Trzeba jednak zauważyć, że choć zdanie „Nie jestem mózgiem w naczyniu” musi być prawdziwe (w znaczeniu zwykłym i naczyniowym), to nadal nie wiem, czy nie jestem mózgiem w naczyniu. Nie mogę tego powiedzieć, ale to nadal jest możliwe. Gdyby nawet eksternalizm w teorii znaczenia nie był słuszny, Putnamowi udało się pokazać, że istnieje taka teoria znaczenia, przy której hipoteza sceptyczna staje się niespójna (Ziemińska 2005, s. 81). Gdyby znaczenie naszych słów zależało od środowiska życia i gdybyśmy byli mózgami w naczyniu, nie moglibyśmy tego w ogóle powiedzieć, ponieważ nasze słowa, kauzalnie uwięzione w świecie, nie dawałyby nam takiej możliwości.
Filozofowie współcześni podjęli trafną polemikę ze sceptycyzmem co do wiedzy. Kontekstualizm zmarginalizował sceptycyzm do jednego kontekstu, Williams zaproponował dla tego kontekstu alternatywę w postaci fallibilistycznego pojęcia wiedzy i uzasadnienia, Putnam ujawnił, że hipoteza mózgu w naczyniu nie da się spójnie wypowiedzieć przy założeniu kauzalnego uwikłania języka w świat. Dyskusja ta pokazała, że sceptyk przyjmuje teoretyczne założenia, na które nie musimy się godzić. Chcę jednak podkreślić, że nie jest to falsyfikacja sceptycyzmu (obalenie argumentacji to nie obalenie tezy). Sceptycyzm ma wciąż dużą moc destrukcji naszych przekonań, gdyż wyraża nasze własne pragnienie dotarcia do pewności i nasz własny lęk, że nasze przekonania mijają się z obiektywną prawdą.
4. Sceptycyzm znaczeniowy Kripkego-Wittgensteina i pojęcia matematyczne
Nową formą sceptycyzmu, która pojawiła się w filozofii współczesnej, jest sceptycyzm znaczeniowy. Ogłosił go w 1982 roku Saul Kripke w książce Wittgenstein o regułach i języku prywatnym (Kripke 2007). Zdaniem Kripkego sceptycyzm ten pojawił się w Dociekaniach filozoficznych Ludwiga Wittgensteina (2005) nawet jeśli zaraz po sformułowaniu został odrzucony jako paradoksalny i nie był traktowany jako rodzaj sceptycyzmu. Utorował on drogę nowej koncepcji języka, w której znaczenie wypowiedzi jest sprowadzone do społecznej praktyki, niedającej się teoretycznie wyjaśnić, polegającej na ślepym stosowaniu reguł. Dla zaznaczenia istotnej roli Kripkego w sformułowaniu tej formy sceptycyzmu, nazywana jest ona sceptycyzmem Kripkego-Wittgensteina. Sam Wittgenstein (2002, 6.51), jak pisałam, uważał tezę sceptycyzmu za niedorzeczną. Chodziło mu przy tym o sceptycyzm co do wiedzy, natomiast nie odnosił idei sceptycyzmu do problemu znaczenia. Zrobił to dopiero Kripke.
Kripke dla uzasadnienia sceptycyzmu znaczeniowego formułuje eksperyment myślowy z „kwusem”.
Być może w przeszłości używałem terminów „plus” i „+” jako oznaczających funkcję, którą nazwę tu „kwus” i przyporządkuję jej symbol „⊕”. Jest ona zdefiniowana tak oto: x ⊕ y = x + y, jeśli x, y < 57 = 5 w innym przypadku.
Kto może stwierdzić, że to nie tę właśnie funkcję miałem uprzednio na myśli, gdy używałem symbolu „+” (Kripke 2007, s. 23).
Jest to eksperyment myślowy polegający na wyobrażeniu sobie sytuacji, w której zamiast dobrze mi znanego pojęcia matematycznego dodawania, używałam nieco odmiennego pojęcia „kwodawania”, które rożni się od zwykłego dodawania tylko w przypadku liczb większych od 57. Jeśli w przeszłości, np. na początku szkoły podstawowej, operowałam tylko małymi liczbami, to trudno powiedzieć, którą z tych operacji miałam na myśli. Nie odróżniałam wtedy dodawania od kwodawania. Teraz, po zapoznaniu się z eksperymentem Kripkego, odróżniam te dwie operacje, ale nie wiem, jak rozstrzygnąć, którą operację wykonywałam na początku szkoły podstawowej. Nie rozpatrywałam wtedy liczb większych od 57, a w wypadku liczb mniejszych operacje te są nieodróżnialne. Zdaniem Kripkego (2007, s. 31) „nic, co kiedykolwiek znajdowało się w moim umyśle, żaden element mojego zewnętrznego zachowania – nie określa, iż miałem na myśli plus, a nie kwus”.
