Niektórzy filozofie wskazują na to, że indywidualną cechą esencjalną jest to, co średniowieczni filozofowie określali mianem haecceitas. Aby przybliżyć to pojęcie, możemy przywołać znane z historii filozofii tzw. drzewo Porfiriusza, które przedstawia systematykę rodzajów bytów. Pokonując kolejne poziomy tego „drzewa”, możemy dojść do kategorii zwierząt. Chcąc wskazać istotną różnicę, jaka zachodzi między elementami tej grupy powiemy, że część z nich jest zwierzętami rozumnymi – są nimi ludzie10. Kategoria ta, choć mniej pojemna niż kategoria zwierząt, jest na tyle bogata, że możemy przeprowadzić w niej kolejne odróżnienia. Wszak znajdują się w niej m.in. Adam Małysz, Baruch Spinoza oraz Sokrates. Tak jak za cechę wyróżniającą (differentia specifica) człowieka spośród bytów należących do ogólniejszej kategorii zwierząt lub istot żywych (genus proximum) uznaliśmy bycie rozumnym, podobnie powinniśmy wskazać cechę, która spośród innych ludzi pozwala wyróżnić poszczególne osoby, w tym Adama Małysza. Cechą tą jest właśnie haecceitas, czyli pewna (według niektórych niejakościowa) cecha, stanowiąca o tym, że przedmiot jest tym, czym jest, a nie czymś innym. W naszym przykładzie tą cechą jest cecha bycia Adamem Małyszem. Oczywiście jest to cecha indywidualna, gdyż żaden inny przedmiot nie mógłby jej posiadać. Jest ona również cechą esencjalną, ponieważ w każdym świecie możliwym Adam Małysz ma cechę bycia Adamem Małyszem.
W dosyć naturalny sposób rodzi się pytanie o to, jaka jest różnica między własnościami „bycie identycznym z Adamem Małyszem” oraz „bycie Adamem Małyszem”. Choć w pierwszej chwili trudno ją rozpoznać, to jest ona na tyle duża, że może położyć kres wątpliwościom dotyczącym sukcesu teoretycznego wskazania na bycie identycznym z Adamem Małyszem jako na cechę esencjalną Adama Małysza. Różnica ta leży w tym, że w przeciwieństwie do cechy „bycie identycznym z o”, „bycie o” nie jest cechą relacyjną. Oznacza to, że nie pojawia się w tym przypadku problem kolistości wskazywania członów tej relacji. Tym samym możemy powiedzieć, że haecceitas (w przeciwieństwie do relacji identyczności) jest nierelacyjną, jednostkową cechą esencjalną (Lowe 2002, s. 102−103).
Choć haecceitas nie musi być uznana za to samo, co bycie identycznym z samym sobą, i jako taka mogłaby zostać uznana za niebanalną cechę określonego przedmiotu, to wielu wskazuje, że pojęcie to jest na tyle tajemnicze i niejasne, iż postulowanie istnienia takiej własności jest pozbawione odpowiednich podstaw, a to podważa jego zasadność. Współczesną obronę koncepcji haecceitas można znaleźć w pracach m.in. Alvina Plantingi (1974) oraz Gary’ego S. Rosenkrantza (1993).
Rozważane przez nas przykłady dotyczyły głównie przedmiotów indywidualnych. Jednak o esencjalizmie możemy mówić również w przypadku rodzajów naturalnych, do których odnosimy się za pomocą nazw ogólnych, takich jak np. „woda”, „ciepło” lub „złoto” (Kripke 1971/2011; Putnam 1975). Również w tych przypadkach możemy zapytać o cechy, które przedmioty te posiadają w sposób konieczny i również w tych przypadkach pomocne okaże się odwołanie do semantyki światów możliwych. Co więcej, kwestia ustalenia tego, które ich cechy należy uznać za esencjalne, zdaje się być sprawą dużo łatwiejszą niż w przypadku przedmiotów indywidualnych.
