LUDZIE. KRÓTKA HISTORIA O TYM, JAK SPIEPRZYLIŚMY WSZYSTKO. Tom Phillips. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Tom Phillips
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Техническая литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-8125-627-8
Скачать книгу
wysp polinezyjskich Wyspa Wielkanocna była mała, sucha, płaska, zimna i odizolowana: wszystkie te cechy minimalizowały szanse na naturalne odradzanie się wycinanego lasu.

      I spieprzyli, bo chcąc budować lepsze domy, lepsze łodzie i lepszą infrastrukturę do transportu posągów, radośnie ścinali drzewa – może nie zdając sobie sprawy, że już się nie odrodzą – aż nagle nie zostało ani jedno. To „tragedia wspólnego pastwiska” pisana wielkimi literami. Nikt, kto ścinał drzewo, nie był niczemu winny, dopóki nie zrobiło się za późno – i w tym momencie odpowiedzialność spadła na wszystkich.

      Skutki były katastrofalne dla mieszkańców Rapa Nui. Bez drzew nie mogli budować łodzi, które pozwalały im łowić ryby na otwartym oceanie; cienka i niczym niechroniona warstwa gleby ulegała erozji pod wpływem wiatru i deszczu, jałowiała i powodowała osuwiska, które niszczyły wioski; w chłodne zimy wyspiarze musieli palić resztki roślinności, żeby się ogrzać.

      I w miarę pogarszania się spraw wzrastała rywalizacja o coraz uboższe zasoby. Doprowadziło to do wyniku tragicznego, ale też dziwnie przewidywalnego, zważywszy na częste zachowanie ludzi w rozpaczliwej sytuacji, gdy pragną pozycji społecznej, podbudowania morale albo tylko drobnego zapewnienia, że nie popełnili koszmarnego błędu. Otóż mieszkańcy Rapa Nui nie tylko nie przestali budować posągów, ale wręcz zdwoili wysiłki. Skupili się na tym, co znane, ponieważ… cóż, z reguły tak właśnie postępują ludzie z problemem, którego, jak się obawiają, nie potrafią rozwiązać. Ostatni posąg wyciosany na wyspie nawet nie opuścił kamieniołomu, a inne zostały porzucone na skraju drogi, nie docierając na miejsce przeznaczenia, gdy cały projekt ostatecznie legł w gruzach.

      Polinezyjczycy nie byli głupsi niż ty czy ja; nie byli ani prymitywni, ani nieświadomi faktu, że żyją w określonym środowisku. Jeśli uważasz, że twierdzenie, iż społeczeństwo w obliczu potencjalnej katastrofy ekologicznej ignoruje problem i wzmaga akurat te działania, które go spowodowały, brzmi głupio, to może… Może warto się rozejrzeć? (A następnie przykręcić termostat i zająć się segregowaniem odpadów).

      W Upadku Jared Diamond zastanawia się nad pytaniem: „Co powiedział wyspiarz ścinający ostatnią palmę?”. To bardzo dobre pytanie i takie, na które dość trudno znaleźć odpowiedź. Pewnie była to jakaś polinezyjska wersja YOLO2.

      Ale chyba lepsze pytanie dotyczy tego, co myślał wyspiarz, który ścinał przedostatnie drzewo albo trzecie lub czwarte od końca. Jeśli reszta dziejów ludzkości może być jakąś wskazówką, to całkiem prawdopodobne, że pomyślał sobie coś w stylu: „Nie mój problem, stary”.

7 ZDUMIEWAJĄCYCH WIDOKÓW, KTÓRYCH NIGDY NIE ZOBACZYSZ, PONIEWAŻ ZOSTAŁY ZNISZCZONE PRZEZ LUDZIPartenon

      Jeden z klejnotów antycznej Grecji do roku 1687, kiedy to podczas wojny z Wenecją Osmanowie przekształcili go w skład prochu. Jeden szczęśliwy strzał Wenecjan później – i koniec Partenonu.

Świątynia Artemidy

      Jeden z rzeczywistych siedmiu cudów świata starożytnego, do roku 356 p.n.e., kiedy niejaki Herostrates puścił go z dymem, bo zależało mu na popularności.

Jezioro Boeung Kak

      Największe i najpiękniejsze jezioro w kambodżańskiej stolicy Phnom Penh, dopóki nie postanowiono zasypać go piaskiem, żeby zbudować na nim luksusowe apartamentowce. Obecnie kałuża.

Posągi Buddy z Bamianu

      Wspaniałe posągi Gautamy Buddy w centralnym Afganistanie, wysokie na ponad trzydzieści metrów, w 2001 roku wysadzone w powietrze przez talibów, ponieważ były „bożkami”. Niech was szlag.

Nohmul

      Wielka piramida, najświetniejszy zabytek kultury Majów w Belize, zniszczona przez firmę budowlaną, ponieważ potrzebowano żwiru do budowy drogi.

