Antybrat. Tijan Meyer. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Tijan Meyer
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-65740-83-0
Скачать книгу
wyglądały luksusowo. Wszędzie szerokie bramy i długie podjazdy. Przed niektórymi na trawnikach tryskały fontanny. Inne kryły się za murami. Mój tato był menedżerem w dużej firmie, a mama Kevina pracowała jako pielęgniarka. Wiedziałam, że oboje dobrze zarabiają. Wprowadziliśmy się do domu Sheili tylko dlatego, że był większy. Po prostu – więcej przestrzeni. Mieliśmy własny basen i dodatkowe piętro dla gości, ale nasz dom i tak nie umywał się do tych. To nie były zwykłe budynki. To były prawdziwe rezydencje.

      Popatrzyłam na Cadena.

      – Ty też jesteś stąd?

      – Co?

      Wskazałam na budynki.

      – Tamta dziewczyna sugerowała, że znasz te okolice. Mieszkasz w jednym z tych domów?

      Zaczął się śmiać, ale po chwili przestał.

      – Pytasz poważnie?

      – Tak.

      Wyprostował się i pokręcił głową.

      – Mieszkam z twoim bratem w bractwie. A w domu Marcusa już byłaś. Więc nie, nie jesteśmy stąd.

      – To dlaczego ona sugerowała, że kojarzysz to miejsce?

      – Bo mój brat je kojarzy. Jego dziewczyna tutaj mieszka.

      – Maggie?

      Skinął głową.

      – Ona jest z North River. Ciągle mieszka z rodzicami.

      – Aha.

      – Wcześniej wspominałaś o jakiejś koleżance. To tamta dziewczyna, z którą byłaś na imprezie u Marcusa? Avery?

      Przytaknęłam.

      – Mówiła, że chodziła do liceum z Maggie. Czyli też musi być z North River.

      Caden znowu skręcił w prawo, wjeżdżając w ślepą uliczkę, a następnie zwolnił i pokazał mi wielki budynek z białej cegły.

      – To dom Maggie. Myślałem, że może wpadli tutaj na chwilę.

      Obiektu nie zasłaniała żadna brama ani mur. Na podjeździe stała tylko srebrna toyota prius.

      – To nie jej auto?

      – Chyba nie, ale to bez znaczenia. Nigdzie nie ma wozu Marcusa. – Pochylił się do przodu, żeby się lepiej przyjrzeć, a potem zrobił kółko i odjechaliśmy spod domu Maggie. – Dalej będę się rozglądał.

      – Maggie z nim jest, prawda?

      – Tak.

      – Może ona nie ma wyłączonej komórki? Mógłbyś do niej zadzwonić.

      Uniósł brew.

      – Skąd miałbym wziąć jej numer?

      – Nie znasz numeru telefonu dziewczyny swojego brata?

      Uśmiechnął się kącikiem ust.

      – A ty masz numery do dziewczyn twojego brata?

      Spuściłam głowę. Cholera. Trafiona, zatopiona.

      – On jest tylko moim przybranym bratem – wymamrotałam pod nosem. W milczeniu przejechaliśmy parę przecznic. W dalszym ciągu nie mogliśmy ich znaleźć. Wkrótce przeszukaliśmy całą okolicę. Caden zatrzymał się na światłach. Została do sprawdzenia jeszcze jedna ulica, ale on włączył kierunkowskaz, zamierzając skręcić w lewo, czyli w stronę kampusu.

      – Czy to ważne?

      – Co? – Nie spojrzał na mnie, w oczekiwaniu na zielone światło.

      – No, to coś, o czym musisz pogadać z bratem.

      Mruknął.

      – Pewnie, że ważne. W przeciwnym razie nie jeździłbym w kółko, szukając tego skurczybyka. – Zerknął na mnie. – A czemu pytasz? Nie mów, że masz numer do Maggie.

      – Nie mam. – Przez cały czas ściskałam w dłoniach komórkę. Z każdą chwilą stawała się jakby coraz cięższa. – Ale mogłabym zadzwonić do Avery i poprosić ją o numer do Maggie.

