Mieć mniej. Tisha Morris. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Tisha Morris
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Учебная литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-66074-46-0
Скачать книгу
się z miejsca od piętnastu lat i przetrwało wszystkie moje porządki, sprzedaże online i przeprowadzki. Dlaczego wciąż znajdowało się w szafce z rzeczami z mojego dzieciństwa?

      Otworzyłam wieko puszki Pandory. Oprócz kieliszków do wina, wciąż w oryginalnym opakowaniu, znalazłam tam jeszcze kilka schowanych notek. To były relikty z dawnych czasów, z którymi, jak mi się wydawało, dawno już się rozprawiłam. Tymczasem pudełko „kryształy Tishy” opowiedziało mi inną historię:

      Poczucie winy. Prezenty. Nieudane małżeństwo. Świadkowie. Uroczystość. Rozczarowanie. Rozczarowana rodzina. Porażka. Wstyd. Ukrywanie. Wstyd. Ukrywanie. Wstyd. Samoakceptacja. Coming out. Odrzucenie. Hańba. Wstyd. Tolerancja. Odrzucenie. Próby. Nonkonformizm. Samoakceptacja. Miłość do siebie. Więcej miłości do siebie. Bezwarunkowa miłość.

      Znalazłam ostatni dowód swojej dawnej tożsamości. Pozbycie się go po tylu latach było dla mnie niezmiernie wyzwalające. Nie pasował już do mnie. Jest to doskonały przykład na to, że możemy być święcie przekonani, iż rozprawiliśmy się ze swoimi dawnymi problemami, a następnie znaleźć jakieś pozostałości po nim lub odkryć kolejne warstwy, którymi się wcześniej nie zajęliśmy. Dzielę się tą historią po to, aby pokazać, że niektóre nasze rzeczy mogą reprezentować ten ostatni procent energii emocjonalnej, która czeka na uwolnienie i integrację. Jedyne, co wówczas mamy zrobić, to rozwiązać w końcu tę czerwoną kokardkę, którą coś nieświadomie związaliśmy, a następnie się jej pozbyć.

      Aby cokolwiek w sobie przekształcić, musimy rzucić na to światło naszej świadomości, czyli ujrzeć to, przyznać się do tego i to zaakceptować. Właśnie dlatego ego spycha nasz cień w najciemniejsze zakamarki szaf lub w inne niewidoczne miejsca. Im dalej, tym lepiej. A potem wypieramy emocje, z którymi nie chcemy się skonfrontować. Im dłużej ukrywamy swój cień, tym bardziej nas on obciąża, przyjmując postać żalu, urazów, wyrzutów sumienia i odrzucenia. Te toksyczne emocje są pochodnymi poczucia winy i wstydu. Omawiam je szczegółowo w rozdziale 6.

      Strach przed pustą przestrzenią

      Nie dość, że przechowujemy emocje w szafach, to jeszcze mamy tendencję do wypełniania całej naszej przestrzeni najprzeróżniejszymi rzeczami. Najbardziej dominującą emocją w dzisiejszym społeczeństwie jest uczucie przytłoczenia, a nasze domy na ogół odzwierciedlają ten trend. Większość ludzi narzeka, że brakuje im czasu lub miejsca w domu. Nasze życie jest zagracone zegarami i technologią, a my próbujemy zatrzymać to wszystko w swoim domu, który to odzwierciedla. Przechodzimy kulturalną epidemię zagracenia na wszystkich poziomach. Ale tak naprawdę nie chodzi o nasze rzeczy, lecz o to, co zakrywają.

      Chociaż narzekamy, że nie mamy wystarczająco dużo czasu ani miejsca, staramy się maksymalnie je wypełnić. Większość z nas odczuwa potrzebę wypełnienia każdej, nawet niewielkiej, pustej przestrzeni – chwili ciszy w rozmowie, pustej ściany, obrazu z jednym pociągnięciem pędzla, kalendarza. Pusta przestrzeń dla większości ludzi jest bardzo niewygodna.

Tak naprawdę nie chodzi o nasze rzeczy, lecz o to, co zakrywają

      W sztuce pusta przestrzeń jest nazywana „przestrzenią negatywną”. W muzyce jest to pauza tuż przed crescendo, w naszym domach to obszar, który „oddycha”, a w medytacji – przerwa między wdechem a wydechem. Sztuka japońska, co wyjątkowe, niezwykle ceni sobie pustkę nazywaną ma. We wszystkich formach sztuki piękno leży właśnie w pustej przestrzeni. Dlaczego więc czujemy się z nią tak niekomfortowo, jednocześnie tak bardzo jej pragnąc?

      To dlatego, że w pustej przestrzeni ukazuje się nasz lęk. Możemy w niej usłyszeć swoje myśli. Zmusza nas do przyjrzenia się swojemu życiu, swoim decyzjom i nieuzdrowionej przeszłości. Aby tego uniknąć, wypełniamy swój dom i życie mnóstwem różnych rzeczy. Zapisujemy kalendarz. Zawieszamy ekran na pustej ścianie. Wypełniamy ciszę bezsensowną paplaniną lub hałasem z telewizora. Wkrótce zagracamy całe swoje życie z powodu nieświadomych prób uniknięcia pustki.

