Mroczniej. "Ciemniejsza strona" Greya oczami Christiana. E L James. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: E L James
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-8110-398-5
Скачать книгу
odzywa się szeptem i trzepocząc rzęsami, skupia na mnie wzrok.

      Przyciągam ją do siebie i zapalam lampkę. Mruży oczy przed światłem.

      – Ta dziewczyna – mówi, szukając wzrokiem moich oczu.

      – O co chodzi? Jaka dziewczyna?

      Powstrzymuję chęć utulenia jej i scałowania dręczących ją koszmarów.

      Znowu mruga, ale głos ma już mniej wystraszony.

      – Kiedy po południu wychodziłam z pracy, przed wydawnictwem czekała dziewczyna. Wyglądała jak ja, tylko trochę inaczej.

      Cierpnie mi skóra.

      Leila.

      – Kiedy to było? – pytam, siadając prosto.

      – Po południu, kiedy wychodziłam z pracy. – Jest roztrzęsiona. – Wiesz, kim ona jest?

      – Tak.

      Do ciężkiej cholery, czego Leila może chcieć od Any?

      – Kim? – pyta Ana.

      Muszę zawiadomić Welcha. W czasie porannej odprawy nie miał żadnych informacji na temat miejsca pobytu Leili. Jego zespół wciąż jej szuka.

      – Kim? – powtarza z uporem Ana.

      Cholera. Wiem, że nie przestanie, póki nie uzyska odpowiedzi.

      – To Leila.

      Jeszcze bardziej marszczy brwi.

      – Ta dziewczyna, która wgrała ci „Toxic” na iPoda?

      – Tak. Mówiła coś?

      – Powiedziała: „Co ty masz takiego, czego ja nie mam?”, a kiedy zapytałam, kim jest, odparła: „Nikim”.

      Chryste, Leila. W co ty pogrywasz? Muszę zadzwonić do Welcha.

      Wychodzę z łóżka i wkładam dżinsy.

      W salonie wyjmuję telefon z kieszeni marynarki. Welch odbiera po dwóch sygnałach, nikną więc moje wyrzuty sumienia, że zawracam mu głowę o piątej nad ranem. Pewnie nie spał.

      – Pan Grey – mówi swoim ochrypłym głosem.

      – Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie. – Zaczynam przechadzać się po ciasnej kuchni.

      – Nie sypiam najlepiej, proszę pana.

      – Domyśliłem się. Chodzi o Leilę. Nachodziła moją dziewczynę, Anastasię Steele.

      – W pracy? Czy w mieszkaniu? O której to było?

      – Przed wydawnictwem. Późnym popołudniem.

      Obracam się i widzę, że Ana, ubrana tylko w moją koszulę, stoi przy kuchennej wyspie i przygląda mi się. Kiedy słucha, jak rozmawiam, na jej twarzy maluje się ciekawość zmieszana z lękiem. Wygląda tak pięknie.

      – O której godzinie dokładnie? – pyta Welch.

      Powtarzam jego pytanie Anie.

      – Mniej więcej za dziesięć szósta – odpowiada.

      – Słyszałeś? – zwracam się do Welcha.

      – Nie.

      – Za dziesięć szósta – powtarzam.

      – To znaczy, że dowiedziała się, gdzie panna Steele pracuje.

      – Niby jak?

      – W prasie są zdjęcia was obojga razem.

      – No tak.

      Słuchając tego, co ja mówię, Ana przechyla głowę i przerzuca włosy na plecy.

      – Uważa pan, że powinniśmy się martwić o bezpieczeństwo panny Steele? – pyta Welch.

      – Tego bym nie powiedział, ale z drugiej strony nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogłaby coś takiego zrobić.

      – Uważam, że powinniśmy się zastanowić nad dodatkową ochroną dla panny Steele.

      – Nie wiem, jak to się skończy.

      Patrzę, jak Ana krzyżuje ramiona, co podkreśla kształt jej piersi pod cienką białą bawełną.

      – Chciałbym też wzmocnić pana ochronę, sir. Porozmawia pan z Anastasią? Powinien jej pan powiedzieć, że może jej grozić niebezpieczeństwo.

      – Tak, porozmawiam z nią.

      Ana zagryza wargę. Wolałbym, żeby tego nie robiła. To mnie rozprasza.

      Tymczasem Welch mówi dalej.

      – Powiadomię pana Taylora i panią Jones, ale o bardziej sprzyjającej porze.

      – Tak.

      – Będę też potrzebował więcej ludzi.

      – Wiem. – Wzdycham.

      – Zaczniemy od sklepów w pobliżu SIP. Sprawdzimy, czy ktoś coś widział. To może być trop, na który czekaliśmy.

      – Daj mi znać, jeśli się czegoś dowiecie. Znajdź ją, Welch. Ma kłopoty. Po prostu ją znajdź.

      Rozłączam się i patrzę na Anę. Długie, zmierzwione włosy opadają jej na ramiona, smukłe nogi ma blade w mdłym świetle wpadającym z przedpokoju. Wyobrażam sobie, jak mnie nimi obejmuje.

      – Napijesz się herbaty? – pyta.

      – Prawdę mówiąc, wolałbym, żebyśmy wrócili do łóżka.

      I zapomnieli o tym całym gównie z Leilą.

      – Cóż, ja się chętnie napiję. Może jednak dasz się skusić na filiżankę?

      Podchodzi do kuchenki, bierze czajnik i zaczyna napełniać go wodą.

      Nie chcę żadnej pieprzonej herbaty. Chcę się w tobie zatopić i zapomnieć o Leili.

      Ana spogląda na mnie wymownie i dociera do mnie, że oczekuje odpowiedzi.

      – Tak, poproszę.

      Nawet ja słyszę, jak opryskliwie to zabrzmiało.

      Czego Leila chce od Any?

      I dlaczego Welch jej nie znalazł?

      – O co chodzi? – pyta Ana kilka minut później. W ręce trzyma znajomo wyglądającą filiżankę.

      Ano. Proszę. Nie chcę, żebyś się tym zamartwiała.

      – Nie powiesz mi? – nalega.

      – Nie.

      – Dlaczego?

      – Bo to nie powinno ciebie dotyczyć. Nie chcę cię w to mieszać.

      – Może i nie powinno mnie dotyczyć, ale jednak dotyczy. Znalazła mnie i nagabywała przed pracą. Skąd się o mnie dowiedziała? Kto jej powiedział, gdzie pracuję? Chyba mam prawo wiedzieć, co się dzieje?

      Ma odpowiedź na wszystko.

      – Proszę? – mówi z naciskiem.

      Och. Ano. Ano. Ano. Czemu to robisz?

      Jej niebieskie oczy wpatrują się we mnie błagalnie.

      Kurwa. Nie jestem w stanie znieść tego spojrzenia.

      – Okej. – Wygrałaś. – Nie mam pojęcia, jak cię znalazła. Może widziała nasze zdjęcie z Portland. Nie wiem. – Niechętnie mówię dalej. – Kiedy byłem z tobą w Georgii, Leila niespodziewanie zjawiła się w moim mieszkaniu i zrobiła scenę Gail.

      – Gail?

      – Pani Jones.

      – Co