Zagadka synchronii okazuje się złudzeniem optycznym, gdy do tego szeregu dodamy Echnatona i Mahometa (bo też z pewnością do niego należą). Także Zoroastra datuje się współcześnie na okres o wiele wcześniejszy (około 1000 roku p.n.e.). W ten sposób „epoka osiowa” zostaje rozciągnięta od wieku XIV p.n.e do VII wieku n.e. i tym samym traci wszelką wyrazistość. Czas jest tu najwyraźniej zewnętrzny wobec istoty zjawiska. Trzeba po prostu zaakceptować założenie, że na pewnym poziomie kultury wielokrotnie dochodziło do takich wybuchów. Dopiero w ramach rozwiniętej kultury pisma, tekstu i interpretacji mogły one wywołać tak rewolucyjne skutki. Szczególnie pouczający jest tutaj przypadek Echnatona. Jego wizja jedyności bóstwa to z pewnością najradykalniejsza rewolucja monoteistyczna w historii. Znalazła ona oczywiście wyraz w wielkich tekstach, a teksty te stałyby się może tekstami fundacyjnymi, gdyby ta monoteistyczna religia nie pozostała w Egipcie epizodem. Ale ponieważ los chciał inaczej, popadły w całkowite zapomnienie i odkryto je dopiero w XIX stuleciu ku niezmiernemu zdziwieniu egiptologów.
Nie mamy tu do czynienia z przełomem epok, lecz z kulturową transformacją, która dokonywała się w różnym czasie, choć może szczególnie intensywnie w pierwszym tysiącleciu przed naszą erą. To, co Jaspers opisuje jako niemal równoczesne powstanie w różnych miejscach ziemi jednego duchowego świata, w którym do dziś żyjemy, ująć można precyzyjniej. Jest to przejście od koherencji rytualnej do tekstualnej, które w naturalny sposób dokonało się wraz z upowszechnieniem kultury piśmiennej w różnych i tylko luźno ze sobą związanych kulturach mniej więcej w tym samym czasie, to znaczy w pierwszym tysiącleciu przed naszą erą. Powstały wtedy nie tylko teksty fundacyjne, lecz również instytucje kulturowe, które podtrzymywały normatywne i formatywne impulsy tych tekstów mimo przemian języka, systemów społecznych, porządków politycznych i konstrukcji rzeczywistości, tworząc ramy dialogu z poprzednikami na przestrzeni tysiącleci. W swojej rekonstrukcji Karl Jaspers całkowicie zignorował rolę pisma, wykazując się zadziwiającą ślepotą w kwestii instytucjonalnych i technologicznych ram procesów duchowych. Z kolei inni badacze, na przykład Havelock, Goody czy Luhmann, są skłonni rolę pisma przeceniać. Momentem decydującym pozostaje społeczne zakorzenienie pisania, traktowanie tekstów i utrwalonego na piśmie sensu, obfitująca w przesłanki sztuka odwoływania się do tekstów fundacyjnych. Nie jest to kwestia znajomości pisma, lecz mnemotechniki kulturowej.
Najdobitniej dowodzi tego fakt, że charakterystyczne cechy kultur „czasu osiowego” albo prościej „osiowych” z czasem uległy zatarciu. Nie chodziło więc o osiągnięcia ewolucyjne, które nie pozwoliłyby cofnąć się do przeszłości. „To już się stało i nie można tego odwrócić”114. Instytucje interpretacji zawsze mogą zniknąć, teksty fundacyjne mogą stać się niezrozumiałe albo stracić autorytet, mnemotechniki kulturowe mogą pójść w zapomnienie, a kultury powrócić do koherencji rytualnej115. Zjawisko opisane przez Jaspersa to forma organizowania pamięci kulturowej, która uczyniła możliwymi zarówno niezwykłe rewolucje ideowe, jak i wytworzenie kontekstów odniesienia, w których teksty sprzed trzech tysięcy lat wciąż jeszcze do nas przemawiają.
Czy myślenie posiada historię? Tak; jako jedna z przesłanek pamięci kulturowej, czyli element hipolepsy. W tych kulturowych ramach rozwinęła się historia, której początki Jaspers nazwał czasem osiowym.
Podstawa wyboru: Jan Assmann, Pamięć kulturowa. Pismo, zapamiętywanie i polityczna tożsamość w cywilizacjach starożytnych, przeł. Anna Kryczyńska-Pham, wstęp i redakcja naukowa Robert Traba, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2008, s. 291–303.
