Polscy pisarze wobec faszyzmu. Paweł Maurycy Sobczak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Paweł Maurycy Sobczak
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Языкознание
Год издания: 0
isbn: 978-83-7969-582-9
Скачать книгу
artykułach sprzeciwiali się natomiast wywodzonemu z prac Josepha Artura Gobineau poglądowi o nierówności ras346, a także materialistycznemu i deterministycznemu charakterowi rasizmu niemieckiego347. Polski rasizm miał być w tym ujęciu „rasizmem psychicznym”, a o odrębności Żydów nie decydowały bynajmniej cechy fizyczne, lecz duchowe (w tej koncepcji również wstręt odczuwany w stosunku do przedstawicieli narodu żydowskiego nie miał podłoża fizycznego)348. Rodzimi antysemici nie zaakceptowali pseudodarwinowskiego, materialistycznego oraz deterministycznego rasizmu biologicznego, wierzyli raczej w istnienie metafizycznego pierwiastka „żydowskości” przejawiającego się w sferze kultury, ekonomii czy handlu349. Ponadto częste w tej publicystyce proponowanie definicji narodu jako wspólnoty przede wszystkim psychicznej pozostawiało z konieczności na uboczu zagadnienia typowo antropologiczne, „żydowskość” i „polskość” pojmowane były raczej jako niezmienny zespół cech charakteru i psychiki. Konieczne wydawało się zatem odrzucenie biologicznego rasizmu z całym jego socjaldarwinowskim zapleczem intelektualnym oraz uzgodnienie idei nacjonalistycznych ze światopoglądem katolickim (koncepcja „totalizmu katolickiego”)350. Z czasem jednak chętnie podkreślana odmienność i niezależność polskiego nacjonalizmu okazywała się mniej istotna, ważna zaś stała się wspólnota celów przyświecających oenerowcom i nazistom. Narastało także przekonanie o niewystarczalności dotychczas stosowanych w walce z Żydami metod, przede wszystkim stosowania bojkotu gospodarczego. Odczucie nieefektywności własnej polityki „czystości” narodowej wzmagało atrakcyjność ideologii wprawdzie prymitywniejszej, ale znacznie bardziej skutecznej. Szczególnie Karol Zbyszewski, który żywił głębokie przekonanie, że Żydom „nigdzie na świecie nie jest tak dobrze”351 jak w Polsce, marzył o przeniesieniu sprawdzonych, niemieckich rozwiązań na rodzimy grunt.

      Hitler zastosował właściwy system, Żydzi czują, że w Niemczech nie ma żartów, wiedzą, że żaden pisk, skowyt, wrzask tam nie pomoże – uciekają więc, gdzie oczy poniosą. […] Tłuczenie zaasekurowanych szyb sklepowych nie wystraszyło ani jednego Żyda z Warszawy, roztropne, stanowcze i przemyślne zarządzenie hitlerowców w Wiedniu uwolniło miasto w ciągu miesiąca od kilkudziesięciu tysięcy pasożytów352.

      Być może znajomość takich właśnie wypowiedzi sprawiła, iż Anna Iwaszkiewiczowa przekonana była, że „endecy zazdroszczą Niemcom Hitlera”, a „młodzież prawicowa to samo robiłaby u nas, co bojówki hitlerowskie, gdyby dorwała się do władzy”353. Oczywiście, Karol Zbyszewski mógł w swych specyficznych354 (i ponoć satyrycznych) tekstach pozwolić sobie na więcej niż inni publicyści „Prosto z mostu”, lecz nie tylko on afirmował hitlerowskie działania. Alfred Łaszowski bagatelizował dokonywane w Trzeciej Rzeszy akty przemocy i terroru, dowodząc „płaczliwym humanitarystom”, iż „akty okrucieństwa idą w parze z aktami historii”, a „obraz rzeźni” nie może przesłonić „głębszego sensu istnienia ustrojów totalnych”355. Dowodził ponadto, iż poglądy redakcji „Wiadomości Literackich” na sytuację w Niemczech (a szczególnie sądy formułowane w „grafomańskich intelektualnie” Kronikach tygodniowych) nie mogą uchodzić za obiektywne, gdyż ich autorzy – jako Żydzi – są klęską faszyzmu bezpośrednio, żywotnie, zainteresowani. A przecież „trudno przypuszczać, żeby ludzie dojrzali mogli myśleć kategoriami Grydzewskich i Słonimskich”. Cytowany artykuł jest szczególnie intrygujący, ponieważ tekst napisany przez Łaszowskiego uzupełniony został glosami autorstwa Karola Irzykowskiego, broniącego instytucji zorganizowanego protestu, jako „ważnego instrumentu politycznego, który inscenizuje głos ludu”. Wtrącenia autora Beniaminka dekonstruują artykuł, gdyż Irzykowski z dużą dawką ironii podważa sensowność wywodów Łaszowskiego, a także kwalifikacje ich autora. Komentarze, takie jak: „tych kilka zdań wraz z następującym zaraz aforyzmem […] mogłyby być szkicem do diatryby filozoficznej O banalności”, „autor znowu tworzy sztuczne błędne koło” albo „tu Łaszowski kłania się Słonimskiemu”, świadczą o intelektualnej niezależności, jaką Irzykowski zachował podczas współpracy z „Prosto z mostu”.