      – Jezu, dziewczyno. Czemu od razu nie powiedziałaś?

      W jego głosie nie było słychać gniewu. Uśmiechnęłam się, wybierając numer, który Avery kazała mi zapisać w komórce tamtego wieczoru, gdy poszłyśmy na imprezę do Marcusa. Caden wyłączył migacz. Kiedy światło zmieniło się na zielone, pojechał prosto, a potem skręcił i wjechał na stację benzynową. Wysiadł, żeby napełnić bak, a ja ciągle czekałam na połączenie.

      – Hej – odezwała się wreszcie Avery. Zagłuszały ją dudniąca muzyka i wybuchy śmiechu, ale krzyknęła: – Co się z tobą stało? Właśnie wpadłyśmy na twojego brata, ale ciebie z nim nie było. Chyba widziałam, jak wsiadałaś z nim do wozu.

      – Nie, nic z tego nie wyszło.

      Jęknęła głośno.

      – Olał cię, tak?

      – Co?

      – Zrobił to, prawda? Możesz mi powiedzieć, jeśli tak było. Dobrze wiem, jaki potrafi być twój braciszek. Olewanie dziewczyn, nawet swojej siostry, jest bardzo w stylu Kevina. Tak mi przykro. Pewnie poczułaś się tak, jakbym ja też ciebie olała. Naprawdę byłam pewna, że widziałam, jak zabierałaś się razem z nim. Czekaj, gdzie jesteś? Wróciłaś do akademika?

      – Właśnie z tego powodu dzwonię.

      Ucichł odgłos wlewanego paliwa. Zerknęłam przez ramię na Cadena, ale on nie zwracał na mnie uwagi. Odłożył na miejsce pistolet do tankowania. Minął drzwi do kierowcy, wyciągając portfel z kieszeni, i ruszył do kasy. Patrzyłam na niego od tyłu i powstrzymywałam się od westchnienia. Był taki boski. Nawet luźna koszulka nie potrafiła ukryć jego muskularnego ciała. Pociągały mnie jego tatuaże. Gdy mój wzrok padł na szerokie barki, a potem wąską talię i zatrzymał się na opiętych dżinsami pośladkach, musiałam wreszcie wydać z siebie jakiś odgłos.

      – Co to było? – krzyknęła Avery.

      – Hmm?

      Nie mogłam oderwać od niego oczu. Miał taki tyłek, że chętnie bym go za niego złapała po pijaku, a potem na trzeźwo uśmiechała się z satysfakcją, wspominając tę chwilę.

      – Westchnęłaś. To było totalnie rozmarzone westchnienie. Co się dzieje? Gdzie jesteś?

      Caden zniknął za drzwiami. Miałam dosłownie minutę na rozmowę.

      – Właśnie dlatego dzwonię – wyjaśniłam znowu. – Nie wróciłam do akademika. Zjawił się Caden Banks. Szukał brata. Jill spytała, czy może mnie podwieźć, żebym cię znalazła.

      – Czekaj. Ona czy on?

      – Co? Nie rozumiem.

      – Caden Banks cię podrzucił?

      – Tak. Czemu się dziwisz? – spytałam, marszcząc czoło. „Naprawdę musiała powiedzieć to takim tonem?”

      – Jesteś z nim w tej chwili?

      – Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Chciałam od ciebie wziąć numer do Maggie, żeby on mógł do niej zadzwonić i pogadać z bratem. Miałam też nadzieję, że zdołam go namówić, żebyśmy się spotkali gdzieś z wami. Mogłabym się wtedy przesiąść do twojego wozu.

      Czekałam na odpowiedź. Avery milczała.

      – Halo? Jesteś tam?

      – Tak. Jestem. – W jej głosie słyszałam nutę dezorientacji. – Już drugi raz Caden Banks przychodzi ci z pomocą. To nie jest normalne.

      Zmarszczyłam