Faktami znaczeniowymi, które czyniłyby prawdziwymi zdania przypisujące znaczenie, nie są ani dyspozycje do używania słów, historia używania słów przez mówiącego czy jego dane świadomości, ani jego zewnętrzne zachowanie. Istotne są tutaj argumenty przeciwko możliwości prywatnego języka (normy znaczeniowej nie może stworzyć i kontrolować jeden człowiek; Wittgenstein 2005, s. 199). Nie chodzi tylko o brak pewności co do treści myśli, ale o samo nieistnienie znaczeń. Nawet wszechwiedzący Bóg mający dostęp do wszystkich faktów „nie mógłby ustalić, że używając słowa «plus», miałem na myśli dodawanie” (Kripke 2007, s. 32), ponieważ ten fakt nie istniał. A jeśli w przeszłości nie było faktu konstytuującego to, co miałem na myśli, kontynuuje Kripke, to tak samo jest obecnie, w odniesieniu do moich obecnych myśli. Nie ma takiego faktu ani w wewnętrznym doświadczeniu, ani w zewnętrznym świecie. Eksperyment z kwusem sugeruje, że znaczenia jako precyzyjne idee używane przez indywidualnych użytkowników języka nie istnieją. „Cała idea znaczenia rozpływa się w powietrzu” (Kripke 2007, s. 43).
Warto zauważyć, że ten eksperyment dotyczy jednego z pojęć matematycznych, które zwykle uchodzą za jasne i wyraźne, doskonale sprecyzowane, zaopatrzone w dobre definicje. Kripke za Wittgensteinem kwestionuje ostatni bastion pewności, matematykę. W tym sensie rozszerza i pogłębia argumenty sceptyczne. Nawet teza „2 + 2 = 4” nie jest już przykładem zdania pewnego i argumentem przeciwko sceptycyzmowi. Skoro treść poszczególnych znaków jest niedookreślona, to trudno oczekiwać, że zbudowane z nich tezy będą precyzyjne.
Dodawanie jest grą, tak jak gra w szachy. „Stosowanie się do reguł jest czymś analogicznym do wykonywania rozkazu. Jesteśmy w tym celu ćwiczeni i reagujemy na rozkaz w określony sposób” (Wittgenstein 2005, s. 206). „Wyćwiczono mnie w określonym reagowaniu na ten znak, i tak teraz reaguję” (Wittgenstein 2005, s. 198). „Ci, którzy odbiegają od normy, są poprawiani i pouczani (zazwyczaj jako dzieci), iż nie uchwycili pojęcia dodawania” (Kripke 2007, s. 148). Analizy Wittgensteina i eksperyment myślowy Kripkego ujawniły, że nawet pojęcia matematyczne, takie jak funkcja dodawania, nie mają doskonale precyzyjnej treści i działają na zasadzie społecznego treningu i nawyku.
Sceptycyzm znaczeniowy pogrąża też ostatni bastion pewności w obszarze danych samoświadomości. Skoro treści naszych myśli są niedookreślone, to żadne dane samoświadomości, a tym bardziej żaden słowny raport z danych samoświadomości nie będzie miał statusu treści dookreślonej. Być może treści niekonceptualne, niekonceptualne poczucie własnego istnienia lub poczucie istnienia świata mogłoby taki status zachować. Ale byłaby to pewność niedająca się sprecyzować i zwerbalizować. W efekcie nie ma żadnego zdania, którego moglibyśmy być pewni co do jego treści, nie mówiąc już o jego wartości logicznej. Sceptyk znaczeniowy idzie dalej w swojej krytyce niż sceptyk co do wiedzy. Nie ma mowy o pewności nie tylko z powodu braku gwarancji prawdziwości, lecz także dlatego, że treści naszych własnych myśli są tylko prowizorycznie ukonstytuowane. Jako takie nie mają szans na prawdziwość, a co dopiero pewność.
Kripke po sformułowaniu problemu i tezy sceptycyzmu znaczeniowego (Znaczenia nie istnieją) wcale jej nie akceptuje, lecz uważa za tezę paradoksalną i poszukuje rozwiązania tego paradoksu. Za Wittgensteinem znajduje to rozwiązanie we społecznej praktyce językowej. „Negatywne tezy sceptyka nie mogą być odrzucone. Jednakże nasze zwyczajne przekonania i sposoby postępowania są uzasadnione, gdyż w przeciwieństwie do