Handlarz z Omska. Camilla Grebe. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Camilla Grebe
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-7999-303-1
Скачать книгу
roboczą, pomyślał, wysiadając na stacji Sokolniki.

      Wieżowiec Maratechu przypominał potężny kieł, gdy tak wyciągał swoją obłą, lśniącą fasadę z marmuru i szkła ku niebu. Iwan skinął głową ochroniarzowi z nocnej zmiany, pokazał kartę dostępu i wcisnął przy windzie odpowiedni kod, którego zawsze należało używać, jeśli w recepcji na piętrze zarządu nie było nikogo.

      Drzwi windy bezszelestnie rozsunęły się od razu, jakby już czekały na niego. Zanim wszedł do środka, rzucił jeszcze okiem za siebie, w stronę wejścia – hol nadal świecił pustkami. Maratech spał. On jednak nie dał się zwieść podstępnemu spokojowi. Na drugim i trzecim piętrze mógł panować normalny ruch jak o dowolnej porze dnia. Tyle że on tak czy inaczej nie miał tam wstępu. Aby wejść do działu badań i rozwoju, trzeba było mieć specjalne uprawnienia.

      Stanowisko riefierienta, osobistego asystenta Oscara Riedera, to pierwsza prawdziwa i w miarę dobrze płatna praca, jaką Iwan dostał po zrobieniu dyplomu ze statystyki w Instytucie Matematyki Stosowanej Uniwersytetu Moskiewskiego. W wyborze przez niego tego kierunku kryła się pewna logika. Jego ojciec był wybitnym matematykiem i wysoko postawionym urzędnikiem Gospłanu, państwowego organu opracowującego plany gospodarcze w czasach Związku Sowieckiego, dopóki rosyjska wódka nie położyła kresu jego karierze.

      Kiedy Iwan wysiadł na dwudziestym pierwszym piętrze, światło na korytarzu włączyło się automatycznie. To dobrze. Oznaczało to, że w biurach nie ma nikogo. Zresztą nie zdarzyło się dotąd ani razu, żeby którykolwiek z szefów pracujących tutaj, łącznie z Oscarem, postawił stopę w swoim gabinecie wcześniej niż o dziewiątej. Istnieje ścisła negatywna korelacja między liczbą godzin pracy a wysokością pensji, pomyślał, wyobrażając sobie jednocześnie, jak by skonstruował elegancką formułę, która opisywałaby tę zależność.

      Gruba wykładzina zakrywająca podłogę tłumiła odgłos jego kroków, gdy przemierzał korytarz po prawej kończący się oknem. Zatrzymał się przy nim na chwilę i przytknąwszy nos do chłodnej szyby, popatrzył w dół. Szerokimi alejami sunął dosyć rzadki strumień samochodów. Niedługo zacznie się na ulicach prawdziwy sobotni ruch, kiedy wszyscy ruszą do centrum, żeby pozbyć się swoich pieniędzy. Iwan uważał, że ta zakupowa histeria stała się wręcz niesmaczna. Ludzie dobrze zarabiali, mimo to brali masę drogich kredytów konsumpcyjnych, żeby kupować jeszcze więcej. Czy oni nie słyszeli o rencie efektywnej? zastanawiał się czasami. Jemu zależało jedynie na niewielkim mieszkaniu dla swojej rodziny i porządnym zestawie wypoczynkowym. Płaski telewizor i dobry komputer już sobie sprawili.

      Obejrzał się znowu, żeby się upewnić, czy jest sam; zobaczył za sobą tylko długie szeregi drzwi do pokojów, w których było ciemno i pusto.

      Otworzył drzwi do gabinetu Oscara, usiadł na fotelu przed komputerem i włączył go, zerkając na kartkę z odręcznie zapisanym hasłem. Jeśli się okaże, że jego szef z jakiegoś powodu zmienił je w ostatnich dniach, wtedy raczej nie uda mu się dostać do dokumentów. Na razie wolał nie myśleć, co by się stało w takiej sytuacji.

      Nacisnął „enter” i przeniósł wzrok na zdjęcie dziewczyny Oscara stojące obok komputera. Miała długie blond włosy, wysoko osadzone kości policzkowe i jasną skórę – sądząc po wyglądzie, mogła równie dobrze być Rosjanką. Chociaż w ciągu ostatniego roku spędzał sporo czasu z Oscarem, nigdy nie widział jej na żywo ani nie słyszał, żeby szef rozmawiał z nią przez telefon. Czasami nawet się zastanawiał, czy ona w ogóle istnieje. Może Oscar po prostu wyciął pierwsze lepsze zdjęcie z pisma modowego i oprawił je w ramki?

