Ojczyzna jabłek. Robert Nowakowski. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Robert Nowakowski
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 9788308072455
Скачать книгу
Ojczyzna jabłek

      Spis treści

       Karta redakcyjna

       Dedykacja

       Motto

       Jelko, lipiec 194

       Mozes, październik 1939 – lipiec 1945

       Rabikowie, sierpień 1945

       Rabikowie, wrzesień – październik 1945

       Mozes, październik 1945

       Nina, październik 1945

       Jelko, czerwiec 1946

       Nina, październik 1945 – kwiecień 1947

       Rabikowie, kwiecień–maj 1947

       Nina, kwiecień–maj 1947

       Rabikowie, maj 1947

       Nina, maj 1947

       Rabikowie, maj–listopad 1947

       Nina, październik 1947 – listopad 1948

       Mozes, kwiecień–czerwiec 1947

       Mozes, czerwiec – listopad 1947

       Jelko, grudzień 1947 – marzec 1952

       Nina, styczeń – październik 1949

       Jelko, wrzesień 1952

       Nina, październik 1949 – wrzesień 1953

       Mozes, grudzień 1947 – maj 1950

       Nina, listopad 1954 – maj 1955

       Jelko, maj 1955 – wrzesień 1964

       Rabikowie, listopad 1956 – sierpień 1967

       Nina, Jelko, Rabikowie, wrzesień 1967

       Od Autora

      Opieka redakcyjna: PIOTR TOMZA

      Redakcja: WOJCIECH ADAMSKI

      Konsultacja: dr EDYTA GAWRON, dr hab. JAROSŁAW SYRNYK

      Korekta: KAMIL BOGUSIEWICZ, AGNIESZKA STĘPLEWSKA, ANETA TKACZYK

      Projekt okładki: ROBERT KLEEMANN

      Redaktor techniczny: ROBERT GĘBUŚ

      Copyright © Robert Nowakowski, 2021

       Copyright © for this edition by Wydawnictwo Literackie, 2021

      Wydanie pierwsze

      ISBN 978-83-08-07245-5

      Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o.

       ul. Długa 1, 31-147 Kraków

       tel. (+48 12) 619 27 70

       fax. (+48 12) 430 00 96

       bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40

       e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl

      Konwersja: eLitera s.c.

      Dla Eweliny

      Na samym rogu tej starej mapy jest kraj, do którego tęsknię. Jest to ojczyzna jabłek, pagórków, leniwych rzek, cierpkiego wina i miłości.

      Zbigniew Herbert, Kraj

      Jelko

      lipiec 1945

      Historia zaczęła się dla Jelka Rabika pewnego lipcowego popołudnia roku czterdziestego piątego, właśnie wtedy. Nie, gdy wybuchła wojna, i nie, kiedy wojna się skończyła, nie w momencie, gdy za Sanem Sowieci burzyli domy i wysiedlali krewnych, którzy znikali, jakby ich nigdy na tej ziemi nie było, nie w dniu, kiedy Niemcy pognali wszystkie woły na rzeź, co było prawie tym samym, jakby zabrać na śmierć ludzi, a nawet nie wtedy, gdy pierwszy raz zobaczył Ninę, ani też nie w chwili, gdy ją pierwszy raz pocałował, ale właśnie wówczas, gdy leżał przyklejony do ziemi, wciśnięty w gęste zarośla, i obserwował zmagania chmarnika z burzą.

      Jelko widział ze swojego miejsca, jak Maksym Tymczuk, najlepszy chmarnik w okolicy, walczy z chmurą i z całym światem, sam jeden odgania siedzącego w niej złego ducha, propastnyka. Miał chętkę na zniszczenie upraw, ten duch.

      Nie z powodu burzy Jelko leżał pod krzakiem. Nie z powodu burzy cała wieś siedziała w domach. Nie. Do wioski zbliżał się oddział wojska.

      Żołnierze podeszli do miejsca, w którym chmarnik krzyczał na propastnyka, wymachiwał laską i rzucał gromy silniejsze od prawdziwych gromów i błyskawic. Maksym był odwrócony plecami do drogi. Poszedł na najwyższe wzniesienie, na sam szczyt wzgórza, na którym rozciągało się pole. Jego potężna postać wyraźną kreską odcinała się od mrocznego nieba.

      – A ten co robi? Szalony? – zapytał ktoś, być może dowódca. Jelko wpatrywał się w jego twarz, jeszcze młodą.

      Głos Tymczuka przybrał na sile, z trudnością przekrzykiwał grzmoty.

      – Nie wiem – odpowiedział stojący obok żołnierz. Może zastępca dowódcy. Tak nazwał go w myślach Jelko. Z nosa wystawały mu kępki czarnych włosów, dobrze widoczne z perspektywy Jelka.

      Rozległ się potężny trzask, na który chmarnik odpowiedział groźnym okrzykiem, podskakując i wyrzucając ręce w górę.

      –