– Jeśli w tym roku dostanę jakąś fajną robotę i w końcu znajdę stałe lokum, to może w przyszłego sylwestra przyznam ci rację – mruknęła.
– To już coś. – Pogłaskał ją po głowie. – Mogę mieć więc nadzieję, że za rok nadal będziemy razem.
Spojrzała na niego pytająco.
– Skoro zamierzasz mi za rok coś powiedzieć, to znaczy, że planujesz nadal się ze mną spotykać – wyjaśnił.
– Są jeszcze maile i telefony – sprowadziła go na ziemię.
Enrique westchnął ciężko, ale się nie przejął. Nie chciał w tak cudowny wieczór myśleć o rozstaniu z Jojo. Miał nadzieję, że ta w końcu odwzajemni jego uczucia. Przymknął oczy i wyobraził sobie, że dziewczyna pozwala mu na coś więcej niż pocałunek w usta… Bezwiednie powędrował dłonią w kierunku jej piersi.
– Spierdalaj! – krzyknęła na niego, gwałtownie odtrącając jego rękę.
– Sorki, ja…
Wstała i wciąż gniewnie na niego zerkając, otrzepywała nogawki spodni.
– Nigdy więcej tego nie rób.
Odwróciła się na pięcie i błyskawicznie zniknęła w tłumie. Chłopak poderwał się, ale było za późno. Nie miał szans teraz jej odnaleźć. Zresztą wiedział, że próba udobruchania jej byłaby kompletną naiwnością. Jak Jojo się wkurzyła, to lepiej było zejść jej z drogi. Usiadł z powrotem i pogrążył się w rozmyślaniach nad tą tajemniczą, zbuntowaną istotą, która zawładnęła jego sercem. Miał nadzieję, że rano nie mówiła poważnie i jednak nie wróci do Włoch… Że też ta cała Ana musiała nagle się odezwać!
TERAZ, POCZĄTEK STYCZNIA
Po wyczerpującej końcówce roku szef dał mi w styczniu możliwość wybrania nadgodzin. Ostatecznie zyskałem jakiś tydzień wolnego, który zamierzałem wykorzystać na załatwienie kilku zaległych spraw. Chciałem towarzyszyć mamie w kolejnej wizycie w szpitalu, ale przede wszystkim miałem ochotę na odwiedzenie pewnego miejsca…
Zastałem Eve w trakcie tatuowania pleców jakiejś dziewczyny. Gdy tylko mnie zobaczyła, rozpromieniła się i kiwnęła głową, żebym usiadł i na nią poczekał. Tak też zrobiłem. Spędziłem pół godziny na rozglądaniu się po salonie, przeglądaniu komórki oraz ukradkowym zerkaniu na moją tatuażystkę. Fascynował mnie każdy szczegół jej twarzy. To, jak lekko marszczyła brwi, skupiając się na doprecyzowywaniu detali, albo jak śmiesznie ruszała końcówką nosa, gdy coś ją denerwowało. Wyglądała wtedy jak króliczek węszący za marchewką.
Chwilami wracałem myślami do balu sylwestrowego i trudno mi było uwierzyć, że to wciąż ta sama dziewczyna. Wtedy w szpilkach i sukience, teraz w czarnych glanach i zwykłym (również czarnym) topie na ramiączkach. Twarz jednak miała wciąż taką samą. Malutki zadarty nosek, przymrużone piwne oczy, kilka piegów i te usta… Nie były duże ani specjalnie pełne, a jednak wydawały mi się najseksowniejszymi ustami, jakie kiedykolwiek widziałem. Dzisiaj nie miała ich pomalowanych na czerwono. Były blade, ale lekko połyskiwały. Może to tylko pomadka ochronna, a może odrobina błyszczyku… Co jakiś czas lekko oblizywała dolną wargę, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach!
W pewnym momencie podeszła do mnie koleżanka Eve i zaproponowała kawę. Odmówiłem grzecznie i ostatecznie dostałem szklankę wody.
