Jednak porwanie samolotu El Al stanowiło zaledwie preludium. Mimo nieustannych wysiłków Sił Obronnych Izraela i Szin Betu, by jak najbardziej utrudnić ataki bojowników wewnątrz i wzdłuż izraelskich granic, Arafat i jego zwolennicy – niekończący się szereg odłamów i frakcji, do których się przyznawał lub nie, zależnie od widzimisię – rozumieli, że świat jest o wiele większą sceną niż Strefa Gazy czy Zachodni Brzeg Jordanu.
Do aktów terroru mogło dojść właściwie wszędzie. Europa Zachodnia była całkowicie nieprzygotowana na ich powstrzymanie: granice były nieszczelne, barierki na lotniskach i w portach morskich łatwe do ominięcia, a siły policyjne – nieodpowiednio przeszkolone. Lewicowe ruchy studenckie wykazywały zrozumienie dla Palestyńczyków z marksistowskim odchyleniem, a europejscy radykałowie – na przykład niemiecka Frakcja Czerwonej Armii czy włoskie Czerwone Brygady – proponowali współpracę logistyczną i operacyjną.
Wszystko to stanowiło olbrzymi kłopot dla izraelskich służb specjalnych. Do czasu, gdy problem z Palestyńczykami ograniczał się do terytoriów, które Izrael zaczął okupować po wojnie sześciodniowej, wszystko wydawało się względnie proste. Teraz cały świat miał być linią frontu, a Żydzi – a zwłaszcza izraelscy Żydzi – celem ataków339.
Nieco ponad rok po porwaniu samolotu El Al z lotniska w Los Angeles wystartował do Tel Awiwu samolot TWA, lot 840, ze stu dwudziestoma pasażerami na pokładzie (jedynie sześcioro było Izraelczykami) i sześcioma członkami załogi340. Mieli międzylądowania w Nowym Jorku, a następnie w Rzymie. Pół godziny po starcie z ostatniego lotniska, na którym się zatrzymali, w Atenach, czworo Palestyńczyków, którzy wsiedli do samolotu w Rzymie, rozpoczęło akcję. Jeden z nich zmusił stewardesę do otwarcia drzwi kokpitu. Drugi pilot, Harry Oakley, był w szoku, widząc, że za mężczyzną stoi kobieta z granatem w dłoni.
„Była bardzo modnie ubrana, cała na biało – wspominała Margareta Johnson, jedna ze stewardes. – Biały kapelusz z opadającym rondem, biała tunika i białe spodnie”. Ta „całkiem atrakcyjna kobitka”, jak określił ją jeden ze stewardów, rozkazała kapitanowi zmienić kurs i lecieć do Hajfy. Twierdziła, że to jej miejsce urodzenia, do którego nie pozwalają jej wrócić syjoniści341.
Lajla Chalid rzeczywiście urodziła się w Hajfie w 1944 roku. Po zwycięstwie Żydów w zaciekłych walkach o to portowe miasto jej rodzina uciekła do Libanu; zamierzali wrócić, gdy opadnie bitewny pył. Niestety, nowo utworzone państwo Izrael uniemożliwiło powrót uciekinierom i Chalid dorastała w przepełnionym obozie w Tyrze na południu Libanu. Dość wcześnie dojrzała politycznie i w wieku piętnastu lat została członkinią jordańskiego odłamu panarabskiego świeckiego ruchu socjalistycznego kierowanego przez późniejszego współzałożyciela LFWP George’a Habasza.
Porwanie samolotu linii TWA nie było pierwszą akcją Chalid. 18 lutego 1969 roku pomagała zaplanować atak na boeinga 707 linii El Al, który miał wystartować z lotniska w Zurychu. Czterech członków LFWP obrzuciło go granatami i ostrzelało z kałasznikowów, zasypując kokpit gradem kul i śmiertelnie raniąc drugiego pilota342. Uczestniczyła również, bezpośrednio lub nie, w kilku innych atakach. Jednak dopiero porwanie samolotu TWA uczyniło ją sławną.
Po demonstracyjnym przelocie nad terytorium Izraela, w towarzystwie izraelskich myśliwców, których piloci nie mogli nic zrobić ze strachu, że zranią pasażerów, samolot wylądował bezpiecznie w Damaszku, gdzie pasażerowie i członkowie załogi zostali wypuszczeni. Jedynie dwaj Izraelczycy byli zakładnikami przez trzy miesiące, po czym wymieniono ich na syryjskich żołnierzy. Porywacze wysadzili dziób pustego samolotu i ulotnili się do kryjówki zapewnionej przez syryjski wywiad.