Rzeka Slims

      Spora kanadyjska rzeka na terytorium Jukonu, która zniknęła w ciągu czterech dni w 2017 roku, gdy zmiany klimatu spowodowały cofnięcie się czoła lodowca, z którego wypływała.

Drzewo z Ténéré

      Słynne, najbardziej odizolowane drzewo na kuli ziemskiej, rosnące samotnie pośrodku Sahary – do 1973 roku, kiedy to, mimo że było jedyne w promieniu czterystu kilometrów, pijany kierowca zdołał w nie wcelować swoją ciężarówką.

      3

      Życie zawsze znajdzie sposób

      Wraz z zapoczątkowaniem uprawiania ziemi pierwsi rolnicy, tych kilka tysięcy lat temu, zaczęli robić coś jeszcze, co miało zmienić świat na wiele dziwnych i nieprzewidywalnych sposobów – zaczęli udomawiać zwierzęta.

      Tak naprawdę pierwsze udomowienie zwierzęcia prawie na pewno wyprzedza o tysiące lat rozwój rolnictwa, było też raczej szczęśliwym przypadkiem niż efektem przemyślanego planu. Pierwszymi oswojonymi zwierzętami były psy i wydaje się, że proces udomowienia zaczął się między czterdzieści a piętnaście tysięcy lat temu w Europie, na Syberii, w Indiach, w Chinach albo gdzieś indziej (niepewność bierze się stąd, że DNA psa jest nieźle zabałaganione, ponieważ psy radośnie bzykają się z każdym innym psem, na jakiego się natkną). Wprawdzie możliwe, że nasz przodek, przedsiębiorczy łowca-zbieracz, pewnego dnia się zbudził i powiedział: „Zamierzam zaprzyjaźnić się z wilkiem, który będzie Bardzo Grzecznym Pieskiem”, ale bardziej prawdopodobne, że psy (przynajmniej na początku) zasadniczo same się udomowiały. Najbardziej wiarygodna historia jest po prostu taka, że wilki zaczęły chodzić za ludźmi, bo ludzie mieli pożywienie i pozostawiali resztki. Z czasem wilki coraz bardziej adaptowały się do życia z ludźmi, a ludzie uświadomili sobie, że żyjące z nimi przyjazne wilki są całkiem dobre do stróżowania i polowania, a poza tym przecież takie fajne z nich futrzaki.

      Ale kiedy uprawianie ziemi ruszyło pełną parą, ludzie wykombinowali, że to, co robią z roślinami, mogą też robić ze zwierzętami i w ten sposób zaoszczędzą sobie trudów polowania. Jakieś jedenaście tysięcy lat temu w Mezopotamii udomowiono kozy i owce. Pięćset lat później na terenach dzisiejszej Turcji, a także obecnego Pakistanu, udomowiono bydło. Świnie też udomowiono w dwóch rejonach, około dziewięciu tysięcy lat temu – w Chinach i Turcji. Jakieś sześć, pięć i pół tysiąca lat temu na stepach Eurazji, prawdopodobnie na terenach dzisiejszego Kazachstanu, udomowiono konie. Tymczasem w Peru, około siedmiu tysięcy lat temu, ludzie oswoili świnkę morską. Oczywiście to dokonanie jest nieco mniej imponujące, ale i tak było całkiem fajne.

      Udomowienie zwierząt miało mnóstwo korzyści – zapewniało podręczny zapas białka, wełnę na ubrania i gnój do użyźniania pól. Naturalnie były również minusy, o czym wspomnieliśmy w poprzednim rozdziale. Trzymanie zwierząt sprzyja przenoszeniu się chorób, hodowla staje się źródłem nierówności społecznych, a militarne wykorzystanie koni i słoni uczyniło wojnę znacznie bardziej… wojenną.

      W dodatku udomowienie zwierząt podsunęło nam pomysł, że jesteśmy panami natury i że od tej chwili zwierzęta i rośliny mają wykonywać nasze polecenia. Niestety, jak zobaczymy w tym rozdziale, niezupełnie tak to działa. Uparcie wierzymy, że możemy zmusić przyrodę ożywioną do robienia dokładnie tego, czego od niej chcemy, co ma dosyć paskudny nawyk obracania się przeciwko nam.

      Dla przykładu przeskoczmy do roku 1859, kiedy Thomasa Austina ogarnęła lekka nostalgia.

      Thomas, Anglik, przybył do australijskiej kolonii jako nastolatek. Parędziesiąt lat później był zamożnym hodowcą owiec i właścicielem ponad dziesięciu tysięcy hektarów w stanie Wiktoria. Tam z entuzjazmem oddawał się zajęciom typowym dla swoich przodków: jako zapalony sportsmen hodował i trenował konie wyścigowe, a ponadto założył wielki park, gdzie urządzał polowania. Jego posiadłość zyskała taką sławę wśród australijskiej śmietanki towarzyskiej,


<p>2</p>

You only live once (ang.) – żyje się tylko raz.