Życie podziemne mężczyzny. Michał W. Pistolet. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Michał W. Pistolet
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Сказки
Год издания: 0
isbn: 978-83-941124-1-7
Скачать книгу
nie zdarzyło się (lub nie zdarzy) zawieść w którymś momencie kobiety. Pewnie to samo dotyczy też kobiet, ale skupmy się na ludziach z ptakami. A więc – wszyscy mężczyźni są skurwysynami, lub nimi kiedyś tam będą. Każdemu facetowi kiedyś odwali. Nie ma mocnych. Każdemu kiedyś stanie wtedy, kiedy nie trzeba, albo nie stanie, kiedy trzeba. Uświadomienie sobie tego, jakże prostego faktu, zmniejszyłoby liczbę rozwodów powiedzmy o siedemnaście i pół procenta, rozstań z kretyńskiego powodu o sześćdziesiąt dwa i trzy dziesiąte procenta, oszczędziłoby rocznie kilkaset żywotów ludzi z ptakami i bez (śmierć od ciosu nożem w konsekwencji wymiany zdań rozpoczynającej się od „ty świnio”).

      Do facetów. l choć nie wiem jak byś się gościu starał tego uniknąć, to i tak, kiedyś tam, za kilka lat skrzywdzisz swoją panią gestem, mową lub zaniedbaniem… A im mniej masz lat, a w związku z tym i mniej doświadczeń z dowalaniem do pieca, tym bardziej współczuję twojej pani. Bo twoje skurwysyństwo zbliża się do niej wielkimi krokami.

      Do kobiet. Coś w tym jest, że bliższy jest wam ten człowiek z ptakiem, który na twarzy ma wyryte nożem „możesz mi zaufać, dziecinko”, niż ten, który swoimi wielkimi i szczerymi oczkami cały czas przekonuje, że „nie mógłbym nikogo skrzywdzić, bo jestem bardzo wrażliwym chłopcem”. Może to podświadomość mówiąca „hej, bierz tego skurwysyna, bo ten już się narozrabiał, a ten drugi, grzeczny chłopczyk, rozróby ma dopiero przed sobą”.

      „Nabroiło się…” – śpiewa Waglewski. Jeżeli więc dziewczynki będą miały świadomość, że chłopacy to zawsze kiedyś… Coś… To w myśl PRAWDY SIÓDMEJ wszystko będzie pod kontrolą.

      PRAWDA ÓSMA

      8 pasażer Nostromo

      8 i pół

      Ósmy dzień tygodnia

      ÓSMA PRAWDA brzmi:

      Mężczyzna patrzy. Najpierw. A dopiero później słyszy. Jeszcze później czuje. A jeszcze później współczuje, a właściwie współ-odczuwa.

      u z a s a d n i e n i e

      Tak, jak na początku było koło, tak na dzień dobry jest to, co przed oczami.

      – Słyszysz co do ciebie mówię?! – piekli się ONA.

      – Nie, ja widzę, co do mnie mówisz – myśli ON, ale nie odpowiada. Milczy.

      Dlaczego? Boi się. Dlaczego się boi? Dlatego, że faceci zrejterowali, stchórzyli i oddali pole w kwestii równouprawnienia, czyli równego traktowania patrzenia i słuchania. Zwykło się oceniać gościa na podstawie tego, jakimi kryteriami on ocenia inne kobiety. l wtedy zaczynają się kłamstwa. Zaczyna się pierdolenie farmazonów typu, że ONA jest „inteligentna i wykształcona”, albo „zabawna, ale jednak konkretna”, albo po prostu „mądra”, albo jakaś tam, ale zawsze niby po tym, jak ją wysłuchamy. A to gówno prawda! Facet na przykład opowiada w towarzystwie o nowo poznanej kobiecie i karmi wszystkich różnymi bzdurami, a w rzeczywistości liczy się tylko to, co on w niej zobaczył. I to dosłownie. Fizycznie. Swoimi oczkami. I wierzcie mi dziewczyny, niekoniecznie tenże facet musiał ujrzeć Larę Croft, by się zachwycić. Możesz mieć, dziewczyno, wspaniałe grube uda (bo ON takie lubi), albo kosmicznie wielką dupę (bo GO to kręci), albo potężne piersi, albo brak piersi, albo smukłą, murzyńską szyję (albo babo-chłopie karczycho), albo – znam takiego magika – odsłonięte stopy, albo – na co ja osobiście dostaje spazmów – wystające cienkim paskiem stringi i do granic możliwości obcisłe na pośladkach spodnie, albo – co uwielbia inny mój koleżka – ugięte w kolanach nogi (co podobno świadczy o braku pewności siebie, czyli kąsku łatwym do wyrwania), albo możesz, koleżanko, chodzić na wysokich obcasach i któryś z facetów (lub większość) oszaleje na twój widok, albo mieć nie więcej niż 1,55 cm wzrostu (tzw. „śmigiełko” – posadzić na ptaka i zakręcić), byś „szczerze” sobą kogoś zainteresowała. Jest oczywiście pewien międzynarodowy – nazwijmy to tak – kanon tego, co facet chce zobaczyć w kobiecie. Jest nim krótko rzecz biorąc sukowatość pani, na którą ów gentelman właśnie patrzy. Sukowatość w jego mniemaniu – rzecz jasna. Cokolwiek by to nie było, jedno jest jednak pewne. Oceniamy kobietę pod kątem przydatności do własnych celów i robimy to oczkami, kurwa mać, OCZKAMI! Rozmowa i inne bajery idą w odstawkę. Najpierw jest to, co widzimy. „No jakżeż to, a czatowanie, blogowanie?” – spytałby jakiś mądrala. Ano, kotku ty mój, nie masz nawet pojęcia, jak często taki gostek, czatując z tobą, bawi się przy tym ptaszkiem wyobrażając sobie, jak świetnie musisz wyglądać. Wracając do równouprawnienia „patrzenia” i „słuchania” – kto powiedział, że jak facet pozna kobietę „wsłuchując się w nią”, to będzie lepiej – w domyśle – sprawiedliwiej i odpowiedzialniej, niż jak pozna ją, tylko na nią patrząc?