– Gdzie chcesz się wydziarać? – zapytała.
– Jak to gdzie? Tutaj.
Uśmiechnęła się rozbawiona.
– Ale na jakiej części ciała?
– Aha… No nie wiem jeszcze.
– Niektóre miejsca są bardziej bolesne, inne mniej.
– Naprawdę?
Usiadła obok mnie i zaczęła opowiadać o tych wszystkich miejscach, jednocześnie pokazując swoje tatuaże. Miała ich zdecydowanie więcej niż Eve. Pokrywały całą prawą rękę i sporą część lewej. Miała je nawet na dekolcie. Starałem się jej słuchać, ale irytowało mnie jednocześnie, że zasłoniła mi widok na Eve.
– A masz już wybrany wzór? – kontynuowała.
– Nie. Właśnie po to dzisiaj przyszedłem. Chciałbym się poradzić, co i jak.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym sięgnęła po jakiś album. Otworzyła go i zaczęła pokazywać mi zdjęcia zrobionych przez siebie tatuaży. Nawet ja, kompletny laik w tej kwestii, widziałem, że tworzy w zupełnie innym stylu niż Eve. Też ładnie, ale inaczej. Pochwaliłem jej dzieła i mimowolnie wdałem się w luźną dyskusję na temat różnic między nią a Eve. A właściwie między ich twórczością. Nawet nie zauważyłem, jak minęło kolejne pół godziny.
– No cześć! – Eve stanęła nad nami, podpierając się pod boki. – Czy my byliśmy na dzisiaj umówieni?
– Nie – przyznałem. – Po prostu przechodziłem obok i pomyślałem, że zajrzę. Może dzisiaj uda mi się chociaż wzór jakiś wybrać.
Koleżanka Eve wstała i podeszła do lady odebrać telefon. Ucieszyłem się, że zostaliśmy sami.
– Trochę się naczekałeś – stwierdziła Eve, siadając obok mnie.
Machnąłem niedbale ręką. Na nią mógłbym czekać cały dzień… Ale oczywiście nie chciałem jej tego teraz oznajmiać.
– To co? – Zerknęła na leżący obok album. – Wybrałeś coś od Gabrielle?
– Nie. Wolę coś od ciebie.
Uśmiechnęła się i zaprosiła mnie w głąb salonu. Podeszliśmy do małego biurka, skąd wzięła swój album, i po chwili oglądałem jej prace z całego ubiegłego roku.
– Może się powtarzam, ale masz talent.
– Dzięki. Zobacz, może to?
Odgarnęła opadający kosmyk za ucho i lekko pochyliła się w moją stronę. Znów poczułem przypływ niekontrolowanego ciepła, a moje włoski na rękach stanęły na baczność. Nie mogłem się powstrzymać i delikatnie odsunąłem resztę jej włosów, odsłaniając kark.
– Czy nadal nienawidzisz wszystkich mężczyzn?
Spojrzała na mnie ze zdumieniem w oczach.
– Chodzi mi o ten tatuaż na twojej szyi – wyjaśniłem.
– Ach to… – Odsunęła się ode mnie. – Można tak powiedzieć… Nie, że nienawidzę, ale nadal żadnemu nie ufam.
Uśmiechnęła się, ale jej oczy były wyraźnie smutne.
– Eve pracuje ciężko na etykietę lesbijki. – Usłyszałem rozbawiony głos Gabrielle. – Szef jest o tym głęboko przekonany.
– Niech spierdala – prychnęła Eve, ale widać było, że żartuje.
– No co? Żadnemu nie dajesz szansy, to i ploteczki się tworzą. A nasz boss uwielbia plotki.
Gabrielle szturchnęła Eve w ramię i obie się roześmiały.
– Jak tak dalej pójdzie, to skończysz jako stara zdziwaczała panna z czarnym kotem na kolanach.
Eve wytknęła do niej język.
– Ja tam lubię koty – wtrąciłem