Pani Parvin zapatrzyła się w jakiś odległy punkt i dwie łzy spłynęły jej po policzkach.
– Dlaczego nie odebrała sobie pani życia? – zapytałam.
– Myślisz, że to takie proste? Nie miałam odwagi. A ty powinnaś wybić sobie te głupie myśli z głowy. Przeznaczenie każdego z nas jest z góry przesądzone, więc po co z nim walczyć. Poza tym samobójstwo to ciężki grzech. Kto wie, może to małżeństwo okaże się dla ciebie błogosławieństwem.
Matka zaczęła walić do drzwi i krzyczeć:
– Pani Parvin! Co pani tam robi? Spóźnimy się. Dochodzi już wpół do dziesiątej.
Pani Parvin otarła łzy z twarzy i odpowiedziała:
– Proszę się nie martwić. Będziemy gotowe na czas.
A następnie podeszła i usiadła obok mnie.
– Opowiedziałam ci to wszystko, abyś wiedziała, że rozumiem, przez co przechodzisz.
– Więc dlaczego pani chce, abym też była nieszczęśliwa?
– I tak wydadzą cię za mąż. Nawet nie masz pojęcia, co Ahmad dla ciebie zaplanował. – A potem zapytała: – A tak na marginesie, dlaczego on cię tak bardzo nienawidzi?
– Ponieważ ojciec kocha mnie bardziej od niego.
Nagle zrozumiałam prawdziwość słów, które wypowiedziałam pod wpływem impulsu i bez zastanowienia. Dotąd nie dostrzegałam tego tak wyraźnie. Tak, ojciec mnie kochał.
Pierwszego przejawu jego dobroci doświadczyłam w dniu śmierci Zari. Wrócił do domu z pracy i zastygł na progu. Matka płakała, a babcia czytała Koran. Lekarz pokręcił głową i wyszedł z nienawiścią i odrazą malującą się na twarzy. Gdy stanął z ojcem oko w oko, wrzasnął: „To dziecko znajdowało się na granicy życia i śmierci od przynajmniej trzech dni, a wy dopiero teraz wzywacie lekarza? Czy tak samo postąpiłby pan, gdyby na łóżku leżał pana syn, a nie niewinna dziewczynka?”.
Twarz ojca była blada jak ściana. Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Podbiegłam do niego i objęłam rękami jego nogi, po czym zawołałam babkę. Ojciec usiadł na podłodze, przytulił mnie mocno, wtulił twarz w moje włosy i zaczął płakać.
– Wstawaj, synu – krzyknęła babka. – Jesteś mężczyzną. Nie powinieneś płakać jak kobieta. Co Bóg dał, Bóg zabrał. Nie należy sprzeciwiać się jego woli.
– Mówiłaś, że to nic poważnego! – wrzasnął ojciec. – Mówiłaś, że niedługo wyzdrowieje. Nie pozwoliłaś mi wezwać lekarza.
– To by nic nie zmieniło. Gdyby pisane jej było przeżyć, toby przeżyła. Nawet największy mędrzec i najlepszy lekarz nic by nie poradzili. Takie jest nasze przeznaczenie. Nie powinniśmy mieć córek.
– To jakieś bzdury! – krzyknął ojciec. – To twoja wina!
Wtedy po raz pierwszy widziałam, jak ojciec krzyczał na swoją matkę. Muszę przyznać, że mi się to spodobało. Po śmierci Zari ojciec często mnie przytulał i płakał w milczeniu. Czułam, że się wzruszył, gdy zaczynały mu drżeć ramiona. Od tamtej też pory obdarzał mnie miłością i uwagą, której poskąpił Zari. Ahmad nigdy nie zapomniał ani nie wybaczył mi tego faworyzowania. Jego rozgniewane spojrzenie zawsze za mną podążało, a gdy tylko ojciec wychodził z domu, zaczynał mnie bić. Teraz spełniło się marzenie mojego brata. Straciłam względy ojca, zawiodłam jego zaufanie i go rozczarowałam, dlatego załamany mnie opuścił. To był najlepszy moment na dokonanie zemsty.