      Równolegle z akceptacją dla nazizmu (jej kres przyniesie dopiero koniec roku 1938 wraz ze wzrastającym poczuciem zagrożenia niemiecką agresją) narastał na łamach „Prosto z mostu” antysemityzm. Wyrazem tej tendencji było opublikowanie obszernych fragmentów antyżydowskiego pamfletu Louis-Ferdinanda Céline’a Pogromowe drobiazgi (Bagatelles pour un massacre), a także wznowienie przez Adolfa Nowaczyńskiego rubryki Ofensywa, zamieszczanej wcześniej przez wiele lat w „Myśli Narodowej”356. Antysemityzm stanowił – jak zauważa Piotr Stasiński – stałą i najsilniejszą motywację retoryki felietonów Nowaczyńskiego357. Nadająca piętno „patologicznego żydożercy”358 (którego jednak nie aprobował choćby Julian Tuwim359) obsesja antysemicka dawała o sobie znać, kiedy publicysta informował swych czytelników o narastających wpływach żydowskich w Europie, Brazylii, „psychicznie i moralnie zżydziałych do szpiku kości”360 Stanach Zjednoczonych, a nawet Indiach, których przywódca Mahatma Gandhi „od dwudziestu lat był w rękach żydostwa”361. Naturalną konsekwencją takiej sytuacji staje się rozbudzenie nastrojów antysemickich, które – zdaniem Nowaczyńskiego – bardzo wyraźne są już choćby w Holandii362, a wkrótce ogarną także kontynent amerykański i skutkować będą pogromami Żydów, wobec których „zblednie i zmaleje to wszystko, co z nimi niezgrabne Szwaby wyprawiają”363. Niemcy i Włochy stają się jednak dla autora Skotopasek sowizdrzalskich wzorem skutecznej i konsekwentnej polityki antyżydowskiej, nazywanej zwykle dosadnie „wyczesaniem pasożydów”364, „wyczyszczeniem z robactwa”365 lub przepędzeniem „żywiołów obcych, międzynarodowych, komunistycznych i homoseksualistycznych”366, czasem zaś eufemistycznie „uporządkowaniem i oczyszczeniem”367. W efekcie tych działań, kłamliwie prezentowanych przez Żydów światowej opinii publicznej, zapanowała w Trzeciej Rzeszy „atmosfera moralna życia wewnętrznego, indywidualnego, grupowego i publicznego […] skrajnie purytańskiego, tak całkiem antypodycznie różniącego się od ohydy, deprawacji i korupcji amerykańskiej”368, atmosfera, która rzekomo zachwyciła bohaterskiego lotnika Charlesa Lindbergha369. W schyłkowym okresie publicystyki Nowaczyńskiego (goszczącej właśnie na łamach „Prosto z mostu”) moralna ocena zarówno ludzi, jak i całych narodów zależna jest od ich zaangażowania w zwalczanie „mocarstwa anonimowego” (a przynajmniej szerzenie wiedzy na jego temat), dążącego „do judeokomunizacji i do dechrystianizacji ludzkości”370 oraz nieustannie „pod-jud-zającego” do nowej wojny. Zrozumiałe więc, że polityka narodowych socjalistów budzi uznanie publicysty371, obficie wykorzystującego w swoich tekstach retorykę


<p>346</p>

Kontynuatorem – choć już nie tak wpływowym – myśli Gobineau, który w sposób bardziej usystematyzowany przedstawił teorię rasistowską, był Georges Vacher de Lapouge. Według francuskiego antropologa istnieje ściśle określona hierarchia ras – od aryjskiej, poprzez alpejską, do śródziemnomorskiej. Mieszanie się ras zagrażało rozwojowi kultury i cywilizacji.

