Nieśmiała. Sarah Morant. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Sarah Morant
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 9788372297976
Скачать книгу
przypominała uroczego kociaka niż piękną, ponętną tygrysicę.

      – Wiem również, że powinnam była z tobą porozmawiać, zamiast uciekać. Nie mogłeś się wytłumaczyć, bo nie dałam ci szansy. Zrobiłam z igły widły. I ja też uważałam cię za przyjaciela… przez większość czasu – kontynuowała, próbując ukryć skrępowanie dyskretnym chrząkaniem.

      – Ja… W porządku – mruknął, chwytając ją za rękę i kierując się w stronę szkoły.

      Nie chciał, żeby dalej się tłumaczyła. Sytuacja mogła stać się bowiem odrobinę zbyt żenująca.

      Szkolna brama zamknęła się zaraz za nimi i musieli puścić się biegiem, żeby zdążyć na lekcję. Nauczyciel zmierzył ich surowym spojrzeniem, wskazując im miejsca w ostatnim rzędzie. Eleonore spąsowiała, kiedy zauważyła, że Jason wciąż trzyma ją za rękę. Szybko ją wyrwała i wsunęła kosmyk za ucho, jakby chciała podkreślić, że nie wydarzyło się nic niezwykłego.

      Zerknęła kątem oka na chłopaka, który uśmiechał się krzywo, zadowolony z siebie. Ponownie się zarumieniła, choć tym razem delikatnie. Jednocześnie zaczęła pojmować, że znakiem firmowym tego młodego mężczyzny był jego uśmiech.

      Bezszelestnie zająwszy miejsce, Jason poprosił ją o coś do pisania. Figlarne ogniki zatańczyły w jego oczach, kiedy podała mu swoje stare pióro.

      Wziął je od niej, posyłając jej swój firmowy uśmieszek.

* * *

      Zniecierpliwiony młody człowiek wybrał numer telefonu swojej siostry. Kiedy człowiek znajdował się daleko od wszystkiego, od swojej rodziny i swojego miasta, docierające do niego wieści przypominały słabe echo.

      – Halo! Kinae?

      – Hej, braciszku! Jak się masz? Duże zamieszanie w tym Seattle? Pada tam tak często, jak mówią? – Siostra drażniła się z nim, szczęśliwa, że mogli porozmawiać po raz pierwszy, odkąd ich matka obwieściła powrót syna marnotrawnego.

      – Trochę rzadziej niż w telewizji – zażartował.

      – Kiedy dokładnie wracasz?

      – Za kilka tygodni. Może trochę później, może trochę wcześniej – odparł, nagle znacznie mniej pewny siebie.

      Rozmawiali przez kilka minut, a potem Tyler się rozłączył. Spojrzał na zdjęcie, które zawsze trzymał nad łóżkiem, bez względu na to, ile upłynęło czasu i pod jaką szerokością geograficzną się znajdował. Ten zwykły kawałek papieru streszczał większość szczęśliwych momentów w jego życiu, spędzonych z dwójką najlepszych przyjaciół.

      Dziewczyna i chłopak na zdjęciu byli młodsi od niego o rok. On nazywał się Leo i przedstawił mu tę, która stała się jego najlepszą przyjaciółką. Chłopcy poznali się w klubie piłkarskim i praktycznie od razu przypadli sobie do gustu.

      Cała trójka stała się nierozłączna. Potem rozdzielił ich los i Tyler postanowił się od tego wszystkiego odciąć. Pewnego dnia po prostu opuścił Richfield, gdzie zostali jego bliscy i znajomi, i wyjechał do Seattle. Uczył się w renomowanej szkole z internatem, do której uczęszczali wybitnie uzdolnieni młodzi ludzie. Jego rodzice nie protestowali, kiedy podjął taką decyzję, nawet jeśli nie kierowały nim mądre pobudki.

      „Ucieczka nie pomaga zapomnieć”.

      Po trzech latach spędzonych w Seattle twarze tej dwójki nadal wyznaczały rytm jego życia. Dlaczego sądził, że odległość pomoże mu wymazać wspomnienia? To było absolutnie niemożliwe. Byli dla niego jak rodzina, i nawet po latach rozłąki rozpoznałby swoją najlepszą przyjaciółkę od pierwszego wejrzenia.

