Handlarz z Omska. Camilla Grebe. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Camilla Grebe
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-7999-303-1
Скачать книгу
sobie, że pamięć USB z programem do usuwania danych została w komputerze.

      Studio baletowe Demirowa, ulica Ostożenka, Moskwa

      Tom Blixen wyjął „Financial Timesa”, starając się udawać, że czyta gazetę, aby nie było widać, że z dumą obserwuje swoją córkę. Miał przed sobą rząd dziewczynek w spódniczkach z różowego tiulu pilnie ćwiczących plié, jeté i inne pozycje baletowe, których nazw nawet nie znał. Pośrodku stała jego córka Ksenia z włosami zebranymi w staranny koczek, podobnie jak u pozostałych dziewczynek. Teraz były koloru raczej kasztanowego niż rudego. Po jej prawej ręce stała Aleksia. Obie były do siebie tak podobne, że mogłyby być rodzonymi siostrami, mimo że nie łączyło ich żadne pokrewieństwo.

      Aleksia była średnią córką jego partnerki, Rebecki. Jedyną wyraźną różnicę między dwiema jedenastolatkami stanowiła bardziej ociężała i potężniejsza sylwetka Aleksi, która poruszała się zawsze jakby na przekór rytmowi muzyki płynącej z fortepianu ustawionego w rogu obszernej sali. Podczas gdy Ksenia unosiła się lekko, wykonując pełne gracji i starannie odmierzone kroki, Aleksia toczyła się jak dudniący walec.

      Ksenia z całą pewnością nie zawdzięczała swoich zdolności tanecznych i muzycznych rodzinie z jego strony, ponieważ składała się ona z niemuzykalnych szwedzkich chłopów i dziadka pastora, któremu daleko było do ładnego śpiewu. Odziedziczyła talent prawdopodobnie po Oldze, swojej mamie Rosjance. Często łapał się na myślach o rzeczach, o których chętnie porozmawiałby z Olgą. To były drobiazgi, na przykład dlaczego tak się dzieje, że rajstopy Kseni zawsze mają dziury na piętach, albo też sprawy ważniejsze, jak choćby jej potrzeba kontrolowania wszystkiego i niechęć do spędzania czasu z równolatkami.

      Bolało go, że nie ma Olgi, na której mógłby się wesprzeć w kwestiach dotyczących ich córki, ale był jednocześnie wdzięczny, że ma Rebeckę do pomocy – jeśli tylko z nią zdążyła. Często się zastanawiał, jak Ksenia się z tym wszystkim czuje, lecz dochodził do wniosku, że skoro rana już się prawie zabliźniła, lepiej jej nie rozdrapywać zbyt licznymi pytaniami.

      Kiedy piętnaście lat temu Tom przyjechał do Rosji, ten kraj był dla niego zagadką, a każde zdanie wypowiedziane po rosyjsku – równaniem, którego rozwiązanie wymagało mozołu. Poza tym znalazł się tu zupełnie sam. Była to samotność z wyboru. Uciekł od Szwecji oraz od wszystkich ponurych wspomnień i znaczących spojrzeń. Że wylądował w Rosji, to akurat przypadek, z czasem jednak zrósł się z tym krajem. Stworzył sobie życie, które jakoś się toczyło, egzystencję, która przynajmniej nie napawała go lękiem.

      A potem spotkał Olgę.

      Ich związek nie należał raczej do szczęśliwych i w końcu Olga odeszła od niego do innego mężczyzny, zabierając ze sobą swoją tajemnicę. Dopiero sześć lat później Tom się dowiedział, że dziecko, które urodziła, jest jego córką – tyle że wtedy Olga już nie żyła. Został ojcem – nie dość, że wbrew własnej woli, to jeszcze nawet o tym nie wiedząc.

      Spojrzał na Ksenię. Roześmiała się z czegoś, co powiedziała nauczycielka, i oparła się o ścianę.

      Był czas, że Tom tak bardzo wątpił, czy będzie w stanie dać jej tyle miłości, ile potrzebuje każde dziecko, że wręcz zaczął się zastanawiać, czy nie oddać Kseni pod opiekę komuś z rodziny Olgi. Teraz już nigdy tak nie myślał. Ona jest jego córką i kocha ją. W ich wzajemnej relacji nie ma nic trudnego ani sztucznego. A gdy ich mała rodzina przeżyła jeszcze większą zmianę, kiedy kilka lat temu zamieszkali razem z Rebecką i jej dziećmi, jakoś wszystko się ułożyło. Dzięki Rebecce i jej dziewczynkom znalazł rodzinę, której tak bardzo mu brakowało przez ostatnie lata. I to trzymało go w Moskwie.

