Zima świata. Ken Follett. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ken Follett
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Юмористическая проза
Год издания: 0
isbn: 978-83-8215-259-3
Скачать книгу
na Olgę, która siedziała na łóżku Daisy i czytała „Buffalo Sentinela”. Na zdjęciach z młodości Olga wyglądała jak zwiewna piękność, a teraz była tęga i brzydka. Przestała o siebie dbać, mimo to z zapałem chodziła z Daisy na zakupy i szastała pieniędzmi bez opamiętania, żeby córka wyglądała jak marzenie.

      Olga podniosła głowę znad gazety.

      – Nie wiem, czy tym ludziom przeszkadza, że twój ojciec był przemytnikiem, moja droga. Ale jest rosyjskim emigrantem i kiedy już wybierze się na mszę, to do rosyjskiej cerkwi prawosławnej przy Ideal Street. W ich oczach to niewiele lepsze, niż gdyby był katolikiem.

      – To niesprawiedliwe – oburzyła się Eva.

      – Powinnam cię uprzedzić, że Żydów też za bardzo nie lubią – odezwała się Daisy. Eva była w połowie Żydówką. – Wybacz, że nie owijam w bawełnę.

      – Nie przeszkadza mi to. W porównaniu z Niemcami tu jest jak w ziemi obiecanej.

      – Ale nie powinnaś czuć się zbyt pewnie – ostrzegła Olga. – W tej gazecie piszą, że wielu amerykańskich przemysłowców nienawidzi prezydenta Roosevelta, za to podziwia Adolfa Hitlera. Wiem, że to prawda, bo ojciec Daisy jest jednym z nich.

      – Polityka to nudy – prychnęła Daisy. – Czy w „Sentinelu” nie ma niczego ciekawego?

      – Owszem, jest. Muffie Dixon ma być przedstawiona na brytyjskim dworze królewskim.

      – Tej to się poszczęściło – zauważyła gorzko Daisy, która nie zdołała ukryć zazdrości.

      – Panna Muriel Dixon, córka Charlesa „Chucka” Dixona poległego w czasie wojny we Francji, w przyszły wtorek zostanie przedstawiona w pałacu Buckingham przez żonę ambasadora Stanów Zjednoczonych, panią Robertową W. Bingham.

      Daisy już dość się nasłuchała o Muffie Dixon.

      – Byłam w Paryżu, ale w Londynie jeszcze nie – powiedziała do Evy. – A ty?

      – Ani tam, ani tam. Pierwszy raz opuściłam Niemcy, wypływając statkiem do Ameryki.

      – O rety! – wykrzyknęła nagle Olga.

      – Co się stało? – spytała Daisy.

      Matka zgniotła gazetę.

      – Twój ojciec zabrał do Białego Domu Gladys Angelus.

      – Och! – Daisy poczuła się tak, jakby ją spoliczkowano. – A obiecał, że zabierze mnie!

      Prezydent Roosevelt zaprosił na przyjęcie stu biznesmenów, chcąc zdobyć ich poparcie dla polityki Nowego Ładu1. Lev Peshkov uważał Franklina D. Roosevelta nieomal za komunistę, lecz zaproszenie do Białego Domu mu pochlebiło. Jednak Olga odmówiła, gdy poprosił, by mu towarzyszyła. „Nie zamierzam udawać przed prezydentem, że jesteśmy normalnym małżeństwem”.

      Lev oficjalnie mieszkał tutaj, w ekskluzywnej przedwojennej rezydencji w stylu domu na prerii, zbudowanej przez dziadka Vyalova, ale większość nocy spędzał w modnym mieszkaniu w śródmieściu, w którym od wielu lat żyła jego kochanka Marga. Na domiar złego wszyscy uważali, że romansuje z największą gwiazdą swojego studia, Gladys Angelus. Daisy rozumiała, dlaczego matka czuje się wzgardzona. Ona czuła się podobnie, gdy ojciec wyjeżdżał z domu i spędzał wieczory z inną rodziną.

      Ucieszyła się, gdy poprosił, by zamiast matki towarzyszyła mu podczas przyjęcia w Białym Domu. Wszystkim się tym pochwaliła. Żaden z jej znajomych nie spotkał prezydenta, wyjątek stanowili tylko młodzi Dewarowie, których ojciec był senatorem.

