Spojrzała na mnie z ulgą wymalowaną na twarzy, a ja poczułam się jak wredna małpa.
– Najlepsze przyjaciółki – poddała się. – Tak bardzo cię przepraszam, Lake. Zachowałam się okropnie. Hej, chcesz coś później porobić? Wieczorem pracuję, ale później możemy iść do kina.
– Dobry pomysł. Jak Pepé przyjął to, że nie było cię całe lato?
Pepé to fretka Willow. Nazwała go tak po kreskówkowym skunksie Pepé Le Swądzie.
– Nadal nie mogę go przekonać, by się ze mną pobawił. Ten mały gnojarz jest strasznie obrażalski. Ciągle rzuca mi gniewne spojrzenia. Trochę przypomina mi tę wiedźmę Anyę.
Zaśmiałam się. Nigdy nie wierzyłam, że zwierzęta, a szczególnie fretki, mogą mieć osobowość, ale Pepé był wyjątkowo charakterny.
– A więc… ty i Keiran naprawdę ze sobą kręcicie? – zapytała.
Zawahałam się, bo nagle poczułam się jak pod mikroskopem. Willow wiedziała, że Keiran wierzył w to, że go wrobiłam. Wciąż nie powiedziałam jej o sytuacji w aptece, a teraz nie mogłam powiedzieć jej o jego groźbie.
– Jakby Keiran miał naprawdę zacząć z tobą kręcić. Niewiarygodne.
Willow i ja uniosłyśmy głowę i zobaczyłyśmy nad sobą Anyę i jej świtę.
– O nie, lafiryndy z Bainbridge High – odparła Willow.
Zdusiłam śmiech.
– Czy możemy ci w czymś pomóc, Anyu?
– Tak, trzymaj się z dala od mojego chłopaka. – Wypięła biodro i cmoknęła przesadnie pokrytymi błyszczykiem ustami. – Keiran cię nie chce, a to, że kręcisz się wokół niego przez cały dzień, jest żałosne. On nie potrzebuje pieska na kolanka.
– Chłopaka? A Keiran w ogóle wie, że jest twoim chłopakiem? – zapytała słodko Willow.
– Nie mówię do ciebie, dziwaczko. Mówię do ciebie, ofiaro. Keiran chce cię tylko wykorzystać, bo usłyszał, że jesteś łatwa, ale tak naprawdę jest mój.
– Przepraszam, nigdy o tobie nie wspominał, ale będę mieć to na uwadze. – Obróciłam się do Willow, która powstrzymywała się od śmiechu. Anya się nie ruszyła, więc znowu się do niej zwróciłam: – Coś jeszcze?
Przewróciła oczami i odeszła dumnym krokiem wraz ze swoją armią ździr.
– Dasz wiarę? Te dziewczyny zachowują się tak, jakby fiut Keirana był ze złota – prychnęła Willow.
Spojrzałam na nią zszokowana. Tak, zdecydowanie coś było z nią nie tak.
Rozdział 5
Już zaczynałam myśleć, że szkoła nigdy się nie skończy. Niemal zesrałam się w gacie – przepraszam za wyrażenie – kiedy na piątej godzinie Keiran wszedł do klasy ze swoją kohortą. Przez całą lekcję czułam dreszcze na plecach i napięcie w ramionach, jednocześnie modląc się, by ta lekcja szybko się skończyła.
Willow podwiozła mnie do domu, na podjeździe od razu zauważyłam samochód cioci. Jęknęłam cicho, bo wiedziałam, że zaraz zacznie wypytywać o mój dzień. Nie znosiłam jej okłamywać, tak samo jak Willow, więc miałam nadzieję, że uniknę tej rozmowy.
– Lake, jak ci minął pierwszy dzień ostatniej klasy? – zapytała.
Było stresująco.
– Świetnie. Nie mam żadnych trudniejszych lekcji poza angielskim i francuskim – odparłam. Dobrze ci idzie, Lake. Oby tak dalej. Może jakoś wymigam się od tej rozmowy.
– Cóż, to dobrze. A więc… coś się dzisiaj wydarzyło?
Cholera.