<p>347</p>

Por. W. Wasiutyński, Z duchem czasu. Idealizm dziejowy, „Prosto z mostu” 1936, nr 1, s. 8; idem, Rasizm, materializm, antropologia, „Pzm” 1936, nr 7, s. 7; S. Żejmis, Doktryna rasizmu. Krótkogłowa gramatyka, „Pzm” 1937, nr 27, s. 3; idem, Doktryna rasizmu. Determinizm biologiczny, „Pzm” 1937, nr 42, s. 5; idem, Doktryna rasizmu. Perspektywy, „Pzm” 1937, nr 43, s. 3.

<p>348</p>

Podobne ujęcia tej problematyki znajdowały miejsce także na łamach pism związanych ideowo z Obozem Zjednoczenia Narodowego. Jan Emil Skiwski pisał w „Kurierze Porannym”: „Nacjonalizm polski w odróżnieniu od niemieckiego – poza nielicznymi wyjątkami – nie stara się uzasadnić swoich poglądów teoriami rasowymi. W tradycji i charakterze naszym tkwi wiara w imponderabilia” (J. E. Skiwski, Straszak totalitaryzmu, „Kurier Poranny” 1937, nr 63. Cyt.: M. Urbanowski, Człowiek z głębszego podziemia. Życie i twórczość Jana Emila Skiwskiego, Kraków 2003, s. 292).

<p>349</p>

Wydaje się, że taki sposób myślenia wykazuje zbieżności z pewnymi elementami niemieckiego volkizmu, który stał się wpływową ideologią w Niemczech w końcowych latach Cesarstwa (choć idee volkistowskie żywe były także w latach trzydziestych, ich gorącym zwolennikiem miał być wówczas Martin Heidegger). To właśnie volkiści głosili tezę o trwałym ukształtowaniu charakteru narodu przez pierwotne środowisko i warunki, w jakich przyszło mu egzystować. Publicyści „Prosto z mostu” piszący o nomadycznej i zdezintegrowanej psychice Żydów-pisarzy przetwarzają tezę o naturalnym wykorzenieniu charakteryzującym koczowniczy naród żydowski (przeciwstawiany Niemcom – ludowi osiadłemu, mistycznie związanemu z ziemią).

<p>350</p>

Por. M. Urbanowski, „Prosto z mostu”, s. 86–88.

<p>351</p>

K. Zbyszewski, Ryżową szczotką. Witajcie rodacy z Niemiec.

<p>352</p>

Idem, Ryżową szczotką. A Żydów coraz więcej, „Pzm” 1938, nr 23, s. 8.

<p>353</p>

A. Iwaszkiewicz, Dzienniki i wspomnienia, oprac. P. Kądziela, Warszawa 2000, s. 300–301.

<p>354</p>

O specyfice felietonów Zbyszewskiego, obok radykalizmu poglądów, decydował szczególny język oraz regularne wplatanie do tekstu elementów dialogu. Obecność tych ostatnich nie świadczy jednak o polifoniczności Ryżowej szczotki, opinie adwersarzy podlegały ośmieszeniu, zaś poglądy autora okazywały się zwykle tymi jedynie słusznymi.

<p>355</p>

A. Łaszowski, Analiza łez krokodylich, „Pzm” 1937, nr 45, s. 1–2. W tym samym numerze „Prosto z mostu” opublikowany został artykuł Stanisława Piaseckiego Łom żelazny i mózg, piętnujący bandycki atak na współpracującego z pismem

Wojciecha Wasiutyńskiego. Koegzystencja obu tekstów wywołała polemiczną reakcję Antoniego Słonimskiego: „Na pierwszej stronie pismo potępia akty gwałtu, a na drugiej usprawiedliwia, a co za tym idzie, propaguje metody bolszewickie i hitlerowskie. […] Cóż warte są słowa potępienia, gdy padają z ust ludzi umyślnie zamykających jedno oko” (A. Słonimski, Kroniki tygodniowe 19361939, s. 206–207).

