Ojczyzna jabłek. Robert Nowakowski. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Robert Nowakowski
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 9788308072455
Скачать книгу
w czasie pacyfikacji Bereżnicy Niżnej nie zajęły się ogniem, aby sprawdzili wszystkie zakamarki, zaglądała do ziemianek i piwniczek, zapuszczała się w ich najdalszy kąt, bo gdzieś tam mogła ukryć się córka, wreszcie zaczęła rozgrzebywać gołymi rękoma gorące świeże zgliszcza, sztachetami przepychała żarzące się belki.

      Zawołał ją jeden z gospodarzy. Spod gorących popiołów na miejscu jego chaty wystawało coś, co mogło być dziecięcą rączką. Najbliżej stojący pomogli matce wydobyć zwęglone szczątki dziewczynki. I znów rozległ się ten krzyk: „Niusia!”, ale tym razem znacznie głębszy, mroczniejszy, przechodzący w wycie, wypełniony już tylko bezdenną rozpaczą.

      Wieczorem Nina znała już smak nienawiści. Jej wszystkie zmysły zostały okaleczone cierpieniem. Wiedziała, jak brzmią krzyki palonych żywcem. Chciałaby być ślepa i głucha, chciałaby nie żyć. Nauczyła się czegoś nowego: potrafiła wcisnąć głowę między ramiona, kiedy słyszała strzały. Wiedziała, jak skomleć. Wiedziała, że to jedyny znak sprzeciwu. Wiedziała, że trzeba zginąć wiele razy, zanim przyjdzie śmierć.

      4

      Nad ranem poprószył śnieg i Nina obudziła się przemarznięta. Przez chwilę wydawało się jej, że leży w chacie, a jej sen, w którym krzyk ludzi mieszał się z trzaskiem płonących chat, to naprawdę tylko sen i nic więcej. Kiedy jednak otworzyła oczy, spojrzała prosto na chmury ciężko osiadłe nad polem ziemniaków. Uświadomiła sobie, gdzie jest – na prowizorycznym posłaniu z trawy i gałązek, w płytkim dole na rozkopanym kartoflisku – i kim jest – ocalałą z masakry, bezdomną dziewczyną, która z lękiem myśli o tym, czy tego dnia nie pojawi się aby na drodze kolejny oddział ludzi z bronią.

      Ze zbocza, na którym znajdowało się pole, widać było zgliszcza. W dzień porządkowane przez tych, których Niemcy nie wywieźli na roboty do Reichu, którzy nie poszli do ukraińskiej milicji, których nie wzięły ze sobą uciekające oddziały niemieckich, węgierskich, słowackich i ukraińskich dywizji jako poganiaczy bydła, masarzy, kołodziejów i żołnierzy, którzy nie zniknęli w lesie włączeni do oddziałów UPA i którzy, wreszcie, po tych miesiącach narastającej grozy przetrwali też pacyfikację, jakiej dokonały NKWD i Ludowe Wojsko Polskie.

      Kilka metrów od niej stały dwa straszki, zapomniane przy okazji wykopek, a może specjalnie pozostawione przez kogoś: tyczki z trzema gałązkami, na których wisiały białe skorupki jajek. Nina wpatrywała się w nie długą chwilę, przez kilka minut, z szeroko otwartymi oczyma, jakby próbowała pojąć dysproporcję między środkami, którymi dysponowali Bojkowie, a grozą świata. Straszki służyły do odwracania uwagi przechodnia od kartofliska. Nie mógł już rzucić uroku na zagony ziemniaków, raz spojrzawszy na jajka. Ale jakże śmieszne były te kijki w porównaniu z karabinami żołnierzy.

      Widok wstających w dużej odległości od siebie postaci, które wyłaniały się jak spod ziemi, podobny był wizji zmartwychwstania dusz przed Sądem Ostatecznym. W oparach porannej mgły starsi ludzie i nieliczne młode kobiety, których UPA jeszcze nie wzięło ze sobą, by służyły im jako praczki, kurwy, sanitariuszki i kurierki, dźwigali się powoli, wszyscy tak samo zmarznięci, tak samo zrozpaczeni, tak samo bezbronni.

