– Za pieniądze można kupić pewne informacje, więc udało nam się dowiedzieć, że to z twojego numeru zadzwoniono na posterunek… i podałaś swoje nazwisko. To nie było zbyt mądre posunięcie – zakpił Dash.
– Mówiłam wam, że nie mam z tym nic wspólnego. Lepiej stąd idźcie, zanim zadzwonię na policję.
– Nie musisz się nas bać, owieczko – oznajmił Keenan niskim głosem. – Keiran chce się tobą zająć osobiście.
Rozdział 6
Później tego samego dnia poszłam na piątą lekcję i okazało się, że Keiran nie ma zamiaru mi odpuścić. Stał przy drzwiach i rozmawiał z Quentinem, gdy się tam zjawiłam. Gdy weszłam do klasy, podążył za mną bez słowa.
Dyskretnie się rozejrzałam, szukając Willow, i zajęłam to samo miejsce co dzień wcześniej. Musiałam z nią jeszcze porozmawiać i sprawdzić, jak się czuje. Nie było jej dzisiaj na siatkówce, francuskim ani na lunchu, a poza tym nie odpowiadała na moje wiadomości. Nie wiedziałam nawet, czy w ogóle przyszła do szkoły. Usiadłam na swoim miejscu i znowu do niej napisałam.
Czy Keiran coś jej zrobił?
– Monroe, usiądź tutaj.
– Tu mi pasuje – odparłam. Cisza, która nastąpiła, była bardziej przerażająca, niż gdyby krzyknął, a ja wiedziałam, że to nie miejsce ani czas, by go wkurzać. Nie przeszkadzałoby mu, że są tu inni ludzie. Po prostu by to wykorzystał, żeby znowu mnie upokorzyć.
Westchnęłam i wzięłam swoje książki, a potem poszłam usiąść obok niego. Chwilę później do klasy weszli Keenan i Sheldon w pogniecionych ubraniach, uśmiechając się do siebie tajemniczo. Zajęli ławki przed nami.
– Panie Masters i pani Chambers, następnym razem radzę iść na lekcję nieco bardziej chyżym krokiem, albowiem spóźnialstwo nie jest tu tolerowane.
– Jasne, panie Lawson, chociaż wydaje mi się, że ludzie już nie używają słowa „albowiem” – zażartował Keenan, na co klasa wybuchnęła śmiechem, a pan Lawson spąsowiał.
– Keenan, odpuść – zganiła go Sheldon.
– Tak, moja droga.
Patrzyłam, jak para zajmuje swoje miejsca. Keenan dźgał ją palcem i łaskotał, a ona chichotała. Zawsze znajdował pretekst, by jej dotknąć. Zauważyłam też, jak na nią patrzy. Pomimo swojej niewierności chyba ją ubóstwiał. Nie rozumiałam tego. Sheldon była piękna. Współczułam jej.
– Cześć, jestem Sheldon. Lake Monroe, prawda? – odezwała się i rozsiadła ze swoją torebką. Jej oczy miały intensywny bursztynowy kolor, a włosy jasny odcień blondu. Zawsze uważałam, że wygląda nieco egzotycznie, i podziwiałam jej wysportowaną od cheerleadingu sylwetkę.
– Eee… tak. Cześć – odparłam, ale nie odwzajemniłam uśmiechu. Podchodziłam do Sheldon dość ostrożnie, w końcu była popularna, ładna i miała zarąbiste zderzaki. Cholera, teraz brzmię jak Keenan. Często widziałam, jak Keenan za nie łapie tak, żeby wszyscy widzieli.
Wydawała się miła, ale jeśli chodzi o facetów – niezbyt rozgarnięta. Keenan był męską dziwką i się z tym nie krył, a mimo to ona wciąż z nim była. Nie rozumiałam takiego oddania, mimo że sama nigdy nie miałam chłopaka przez Keirana.
– Ostatnia klasa, co? Cieszysz się? – zapytała. Nawet nie masz pojęcia. Pokiwałam uprzejmie głową, ale nie odpowiedziałam. Nie rozumiałam, dlaczego w ogóle ze mną rozmawia, a tym bardziej czemu usiadła obok mnie. – A więc ty i Keiran, co? Jesteście parą? – zapytała i poruszyła sugestywnie brwiami.