III Obraz, film, WIDOWISKO
José van Dijck
Pamięć zmediatyzowana jako narzędzie pojęciowe
Wielu ludzi przechowuje w pudełkach po butach różne przedmioty odnoszące się do ich przeszłości: fotografie, albumy, listy, dzienniki, wycinki, notatki itd. Jeśli do tej kolekcji dodamy nagrania audio albo taśmy wideo, a także cyfrowe odpowiedniki tych pieczołowicie chronionych rzeczy, otrzymamy to, co nazywam „zmediatyzowanymi wspomnieniami”. Przedmioty te zapośredniczają przywoływanie nie tylko minionych rzeczy, ale także relacji między jednostkami i różnego rodzaju grupami (takimi jak rodzina, klasa szkolna czy drużyna harcerska); ponadto są one wytworzone przez technologie medialne (od ołówków i magnetofonów kasetowych po komputery i cyfrowe kamery). Wspólnie troszczymy się o nasze zmediatyzowane wspomnienia jako konstytutywną część naszych autobiograficznych i kulturowych tożsamości; gromadzone przez jednostkę przedmioty zwykle odzwierciedlają jej kształtowanie się w ramach czasu historycznego. Jednakże kolekcje zmediatyzowanych wspomnień nie tylko mają wartość osobistą, ale także nasuwają pytanie o jednostkową tożsamość w konkretnej kulturze i w danym czasie.
Sytuując te „pudełka po butach” w centrum dociekań teoretycznych i analitycznych niniejszego rozdziału, rozważam dwa pytania i jedno pojęcie. Po pierwsze – co to jest pamięć kulturowa jednostki i jak się ona ma do zbiorowej tożsamości i pamięci? Możemy rozróżnić – chociaż nie oddzielić – ugruntowany w psychologii jednostki konstrukt pamięci autobiograficznej od struktur społecznych i konwencji kulturowych. Osobiste kolekcje wspomnień częściej traktuje się jako klocki, z których budowana jest historia zbiorowości, niż uznaje ich racje. Pamięć kulturowa jednostki podkreśla wartość przedmiotów jako „pośredników” między jednostkami a zbiorowością oraz znaczących napięć między tym, co prywatne, a tym, co publiczne. Rosnące znaczenie technologii medialnych dla sposobu kultywowania pamięci indywidualnej prowadzi do kolejnego istotnego pytania: na czym dokładnie polega zapośredniczenie pamięci? Technologie medialne i rzeczy, niebędące po prostu zewnętrznymi narzędziami „podtrzymywania” określonych wersji przeszłości, pomagają ustanowić jej sens – w kategoriach zarówno prywatnych egzystencji poszczególnych jednostek, jak i wielkiej historii. Pamięć i media odsyłają do metafory rezerwuarów przechowujących na użytek przyszłości doświadczenia z przeszłości i zdobytą wiedzę. […]
Pojęcie zmediatyzowanych pamięci wprowadzam zatem nie tylko po to, żeby wyjaśnić zawiły związek kolekcji osobistych i zbiorowych, ale także po to, żeby ułatwić namysł teoretyczny nad wzajemnym oddziaływaniem pamięci i mediów. Definiując i doprecyzowując to pojęcie jako narzędzie analityczne, mam nadzieję uczynić z naszych prywatnych pudełek po butach przedmioty wartościowe z punktu widzenia analizy antropologicznej. Jako prywatne kolekcje kształtują miejsca, w których spotyka się, wchodzi w interakcje i zderza się to, co indywidualne, z tym, co zbiorowe; z tych zetknięć możemy czerpać doniosłą kulturowo wiedzę o konstruowaniu się w czasie historycznych i współczesnych jaźni: w jaki sposób nasze narzędzia medialne kształtują proces przypominania sobie – i na odwrót? Jak pamięć wpływa na to, w jaki sposób posługujemy się urządzeniami medialnymi?
Pamięć kulturowa jednostki
Badania tego, co konstytuuje pamięć jednostkową, tradycyjnie były domeną neurologów, psychologów i kognitywistów. Powszechnie myślimy o pamięci jako o czymś, co mamy lub czego nam brakuje; badania pamięci dotyczą naszej zdolności do przypominania sobie, tudzież skłonności do zapominania różnych rzeczy. Większość badań pamięci na gruncie psychologii jest poświęcona naszym kognitywnym zdolnościom przypominania sobie, poza tym sporo badań koncentruje się na pamięci autobiograficznej lub indywidualnej. Jak twierdzą psychologowie, wzajemne powiązania pamięci i jaźni odgrywają kluczową rolę w rozwoju każdego człowieka. Pamięć autobiograficzna jest niezbędna do zbudowania pojęcia osoby i tożsamości, nasze umysły dążą do wytworzenia spójnego zestawu tożsamościowych „zapisów”, stanowiących szkielet dla ewoluującej na przestrzeni lat tożsamości.