<p>356</p>

Zestawiając felietony autora Wielkiego Fryderyka publikowane w „Myśli Narodowej” oraz w „Prosto z mostu”, Małgorzata Domagalska dostrzegła znaczącą radykalizację poglądów oraz przemianę języka: „W Ofensywie zamieszczanej na łamach „Prosto z mostu” niewiele pozostało z tak charakterystycznego dla publicysty dowcipu czy słownego eksperymentu. Obsesyjnie przywoływane niebezpieczeństwo żydowskie werbalizował wprost i pod tym względem niewiele się różnił od innych publicystów tego tygodnika, a ton jego dywagacji był o wiele poważniejszy” (M. Domagalska, op. cit., s. 278–279). Sądzę, że nie należy interpretować tych słów badaczki jako sugestii zaniku swoistości felietonów Nowaczyńskiego – emocjonalny, pamfletowy styl czy upodobanie do kalamburów językowych nie pozwoliłyby na przypisanie autorstwa jego tekstów komuś innemu.

<p>357</p>

P. Stasiński, Międzywojenne felietony Adolfa Nowaczyńskiego. „Myśl Narodowa” (19211934) i „Prosto z mostu” (193539), [w:] idem, Poetyka i pragmatyka felietonu, Wrocław 1982, s. 54.

<p>358</p>

Określenia tego użył, wspominając Adolfa Nowaczyńskiego, Witold Gombrowicz (Wspomnienia polskie, s. 137). Maria Dąbrowska zapisała w Dziennikach, że na obradach jury przyznającego doroczną nagrodę „Wiadomości Literackich” pojawia się tylko, „gdy mnie Grydzewski zapewni, że nie przybędzie Nowaczyński. Z tym bowiem człowiekiem nie mogę siadać do wspólnego stołu” (M. Dąbrowska, Dzienniki, t. 3 (1936–1945), oprac. T. Drewnowski, Warszawa 2000, s. 254). Niechęć do autora Skotopasek sowizdrzalskich nie była jednak w kręgach liberalnych powszechna, po latach Mieczysław Grydzewski wygłosił nawet paradoksalny sąd: „Nowaczyński nie był oczywiście żadnym antysemitą, był – wprost przeciwnie – najbardziej filosemickim z pisarzy polskich, a jego antysemickie «argumenty» albo kryły w sobie pochlebstwa dla Żydów, albo stanowiły ozdoby stylistyczne, w których się lubował” (Silva rerum [wł. M. Grydzewski], Nowaczyński z lewej i prawej strony, „Wiadomości” 1969, nr 34–35, s. 10). Trudno byłoby zgodzić się z opinią redaktora – zwłaszcza w kontekście realiów społeczno-politycznych drugiej połowy lat trzydziestych – choć przywołał on kilka argumentów na potwierdzenie swojej dość karkołomnej tezy.

<p>359</p>

W wywiadzie udzielonym w styczniu 1935 roku „Naszemu Przeglądowi” Julian Tuwim wyraźnie zdystansował się od nadanej Adolfowi Nowaczyńskiemu etykietki „żydożercy”. Poeta twierdzi nawet, że autor Skotopasek sowizdrzalskich jest „przyjacielem Żydów”, lecz „obawia się ich przerostu na polu kulturalnym i gospodarczym”. Tuwim zapewnia także: „Nowaczyńskiego cenię bardzo jako pisarza. Poza tym łączy nas przyjazny stosunek towarzyski” (D. Silberg, Godzina z Julianem Tuwimem. Rozmowa o Żydach i zagadnieniach literackich, „Nasz Przegląd” 1935, wydanie z 15 stycznia. Cyt.: P. Matywiecki, Twarz Tuwima, Warszawa 2007, s. 314). Serdeczne relacje Tuwima z Nowaczyńskim kontrastują z krytycznym stosunkiem poety wobec Karola Huberta Rostworowskiego, z którym autor Rzeczy czarnoleskiej nie zamierzał spotykać się na gruncie prywatnym (por. list Tuwima do Ludwika Hieronima Morstina z 1928 roku dotyczący planowanego zjazdu poetów w Pławowicach, zamieszczony w: J. Tuwim, Listy do przyjaciół-pisarzy, oprac. T. Januszewski, Warszawa 1979, s. 139). Niewykluczone, że u źródeł tej sympatii oraz bagatelizowania antysemickich przekonań Nowaczyńskiego przez czułego na tym punkcie Tuwima leży uznanie (a nawet entuzjazm) dla skamandrytów, jakie autor Małpiego zwierciadła wyrażał na początku lat dwudziestych (por. A. Nowaczyński, Skamander połyska wiślaną świetlący się falą, [w:] idem, Góry z piasku. Szkice, Warszawa 1922).