Węszyła, a ja wiedziałam za czym. Odkąd zemdlałam na parkingu, za każdym razem, gdy wspominało się o szkole, dostrzegałam na jej twarzy zmartwienie. Przez dziesięć lat ciężko pracowałam, by trzymać sprawy szkolne z dala od domu, a teraz miałam wrażenie, że wszystko wychodzi na jaw.
– Nie. W sumie nic takiego się nie działo. Tylko jakieś chłopaki się dzisiaj biły.
– Ale nie z twojego powodu, co? – zapytała i uśmiechnęła się szelmowsko, obserwując mnie.
– Nie. Nic z tych rzeczy.
– Ale pewnego dnia do tego dojdzie. Jesteś zbyt ładna, by ci się to nie przydarzyło.
– Ciociu Carriso, nie podoba mi się pomysł, że ktoś miałby się o mnie bić jak o resztki na stole.
– I właśnie dlatego jesteś taką silną dziewczyną. – Pocałowała mnie w czoło i wróciła do przygotowywania kolacji, jakby wcale nie zmiażdżyła mi serca.
Nie byłam silna. Wręcz przeciwnie. Pozwoliłam jednemu facetowi izolować mnie przez całe życie, a teraz uwziął się na mnie w najgorszy sposób, a ja za bardzo się bałam, by go powstrzymać. Po tym, co stało się na placu zabaw, wzbudzanie we mnie strachu stało się jego życiowym celem. Ale zawsze groził mi tylko w sekrecie, a ja nigdy nie wiedziałam, kiedy się tych gróźb spodziewać. Dotknęłam szyi, zastanawiając się, w jaki sposób przeraził mnie najbardziej.
• Trzy lata temu •
– Ale ja nie chcę tam z tobą iść. Proszę cię, nie zmuszaj mnie – pisnęłam.
Chwilę temu szłam pustym korytarzem do łazienki. Wszyscy, łącznie ze mną, mieli w tym czasie lekcje, więc nie spodziewałam się wpaść na Keirana. A właśnie tak się stało. Skręciliśmy za róg w tym samym czasie i wpadliśmy na siebie. Ja upadłam na tyłek, a on zmierzył mnie beznamiętnym wzrokiem.
– Zamknij się. Mam dość twoich jęków. Jeszcze nic ci nie zrobiłem – wycedził głębokim głosem. Niedawno jego głos zrobił się bardziej szorstki i przez to on sam stał się jeszcze straszniejszy. Poza tym gdy go słyszałam, czułam się jakoś dziwnie, ale nie wiedziałam, jak to wyjaśnić. Moja ciocia mówiła, że nasze ciała zmieniają się w trakcie okresu dojrzewania, może właśnie o to chodziło. On właśnie skończył piętnaście lat. Rany, miałam nadzieję, że mój głos się taki nie stanie, kiedy za pół roku osiągnę ten sam wiek. Chłopcy już i tak za mną nie przepadali.
Złapał mnie za nadgarstki i wciągnął do składziku, a potem zatrzasnął za nami drzwi w ciemnym pomieszczeniu. Zaczęłam szybko oddychać. Spanikowałam, znalazłszy się z nim w tak małym pomieszczeniu.
– Czego chcesz? – zapytałam. Chciałam, żeby mój głos brzmiał na silny, ale drżał tak samo jak moje ciało. Słyszałam tylko jego szybki oddech, więc zmrużyłam oczy, by zobaczyć, co robi.
– Rozepnij bluzkę – nakazał. Instynktownie skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i cofnęłam się, ale za mną znajdowały się półki i już nie miałam dokąd uciec.
– Co? D-dlaczego?
– Co dlaczego? – warknął.
– Dlaczego chcesz, żebym rozpięła bluzkę? Wtedy zobaczysz moje…
– Niczego nie zobaczę, głupia. Jest, kurwa, ciemno.
– To dlaczego…
– Po prostu to zrób – nakazał zniecierpliwiony.
Miałam czternaście lat i już wstydziłam się swojego ciała, tym bardziej że wiedziałam, co się kryło pod moją bluzką. Późno dojrzałam, więc piersi wciąż były dla mnie nowością i jeszcze nie czułam się z nimi dobrze. Przysunęłam dłonie do guzików koszuli. Po pierwszym guziku