Keiran właśnie rozmawiał z Quentinem, ale wiedziałam, że usłyszał pytanie, bo obaj zamilkli, a on skupił na mnie wzrok. Nie potrafiłam go odtrącić, ale też nie mogłam powiedzieć jej prawdy. Jego drwiący uśmieszek świadczył o tym, że podobała mu się władza, jaką miał nade mną.
Na szczęście nie musiałam odpowiadać, bo w tej chwili do klasy weszła Willow. Kiedy zauważyła, gdzie siedzę, posłała mi pytające spojrzenie. Zmusiłam się do uśmiechu, ale zapowietrzyłam się, gdy do mnie podeszła.
– Wszystkiego najlepszego, Lake – powiedziała radośnie i nachyliła się, by pocałować mnie w policzek. Już miałam zareagować, ale w tej chwili Keiran złapał mnie mocno za podbródek i obrócił moją twarz w swoją stronę.
– Jeśli chcesz być fajna, to lepiej przestań się do niej odzywać. Omawialiśmy to. Pozbądź się balastu.
Po tych słowach mój świat runął, bo rozumiałam przekaz. Nastała cisza, a ja popatrzyłam na niego z nienawiścią.
– Lake? – zapytała Willow drżącym głosem, a ja wiedziałam, że go usłyszała. On chciał, żeby go usłyszała.
Pragnęłam się obrócić i ją pocieszyć. Nie mogłam pozwolić, by on mi to robił, by odebrał mi te dwie osoby, które kochałam. Czy jeśli zrezygnuję z jednej, uratuję drugą? Pomimo wątpliwości wiedziałam, że nie mogę ryzykować. On wygrał. Doskonale wiedział, kiedy się poddałam, bo w końcu puścił mój podbródek.
Pochyliłam głowę i skupiłam wzrok na notesie leżącym przede mną, ale tak naprawdę go nie widziałam. Nie widziałam niczego. Czułam na sobie ciężar spojrzenia mojej przyjaciółki i ból, który jej zadałam. Odeszła bez słowa i zajęła miejsce w ławce, w której zazwyczaj siedziałyśmy razem. Kiedy pozwoliłam sobie unieść głowę, mój wzrok natychmiast skupił się na skulonych ramionach Willow. Nie wiem, kto powiedział, że wybór między dobrem a złem jest prosty, ale kłamał.
„Pozbądź się balastu”. Stojąc przed lustrem w łazience, nieustannie powtarzałam w myślach te słowa. Nie podobało mi się to, co widziałam w odbiciu.
Byłam przerażona. Zraniłam Willow.
Nigdy wcześniej tego nie zrobiłam, a ona nigdy by mnie nie skrzywdziła. Kiedy lekcja się skończyła, Willow niemal wybiegła z sali, a ja nie mogłam jej zatrzymać.
Pozbierałam swoje rzeczy i wyrzuciłam liczne chusteczki, w które wypłakiwałam swój ból. Gdy dzisiaj rano się obudziłam, nie sądziłam, że do tego dojdzie. Keiran powiedział, że mi ją zabierze, a ja mu nie uwierzyłam. Nie chciałam wierzyć w wiele rzeczy – jak na przykład w to, że Keiran wykorzysta seks i kontrolę, by mnie zniszczyć, a ja, nie mając innego wyjścia, mu na to pozwolę.
Wiedziałam, że mnie zniszczy, jeśli się mu nie przeciwstawię. Nie mając żadnego doświadczenia, nie przetrwam tego, co zaplanował.
W końcu wyszłam z łazienki i zastałam Keirana z jedną nogą opartą o ścianę i rękami w kieszeni. Popatrzyłam na niego, a on odwzajemnił spojrzenie. Kiedy przywołał mnie skinieniem palca, poddałam się pokusie. Wyprostował się i zacisnął pięści na mojej bluzce, po czym przyciągnął mnie tak, że nasze ciała się zetknęły.
– Nie wiem, jakie brednie powtarzasz sobie w głowie, by uniknąć tego, co i tak się między nami wydarzy, ale odpuść. Już ci powiedziałem, co się stanie. Chcesz tego tak samo jak ja, a ja… będę… cię… miał. Koniec dyskusji.
Można powiedzieć, że byłam w dupie.
Godzinę temu przyjechałam do domu i po raz kolejny próbowałam się skontaktować z Willow. Stwierdziłam, że on na pewno się nie dowie, że z nią rozmawiałam, ale kiedy nie odbierała już piąty czy szósty raz, zirytowałam się. Pozwoliłam Keiranowi, by nas rozdzielił, bez najmniejszego sprzeciwu.
– Pieprzyć