      Potężna kobieta po prawej ręce Toma zagęgniła po amerykańsku:

      – Oh my God, oh my God. You just saved my day, darling.

      Następnie wzięła kubek z kawą latte, który podała jej holenderska mama w welurowym dresie. Po chwili Holenderka zwróciła się do Toma:

      – Kupiłam też tobie.

      – Dziękuję. Nie trzeba było.

      – Trzeba, nie trzeba, musimy się wspierać, my, słomiane wdowy.

      Zapadła niezręczna cisza, kiedy kobieta się zorientowała, że mimowolnie zaliczyła Toma do kolektywu mam. On jednak był do tego przyzwyczajony. Przywykł już do wysłuchiwania, jak mamusie rozmawiają o swoich mężach, opisują ich niebezpieczny pracoholizm, egoistyczne nastawienie i oszałamiające sukcesy zawodowe. Choć z drugiej strony sprawiały wrażenie, że  d z i ę k i  swoim mężom w ogóle żyją. Często przebiegała mu przez głowę myśl, że te kobiety zasługują w gruncie rzeczy na lepszy los, i równocześnie miał nadzieję, że Ksenia nie znajdzie się nigdy w takim związku.

      – No więc – zaczęła Amerykanka – jakoś ciągle nie rozumiem, czym ty się zajmujesz.

      Ton głosu kobiety był obłudnie przymilny, jakby jego los rzeczywiście leżał jej na sercu, a nie chodziło jej tylko o umieszczenie go we właściwej przegródce społecznego schematu, prawdopodobnie znacznie poniżej tej, w której mieściły się samce alfa, czyli ich mężowie.

      – Ach, zajmuję się wszystkim po trochu – odpowiedział, przewracając stronę w gazecie, by w ten sposób dać do zrozumienia, że uważa rozmowę za zakończoną.

      – Czyli na przykład czym?

      Zrozumiał, że jego sąsiadka nie podda się łatwo, złożył więc gazetę na kolanach i wypił łyk gorącej kawy.

      – Trzy, cztery lata temu pracowałem dla Pioneer Capital, banku inwestycyjnego. Ale teraz moja partnerka Rebecka jest tam prezesem, więc…

      – Oh my God. Rozumiem. Wiadomo, że miłość w pracy jest całkowicie out of the question…

      Amerykanka mrugnęła znacząco.

      – No właśnie.

      – No to co pan robi? – włączyła się Holenderka, wsypując sobie do kubka cukier z papierowej torebki.

      Zaczął kręcić się na krześle i udawać, że patrzy na Aleksię, która na próżno próbowała doprowadzić do końca pas de deux. Mimo słoniowatości na parkiecie w rzeczywistym życiu układało jej się doskonale. Miała mnóstwo przyjaciół w szwedzkiej szkole w Moskwie. Zapraszano ją na wszystkie imprezy. Ksenia natomiast była cicha i wycofana i mimo wysiłków Toma i Rebecki, aby pchnąć ją trochę między rówieśników, i tak wolała siedzieć sama.

      – Zajmuję się trochę inwestycjami – powiedział wymijająco. – Poza tym sporo gram w tenisa, no i biegam. To… fantastyczne, kiedy człowiek może wyjść na jakiś czas z dziupli. I znajduje czas zarówno dla dzieci, jak i dla siebie.

      F a n t a s t y c z n e?

      Już nie pamiętał, kiedy ostatnio udało mu się tak dobrze nakłamać. Prawda bowiem była taka, że miał serdecznie dość odgrywania roli pani domu przy Gagarina.

      I on, i Rebecka od początku byli świadomi, że któreś z nich będzie musiało opuścić Pioneer Capital, gdy tylko ich związek przybierze poważny, oficjalny charakter. Byłoby bowiem niedopuszczalne, aby jeden z dyrektorów pozostawał w intymnej relacji z prezesem zarządu. A wycofanie się Rebecki nigdy nie było brane pod uwagę. Pracując z nią przez dziesięć lat, Tom doskonale wiedział, że ona i jej kariera to nierozerwalna całość. Zawsze miała przed oczami jeden cel: wspiąć się na sam szczyt hierarchii w Pionieerze. Należało do tego dodać, że była też jednym z trzech największych udziałowców firmy. Oboje więc zdawali sobie sprawę, że jej pakiet akcji może stać się przepustką do zupełnie