      Innymi określeniami pustej przestrzeni są: luka, pustka lub nicość. To nas przeraża. Ego natychmiast domaga się zapewnienia, że istnieje, a wtedy odczuwamy potrzebę zapełnienia swojej przestrzeni czymkolwiek – nawet tym, co nie karmi naszej duszy. Robimy wszystko, byle tylko nie ujrzeć tej czarnej dziury. Przypomina to kroczenie ciemnym korytarzem, który nie ma końca. Wypełniamy cały swój kalendarz i dom, aż w końcu zagracamy swoje życie i czujemy się przytłoczeni tymi wszystkimi rzeczami, które tak naprawdę nie są dla nas ważne. Ego uzyskuje swoje potwierdzenie, ale płacimy za to wysoką cenę: „Jestem przytłoczony, więc istnieję”.

      Pustka to także miejsce, w którym rodzi się kreacja. Za naszymi lękami znajduje się nasza dusza. Podążaj za lękiem, a znajdziesz swoje prawdziwe ja. To tego tak naprawdę się boimy, gdyż wiąże się to z opuszczeniem strefy komfortu, zmianą przekonań wyniesionych z domu rodzinnego, podjęciem ryzyka, zostaniem zauważonym, a także z podatnością na zranienie. Im bardziej przerażają cię te słowa, tym więcej rzeczy gromadzisz. Ale rzeczy są płytkie, a przestrzeń głęboka. Gdy rozpaczliwie wypełniasz pustą przestrzeń, coraz trudniej ci swobodnie oddychać.

      „Nie muszę zajmować się tym, czego nie widzę.

      Im bardziej się rozpraszam, tym mniejsze

      prawdopodobieństwo, że będę musiał

      stawić czoło prawdzie”.

      Częstym problemem jest też to, że pozwalamy innym wypełniać naszą przestrzeń. Gdy nie potrafimy ucieleśnić własnej mocy i usiłujemy uniknąć pustki, pozwalamy innym czerpać z nas energię. Może się to przejawiać tym, że przechowujemy cudze rzeczy w naszym domu, a nawet w postaci włamywaczy czy szkodników. Zawsze gdy wpuszczasz niechcianą energię do swojej przestrzeni, wpuszczasz ją również do swojego życia. Świadczy to o problemach ze stawianiem granic – w relacjach osobistych lub nawet w kontaktach z nieznajomymi. Czy pozwalasz innym zajmować twoją przestrzeń, czerpać z twojej energii, przekraczać twoje granice i ignorować twoje preferencje?

      Większość ludzi ma za dużo lub za mało przestrzeni. Każdy z nas ma inne potrzeby i nie istnieje jeden uniwersalny standard. Najlepszym sposobem na określenie swojego indywidualnego zapotrzebowania jest zadanie sobie kluczowych pytań: Czy czuję się tu stłamszony i wystraszony, czy też wolny? Czy potrafię tu racjonalnie myśleć? Czy wypełniając swoją przestrzeń, kieruję się lękiem czy radością? Czy chęć zapełnienia przestrzeni wynika z mojego ego, czy też z duszy? Z niepokoju czy kreatywności? Co tak naprawdę ukrywam?. Cokolwiek to jest, znajdziesz tam bramę do piękna. Pamiętaj jednak, że wszyscy mamy inne standardy co do tego, iloma rzeczami zapełniamy swój dom i kalendarz.

      Ile rzeczy to za dużo?

      Zwykle uważa się, że zagracona przestrzeń to nadmiar rzeczy. A jednak nie zawsze tak jest. Prawdziwym problemem może być tylko kilka przedmiotów ukrytych gdzieś w szafie niczym w kapsule czasu. W tym wypadku problem znacznie trudniej zdiagnozować. Został zepchnięty w głąb psychiki, a więc w naszym domu również jest gdzieś ukryty lub zakamuflowany. Im głębiej coś ukrywamy, tym bardziej nie chcemy mieć z tym do czynienia. Ale to właśnie w tym kryje się największy skarb – klucz do uwolnienia naszej przeszłości, dzięki któremu wreszcie będziemy mogli ruszyć do przodu.

      Ci, którzy przyznają się do posiadania nadmiaru rzeczy i pragną się ich pozbyć, zwykle są bardziej świadomi osobistych wyzwań. Pozwala im to na większy rozwój osobisty i głębszą przemianę. Tymczasem osoby, które skrzętnie coś ukrywają lub sprawiają wrażenie, że utrzymują w swoim domu doskonały porządek i mają pełną kontrolę nad własnym życiem, często wypierają swoje osobiste problemy i trudniej jest im otworzyć się na zmianę. Ludzie ci mają tendencję do przechowywania swoich problemów w szufladach i szafach w sposób niezwykle