Księga przeznaczenia. Parinoush Saniee. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Parinoush Saniee
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-7508-950-9
Скачать книгу
wydawało. Leżał teraz z przedramieniem na czole i oczach. Gęste wąsy całkowicie zasłaniały mu górną wargę oraz część dolnej. Jego włosy były kręcone i zmierzwione, a cera miała lekko oliwkowy odcień. Wydawał się wysoki. To mój mąż, powiedziałam do siebie, ale gdybym zobaczyła go na ulicy, nie rozpoznałabym go. Jakie to absurdalne. Po cichu zmyłam naczynia i włączyłam samowar. Ale co miałam zrobić w sprawie chleba? Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Założyłam czador i bezszelestnie wyszłam z mieszkania. Bibi stała przy lustrzanej sadzawce i napełniała konewki.

      – Witaj, młoda żono. Czy ten leń, Hamid, jeszcze się nie obudził?

      – Nie. Idę kupić chleb. Jadła już pani śniadanie?

      – Nie, moja droga, ale mi się nie spieszy.

      – Gdzie jest piekarnia?

      – Gdy wyjdziesz na ulicę, skręć w prawo, potem na końcu ulicy skręć w lewo i po przejściu stu kroków znajdziesz się przed piekarnią.

      Przez chwilę się wahałam, ale w końcu zapytałam:

      – Przepraszam, czy ma pani jakieś drobne? Nie chcę budzić Hamida, a boję się, że w piekarni nie będą mieli mi wydać.

      – Tak, moja droga. Pieniądze leżą na kominku.

      Gdy wróciłam, Hamid nadal spał. Poszłam do kuchni i  zaczęłam przygotowywać śniadanie. Kiedy się odwróciłam, aby wyjąć ser z lodówki, nagle znalazłam się twarzą w twarz z mężczyzną stojącym na progu. Odruchowo wstrzymałam oddech. Zrobił szybko krok w tył i uniósł ręce w geście poddania.

      – Nie! Na miłość boską – powiedział. – Nie bój się. Czy naprawdę wyglądam jak potwór? Jestem aż taki straszny?

      Zachciało mi się śmiać. Na widok mojego uśmiechu rozluźnił się i podniósł ręce wyżej, opierając je na framudze drzwi.

      – Wygląda na to, że czujesz się dzisiaj lepiej – powiedział.

      – Tak, dziękuję. Śniadanie będzie gotowe za kilka minut.

      – Śniadanie. Super! Posprzątałaś dom. Matka chyba miała rację, mówiąc, że gdy zamieszka ze mną kobieta, w domu zapanuje ład i porządek. Mam tylko nadzieję, że będę w stanie odnaleźć swoje rzeczy. Nie przywykłem do porządku.

      Następnie poszedł do łazienki. Kilka minut później zawołał:

      – Hej… tutaj leżał ręcznik. Gdzie go odłożyłaś?

      Zaniosłam złożony ręcznik pod drzwi łazienki. Mężczyzna wystawił głowę i zapytał:

      – A jak ci w ogóle na imię?

      Byłam zdumiona. On nawet nie znał mojego imienia. Przecież podczas ceremonii ślubnej wypowiadano je kilka razy. Najwidoczniej było mu to obojętne albo przez cały czas był pogrążony w myślach.

      – Masuma – odparłam chłodnym tonem.

      – Masuma. Masuma czy Masum?

      – To bez znaczenia. Ludzie mówią do mnie Masuma.

      Spojrzał badawczo na moją twarz i powiedział:

      – Ładnie… Pasuje do ciebie.

      Poczułam ukłucie w sercu. Saiid powiedział to samo. Tylko że on darzył mnie miłością i uczuciem; pewnego dnia powiedział mi, że powtarzał moje imię tysiąc razy dziennie. A ten mężczyzna okazywał wobec mnie obojętność. Łzy napłynęły mi do oczu. Odwróciłam się i poszłam do kuchni. Następnie zaniosłam tacę ze śniadaniem do holu i rozłożyłam obrus na podłodze. Gdy mężczyzna wszedł do pokoju, jego kręcone włosy były nadal mokre, a na szyi wisiał mu ręcznik. Jego ciemne oczy były przyjazne i wesołe. Nie czułam już strachu w jego obecności.

