– Aha! Tego właśnie chcesz… chcesz umrzeć. W ten sposób próbujesz odebrać sobie życie. Jestem taką idiotką! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Tak, ty chcesz umrzeć. Ale dlaczego? Przecież jesteś zakochana. Kto wie, może jednak będziecie razem. Dlaczego chcesz się zabić? Saiid będzie cierpiał…
Na dźwięk jego imienia nagle zadrżałam i otworzyłam gwałtownie oczy.
Pani Parvin spojrzała na mnie i zapytała:
– Co ci się stało? Myślisz, że cię nie kocha? Nie martw się, to dodaje miłości uroku.
Przystawiła szklankę z herbatą do moich ust. Resztkami sił złapałam ją za rękę i lekko się podniosłam.
– Proszę powiedzieć prawdę, Saiid żyje?
– Co? Oczywiście, że tak. Dlaczego myślałaś, że umarł?
– Ponieważ Ahmad…
– Co z nim?
– Ahmad dźgnął go nożem.
– No tak, ale nic mu się nie stało… Och… Straciłaś przytomność, gdy zobaczyłaś ten zakrwawiony nóż… A więc to jest przyczyna twoich koszmarów i krzyków w środku nocy? Moja sypialnia znajduje się za tą ścianą. Słyszę cię każdej nocy. Cały czas krzyczysz: „Nie, nie” albo wykrzykujesz imię Saiida. Pewnie myślałaś, że Ahmad go zabił, prawda? Daj spokój, dziecko. Ahmad nie byłby do tego zdolny. Myślisz, że można wyjść z domu, zabić kogoś i ot tak po prostu wrócić do siebie? W tym państwie obowiązuje prawo. To nie jest takie proste. Nie, kochana, bądź spokojna, tamtego wieczora twój brat jedynie drasnął Saiida w ramię i twarz. W odpowiedniej chwili zareagowali aptekarz oraz inni właściciele sklepów. Saiid nawet nie zgłosił tego na policję. Nic mu nie jest. Następnego dnia widziałam go przed apteką.
Po tygodniu w końcu mogłam swobodnie oddychać. Zamknęłam oczy i z całego serca podziękowałam Bogu. Następnie opadłam z powrotem na łóżko, wcisnęłam twarz w poduszkę i zapłakałam.
Dopiero w okolicach Nowego Roku3 doszłam prawie do siebie. Wyleczyłam kontuzję kostki, ale nadal byłam bardzo szczupła. Nie miałam żadnych wiadomości o szkole, a podjęcie tematu kontynuowania przeze mnie nauki było niemożliwe. Włóczyłam się po domu bez celu. Nie mogłam nawet wyjść, aby skorzystać z publicznej łaźni. Matka podgrzewała dla mnie trochę wody i kąpałam się w domu. Otaczała mnie zimna i gorzka atmosfera. Nie miałam ochoty rozmawiać. Przez większą część dnia byłam tak przygnębiona i pochłonięta swoimi myślami, że nie zdawałam sobie sprawy, co się dzieje wokół mnie. Matka bardzo uważała, aby nie wspominać przy mnie o ostatnich wydarzeniach. Jednak od czasu do czasu wymykało jej się jakieś słowo, które sprawiało, że czułam ukłucie w sercu.
Ojciec w ogóle na mnie nie patrzył. Zachowywał się, jakbym nie istniała. Rzadko też rozmawiał z pozostałymi członkami rodziny. Był smutny i podenerwowany; bardzo się postarzał. Ahmad i Mahmud robili co mogli, aby nie stawać ze mną twarzą w twarz. Rankiem w pośpiechu zjadali śniadanie i szybko wychodzili z domu. Wieczorami Ahmad wracał jeszcze później i jeszcze bardziej pijany, po czym szedł prosto do łóżka. Natomiast Mahmud zjadał coś w przelocie i wychodził do meczetu lub zaszywał się w swoim pokoju, gdzie przez większą część czasu oddawał się modlitwie. Byłam szczęśliwa, że nie muszę ich oglądać. Jednak Ali stał się niesłychanie uciążliwy. Nieustannie mnie nękał i czasami zwracał się do mnie w wulgarny sposób. Matka często go upominała, ale ja starałam się go ignorować.
Jedyną osobą, której towarzystwo ceniłam, była Faati. Spośród całej rodziny tylko ona okazywała mi przychylność. Codziennie po powrocie ze szkoły przychodziła do mnie, aby mnie pocałować, i patrzyła na mnie z dziwnym współczuciem. Dzieliła się ze mną wszystkim, co jadła. Czasami nawet odkładała pieniądze i kupowała dla mnie czekoladę. Chyba nadal się obawiała, że umrę.