Tymczasem Chalid stała się symbolem pewnej epoki i najpopularniejszą terrorystką świata343. Poświęcono jej setki artykułów i wspominano w piosenkach mówiących o bojownikach o wolność. Pojawiała się też na plakatach. Na najbardziej znanym trzyma kałasznikowa, czarne włosy wystają jej spod kefiji, a na palcu ma pierścionek. „Zrobiłam go z pocisku i zawleczki granatu” – twierdziła.
6 września 1970 roku Chalid i jej koledzy próbowali porwać samolot El Al, ale im się nie udało. Kapitan Uri Bar-Lew, były pilot lotnictwa wojskowego Izraela, wprowadził maszynę w lot nurkowy, dzięki czemu porywacze upadli na podłogę344. Tajny funkcjonariusz Szin Betu zastrzelił partnera Chalid, a drugi ochroniarz ją obezwładnił. Po wylądowaniu samolotu została przekazana londyńskiej policji.
Jednak cztery inne akcje Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny zakończyły się sukcesem. Tego samego dnia porwano samoloty PanAm, Swissair i TWA (a trzy dni później BOAC)345. Wylądowały w Jordanii, porywacze zaś zażądali uwolnienia Chalid i jej towarzyszy.
Wkrótce potem wypuścili pasażerów, z wyjątkiem pięćdziesięciu pięciu Żydów i męskiej części załogi, których zabrali do palestyńskiej dzielnicy Ammanu. Następnie, w towarzystwie telewizyjnych kamer, wysadzili puste samoloty. Media nazwały ten dzień „najczarniejszym w historii lotnictwa”.
Był to również czarny dzień dla jordańskiego króla Husajna. Międzynarodowe media przedstawiły go jako nieudolnego monarchę, który utracił kontrolę nad swoim królestwem. Palestyńczycy stanowili większość ludności Jordanii i Husajn obawiał się, całkiem słusznie, że apetyty Arafata i jego popleczników, którzy zachowywali się tak, jakby kraj należał do nich, rosną, a oni sami planują pozbawić go władzy. Po zawstydzającym lądowaniu porwanych samolotów i próbie zamachu na jego życie dokonanej przez Palestyńczyków król postanowił się zemścić. W połowie września rozkazał jordańskiej armii, policji i służbom specjalnym przypuścić brutalny atak na ludzi Arafata i dokonać bezlitosnej masakry. W serii operacji odbywających się w tym miesiącu, który zostanie nazwany Czarnym Wrześniem, tysiące Palestyńczyków poniosło śmierć, a OWP została zmuszona do przeniesienia się do Libanu, gdzie jej zdziesiątkowane kierownictwo zaczęło odbudowę struktur346.
Fatah i jej odłamy przegrupowały siły i zapoczątkowały wściekłą falę międzynarodowego terroru. Celem LFWP, wyjaśniał Bassam Abu Sharif, było „pokazanie, że wygnanie z Jordanii w ogóle nas nie osłabiło”.
28 listopada 1971 roku w Kairze został zastrzelony premier Jordanii Wasfi al-Tal, który ponad rok wcześniej nakazał zabijanie Palestyńczyków. Dwa tygodnie później grupa uzbrojonych mężczyzn próbowała zabić Zaida al-Rifaiego, jordańskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii. Dwa miesiące potem Palestyńczycy dokonali egzekucji pięciu jordańskich obywateli w Niemczech, prawdopodobnie za kolaborację z Izraelczykami, po czym wywołali eksplozje w siedzibach holenderskiej spółki gazowniczej i niemieckiej firmy elektronicznej, które oskarżali o transakcje handlowe z Izraelem.
Wszystkie te ataki przeprowadziła nieznana dotąd organizacja o nazwie Ailool al-Aswad (po arabsku Czarny Wrzesień), upamiętniającej ofiary masakry w Jordanii. Nazwa była nowa, ale sama organizacja już niekoniecznie. Mossad szybko odkrył, że Czarny Wrzesień to kolejny z szybko pączkujących odłamów Fatahu, kierowany przez Salaha Chalafa (pseudonim „Abu Ijad”), byłego dowódcę Rassedu, komórki wywiadowczej OWP, który próbował utrzymać swoją pozycję wśród ciągłych konfliktów wewnętrznych