Wszystko było gotowe, kiedy dyrektor Mossadu Cwi Zamir przedstawił plan premier Goldzie Meir, aby uzyskać jej ostateczną zgodę363. Ona jednak przestraszyła się, że akcja może zostać przypisana Izraelowi i doprowadzić do fali międzynarodowej krytyki i prób zlikwidowania izraelskich przywódców. Plan upadł.
Rozczarowany Harari wysłał do Europy dwóch funkcjonariuszy z rozkazem wznowienia przygotowań do operacji wysyłki przesyłek bombowych. Bomby „miały dwie oczywiste przewagi – powiedział mi Moti Kfir. – Łatwo je było dostarczyć do wybranych krajów, ponieważ wyglądały niegroźnie, a także minimalizowały ryzyko schwytania sprawców – nie tak jak strzelanina, która natychmiast przyciągała uwagę”364. Izraelczykom udało się tymi bombami okaleczyć kilku bojowników, ale wkrótce potem personel OWP nauczył się ostrożnie obchodzić z przesyłkami365.
Bojownicy Fatahu i jego odłamów nie ustawali w wysiłkach. A główni wrogowie Mossadu – Arafat, Abu Dżihad, Habasz, Haddad – pozostawali wśród żywych, zdrowi i wciąż groźni.
Na zamkniętych posiedzeniach przywódców Izraela wszyscy obwiniali służby specjalne o to, że nie udało im się powstrzymać ataków terrorystycznych ani zniechęcić do przeprowadzania kolejnych. „Kiedy w Jerozolimie wybuchał autobus, wszyscy patrzyli na mnie – twierdził Harari. – Dlaczego nie wysadziłem czterech autobusów w Bejrucie czy Kairze? Cokolwiek zrobili tutaj, w Izraelu, my powinniśmy zrobić to samo w Kairze, Damaszku, Ammanie czy gdzie tam. Powinienem to od razu zrobić. Ale ja nie byłem przygotowany na takie operacje, na zniżanie się do ich poziomu. Nie byliśmy aż tak zdesperowani. Chodziło nam o takie uderzenie, żeby terroryści wiedzieli, że to nasza sprawka, ale nie byli w stanie tego udowodnić”366.
Żeby osiągnąć ten cel, Harari musiał przezwyciężyć dwie poważne przeszkody. Po pierwsze, wszystkie siedziby organizacji terrorystycznych znajdowały się w stolicach krajów arabskich, co zapewniało terrorystom schronienie w miejscach, w których Kejsarii było bardzo trudno działać. Po drugie, ówcześni funkcjonariusze Kejsarii po prostu nie nadawali się do tego zadania. Filmy o Jamesie Bondzie i jemu podobnych miały tendencję do przedstawiania szpiegów jako wielozadaniowych nadludzi – jedna osoba była wtyczką, skrytobójcą, włamywaczem i specjalistą od inwigilacji, zarówno zbierającym materiały wywiadowcze, jak i je analizującym. W rzeczywistości, zwłaszcza w Mossadzie, było zgoła odmiennie. Członkowie Kejsarii przede wszystkim mieli wykonywać długotrwałe misje pod przykrywką: przyciągać jak najmniej uwagi, mieć jak najmniej tarć z miejscowymi i zbierać jak najwięcej informacji, żeby zagwarantować Izraelowi, że natychmiast się dowie o nadciągającej wojnie. „Moi ludzie nie byli komandosami – powiedział mi Harari. – Szukałem kogoś, kto mógłby pracować w Kairze jako archeolog i oprowadzać Nasera po wykopaliskach, albo kobiety, która mogłaby zostać pielęgniarką w szpitalu wojskowym w Damaszku. Ci ludzie z braku odpowiedniego przeszkolenia nie wiedzieli, jak zlikwidować wartownika, posłużyć się pistoletem czy nożem. Do walki z terroryzmem potrzebowałem innego rodzaju ludzi i innego rodzaju broni”367.
Przejście OWP do działalności na skalę światową stanowiło dla Izraelczyków również wyzwanie natury politycznej. Kraje europejskie nie walczyły w tym czasie z terroryzmem i nie pozwalały, aby Izraelczycy zajmowali się tym u nich. Europejczycy postrzegali konflikt na Bliskim Wschodzie jako odległy i nieistotny, a co za tym idzie nie mieli motywacji do działania. Mossad zgromadził setki informacji o planowanych atakach terrorystycznych na Izrael i Żydów w Europie, lecz żeby im przeciwdziałać, musiał mieć zagwarantowaną pomoc zaprzyjaźnionych europejskich służb specjalnych. „Informowaliśmy ich o tym wiele razy – wyjaśniała Golda Meir na tajnym zebraniu komisji Knesetu do spraw zagranicznych i bezpieczeństwa – ale bez skutku”368.
