Życie podziemne mężczyzny. Michał W. Pistolet. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Michał W. Pistolet
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Сказки
Год издания: 0
isbn: 978-83-941124-1-7
Скачать книгу
nie powiedział. Ale zadzwonił do Ameryki do swojej dziewczyny i jej zameldował, a ta, jak to usłużna koleżanka, zatelefonowała z Nowego Yorku (sic!) do Elżuni i jej wyśpiewała, że „ten twój to pewnie kwiatka żonie niósł”.

      – I od tego czasu, ta idiotka nie szczytuje. Noż kurwa mać! – pieklił się Bruno. – Wyobrażasz sobie. Powiedziała, że jak sobie tego wszystkiego w głowie nie ułoży, że dopóki jej nie przejdzie, to nie będzie miała orgazmu i chuj…

      –No, ale co jej powiedziałeś o tym kwiatku – spytałem rozbawiony.

      Zaczął się śmiać.

      –No już taką bzdurę jej wmówiłem…

      Nie wiedziałem, o co chodzi, ale już ryczałem ze śmiechu. Bruno ciągnął dalej.

      – Powiedziałem jej, że ten kwiatek to dla mojego synka!!!

      Rżeliśmy ze śmiechu z dziesięć minut. Oczy miałem pełne łez i ledwo mogłem prowadzić. Ale sprawa nie była tak radosna. Bruno dostał kiedyś od Elżuni w twarz, gdy się przyznał że… kąpie się przy swojej żonie.

*

      Elżunia tych orgazmów miała w zemstę, jeden po drugim. Bruno błagał ją na kolanach, by pozwoliła mu choć troszkę poruszać dupą , a tu nie – tylko główeczka wejdzie, a ona już się wniebogłosy, po czym mówi „ja już kochanie”. Albo wkładał na łeb hitlerowski hełm, wyciągał ptaka i mówił: „a teraz niegrzeczna dziewczynka pobawi się ptaszkiem niemieckiego oficera…” Bruno miał jeszcze jazdę na „inkasenta”. Przychodził do niej do biura z czarną teczuszką i mówił: „No więc trzeba będzie odłączyć prąd, gaz, telefon i w ogóle eksmitować panią z tego pomieszczenia.” Elżunia wtedy udawała śmiertelnie przerażoną, padała na kolana, zalewała się łzami i błagała „nieczułego” urzędnika: „Wszystko, co tylko pan rozkaże, ale nie prąd, nie gaz i telefoni nie eksmitować…”. Bruno łaskawie się zgadzał i mówił: „Dobrze, więc na początek za karę wychłoszczę panią swoim ptakiem…” I zaczynała się jazda. W każdym razie ten wzruszający swoją prostotą i szczerością związek trwał już dwa lata, kiedy ja, durny osioł, chciałem ich jeszcze bardziej podkręcić i namówiłem Bruna, by wyznał jej miłość. Wychodziłem z założenia, że kobieta czując i wiedząc, że jest kochana przez swego ogiera, dyma się jeszcze bardziej perfekcyjnie, z jeszcze większym zaangażowaniem i zacięciem. No i dowaliłem do pieca, a właściwie to Bruno dowalił. Powiedział jej „kocham cię” i wtedy dopiero zaczął się dramat. Elżunia – i owszem – miała jeszcze więcej orgazmów, ale też zamiast ryczeć przy tym ze śmiechu, zaczęła ryczeć… ze wzruszenia! A tu nie o to chodziło! W konsekwencji w pierwszym etapie przyczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona. W drugim – zaczęła mu matkować i żonować. A w trzecim – trwającym po dziś dzień – opierdala chłopaka na każdym kroku. A on przecież chciał tylko mieć znakomity seks! A jeszcze teraz ta idiotka nie szczytuje z powodu głupiego kwiatka dla żony! To po chuj mu taka miłość?!

      @ i co wtedy?

      Piszesz: (…) nie ma tej oczywistej erekcji z jego strony i jej oczywistego zwilżenia… nie ma… i co wtedy? Yes! Jest! Yes! Jest! Jest oczywista erekcja tylko POZWÓL MU BYĆ CHUJEM, jeśli chce nim być! Choć przez chwilę. Przez moment. Pozwól mu fantazjować o tym, że robi to z inną. Pozwól mu wyobrażać sobie, jak robisz loda komuś innemu. Pozwól mu marzyć, że liżesz w tym czasie inną. Pozwól mu mówić do siebie: „Ty suko” i rżnąć cię trzymając mocno za włosy. Pozwól mu zostawić pięć palców na swoim pośladku… Tylko POZWÓL. A potem popatrz mu głęboko w oczy i powiedz: „Teraz moja kolej…”, a potem zaśniecie przytuleni, płacząc ze wzruszenia, a ostatnim twoim i jego słowem będzie „kocham cię”.

*10 PRAWD, których poznanie i akceptacja może odsłonić życie podziemne mężczyzny

      Tak samo jak Utopia, Idee Fix, Socjalizm, Pokój na Ziemi, Hare Krishna, Merry Christmas i inne szczytne cele, można odłożyć między bajki, gdyż są nie do zrealizowania.

