Książę Cieni. Aleksandra Polak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Aleksandra Polak
Издательство: Автор
Серия:
Жанр произведения: Книги для детей: прочее
Год издания: 0
isbn: 9788366381032
Скачать книгу
stwora. Staruszkowie delektowali się promieniami słońca, tylko jamnik schował się pod zjeżdżalnią i cicho warczał.

      – Spokojnie, nikt go nie zobaczy – zapewniła Amelia, a ja uściskałam Protona na przywitanie. – Możesz tylko dziwnie wyglądać, przytulając powietrze.

      Proto otarł się o mnie dziobem, wyraźnie spragniony pieszczot, a Igor poklepał go po grzbiecie. Po chwili odszedł i wzbił się w powietrze.

      – Oszczędzamy środowisko i wybieramy wolne od spalin środki transportu. – Igor mrugnął do mnie i rozsiadł się na ławeczce, zajmując niemal całą powierzchnię. Ja i Amelia usiadłyśmy na huśtawkach. Na chwilę zapadła cisza, a pytanie, które chciałam zadać, na chwilę sparaliżowało moje struny głosowe.

      – Hadrian ma się całkiem dobrze. – Alicja ułatwiła mi zadanie i sama poruszyła ten temat. – Przynajmniej tak wygląda. Wpatruje się w szkatułkę i próbuje ją otworzyć, ale nie potrafi. Strasznie go to irytuje. Całymi nocami wypróbowuje nowe kombinacje słów, zdań, czasami nawet śpiewa jakieś dziwne melodie. Jednak nic jeszcze nie zadziałało.

      – Mówił coś o mnie?

      Amelia pokręciła głową.

      – A wiecie, co się między nami stało?

      – No… Iwo nagle odkrył w sobie duszę plotkarza i zdradził Stelli, co Tristan powiedział ci przy Cmentarzu.

      Jęknęłam. Czyli wszyscy już wiedzieli, że całowałam się z Tristanem?

      – I co wy na to? – zapytałam niepewnie.

      – Nic. – Amelia wzruszyła ramionami. – To wasze sprawy, ale, Alicjo… Uważaj na Tristana.

      – Uważam. – Uśmiechnęłam się lekko i opuściłam wzrok. Amelia poklepała mnie po ramieniu.

      – Stella znowu próbowała porozmawiać z Julianem. Niestety, dalej nie chce mieć z nami nic wspólnego i snuje się po korytarzach Hadesu. Czasem ćwiczy z Inez, czasem siedzi i wpatruje się w ciemność. Przypomina robota z horrorów.

      – Czyli nic dobrego – westchnęłam, przytłoczona wszystkim, co podzieliło Circus Lumos. Brakowało nam igły i nitki, którą zszylibyśmy te dziury.

      – Przekazać Hadrianowi coś od ciebie? – zapytał Igor, przywołując gryfa cichym gwizdnięciem.

      – Tak, powiedz mu… – zaczęłam, lecz nie wiedziałam, które słowa będą najbardziej odpowiednie. Trzymaj się? Kocham cię? Do zobaczenia? Wszystko brzmiało tak dziwnie po tym, co zaszło na cmentarzu. – Powiedz mu, że o nim myślę.

      Igor pokiwał głową i gdy gryf znów stanął obok nas, położył rękę na jego piórach i sam również stał się niewidzialny. Amelia mocno mnie uściskała, po czym zrobiła to samo i odlecieli. Moimi towarzyszami zostali tylko staruszkowie, którzy porzucili opalanie i teraz rozciągali ramiona na siłowni pod chmurką. Podmuchy wiatru delikatnie poruszały huśtawkami. Znów przysiadłam na jednej, wyjęłam z przewieszonej przez ramię torebki telefon i sprawdziłam, co słychać na Facebooku. Moją uwagę przykuł tylko filmik o serniku z zielonej herbaty i urocze koty. Dostałam kilka wiadomości od Julii, która przez cały dzień zamierzała oglądać telewizję, oraz od Edwarda, który nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Zabrałam się do odpisywania, kiedy ekran mojego telefonu nagle zgasł.

