– Mama mi mówiła.
– Aha.
Zagadka została wyjaśniona.
– Marcus też jest na medycynie sportowej. Pewnie będziesz go często widywała.
Drgnęłam nerwowo.
Kevin uśmiechnął się pierwszy raz w ciągu tej rozmowy.
– A ja nie chcę sprawić, żebyś się czuła skrępowana.
– Jak miło z twojej strony.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wreszcie podszedł bliżej.
– Chodź. – Wykonał gest, żebym wstała. – Musimy się przytulić.
Ścisnął mnie mocno i wyszeptał mi do ucha:
– Wiesz, fajnie, że tu jesteś.
Znowu poczułam ukłucie w piersi. Powiedział to w taki sposób, jakby dopiero w tej chwili zdał sobie z tego sprawę.
– Dziękuję.
Przytulił mnie jeszcze raz, a potem cofnął się o krok i przeczesał włosy, uśmiechając się pod nosem.
– Cieszę się, że sobie pogadaliśmy. Powinniśmy czasami umawiać się na kolację. Mogłoby być fajnie.
Kolacja. Czasami. Mogłoby być fajnie.
Przyjechałam do college’u, myśląc, że będziemy razem, a okazało się, że on chce tylko umawiać się czasami na kolację.
Cała ta rozmowa była dla mnie jak siarczysty policzek.
ROZDZIAŁ 8
– Jestem ci winna przeprosiny. Znowu.
Zatrzymała się przede mną. Widziałam tylko jej buty. Rzuciła na trawę gruby podręcznik i notatnik, a te wylądowały na ziemi z głuchym łoskotem. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jej gołe nogi, które po chwili się zgięły.
Próbowałam się uczyć pomiędzy zajęciami, na skwerku we wschodniej części kampusu. Minął już tydzień od rozpoczęcia studiów. Wszystko świetnie się układało. No, prawie wszystko. Do tej pory zajęcia były łatwe, ale jeszcze z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Poprzedniego wieczoru grupka ludzi z mojego piętra zamówiła pizzę i urządziła sobie maraton filmowy – Dirty Dancing, Pitch Perfect i Klub samobójców – a ja do nich dołączyłam. Zjadłam kawałek pizzy z serem i od tamtej pory bez przerwy nuciłam pod nosem piosenkę Cups, ale z reguły na studiach było… nudno.
Ja byłam nudna.
Nie miałam pojęcia, dlaczego to stało się problemem. Clarissa i ja byłyśmy nudziarami w liceum. May nie była nudziarą, lecz my owszem, i to nam nie przeszkadzało. Ale teraz… Dziewczyny z mojego piętra były miłe. Grzeczne, spokojne. No dobra – były nudne. Powinnam uwielbiać z nimi przebywać. „Powinnam” to było słowo klucz.
Ale zamiast tego męczyłam się w ich towarzystwie.
Już się zbierałam do wyjścia w czasie finałowego występu Barden Bellas, gdy nagle usłyszałam śmiech dobiegający z łazienki. Po chwili wyłoniła się Avery, ale nie była sama. Shell, Claudia i dwie pozostałe, których imiona ciągle wypadały mi z głowy, kręciły się za jej plecami i wszystkie na mnie patrzyły. Avery pomachała do mnie i posłała mi przyjacielski uśmiech, podobnie jak Shell i jedna z tamtych. Ale Claudia nie. Nie pokazała mi środkowego palca ani nic w tym rodzaju. Po prostu zupełnie mnie olała. Jej twarz wyglądała jak maska. Przyglądałam się jej trochę dłużej, niż powinnam, a Avery to zauważyła. Wszystkie miały ze sobą plecaki i napełnione butelki. Domyśliłam się, że idą na jakąś imprezę. Może znowu do Marcusa?
Gdy odeszły, odwróciłam się i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Planowałam iść do łóżka, ale nie mogłam uciec od tego, co czułam w środku.
Pragnęłam pójść z nimi.
