję? Co działo się w duszach ludzi, którzy wychowani w wierze katolickiej – a jak wykazała przyszłość, wcale tej wiary nie stracili – w szacunku dla króla, albo brali udział w tak licznych buntach przeciw rewolucyjnemu rządowi w Paryżu, albo uczestniczyli w tłumieniu tych buntów? Jak to się stało, że jednocześnie przelewali krew w kolejnych wojnach, w której przecież tej rewolucji i jej haseł jednak bronili? Może odpowiedź zawiera się w tych trzech słowach: Wolność, Równość, Braterstwo i w całej sile idealizmu, ale też demagogii, jakie te trzy słowa ze sobą niosły. Jak godzono ogień z wodą? Może trzeba by spytać, jak to się stało ponad 120 lat później w Rosji w czasie i po rewolucji bolszewickiej, jak to się stało jeszcze kilkanaście lat później w czasie rewolucji hitlerowskiej? Czy odpowiedź jest taka sama? Zapewne i tak, i nie! Zapewne we Francji, Rosji i Niemczech nowy ustrój pełen demagogii i obietnic obalał stary, pogardzany, a czasem znienawidzony ustrój. Nowy ustrój we wszystkich trzech przypadkach bardzo prędko hasła społeczne zastąpił lub przynajmniej uzupełnił nowymi hasłami narodowymi – obroną ojczyzny, solidaryzmem w obliczu wroga. I może tu jest częściowa odpowiedź. We Francji dość szybko zrezygnowano z walki z religią – już w 1796 roku, a więc dwa lata po końcu wielkiego terroru, na 40 tysięcy parafii zwrócono kościoły w 32 tysiącach, a resztę wkrótce. Skończono z kultem Rozumu, czy też Najwyższej Istoty.

      Francja rewolucyjna wygrała wszystkie wojny, które wypowiadała jej Europa lub ona Europie. Pierwszą wojną była wojna z Austrią i Prusami w 1792 roku w obronie uwięzionego króla – kraje te wojny nie wygrały, ale przyspieszyły egzekucję króla. Były dwa elementy, które mimo oczywistej przewagi koalicjantów utrudniły im wygranie wojny. Wówczas i przez następne trzy lata kluczową kwestią była sprawa rozbiorów w Polsce. Dwaj historycy – Żywczyński i Kukiel – zgadzają się całkowicie, że konkurencja Prus i Austrii, kto ile Polsce odbierze, była dla nich znacznie ważniejsza niż obrona starego ustroju we Francji. Strach, że wszystko weźmie Rosja, paraliżował ich aktywność na froncie francuskim. Drugi element to popularność haseł rewolucji francuskiej wśród warstw wyższych, także monarchów „oświeconej” Europy – przynajmniej do czasu obalenia monarchii i stracenia Ludwika