Wiedziałam, że powrót do szkoły pozostawał jedynie w kwestii marzeń. Miałam jednak nadzieję, że po Nowym Roku pozwolą mi chociaż uczestniczyć w kursie krawieckim. Choć bardzo tego nie lubiłam, była to jedyna sposobność na zyskanie choć niewielkiej niezależności i opuszczenie tych czterech ścian. Bardzo tęskniłam za Parwaną. Do tego stopnia, że nie wiedziałam, czy bardziej brakuje mi jej, czy Saiida. O dziwo, pomimo ostatnich wydarzeń, pomimo bólu i upokorzenia oraz złośliwych i przykrych komentarzy na temat mojego związku z Saiidem, nie żałowałam więzi, która nas połączyła. Nie miałam wyrzutów sumienia, co więcej, miłość, którą do niego żywiłam, była najczystszym i najbardziej szczerym uczuciem w moim sercu.
Po jakimś czasie pani Parvin opowiedziała mi, jak dalej potoczyły się wydarzenia i jaki wpływ miały one na rodzinę Parwany. Tego samego dnia, gdy straciłam przytomność lub dzień później Ahmad poszedł w nocy do ich domu kompletnie pijany i zaczął miotać straszne przekleństwa. Ojcu Parwany powiedział: „Pozbądź się złudzeń. Twoja córka jest szybka i rozwiązła, a do tego chciała zwieść na manowce moją siostrę”. Po czym dodał tysiące innych wulgarnych słów, na myśl o których oblewałam się potem. Czy kiedykolwiek będę w stanie spojrzeć Parwanie i jej rodzinie w oczy? Jak mógł powiedzieć temu szanowanemu mężczyźnie coś tak obrzydliwego?
Brak informacji o Saiidzie doprowadzał mnie do szału. W końcu ubłagałam panią Parvin, aby zatrzymała się przy aptece i zdobyła o nim jakieś wieści. Pomimo iż Ahmad budził w niej grozę, zawsze chętnie podejmowała się takich zadań. Nigdy nie podejrzewałam, że pewnego dnia zostanie powiernikiem moich tajemnic. Nadal nie darzyłam jej sympatią, ale nie miałam się do kogo zwrócić. Ona była moim jedynym łącznikiem ze światem zewnętrznym i ku mojemu zdumieniu nikt z mojej rodziny nie miał nic przeciwko naszym spotkaniom.
Następnego dnia pani Parvin przyszła mnie odwiedzić. Matka była w kuchni. W równym stopniu przestraszona co podekscytowana zapytałam:
– Jakie pani przynosi wieści? Była pani tam?
– Tak – odparła. – Kupiłam kilka rzeczy i zapytałam aptekarza, dlaczego nie ma Saiida. Odpowiedział: „Saiid wrócił do domu. Tutaj już nie miał czego szukać. Biedny chłopak stracił dobrą opinię i szacunek, a do tego obawiał się o swoje bezpieczeństwo. A co jeśli ktoś zaatakuje go nożem po zmroku? Zmarnowałby tutaj młodość. Poza tym i tak nie pozwoliliby mu poślubić tej dziewczyny… Wszystko przez jej szalonego brata! Na razie przerwał więc studia i wrócił do rodziny w Rezaije”.
Po twarzy popłynęły mi łzy.
– Dość! – upomniała mnie pani Parvin. – Nie zaczynaj od nowa. Pamiętasz? Myślałaś, że nie żyje. Powinnaś dziękować Bogu, że go ocalił. Poczekaj jakiś czas. Gdy sytuacja się uspokoi, pewnie znowu się z tobą skontaktuje. Choć uważam, że lepiej będzie, jeśli o nim zapomnisz. Nie oddadzą cię mu. Ahmad na pewno się na to nie zgodzi… Chyba że uda ci się przekonać ojca. Tak czy inaczej, musimy zaczekać, czy się w ogóle pokaże.
Ku mojej uciesze podczas przerwy noworocznej pozwolono mi dwukrotnie opuścić dom. Za pierwszym razem udaliśmy się do publicznej łaźni, aby zgodnie z tradycją zażyć noworocznej kąpieli. Nie widziałam wówczas żywej duszy, ponieważ moja rodzina celowo zarezerwowała łaźnię na wczesną godzinę poranną. Następnie odwiedziliśmy wuja Abbasa, aby złożyć mu życzenia noworoczne. Na dworze nadal panował chłód. Tamtego roku wiosna przyszła późno, ale w powietrzu unosił się świeży zapach Nowego Roku. Pobyt poza domem sprawił mi ogromną przyjemność. Powietrze zdawało się czystsze i bardziej rześkie,