      W końcu nie codziennie spotykało się ludzi o różnokolorowych oczach…

      9

ELEONORE

      Następnego dnia rano, kiedy ujrzałam Jasona czekającego na mnie w tej samej uliczce, musiałam ukryć zaskoczenie. Jakby od niechcenia opierał się o mur, trzymając ręce w kieszeniach. Przez moment rozważałam, czy by nie udać, że go nie zauważyłam. Bo co by było, gdybym do niego podeszła, a on oznajmiłby, że czeka na kogoś innego?

      Maszerowałam dalej chodnikiem, starając się sprawiać wrażenie wyluzowanej, aby nie pomyślał, że próbuję mu uciec. I przez krotką chwilę wydawało mi się, że za mną nie pójdzie. Kiedy jednak skręciłam w stronę liceum, czyjaś ręka oplotła mnie w pasie. Podskoczyłam jak oparzona. Moje policzki nabrały intensywnego odcienia czerwieni i poczułam złość, że tak szybko zdradziłam się ze swoim skrępowaniem. Miałam przechlapane, skoro każdy, kto na mnie patrzył, od razu wiedział, w którym momencie traciłam grunt pod nogami.

      – Chcesz się mnie pozbyć, Ruda? – zadrwił Jason z tym swoim irytującym uśmieszkiem.

      – Co takiego? Nie! Oczywiście że nie – wypaliłam, chociaż nie mogłam odmówić mu racji.

      – Mam cię! Wiesz, że nie jesteś zbyt dyskretna?

      Przesunął rękę na wysokość moich ramion, kiedy wchodziliśmy do budynku. Moje serce wykonało serię salt na widok całego mnóstwa ludzi obserwujących nas ukradkiem. W końcu nie co dzień popularny dzieciak prowadza się z dziewczyną z samego dołu szkolnej drabiny społecznej. Przerażona czułam na sobie ich spojrzenia. Zesztywniałam, podczas gdy Jason najwyraźniej nic sobie nie robił z całej uwagi, którą przyciągał niczym magnes. Spiorunował wzrokiem Vanessę, która w odpowiedzi posłała mu buziaka, robiąc przy tym minę niewiniątka. Ale ja przeżywałam całą tę sytuację. Wydawało mi się, że wszyscy wzięli mnie na cel. Może powinnam była sprawić sobie ładniejsze dżinsy? Miałam na brodzie ogromny pryszcz? Plamy potu pod pachami?

      Poczułam, jak ręka Jasona mocniej przywiera do moich łopatek, kiedy mijaliśmy Vanessę, a ja próbowałam ukryć przed tą blond pięknością atak apopleksji. Kiedy dotarliśmy do drzwi sali lekcyjnej, a ja zyskałam niemal stuprocentową pewność, że kamuflaż, który nosiłam przez ostatnie trzy lata, został zrujnowany, Jason w końcu się ode mnie odsunął.

      – Widzimy się w południe? – zapytał uprzejmie.

      – Zgoda. Jeśli chcesz – odparłam rozkojarzona.

      Wciąż czułam na sobie spojrzenia rzucane w naszą stronę, kiedy przecinaliśmy ten przeklęty dziedziniec.

      – Mam nadzieję, że ty też tego chcesz, panno Coop – szepnął, puszczając do mnie oko, po czym oddalił się, żeby usiąść obok Briana.

      Zajęłam swoje miejsce, próbując zapanować nad drżeniem rąk. Ciążyło mi to, że nie potrafiłam z nim rozmawiać, nie pocąc się przy tym jak ćpunka na głodzie. Mógł jeszcze pomyśleć, że się nim interesuję, a to przecież nieprawda. Po prostu zjadała mnie trema za każdym razem, kiedy musiałam otworzyć usta. Bałam się, że mnie wyśmieje, a skoro znajdował się na samym szczycie szkolnej drabiny społecznej, pozostali wzięliby z niego przykład. Nie chciałam, żeby skierował na mnie światła reflektorów. Ani trochę. Ale on najwyraźniej postanowił inaczej.

      Kinae cisnęła swoją torbę na krzesło obok mnie. Próbując ukryć zaskoczenie, patrzyłam, jak dziewczyna wyciąga swoje rzeczy.

      – Zrobiłam test na zgodność charakterów z mojego ulubionego magazynu modowego i wiesz co? Mój brat jest idealnym facetem dla ciebie! – wykrzyknęła rozentuzjazmowana.

      – Przestań mnie swatać, Kinae – fuknęłam, koncentrując się na swoim zeszycie.

      – Sama się przekonasz! Będzie wam dobrze razem – odparła, otwierając torbę z zachwyconą miną.

      Nie odezwałam się słowem i tylko wzniosłam oczy do nieba. Kinae była ogromnie podekscytowana