Nie chciałam w weekendy siedzieć i oglądać Klubu samobójców ani Szesnastu świeczek, tak jak robiły to dziewczyny z mojego piętra i wielu innych pierwszoroczniaków. Nie chciałam zamawiać pizzy – przynajmniej nie w piątkowy ani sobotni wieczór. A jeśli w sobotę, to tylko pod warunkiem, że miałabym kaca po piątkowej imprezie. Tego właśnie chciałam. Ale Claudia wszystko popsuła.
Z jej powodu nie mogłam niczego powiedzieć ani niczego zrobić. Suka. Okazałabym się idiotką, gdybym próbowała znowu załapać się do ich ekipy, skoro byłam tylko nędznym „świeżakiem”. Więc tamtego dnia jedynie odprowadziłam je wzrokiem…
Avery usiadła teraz obok mnie na trawie, nie zwracając uwagi na swoje książki. W jej oczach dostrzegłam błysk determinacji.
– Claudia – odezwała się.
– Co z nią?
– Ona cierpi na pewną dolegliwość.
– Serio?
– To się nazywa sukoza. – Wzruszyła ramionami. – Zachowała się wobec ciebie jak suka tamtego dnia, kiedy poszłyśmy na imprezę, prawda?
Nie czekała, aż potwierdzę czy zaprzeczę.
– Widziałam, jak wtedy na nią popatrzyłaś. Później z nią pogadałam. Kazałam jej powiedzieć, co się stało. Mogę się założyć, że nie wyjawiła wszystkiego, ale to i tak wystarczyło. Umiem czytać między wierszami. Summer, przepraszam cię. Naprawdę.
– Och. – Nie miałam pojęcia, co powiedzieć.
– Od niej też usłyszysz przeprosiny. Nie chcę jej wybielać, ale ona tak się zachowuje między innymi dlatego, że próbuje chronić Shell. Myśli, że jak jesteś w pobliżu, to zaraz pojawi się też Kevin. A ona tego nie chce.
Usiadłam wygodniej na trawie.
– Ale walnęłaś przemowę… – Zaśmiałam się, uciekając wzrokiem. Mój śmiech zabrzmiał sztucznie. – To znaczy, wow.
– Powinnaś wiedzieć coś jeszcze, ale nie możesz nikomu o tym mówić, bo reszta dziewczyn nie jest wtajemniczona.
Znowu na nią spojrzałam.
– O co chodzi?
– Claudia spotykała się z twoim bratem. Przed Maggie miał dwie inne dziewczyny, a wcześniej była ona.
– Czekaj. Shell też z nim chodziła, prawda?
Avery przytaknęła.
– Ale ona nie wie o Claudii. A Claudia dopiero niedawno dowiedziała się, że Shell chodziła z Kevinem, i okropnie się poczuła. Tylko ja wiem o wszystkim. No i teraz ty. Błagam, nie wygadaj się. Kevin w ubiegłym roku chodził z mnóstwem dziewczyn, ale każdej kazał trzymać język za zębami. Wciskał im jakieś teksty o tym, że ceni sobie prywatność.
– Tak, ludzie są czasami głupi – mruknęłam pod nosem, bawiąc się rąbkiem koszuli.
– To dlatego nie chciałaś nigdzie z nami pójść, kiedy cię zapraszałam, prawda? Odmawiałaś z powodu Claudii.
Przytaknęłam.
Intuicja podpowiadała mi, że za chwilę dostanę kolejne zaproszenie, a nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Objęłam kolana rękami i przycisnęłam je do siebie.
– Wiesz, ja i dziewczyny bierzemy udział w takiej akcji „Pomagajmy lokalnej społeczności”. Razem z innymi ludźmi z kampusu organizujemy wielką flamingową zbiórkę pieniędzy. Właśnie idę na kolejne spotkanie w tej sprawie. Będziemy jeździć i rozdawać ulotki. – Zagryzła dolną wargę. – Chcesz