Głos pani Parvin wyrwał mnie z zamyślenia.
– Nie masz pojęcia, co zamierzał z tobą zrobić. Nie masz pojęcia, jakim podłym i obrzydliwym jest mężczyzną. Myślę, że nikt nie przyszedłby ci z pomocą. Nie uwierzysz, jaką scenę musiałam odegrać, aby odmówił tej gnidzie i pozwolił rodzinie innego zalotnika na odwiedziny. Na samą myśl o tobie serce mi się krajało. Przypominasz mi mnie sprzed piętnastu lub dwudziestu lat. Widziałam, że twoja rodzina za wszelką cenę chce wydać cię za mąż, a po tym nieudaczniku Saiidzie przepadł ślad. Pomyślałam więc, że powinnaś przynajmniej wyjść za kogoś, kto nie zbije cię na kwaśne jabłko dzień po ślubie. Za kogoś porządnego, kogo, z bożą pomocą, z czasem polubisz. A jeśli nie, to przynajmniej mężczyzna ten pozwoli ci żyć własnym życiem.
– Tak jak pani? – odparłam ostrym i gorzkim tonem.
Spojrzała na mnie z wyrzutem.
– Nie wiem. Rób, jak chcesz. Wszyscy próbujemy odegrać się na życiu i uczynić naszą egzystencję bardziej znośną.
Nie poszłam z nimi po obrączki. Pani Parvin powiedziała rodzinie pana młodego, że jestem przeziębiona, ale zabrała mój srebrny pierścionek, aby móc kupić obrączkę we właściwym rozmiarze.
Dwa dni później ojciec, Ahmad i Mahmud pojechali do Kom i wrócili samochodem zapakowanym artykułami gospodarstwa domowego.
– Poczekajcie – powiedziała matka. – Poczekajcie. Nie wnoście tego do domu. Zawieźcie rzeczy od razu do jej nowego domu. Pani Parvin pojedzie z wami i wskaże wam drogę.
Następnie zwróciła się do mnie:
– Chodź, dziewczyno. Wstawaj i jedź zobaczyć swój nowy dom. Sprawdź, czego jeszcze brakuje, i powiedz im, gdzie mają ustawić przywiezione sprzęty. No dalej, bądź posłusznym dzieckiem i wstań.
– Nie ma potrzeby – odparłam, wzruszając ramionami. – Powiedz pani Parvin, aby pojechała. Nie zamierzam wychodzić za mąż. Wygląda na to, że ona jest bardziej podekscytowana tym faktem ode mnie.
Następnego dnia pani Parvin przyniosła suknię ślubną do przymiarki. Odmówiłam jej założenia.
– Nie ma problemu – odparła. – Mam twoje wymiary. Zrobię ją w oparciu o inne twoje ubrania. Jestem pewna, że suknia będzie dobrze leżała.
Nie wiedziałam, co robić. Nieustannie towarzyszył mi niepokój oraz podenerwowanie. Nie mogłam jeść. Nie mogłam spać. A gdy już udało mi się zasnąć na kilka godzin, męczyły mnie tak straszne koszmary, że po obudzeniu byłam bardziej zmęczona niż przed położeniem się spać. Czułam się jak człowiek skazany na śmierć, który oczekuje zbliżającej się z każdą godziną egzekucji. W końcu, choć nie przyszło mi to łatwo, postanowiłam porozmawiać z ojcem. Chciałam rzucić mu się do stóp i płakać do momentu, aż się nade mną ulituje. Jednak cała rodzina pilnowała, abyśmy nie zostawali we dwójkę sami nawet na krótką chwilę. Zauważyłam też, że i ojciec unikał mnie za wszelką cenę. W głębi serca spodziewałam się cudu. Myślałam, że z nieba wysunie się dłoń i w ostatnim momencie mnie porwie. Nic takiego się