Dzięki osiągnięciom nauki możemy wskazać na pewne zdania identycznościowe, w których występują wspomniane nazwy rodzajów naturalnych. Na przykład „woda = substancja o strukturze chemicznej H2O”, „ciepło = średnia energia kinetyczna cząsteczek”, „złoto = pierwiastek o liczbie atomowej 79”. Zdania te są albo przygodnie prawdziwe, albo są one prawdziwe w sposób konieczny. Jak wskazaliśmy, z tym pierwszym przypadkiem mamy do czynienia wówczas, gdy po co najmniej jednej stronie identyczności znajduje się desygnator niesztywny (np. „zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001 = Adam Małysz”). W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z konieczną identycznością (np. „Adam Małysz = przedmiot, który jest Adamem Małyszem”). Jeśli powyższe zdania identycznościowe byłyby przygodne, to możliwym byłoby, ażeby woda nie była substancją o strukturze chemicznej H2O, lecz np. XYZ.
Jak argumentują Saul Kripke (1971/2011) oraz Hilary Putnam (1975), sytuacja taka jest faktycznie niemożliwa. Jednym z uzasadnień tego poglądu jest wskazanie na to, że zarówno „woda”, jak i „substancja chemiczna o strukturze H2O” są sztywnymi desygnatorami i jako takie w każdym świecie możliwym nazywają te same przedmioty. Jeśli w świecie aktualnym jest tak, że woda = substancja o strukturze chemicznej H2O, to identyczność ta zachodzi również we wszystkich pozostałych światach możliwych. Zatem choć mogłoby istnieć coś, co do złudzenia przypominałoby wodę (wypełniałoby jeziora, morza, rzeki itp.) a co jednocześnie posiadałoby strukturę XYZ, to z pewnością nie byłoby to faktycznie wodą. Wynika to z tego, że tak jak cechą esencjalną Adama Małysza jest bycie Adamem Małyszem, tak cechą esencjalną wody (tj. posiadaną we wszystkich światach możliwych) jest bycie substancją chemiczną o strukturze H2O.
Teza ta może kłócić się z intuicją, że woda faktycznie mogłaby mieć inną strukturę chemiczną. Przecież identyczność „woda = substancja chemiczna o strukturze H2O” znamy dzięki odkryciu naukowemu, które dokonało są na drodze doświadczenia i jako takie jest prawdą aposterioryczną. Intuicja, która wyrażana jest w tej wątpliwości, opiera się na założeniu, że jedynie prawdy aprioryczne mogą być prawdami koniecznymi, natomiast prawdy aposterioryczne muszą być przygodne. Pogląd ten wynika z pomieszania dwóch porządków − metafizycznego oraz epistemologicznego. Ten pierwszy dotyczy tego, jaki jest świat, tzn. tego, czy wybrane prawdy są konieczne, czy przygodne. Ten drugi dotyczy tego, w jaki sposób prawdy te poznajemy – czy odbywa się to na drodze doświadczenia, czy w sposób niezależny od niego. Tym samym podziały te należą do dwóch różnych dyscyplin filozoficznych i jako takie nie powinny być ze sobą utożsamiane (Kripke 1971/2011, s. 14; tłum. polskie: s. 110). Dzięki temu możemy sensownie mówić o koniecznych prawdach aposteriorycznych. Identyfikacje naturalnorodzajowe, które tu wskazaliśmy, są przykładami takich prawd.
Choć mówienie o światach możliwych przez długi czas cieszyło się złą sławą, a wielu wieszczyło temu dyskursowi rychły upadek, to trudno oprzeć się wrażeniu, że współczesna filozofia nie byłaby w tym miejscu, w którym jest obecnie, gdyby nie dynamiczny rozwój tego dyskursu. Jak się okazało, analizy możliwoświatowe znajdują swoje zastosowanie wszędzie tam, gdzie odnosimy się do modalności. Przybliżona tu analiza zagadnienia esencjalizmu w kategorii światów możliwych jest jednym z tego dowodów. Choć w naszym tekście skupiliśmy się na modalnościach aletycznych, to należy podkreślić, że semantyka światów możliwych znajduje aplikacje w analizach modalności temporalnych, epistemicznych oraz deontycznych. Dyskurs ten, choć cieszy się dużą popularnością, to podobnie jak inne nie jest wolny od wad. Co istotne z punktu widzenia naszych analiz, część trudności związanych z analizami możliwoświatowymi dotyczy również zagadnienia esencjalizmu.
3. Esencjalizm neoarystotelesowski
Chociaż