      Lev nie podał jej dokładnej daty, ale przypuszczała, że zawiadomi ją w ostatniej chwili; to było w jego stylu. Jednak zmienił zdanie albo zapomniał. Tak czy inaczej, znów odrzucił córkę.

      – Przykro mi, skarbie, ale dla twojego ojca obietnice nigdy nie znaczyły zbyt dużo – rzekła matka.

      Eva patrzyła ze współczuciem. Jej litość ubodła Daisy. Ojciec Evy był tysiące kilometrów stąd, być może już nigdy go nie zobaczy, tymczasem biedaczka współczuje przyjaciółce, jakby jej los był gorszy.

      To natchnęło Daisy do buntu. Nie pozwoli, by zła wiadomość zepsuła jej dzień.

      – Będę jedyną dziewczyną w Buffalo wystawioną z powodu Gladys Angelus – stwierdziła. – W co powinnam się ubrać?

      W Paryżu noszono tego roku bardzo krótkie spódnice, lecz konserwatywne Buffalo traktowało modę z dystansem. Daisy miała jasnoniebieską spódniczkę do tenisa sięgającą do kolan, w odcieniu takim samym jak jej oczy. Może dziś jest na nią odpowiedni dzień? Zdjęła sukienkę i włożyła spódnicę.

      – No i co? – spytała.

      – Och, jest piękna, ale… – zaczęła Eva.

      – Oczy wyjdą im na wierzch – orzekła Olga, która uwielbiała, kiedy córka się stroiła. Może przypominało jej to młode lata.

      – Daisy, jeśli one są snobkami, dlaczego chcesz iść na to przyjęcie? – dziwiła się Eva.

      – Będzie tam Charlie Farquharson, a ja się zastanawiam, czy za niego wyjść.

      – Mówisz poważnie?

      – To doskonała partia – wtrąciła Olga.

      – Jaki on jest? – dopytywała się Eva.

      – Uroczy – odparła Daisy. – Trudno go uznać za najprzystojniejszego chłopca w Buffalo, ale jest grzeczny, dobroduszny i raczej nieśmiały.

      – Wygląda na to, że bardzo się różnicie.

      – Różnice się przyciągają.

      – Farquharsonowie to jeden z najstarszych rodów w Buffalo – oznajmiła Olga.

      Eva uniosła ciemne brwi.

      – Są snobami?

      – I to jakimi – potwierdziła Daisy. – Ale ojciec Charliego stracił wszystkie pieniądze w czasie krachu na Wall Street i umarł. Niektórzy mówią, że się zabił. Dlatego rodzina chce odbudować dawną fortunę.

      Eva była zaszokowana.

      – Masz nadzieję, że ożeni się z tobą dla majątku?

      – Nie, ożeni się ze mną, bo go omotam. Ale jego matka zaakceptuje mnie dla pieniędzy.

      – Mówisz, że go omotasz… Tylko czy on o tym wie?

      – Jeszcze nie. Ale wydaje mi się, że mogę zacząć dzisiaj. Tak, to odpowiednia spódnica.

      Daisy ubrała się na niebiesko, a Eva na granatowo-biało. Kiedy się przygotowały, było już późno.

      Matka Daisy nie chciała zatrudniać szofera.

      – Wyszłam za szofera ojca i zrujnowałam sobie życie – mawiała. Bała się, że córka postąpi podobnie, i dlatego zagięła parol na Charliego Farquharsona. Kiedy chciała pojechać dokądś swoim trzeszczącym stutzem rocznik 1925, kazała ogrodnikowi Henry’emu zdejmować kalosze i wkładać czarny garnitur. Daisy miała jednak własny wóz, czerwonego chevroleta sport coupe.

      Lubiła prowadzić, czuć moc silnika i prędkość. Ruszyły na południe i wyjechały z miasta. Daisy trochę żałowała, że do plaży jest tylko dziesięć kilometrów.

      W czasie jazdy wyobrażała sobie siebie w roli żony Charliego. Dzięki jej fortunie i jego pozycji towarzyskiej zostaną jedną z pierwszych par w Buffalo. Zastawa na ich przyjęciach będzie tak elegancka, że na jej widok goście będą wzdychali z zachwytu. Ich jacht będzie największy na przystani, będą na nim wydawali rauty dla bogatych par lubiących się bawić.