      PRAWDA DZIEWIĄTA

      DZIEWIĄTE WROTA do opanowania podziemia mężczyzny.

      Gdy mężczyzna mówi kobiecie „kocham” to albo JĄ pożąda albo ma z NIĄ dzieci. I tylko wtedy. Kosmos, to dla mężczyzny mieć to i to.

      z a m i a s t u z a s a d n i e n i a

      Aż się rozmarzyłem. Matka moich dzieci i TA pierdolona suka, na którą uwielbiam się spuszczać – w JEDNYM. Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Mogę ją rżnąć i bić po pośladkach, słyszeć jak skowyczy z rozkoszy, wyobrażać sobie, jak ciągnie druta innemu, a potem rano zjeść z rodziną jajecznicę i razem z dziećmi pójść do kościółka i na spacerek. A później na lody. Ciepłe, bo dzieci gardziołka mają jeszcze nie do końca zdrowe. Darni założy pewnie ten króciutki kożuszek, więc jak się schyli, by synkowi zawiązać sznurowadło, będę mógł podejść od tyłu, chwycić ją pomiędzy nogami i przeciągnąć palcem w kroku. A po obiadku, gdy dzieci położą się i jak zwykle zasną po dziesięciu minutach czytania bajki, ucałujemy je i zamkniemy drzwi do ich pokoju… W chwilę potem będę go już trzymał w ręku, będzie już cały zaśliniony, a Darni, leżąc przede mną rozkraczona w pończochach i w butach na wysokim obcasie, będzie wkładać sobie tego niesamowitego chuja z cyber – skóry.

      Potem każę jej klęknąć, wejdę w nią i zerżnę, spuszczając się dwa razy bez wyjmowania. A w godzinę później będą już skakały po nas dzieci… Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Ale się rozmarzyłem…

*

      Wysoki Sądzie,

      podaję uzasadnienie do DZIEWIĄTEJ PRAWDY. Po pierwsze – za co można kochać. Pomyślmy. Wiem, wiem. Kocha się „za nic” lub „za wszystko”. Kocha się „bezinteresownie”. Ale gdybyśmy tak mieli jednak wymienić chociażby kilka elementów tego „wszystkiego”. Spróbujmy się pogimnastykować. A więc byłby to na pewno kontakt, jaki czujemy z tą drugą osobą. Prawda? Nie rozbierajmy już na czynniki pierwsze tego pojęcia. Powiedzmy tylko, że na kontakt, składa się ta niezwykła psychiczna więź z drugą osobą, o której to więzi wiemy, że istnieje, chociaż w tej danej sekundzie tego akurat nie widać. Jedźmy dalej: wspólne odczuwanie. Zgadzamy się? Oczywiście. Podobne elementy układanki w tym pierdolonym świecie nas wzruszają i z podobnym natężeniem reagujemy na świństwa tego świata. Dalej: wspólne zainteresowania. Niepodważalnie tak. Uwielbiamy z partnerem rozmawiać chociażby o literaturze, filmie czy muzyce. Nawet nie musimy się ze sobą zgadzać na temat tego, czy Hemingway był kmiotem, czy nie. Lubimy jednak spierać się, lub innym razem zgadzać, rozmawiając właśnie o nim. l za to też się kochamy. Co jeszcze? Wspólna hierarchia wartości. Miłość byłaby niemożliwa, gdybyśmy nie mieli pewności, że dla naszego partnera te same rzeczy są najważniejsze. Na przykład lojalność, szczerość, zaufanie, rodzina. I jaki z tego wniosek? Gdyby to była prawda faktycznie te wzniosłe elementy decydowałyby o tym, czy KOCHAM, czy nie, kochałbym bardziej, tak jak każdy inny facet, swojego kumpla! Wspólne odczuwanie świata? Wspólne oglądanie meczów przy piwie, gali boksu zawodowego, ściganie się furami w nocy bez świateł, rozmowy o forsie, przekrętach, wywałach; wspólne ryby, polowania… Rozmowy o babach, żonach,