      Komputer wydał charakterystyczny dźwięk.

      Hasło nie zostało zmienione.

      Zlokalizowanie dokumentów zajęło mu zaledwie kilka minut. Były w opatrzonym hasłem folderze, który Oscar zapisał na lokalnym twardym dysku, a nie w sieci firmowej. Hasło Iwan znał od dawna. Nieraz widział, jak Oscar się loguje, i wykoncypował, że hasło stanowi kombinację jego imienia i imienia przyjaciółki. Jako statystyk doskonale wiedział, że większość bezdzietnych mężczyzn właśnie w taki sposób tworzy swoje hasła. W konsekwencji zabezpieczenie dokumentów jest tylko pozorne.

      Iwan się odwrócił i włączył faks. Wyjął mało ważny protokół ze spotkania dotyczącego francuskiej amunicji przeciwczołgowej, który leżał na samym wierzchu stosu papierów na biurku, włożył go do faksu i wybrał numer. Był to manewr czysto profilaktyczny, na wypadek gdyby nagle ktoś nieoczekiwanie go tutaj odwiedził.

      W faksie błysnęło światełko i w tej samej chwili Iwan usłyszał przytłumione dudnienie, które zdawało się dochodzić z głębi budynku.

      Ktoś uruchomił windę.

      Iwan spojrzał na zegarek. Potrzebował jeszcze co najmniej minuty. Szybko zaznaczył dokumenty, które chciał zgrać, i wetknął pusty pendrive do portu USB komputera. Zajęło mu to kilka sekund.

      Dudnienie ucichło, co mogło oznaczać tylko tyle, że winda się zatrzymała i ktoś z niej wysiadł albo właśnie wsiadł. Iwan wyjął pendrive i włożył go do kieszeni dżinsów, odnotowując jednocześnie, że silnik windy znowu zaczął pracować. Wyjął drugą pamięć USB, wyposażoną w profesjonalny program do usuwania danych. Włączył ją i wstukał krótkie polecenie. Miał skasować trzy pliki, a wszystkie pozostałe informacje pozostawić na twardym dysku. Potem program zatrze wszelkie ślady elektroniczne świadczące o tym, że coś zostało usunięte. Było to pewne jak dwa razy dwa i wcale nie takie skomplikowane. W każdym razie nie dla Iwana, który miał długi staż w pracy ze znacznie bardziej zaawansowanymi programami. Na uniwersytecie codziennie pracował na najwydajniejszych komputerach, jakie są dostępne w Rosji, i nauczył się też programowania.

      Akurat kiedy program kasujący zrobił swoje, Iwan usłyszał jakieś odgłosy w korytarzu.

      Zamknął komputer i skupił się całkowicie na faksie, przysłuchując się przytłumionemu, charkotliwemu popiskiwaniu towarzyszącemu wysyłaniu informacji przez sieć telefoniczną.

      Otworzyły się drzwi i Iwan odwrócił się w ich stronę. Przetarł oczy, jakby był zmęczony, i przybrał zdziwiony wyraz twarzy.

      – Dzień dobry!

      Ochroniarz z krótkofalówką w ręku spojrzał na niego podejrzliwie.

      – Chciałbym zobaczyć pana legitymację.

      Kiedy Iwan wstał i wsunął dłoń do kieszeni, żeby znaleźć małą plastikową kartę, poczuł pod palcami pendrive. Takie małe urządzenie, a mieści tyle informacji. Cud techniki zamknięty w dłoni.

      Uśmiechnął się.

      – Proszę.

      Mężczyzna przyjrzał się legitymacji bez słowa.

      – Co pan robi w biurze tak wcześnie rano, Iwanie Iwanow? – spytał po chwili.

      W tym samym momencie faks zapiszczał, jakby rozumiał powagę sytuacji i chciał mu pomóc wyjść z kłopotów.

      – Zapomniałem wysłać wczoraj ważny faks. Więc musiałem przyjść dzisiaj i to zrobić. Moja żona dostała szału.

      Iwan umiał całkiem nieźle kłamać. Nigdy nie wpadał w panikę i nie tracił pewności siebie w podbramkowych sytuacjach. Zauważył, że z ochroniarza zeszło powietrze, gdy wyjaśnił mu cel swojej wizyty.

      – O to chodziło? – spytał, wskazując na niewielką kartkę z potwierdzeniem wyplutą przez faks.

      – Zgadza się. Przeszedł?

      Strażnik wzruszył ramionami.

      – A skąd to wiadomo?

      Iwan podszedł do niego z kartką w ręku.

      – Niech