      – No! – poirytowałam się, kiedy dziesiąty raz próbowałam go włączyć, a on wciąż nie odpowiadał. Wyjęłam baterię i ponownie ją włożyłam. Potrząsnęłam urządzeniem we wszystkie strony, ale żaden z tych zwykle skutecznych sposobów naprawy nie podziałał. Byłam pewna, że naładowałam telefon przed wyjściem. A jeśli się zepsuł…? – wzdrygnęłam się, zła na myśl o konieczności naprawy.

      – Coś nie działa? – rozległ się niski głos przy moim lewym uchu. Chciałam zejść z huśtawki, ale moje ramiona zostały schwycone w mocnym uścisku.

      – Tristan, puść mnie! – warknęłam. Zeskoczyłam na ziemię i odwróciłam się. Oczywiście, to był on.

      – Zbliżenie się do ciebie, kiedy jesteś sama, jest najłatwiejszą rzeczą na świecie. Nie boisz się? – zapytał, opierając się o metalowy słupek. Skrzyżował ręce na piersiach. Miał nonszalancką minę. Pochłaniał promienie słońca, przygaszając je. Emanował pewnością siebie.

      – Po co tu przyszedłeś? – zapytałam rozdrażniona.

      – A nie mogę? – odgryzł się, poruszając głową. Jego czarne włosy podskoczyły na czole, układając się w bardzo obfitą grzywkę.

      Nie odpowiedziałam. Tristan świdrował mnie swoim elektryzującym wzrokiem, dlatego odwróciłam się, nie podejmując tego wyzwania. Słyszałam tylko, jak prychnął i delikatnie się poruszył.

      – Czy nasz rozejm dalej obowiązuje? – zapytał chłodno.

      Odważyłam się na niego spojrzeć. Nie wiedziałam, na jaką odpowiedź liczy.

      – Ostatnio bardzo chętnie walczyłeś z Iwo, więc nie jestem tego taka pewna.

      – A co Iwo ma do nas? – Jego głos był surowy.

      – Jest moim przyjacielem. Mam stać i klaskać, kiedy go krzywdzisz?

      – Błagam, nie jesteśmy w przedszkolu. To była tylko treningowa potyczka. Ach, no tak, zapomniałem. Iwo przecież prowadzi p r z e d s z k o l e.

      – Bardzo śmieszne – syknęłam. – Nie podoba mi się to. I nie podoba mi się to, że mnie pocałowałeś.

      Na placu zabaw zapadła grobowa cisza. Tristan najpierw mierzył mnie badawczym wzrokiem, a potem roześmiał się histerycznie. Przysiadł na huśtawce, a ja usiadłam na drugiej obok.

      – Dobre sobie, Alicjo.

      – Co cię tak śmieszy?!

      – Na kole raczej ci się podobało.

      – Nie powinnam była tego robić.

      – Mimo że coś do mnie czujesz?

      – Cokolwiek to jest, kocham Hadriana.

      Znów zaległa cisza.

      – Czyli wrzucasz mnie we friendzone?

      Spojrzałam na niego zdziwiona. To chyba najbardziej zaskakująca rzecz, jaką usłyszałam z jego ust.

      – No co? – zapytał. – Może i pochodzę z Hadesu, ale nie mieszkam w jaskini. Nie cierpię Circus Lumos, ale ty jesteś w porządku. Dlatego chcę kontynuować nasz sojusz. Przypilnuję, żebyś nie oberwała rykoszetem, kiedy Iwo będzie w panice uciekał z miejsca walki.

      – „W porządku?” – Rozluźniłam się, ciągle jednak lekko poirytowana jego nonszalancką postawą. – Czyli będziesz moim sojusznikiem?

      Tristan pokiwał głową.

      – Zgoda. Będę potrzebowała twojej pomocy.

      – W czym? Pewnie ma to związek z tymi tajemniczymi wyprawami cyrku.

      – Tak, ale na razie nic nie mogę powiedzieć.

      – I tyle z naszego sojuszu.

      – Dowiesz się, obiecuję. Tylko nie teraz, dobra?

      Tristan pokiwał głową, lekko obrażony.

      – W takim razie się zbieram. Na razie – powiedział, znów chłodnym tonem.

      – Poczekaj! – Zatrzymałam go, gdy zeskoczył z huśtawki. – Znasz jakąś melodię, którą często śpiewała wam matka?

      Uniósł brwi. Jego czarne oczy zaiskrzyły zainteresowaniem.

      – Jaką