      PRAWDA PIERWSZA

      Kobiety kompletnie nie znają facetów

      u z a s a d n i e n i e

      Aby nastąpiło choć zbliżenie stanowisk pomiędzy kobietą i mężczyzną, potrzebna jest szczera wola kobiet poznania facetów takimi, jakimi są naprawdę. Babeczki KAŻĄ się poznawać na każdym kroku. Trwa nieustanny festiwal pt.: „Popatrzcie osły jakie my jesteśmy” – casus Bridget Jones. Doszło więc do sytuacji, gdy – owszem, zgadzam się, że idzie nam to jak po grudzie, ale jednak mężczyźni poznają mechanizmy rządzące kobietami, ale trendu w przeciwnym kierunku kompletnie nie widać. Najczęściej więc jedyne, co można usłyszeć w dyskusjach kobiet na temat mężczyzn to: „oni już tacy są”, albo po prostu: „świnie”. Co smutniejsze, gdy się tym paniom przytaknie i powie „tak, tacy jesteśmy”, wtedy też słyszymy „świnie”. I mniej więcej na tym etapie kończy się zainteresowanie charakterem facetów. Zostaje święte oburzenie i kretyńskie programy typu „Byłam zdradzona” (nota bene prowadzone przez nie rozumiejące niczego baby). W efekcie biedne dziewczyny dalej poszukują swego księcia z bajki, którego po prostu nie ma…

      PRAWDA DRUGA

      Kobiety nie cierpią facetów za to, że są facetami

      u z a s a d n i e n i e

      l mają rację. A wszystko dlatego, że my rejterujemy. Udajemy innych niż jesteśmy. A prawda jest przerażająca! Wszyscy faceci mają ptaki! Aaa!!! Nawet ci, których kobiety o to nie podejrzewają – też mają ptaki! A później jest problem. Dlatego też, uczciwiej jest się do tego przyznać bez bicia (żony) i innych nieuzasadnionych kompromitacji z tytułu takich głupstw, jak jakiś maleńki romansik czy skok w bok. Szczerze jak na spowiedzi i z podniesionym czołem trzeba to, panowie, wyznać: „Tak, też mam ptaka i z tego tytułu wynikają pewne okoliczności”. Dlaczego, do cholery, jest nam łatwiej się przyznać do tego, że lubimy patrzeć jak jeden maltretuje drugiego (boks, gry komputerowe, wszystkie te kretyńskie filmy akcji), niż że podoba nam się Pamela Anderson albo inna laseczka? Co? Wiecie dlaczego, hipokryci pieprzeni? Zwracam się do tych wszystkich osłów z cyklu „ja jestem inny, lepszy”. Dlatego, żeście zrejterowali! Tchórze. Tfu! Shame on you! Chicken shit! Ukochanej się nie podoba, że ukradkiem obejrzałeś się za inną na ulicy, to dla jej dobra mówisz: „Wiesz kochanie, że tylko Ty. A w ogóle to… nie w moim typie”. Udajesz przy tym, pacanie jeden, wyniośle obojętnego, chociaż jeszcze w pięć minut później odtwarzasz w pamięci cycki tamtej laski. Szkoda, drogie panie, że nie widzicie tych swoich palantów, jak się zachowują w chwilę potem, wśród swoich kumpli. A wiecie dlaczego tak się dzieje? Bo to od początku jest kłamstwo. „On jest inny” – ona myśli. „Ja jestem inny” – myśli on. A to gówno prawda. Ona się oszukuje, a on kłamie. Spytacie więc, jak być powinno? Musi być układ – patrz: Elia Kazan – książka i film, polecam. Ale najpierw trzeba siebie poznać i zaakceptować, a nie spierdalać.

      PRAWDA TRZECIA

      Faceci udają romantyków, gdyż kobiety oczekują by nimi byli

      u z a s a d n i e n i e

      …nein! nein! nein! Ich bin romantische jak skurwysyn! Tylko, że nie w tej bajce – zapominamy dodać. Romantycznie jest bić się i polec. Tedy jo. Najlepiej na wojnie futbolowej. W obronie naszych orłów na przykład. Albo chociażby polec, rzucając się po pijaku w pubie na jakiegoś barana, który „ośmielił się” spojrzeć na ukochaną tak, jak my zawsze spoglądamy na inne laski, kiedy własne nie widzą. Oczywiście – bronić honoru kobiety, czci ojczyzny i wiary (albo odwrotnie). Jebitny romantyzm, taki, że ho, ho! Albo, co modne przez ostatnie dziesięciolecia – romantycznie zaharowywać się na śmierć dla jakichś korporacyjnych szmaciarzy… 14, 15, 19 godzin tyrać nonstop… That’s good, I można se powiedzieć: “l am the best! I am the fucking king!”. l jak se wtedy przysiądziesz z puszeczką piwa, na skórzanym fotelu,