Mroczniej. "Ciemniejsza strona" Greya oczami Christiana. E L James. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: E L James
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-8110-398-5
Скачать книгу
Christianie, błagam cię, szybciej – prosi.

      Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, maleńka.

      Zachłannie całuję jej usta i zaczynam się poruszać, teraz już naprawdę raz za razem się w nią wbijając. Jest tak cholernie piękna. Tęskniłem za tym. Tęskniłem za nią całą. Czuję się jak w domu. Ona jest domem. Jest wszystkim. Zatracam się, raz za razem się w niej zanurzam.

      Czuję, jak cała się spina, coraz bliżej spełnienia.

      Och, maleńka, tak. Jej nogi się napinają. Dochodzi. Ja też.

      – No już, maleńka. Dojdź dla mnie – szepczę przez zaciśnięte zęby.

      Krzyczy i eksploduje, zaciskając i wciągając mnie głębiej, a ja dochodzę, wlewając w nią całą swoją duszę i życie.

      – Ana! O kurwa, Ana!

      Opadam na nią, wganiatając ją w materac, i wtulam twarz w jej szyję. Wdycham jej cudowny, oszałamiający zapach.

      Znowu jest moja.

      Moja.

      Nikt mi jej nie odbierze; zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ją zatrzymać.

      Wreszcie odzyskuję oddech i ujmuję jej dłonie, a ona z trzepotem rzęs otwiera oczy. Są w kolorze najczystszego błękitu, przejrzyste i nasycone. Uśmiecha się do mnie nieśmiało, a ja koniuszkiem nosa muskam ją od góry do samego dołu, szukając słów, które wyraziłyby moją wdzięczność. Jednak ich nie znajduję, więc tylko szybko ją całuję, niechętnie się z niej wysuwając.

      – Tęskniłem za tym.

      – Ja też – mówi.

      Ujmuję ją pod brodę i jeszcze raz całuję.

      Dziękuję, dziękuję, dziękuję, że dałaś mi drugą szansę.

      – Nie zostawiaj mnie znowu – szepczę. Nigdy. Niczym w konfesjonale wyznaję jej ciemny sekret: potrzebuję jej.

      – Okej – odpowiada z czułym uśmiechem, na widok którego moje serce robi salto.

      Tym jednym słowem złączyła w całość moją rozdartą duszę. Jestem wniebowzięty.

      Mój los jest w twoich rękach, Ano. Był w nich od chwili, kiedy cię ujrzałem.

      – Dziękuję za iPada – odzywa się, przerywając moje dziwaczne rozmyślania.

      To pierwszy prezent ode mnie, który przyjęła łaskawie.

      – Ależ nie ma za co, Anastasio

      – Którą z piosenek lubisz najbardziej?

      – O nie, za dużo byś o mnie wiedziała – drażnię się z nią.

      Myślę, że utwór Coldplay; najlepiej oddaje moje uczucia.

      Burczy mi w brzuchu. Konam z głodu, a tego nigdy nie potrafię znieść.

      – Pójdź, dziewko – mówię, siadając i biorąc ją na kolana. – Ugotuj mi jakąś strawę.

      – Dziewko? – powtarza ze śmiechem.

      – Dziewko. Strawa. W tej chwili – rozkazuję jak jaskiniowiec, którym w końcu jestem, wtulając przy tym nos w jej włosy.

      – Cóż, skoro tak grzecznie prosisz, panie. Już się biorę do roboty.

      Wysuwa się z moich objęć i wstaje.

      Auć!

      Kiedy gramoli się z łóżka, potrąca poduszkę. Leży pod nią smutny, oklapły balon w kształcie helikoptera. Biorę go do ręki i oglądam, zastanawiając się, skąd się tam wziął.

      – To mój balon – mówi z naciskiem.

      Ach tak. Adrea przysłała jej balon i kwiaty, kiedy wraz z Katherine przeprowadziły się do nowego mieszkania. Co on tu robi?

      – Trzymasz go w łóżku?

      – Tak, dotrzymuje mi towarzystwa.

      – Szczęściarz z tego „Charliego Tango”.

      Otula swoje wspaniałe ciało szlafrokiem i odwzajemnia mój uśmiech.

      – To mój balon – mówi ostrzegawczo i wymyka się z sypialni.

      Cóż za silne poczucie własności, panno Steele.

      Po jej wyjściu zdejmuję prezerwatywę, zawiązuję ją i wrzucam do kosza na śmieci obok łóżka. Opadam na poduszki i oglądam balon. Zatrzymała go i spała z nim. Za każdym razem, kiedy stałem pod jej mieszkaniem, tęskniąc za nią, ona leżała skulona w tym łóżku i tuląc balon, tęskniła za mną.

      Kocha mnie.

      Nagle zalewają mnie mieszane, dziwne uczucia i gardło ściska mi narastająca panika.

      Jak to możliwe?

      Ponieważ cię nie zna, Grey.

      Cholera.

      Nie roztrząsaj negatywów, w głowie słyszę słowa doktora Flynna. Skup się na pozytywach.

      Cóż, skoro znowu jest moja, muszę ją po prostu zatrzymać. Mam nadzieję, że spędzimy razem ten weekend i na nowo się nawzajem poznamy.

      Cholera. Jutro jest bal Damy Radę.

      Mógłbym nie pójść. Ale wtedy matka by mi nie wybaczyła.

      A może Ana się ze mną wybierze?

      Jeśli się zgodzi, będzie jej potrzebna maska.

      Na podłodze znajduję telefon i wysyłam wiadomość do Taylora.

Taylor, potrzebna mi na jutro maska dla Anastasii. Dasz radę coś wymyślić?

      Taylor:

      Tak, proszę pana.

      Znam odpowiednie miejsce.

Doskonale.

      Taylor:

      W jakim kolorze?

Srebrnym albo ciemnoniebieskim.

      W trakcie tej korespondencji przychodzi mi do głowy pomysł.

Czy załatwisz też szminkę?

      Taylor:

      W jakimś konkretnym kolorze?

Nie, zdaję się na Ciebie.

      Ana potrafi gotować. Ta chińszczyzna jest wyśmienita. Jestem znacznie spokojniejszy, najadłszy się. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni czułem się w jej towarzystwie taki rozluźniony i zrelaksowany. Siedzimy oboje na podłodze, słuchamy muzyki z mojego iPoda, jemy i popijamy pinot grigio. Poza tym cieszę się, że Ana z takim zapałem pochłania swoje jedzenie. Jest równie głodna jak ja.

      – Smaczne. – Delektuję się każdym kęsem.

      Rozpromienia się, słysząc komplement, i wsuwa za ucho niesforny kosmyk włosów.

      – Najczęściej to ja gotuję. Kate nie najlepiej radzi sobie w kuchni.

      Siedzi obok mnie ze skrzyżowanymi nogami, wystawiając je całe na pokaz. Nieco zniszczony szlafrok ma miły kremowy kolor. Kiedy się nachyla, szlafrok się rozsuwa i mogę podziwiać miękką krągłość jej piersi.

      Grey, zachowuj się.

      – Mama cię nauczyła? – pytam.

      – W zasadzie nie. – Parska śmiechem. – Kiedy zaczęło mnie to interesować, mama mieszkała już w Mansfield w Teksasie z Mężem Numer Trzy. A Ray, cóż, gdyby nie ja, żywiłby się tostami i jedzeniem na wynos.

      – Dlaczego