      – Wspaniale! Jakie cudowne śniadanie! Mamy nawet świeży chleb. Kolejna zaleta małżeństwa.

      Odniosłam wrażenie, że powiedział to, aby sprawić mi przyjemność. Pewnie chciał wynagrodzić mi fakt, iż nie znał mojego imienia. Usiadł po turecku, a ja postawiłam przed nim szklankę z herbatą. Rozsmarował trochę sera na kromce chleba i zapytał:

      – Powiedz mi, dlaczego tak bardzo się mnie bałaś? Czy to ja jestem taki straszny, czy może przestraszyłabyś się każdego mężczyzny, który wszedłby do sypialni jako twój mąż?

      – Przestraszyłabym się każdego.

      A w duchu dodałam: oprócz Saiida. Gdyby to on wszedł do sypialni, rzuciłabym mu się w ramiona.

      – A więc dlaczego wyszłaś za mąż? – zapytał.

      – Musiałam.

      – Dlaczego?

      – Moja rodzina uznała, że nadszedł odpowiedni czas.

      – Ale przecież jesteś jeszcze młoda. Ty także uważałaś, że już najwyższa pora wyjść za mąż?

      – Nie, chciałam kontynuować naukę.

      – A więc dlaczego tego nie zrobiłaś?

      – Moja rodzina uważała, że dziewczynie wystarczy świadectwo ukończenia szkoły podstawowej – wyjaśniłam. – Błagałam ich tak długo, aż w końcu pozwolili mi się uczyć jeszcze kilka lat.

      – A więc zmusili cię do wzięcia udziału w ceremonii ślubnej i nie pozwolili pójść do szkoły. A przecież miałaś do tego pełne prawo.

      – Tak.

      – Dlaczego się nie sprzeciwiłaś? Dlaczego im się nie postawiłaś? Dlaczego się nie zbuntowałaś?

      Na twarz wystąpił mu rumieniec.

      – Powinnaś była walczyć o swoje prawa, nawet jeśli wiązałoby się to z użyciem siły. Gdyby ludzie przestali podporządkowywać się uciskowi, na świecie nie byłoby tylu oprawców. Uległość wzmacnia fundamenty tyranii.

      Byłam zdumiona. On nie miał pojęcia o prawdziwym świecie. Zdusiłam śmiech i z grymasem na twarzy, w którym pewnie czaił się sarkazm, powiedziałam:

      – A ty nie uległeś przymusowi?

      Spojrzał na mnie zdumiony:

      – Kto? Ja?

      – Tak, ty. Ciebie też zmusili do zawarcia tego małżeństwa, prawda?

      – Kto tak powiedział?

      – Przecież to oczywiste. Nie uwierzę, jeśli powiesz, że odliczałeś minuty do naszego ślubu. Twoja biedna matka tak się napracowała, mdlała i błagała, aż w końcu się poddałeś.

      – Ona ci to powiedziała? Rzeczywiście, to prawda. Masz rację, zmuszono mnie do tego. Bicie i tortury nie są jedynym środkiem przymusu; czasami ludzie używają miłości i uczucia, aby dopiąć swego. Ale godząc się na ślub, podejrzewałem, że żadna dziewczyna nie zgodzi się wyjść za mnie na takich warunkach.

      Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. Potem podniósł szklankę z herbatą, oparł się o pufę i powiedział:

      – Potrafisz utrzeć komuś nosa… Podoba mi się to. Nie zmarnowałaś ani chwili.

      A potem się roześmiał, a ja do niego dołączyłam.

      – Wiesz, dlaczego nie chciałem żony? – zapytał.

      – Nie, dlaczego?

      – Ponieważ gdy mężczyzna się żeni, jego życie nie należy już do niego. Ma związane ręce i nogi, jest tak skrępowany, że nie może już myśleć o swoich ideałach ani próbować ich urzeczywistnić. Ktoś kiedyś powiedział: „Gdy mężczyzna się żeni, stoi w miejscu. Gdy rodzi się jego pierwsze dziecko,