Upija nieco wina i z zapałem krząta się po kuchni. Jest w swoim żywiole. Przypominam sobie, jak opowiadała, że kiedyś gotowała dla swojego taty.
– Mogę jakoś pomóc? – pytam.
Posyła z ukosa spojrzenie „dam radę”.
– Nie, nie trzeba. Usiądź.
– Chciałbym pomóc.
Nie kryje zaskoczenia.
– Możesz pokroić warzywa. – Mówi to, jakby szła na wielkie ustępstwo. Może słusznie się waha. Nie mam pojęcia o gotowaniu. Moja matka, pani Jones, moje podwładne – lepiej lub gorzej – zawsze mnie w tym wyręczały.
– Nie umiem gotować. – Podejrzliwie przyglądam się ostremu jak brzytwa nożowi, który mi podaje.
– Pewnie dlatego, że nie musisz.
Kładzie na wyspie deskę do krojenia, a na niej kilka papryk. Co mam z nimi zrobić? Mają taki dziwaczny kształt.
– Nigdy nie kroiłeś warzyw? – pyta z niedowierzaniem.
– Nie.
Nagle przybiera minę kogoś bardzo z siebie zadowolonego.
– Kpisz sobie ze mnie?
– Wygląda na to, że to jest coś, co ja potrafię, a czego ty nie potrafisz. Spójrzmy prawdzie w oczy, Christianie. Taka sytuacja zdarzyła się chyba po raz pierwszy. Daj, pokażę ci.
Podchodząc, ociera się o mnie, a moje ciało budzi się do życia.
Chryste.
Odsuwam się, żeby zrobić jej miejsce.
– Tak się to robi. – Demonstruje, jak należy pokroić paprykę i jednym zgrabnym ruchem usunąć pestki i całą resztę paskudztwa.
– Wydaje się proste.
– Nie powinieneś mieć żadnych problemów. – W jej głosie słychać lekką ironię.
Naprawdę myśli, że sobie nie poradzę z jakimś warzywem? Niezwykle starannie zaczynam kroić paprykę. Cholera, te pestki włażą wszędzie. To trudniejsze, niż myślałem. Kiedy robiła to Ana, wydawało się banalnie proste.
Podchodzi, żeby wziąć potrzebne jej składniki, i przy okazji ociera się udem o moją nogę. Jestem pewny, że robi to celowo, ale staram się nie zwracać uwagi, jak działa to na moje libido, i dalej kroję w skupieniu. Ten nóż jest okropny. Ana znowu przechodzi obok mnie, tym razem dotykając mnie biodrem, po chwili znowu, za każdym razem poniżej pasa. Mój penis jasno daje wyraz swojemu zachwytowi.
– Wiem, co robisz, Anastasio.
– To się nazywa gotowanie – mówi z udawaną szczerością.
Och, mojej Anastasii figle w głowie. Czy w końcu zaczyna rozumieć, jaką ma nade mną władzę?
Chwyta drugi nóż i staje obok mnie. Obiera i sieka czosnek, szalotki i fasolkę. Przy każdej okazji ociera się albo na mnie wpada. Za grosz subtelności.
– Nieźle sobie radzisz – przyznaję i biorę się za drugą paprykę.
– Z siekaniem? – Trzepocze rzęsami. – Lata praktyki – mówi i znowu się o mnie ociera, tym razem pupą.
Koniec z tym. Wystarczy.
Bierze pokrojone warzywa i kładzie je obok lekko dymiącego woka.
– Jeżeli zrobisz to jeszcze raz, Anastasio, posiądę cię na tej podłodze w kuchni.
– Najpierw będziesz mnie musiał błagać – odcina się.
– To wyzwanie?
– Być może.
Och, panno Steele. Doigrasz się.
Odkładam nóż i przygważdżając ją wzrokiem, zbliżam się do niej. Rozchyla usta, kiedy nachylam się tak blisko, że dzielą nas ledwie centymetry, ale jej nie dotykam. Jednym ruchem wyłączam gaz pod wokiem.
– Myślę, że zjemy później. – Ponieważ teraz przelecę cię tak, że zapomnisz o bożym świecie. – Włóż kurczaka do lodówki.
Z trudem przełyka ślinę, ale chwyta miskę z pokrojonym mięsem, odrobinę niezdarnie przykrywa ją talerzem i wkłada do lodówki. Cicho staję za jej plecami, tak że kiedy się obraca, ma mnie tuż przed sobą.
– Będziesz błagał? – pyta szeptem.
– Nie, Anastasio. – Potrząsam głową. – Żadnego błagania. – Patrzę na nią i czuję, jak z pożądania krew mi w żyłach gęstnieje.
Kurwa, ależ pragnę się w niej zanurzyć.
Widzę, jak rozszerzają się jej źrenice, a na policzki wypływa rumieniec. Pożąda mnie. Ja pożądam jej. Przygryza wargę i tego jest już dla mnie za wiele. Chwytam ją za biodra i przyciskam do swojego nabrzmiałego członka. Wplata mi ręce we włosy i przyciąga mnie do swoich ust. Popycham ją na lodówkę i całuję namiętnie.
Jak dobrze, jak słodko smakuje.
Jęczy mi w usta, a ja twardnieję jeszcze bardziej. Łapię ją ręką za włosy i odchylam jej głowę, żeby wsunąć język jeszcze głębiej w jej usta. Nasze języki splatają się i siłują.
Kurwa – jakie to erotyczne, wyuzdane, namiętne. Odrywam się od niej.
– Czego pragniesz, Anastasio?
– Ciebie.
– Gdzie?
– W łóżku.
Nie daję się dłużej prosić, tylko chwytam ją w ramiona i niosę do sypialni. Pragnę, by naga wiła się pode mną. Delikatnie stawiam ją na podłodze, zapalam nocną lampkę przy jej łóżku i zaciągam zasłony. Przy okazji zerkam na ulicę na dole i uświadamiam sobie, że właśnie w to okno się wpatrywałem, gdy w mroku kryłem się jak podglądacz.
Była tutaj, samotna, skulona w łóżku.
Obracam się, a ona spogląda na mnie. Szeroko otwartymi oczami. Wyczekująca. Spragniona.
– Co teraz? – pytam.
Rumieni się.
A ja stoję absolutnie nieruchomo.
– Kochaj się ze mną – odzywa się po ułamku sekundy.
– Jak? Musisz mi powiedzieć, maleńka.
Nerwowo oblizuje wargi, a mnie zalewa fala pożądania.
Cholera – skup się, Grey.
– Rozbierz mnie – mówi.
Tak! Wsuwam palec wskazujący za materiał jej bluzki, pilnując, by nie dotknąć jej skóry, i ciągnę lekko w swoją stronę, tak że musi się zbliżyć.
– Grzeczna dziewczynka.
Jej piersi wznoszą się i opadają coraz gwałtowniej, w miarę jak jej oddech przyśpiesza. W jej ciemnych oczach lśni lubieżna obietnica, podobnie jak w moich. Zwinnie zaczynam odpinać guziki bluzki. Kładzie mi ręce na ramiona – mam nadzieję, że dla utrzymania równowagi – i wpatruje się we mnie.
Właśnie tak, maleńka. Nie dotykaj mojej piersi.
Odpinam ostatni guzik i pozwalam, by bluzka osunęła się na ziemię. Celowo nie dotykam jej pięknych piersi. Sięgam do zapięcia jej dżinsów. Odpinam guzik i rozsuwam zamek.
Zwalczam chęć popchnięcia jej na łóżko. To gra na zwłokę. Ona musi zacząć mówić, czego pragnie.
– Powiedz mi, Anastasio,