      Nina weszła do domu przez ogródek. Minęła grządki, zdeptane i pokryte warstwą popiołów ze zgliszczy. Oglądała krajobraz wsi przez grabowy żywopłot złożony z powyginanych, gołych teraz gałęzi. Stawała na znajomych płaskich kamieniach starannie ułożonych przed drzwiami do chyży. Wchodziła do sieni, ostrożnie stąpała po miękkiej podłodze. Z miejsca, gdzie było okno, rozciągał się rozległy widok na tarasowe pola. Teraz wszystko było oknem.

      Belki, pomalowane ogniem na gruzłowatą czerń, ciągle leżały na podłodze, posrebrzone szronem i drobinkami śniegu. Cały dom chrupał, trzeszczał i ruszał się, a każdy krok dopełniał dzieła rozkładu.

      – Nina! – usłyszała głos ojca. – Gdzie łazisz?!

      Wyszła z domu. Ich domem tej zimy będzie kamienna piwniczka, nad którą postawili coś w rodzaju szałasu. Z zimą ścigali się w piątkę: Nina, rodzice, siostra i Orest, który uzyskał w swoim oddziale rodzaj tygodniowej przepustki w celu pomocy rodzinie.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QAYRXhpZgAASUkqAAgAAAAAAAAAAAAAAP/sABFEdWNreQABAAQAAABkAAD/4QN2aHR0cDov L25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wLwA8P3hwYWNrZXQgYmVnaW49Iu+7vyIgaWQ9Ilc1TTBNcENl aGlIenJlU3pOVGN6a2M5ZCI/PiA8eDp4bXBtZXRhIHhtbG5zOng9ImFkb2JlOm5zOm1ldGEvIiB4 OnhtcHRrPSJBZG9iZSBYTVAgQ29yZSA1LjAtYzA2MSA2NC4xNDA5NDksIDIwMTAvMTIvMDctMTA6 NTc6MDEgICAgICAgICI+IDxyZGY6UkRGIHhtbG5zOnJkZj0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMTk5 OS8wMi8yMi1yZGYtc3ludGF4LW5zIyI+IDxyZGY6RGVzY3JpcHRpb24gcmRmOmFib3V0PSIiIHht bG5zOnhtcE1NPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvbW0vIiB4bWxuczpzdFJlZj0i aHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wL3NUeXBlL1Jlc291cmNlUmVmIyIgeG1sbnM6eG1w PSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvIiB4bXBNTTpPcmlnaW5hbERvY3VtZW50SUQ9 InhtcC5kaWQ6MTVlM2E0YmEtMzc5OS1mYjRhLWI4ZjAtZjQwZGIyODJmOTYzIiB4bXBNTTpEb2N1 bWVudElEPSJ4bXAuZGlkOkI3MTU5OTRCNkZFOTExRUI4MEIzREVGNEJGREUyNjRCIiB4bXBNTTpJ bnN0YW5jZUlEPSJ4bXAuaWlkOkI3MTU5OTRBNkZFOTExRUI4MEIzREVGNEJGREUyNjRCIiB4bXA6 Q3JlYXRvclRvb2w9IkFkb2JlIEluRGVzaWduIDE1LjEgKFdpbmRvd3MpIj4gPHhtcE1NOkRlcml2 ZWRGcm9tIHN0UmVmOmluc3RhbmNlSUQ9InhtcC5paWQ6MDk4MDExNzQwNzIwNjgxMThBNkRENzI5 