W Mossadzie panowała coraz większa frustracja. „Nie rozumiem, dlaczego siedzimy cicho, podczas gdy codziennie terroryści knują, jak zabić Żydów – skarżył się na spotkaniu w siedzibie agencji Awraham „Romi” Porat, oficer wywiadu Kejsarii. – Wiemy, gdzie są. Ich siedziby w Niemczech, we Francji, Włoszech i na Cyprze są publicznie znane. Nawet nie starają się ukryć. Wysadźmy każdą z tych siedzib w odwecie za każde porwanie samolotu, tak żeby «kraj doznawał pokoju przez lat czterdzieści»” – zakończył cytatem z biblijnej Księgi Sędziów369.
Rozwiązanie zaproponowane przez Harariego polegało na utworzeniu w Kejsarii specjalnego zespołu, który zamiast zajmować się gromadzeniem materiałów wywiadowczych przed działaniami wojennymi, skupi się na „potajemnych operacjach i identyfikacji, inwigilacji i egzekucjach osób oraz na sabotażu”. Jednostka otrzymała kryptonim „Kidon” (Bagnet) i działała głównie w Europie Zachodniej i krajach demokratycznych poza nią.
Zalążek jednostki Kidon zaczął się kształtować w połowie 1969 roku pod dowództwem oficera operacyjnego Danny’ego, jednak przez kilka lat Harari sprowadzał jej działania do szkoleń i opracowywania doktryny wojennej370. Wprawdzie Golda Meir nieufnie podchodziła do państw zachodnich, ale szanowała ich suwerenność. Zdawała sobie sprawę z tego, że zaprzyjaźnione kraje nie będą współpracować z Izraelem, jeśli będzie on przeprowadzał operacje selektywnej eliminacji na ich terytorium bez ich zgody. Innymi słowy, europejskie służby wywiadowcze „muszą ustalić, co jest dozwolone, a co zabronione na ich terytorium […]. Niektóre z zaprzyjaźnionych państw mogą powiedzieć: «Nie róbcie tego, tutaj to my rządzimy». To wszystko nie jest takie proste. Nie jesteśmy u siebie”371.
Harari, który uważał, że Golda Meir ostatecznie zmieni zdanie, potajemnie nakazał jednostce Kidon kontynuować szkolenie.
– W końcu – powiedział Zamirowi – nie będziemy mieli wyjścia, będziemy musieli zabić ich w Europie.
Zamir zgadzał się, że szkolenie powinno trwać. „Szanowaliśmy panią premier, dlatego tylko zbieraliśmy informacje i przygotowywaliśmy zespół oraz gromadziliśmy broń do wykorzystania w przyszłości” – pisał po latach372.
Szkolenie i przygotowania okazały się żmudne. Rekruci musieli być mistrzami w szybkim przemieszczaniu się, jeździe samochodami i motocyklami, śledzeniu celów i gubieniu „ogonów”, włamywaniu się do budynków i walce wręcz. Musieli również zachowywać spokój w warunkach bojowych. Nabywali umiejętności strzeleckich, z naciskiem na metodę nazywaną instynktownym strzelaniem. Opracowana częściowo przez weterana armii amerykańskiej Dave’a Beckermana, który pomagał w wyzwalaniu obozu w Dachau, pozwalała szybko przyjąć pozycję strzelecką i osiągnąć maksymalną celność w ruchu373.
Rekruci doskonalili jeszcze jedną umiejętność: charakteryzacji. Ponieważ większość misji Kidonu miała być krótkotrwała, trzeba było umieć szybko zmieniać przebrania. Według Jarina Szahafa, uczącego obecnie funkcjonariuszy Mossadu podstaw charakteryzacji, jest to skomplikowane zadanie: „Musisz mieć pewność, że wąsy nie odpadną nawet podczas walki i że peruka jest dopasowana i nie spadnie nawet przy gonitwie po dachach. Wojownik musi wiedzieć, co zrobić, żeby wyglądać wiarygodnie, a także jak szybko pozbyć się charakteryzacji w czasie ucieczki”