<p>360</p>

A. Nowaczyński, Dollarica z lotu ptaka, „Pzm” 1939, nr 33, s. 8.

<p>361</p>

Idem, Tajemnica Mahatmy, „Pzm” 1939, nr 12, s. 6. Referujący artykuł opublikowany w „Naszym Przeglądzie” Nowaczyński sugerował, iż „reprezentant ultraaryjskich Hindusów, mędrzec, prorok, bohater”, czyli Mahatma Gandhi jest „od wielu lat dyrygowany przez ciemną bandę żydowskich macherów i kombinatorów” poznanych przezeń podczas pobytu w Afryce Południowej. Wydarzenia te potwierdzałyby perfidię polityki prowadzonej przez Żydów, którzy „podlizując się W. Brytanii […], równocześnie za kulisami judzili i podżegali Hindusów” przeciwko Imperium.

<p>362</p>

Idem, Wizyta w Dominium Oranie, „Pzm” 1939, nr 35, s. 8. W artykule tym Nowaczyński informuje, że w Królestwie Niderlandów „za antysemickim programem i antysemickimi kandydatami do parlamentu głosowało 244 596 obywateli”.

<p>363</p>

Idem, Lindbergh i Lindberg, „Pzm” 1939, nr 2, s. 8.

<p>364</p>

Idem, Sempre avanti, „Pzm” 1939, nr 10, s. 8.

<p>365</p>

Idem, Plama na słońcu, „Pzm” 1939, nr 8, s. 5.

<p>366</p>

Idem, Hauptmann i Führer, „Pzm” 1938, nr 52, s. 8.

<p>367</p>

Idem, Varia, „Pzm” 1939, nr 28, s. 8.

<p>368</p>

Idem, Lindbergh i Lindberg.

<p>369</p>

Entuzjastyczne przyjęcie przez europejską opinię wyczynu Charlesa Lindbergha, który w maju 1927 roku samotnie i bez międzylądowania przeleciał przez Atlantyk, opisuje Modris Eksteins, Święto wiosny: wielka wojna i narodziny nowego wieku, tł. K. Rabińska, Warszawa 1996, s. 272–283. W 1938 roku Lindbergh przyjął z rąk marszałka Göringa wysokie odznaczenie państwowe, ze swoich pobytów w Niemczech pisał jednak raporty dla rządu Stanów Zjednoczonych.

<p>370</p>

A. Nowaczyński, Instytut Judognostyczny, „Pzm” 1939, nr 26, s. 8.

<p>371</p>

Ciekawe, że w roku 1937 Nowaczyński opublikował dramat Cezar i człowiek, interpretowany jako zaskakujące ostrzeżenie przed faszyzmem. Sztuka ta była jednak odosobnionym gestem w artystycznej działalności pisarza drugiej połowy lat trzydziestych. Ponadto pamiętając, iż utwór ten odczytywany był przez współczesnych jako – cytując Jerzego Kwiatkowskiego – „ukazanie zagrożenia wielkich wartości duchowych przez tyranię, zbrodniczą zaborczość polityczną, brutalną

sołdateskę” (J. Kwiatkowski, Dwudziestolecie międzywojenne, Warszawa 2003, s. 429), można chyba wysunąć wątpliwość, czy sam Nowaczyński opisałby w ten sposób faszyzm. Wszak autor Wielkiego Fryderyka w publikowanych na łamach „Prosto z mostu” tekstach zachwycał się bujnym rozwojem sztuki w faszystowskich Włoszech, czy też upowszechnieniem i demokratyzacją kultury w Trzeciej Rzeszy.