N0YzM0I4NTEiIHN0UmVmOmRvY3VtZW50SUQ9InhtcC5pZDpiZjZmNzA2Yy1lZDU2LWNhNDgtYjZj NS0wN2RiYjNjZGViNTciLz4gPC9yZGY6RGVzY3JpcHRpb24+IDwvcmRmOlJERj4gPC94OnhtcG1l dGE+IDw/eHBhY2tldCBlbmQ9InIiPz7/7gAOQWRvYmUAZMAAAAAB/9sAhAABAQEBAQEBAQEBAQEB AQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAgICAgICAgICAgIDAwMDAwMDAwMDAQEBAQEB AQIBAQICAgECAgMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMD AwP/wAARCATtAyADAREAAhEBAxEB/8QBDwABAAEEAwEBAQAAAAAAAAAAAAkGBwgKAwQFAgELAQEA AQUBAQEAAAAAAAAAAAAABgIDBAUHCAEJEAABBAIBBAEDAgMDCAQBADsDAQIEBQYHABESEwghIhQJ MRVBIxZRMgphJFR0tDXVF3FCM5WBkSW2dxg48FI2drcZOaGxwWJDszR1tSc3l3hFJmaWpmfXKFhZ 0XKS1KVWKTrh8aJjRJRGhtZHV0hoGioRAAEDAwMCBAMEBwMGCQYCGwERAgMAIQQxEgVBBlFhIhNx MgeBkaEU8LHBQiMVCNFSM+HxYnKzFoKycyR0dTYXN5JD0zQlNaLSU2OTZJS0VVYYwoPD1CYno0RU RWU4V4TEZigJ/9oADAMBAAIRAxEAPwDcpRznue1zvgj3IjmvIr3NRE7ereqPY4fTt6J1b0/y88Tv yNpO79deiwBt3j5fh+2uEj1a9FcXoqI9j4yOc9jvqUjivIR3cxET+Hwnx16fK8ty5G+FQSDVLYvU UQtIWugRxXua8BjmTucwKuVFaoxOcNyMVo2+JfInTo39Uan6qnVcQMkkjAUruXWsjEa1rTuAt+n6 q/WjkjQcovRGqqdg0IUaq36Pl/w7+Y9zencvR3T45fkMzShJ2p41cJieDG2xOpT9LV3ETuE13yYy tUSRlI0StZ+qjc5r2sToiKqr0+rp/kTmTCXliD5l8TpWKGe0dl9oC/f4V9Oe9zhMJ0Tr41Yj+1fG 1itVGoXvRVermorUT4Xp0Xp15cfkhjthVa+o1zdzfj+grjI0o3Mexxhse1yfS/pIY531OV3kVWiG r2KiORFVOqInKXvLwHRkgVUxJGbJEJH6W867TjOOAIl84TqPr2oRz+3q1qIi/HY5ydflFRf1583u 6kmqWRbSXelOldYbmA6sapxvL9ujit7nK/sYviRWK16M6taqO7e1G/5eW3vcXNRxsaSxvcAWJXZG cRVcRe5O4ZGtarSN8bxu6PG0iOcjlXp16qidV5ceXE2NvP8Az182ytAUAnyv99q+XFExU8RCPQbU Qjmvaxo/IjUVzkR3cnz0cv8AFU6dOi9OGvd1UpXwteR6g1T0oRx1eonPIx/Yxjho1/RWI7ua5qkf 39z1VEVV+URFX55Q90jiCCdo1r5ExhBKNIo4jGGf0aUZmvajiue9GlY1qje5nf3tVGIqfCdHKvVf 48yIXEPUrpVraNf3fCu2xXIxJXcRe8fciNVyN7UYjmr89vVrXL+nRFT5ReXppDkEEqgP2V8JDjsa i+NfaFe4vaPuUiuR5FGqL8Oa3uc9SKo0EqtRXInT+z5+eVgmJhJ1SqHtZGAXCxKCvvucx6sQrVVW IqNUiqvkVXdrVRGKjfn4b0+np+vxzGYTK3VK+IWjc4elaeNz07FVUd0VFMi/SIaPa0jnOTqxjyKv 91qKvVP16denyNsryWtJtejpAw7kCeFcRHtaxqDN/NK3u+jvTqxi9Fe1zvl7n/p1RqdenLpxp3EE G4PnVUZ9wnem0D9NK+WNMwnkcUjVej1UXR6o95f7nkanRqKJjV/j16Ly4ch7AGS9Krd7Z9LE8Frj K96IhXI56MeqozucrWOd8L2vcUTytVfno5FVU5dDw4K1dtVtaAALA+Pj9lfCSHs7hs7FVvY5HPL4 v5Tlb1OxGp8IxXKi9yJ1T+P8eY08hBDf7arLB9n2VzIRoUG1hVRjP5TXEVU6lV7/AKevV7yJ1+FT r3IvynxyqFpDXEEnS