Antybrat. Tijan Meyer. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Tijan Meyer
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-65740-83-0
Скачать книгу
teraz na jej niebieski cień do powiek i czerwoną szminkę, pomyślałam, że wtedy musiała mieć jakiś naturalny makijaż. Albo żadnego. Przypomniałam sobie, jak się zachowywała, gdy spotkała się z moimi rodzicami. Ściskała w dłoniach notatnik, stojąc z lekko spuszczoną głową. Wyglądała na grzeczną, skromną, słodką dziewczynę.

      Teraz posłała mi szeroki uśmiech, błyskając białymi zębami.

      – Jeszcze chwilka!

      Słyszałam, jak stuka w klawiaturę laptopa. Po chwili przestała i wyłączyła komputer. Wyłoniła się z pokoju, zarzucając torebkę na ramię i ściskając klucze w dłoni.

      Cofnęłam się o krok, gdy wyszła na korytarz i zamknęła drzwi. Zlustrowała mnie z góry na dół. Pokiwała głową, a na jej twarzy odmalowała się aprobata.

      – Ładnie wyglądasz, panno Matthews.

      Zmarszczyłam czoło.

      – Nazywam się Stoltz.

      – Och. Wybacz. Zapamiętam.

      Avery pasowałaby do ekipy popularnych dziewczyn w moim liceum, więc nie zdziwiła mnie informacja, że znała Kevina. Była piękną dziewczyną, ale nie chodziło tylko o jej urodę. Emanowała pewnością siebie i seksapilem. May byłaby o nią zazdrosna, a to oznaczało, że cała nasza trójka by jej nie cierpiała. Ale teraz znalazłam się w innej sytuacji. Avery była wyluzowaną osobą i czułam się przy niej komfortowo. Nie oceniała mnie przez pryzmat tego, że byłam przybraną siostrą Kevina. Prawdę mówiąc, było chyba odwrotnie. Miałam wrażenie, że Kevin jest jej zupełnie obojętny, dzięki czemu darzyłam ją jeszcze większą sympatią.

      Gdy szłyśmy przez kampus, Avery pytała mnie o różne rzeczy, ale też sama opowiadała o sobie, więc nie czułam się przesłuchiwana. Rozumiałam, dlaczego pełni funkcję opiekunki naszego piętra, chociaż byłam raczej pewna, że opiekunom nie wolno imprezować ani pić ze studentami. Avery jednak miała dobry kontakt ze wszystkimi. Po drodze co chwila mijałyśmy grupki ludzi. Wyglądało na to, że wszyscy studenci ją znają. Nie tylko znają, ale też lubią. Witano się z nią, machano do niej, rzucano żartami.

      Avery za każdym razem odpowiadała. Jeśli to była jakaś lakoniczna dowcipna uwaga, uśmiechała się szeroko i mówiła coś w podobnym stylu. Jeżeli ktoś do niej tylko pomachał, odwzajemniała ten gest. Wszystkich traktowała po przyjacielsku.

      To sprawiło, że poczułam się w jej towarzystwie jeszcze bardziej odprężona. Kiedy dotarłyśmy do pokoju jej koleżanki, niczym się już nie martwiłam. Wcześniej bałam się, że będę zestresowana, ale przy Avery nie było sensu się denerwować. Wiedziałam, że cokolwiek się stanie, wszystko będzie dobrze. Nie poczuję się samotna, porzucona albo niefajna. A w przeszłości, gdy przebywałam w towarzystwie dziewczyn takich jak Avery i jej znajome, zawsze towarzyszyły mi takie uczucia.

      Przedstawiła mnie swoim koleżankom. Wszystkie były do niej bardzo podobne. Nie zapamiętałam ich imion w czasie powitania. W pokoju zebrało się ich sześć, ale musiałyśmy poczekać na jeszcze jedną dziewczynę. W międzyczasie cała ekipa zajęła się przygotowywaniem alkoholu. Wino, rum, wódka, napoje gazowane – wszystko to zostało przelane do butelek po wodzie. Każda z dziewczyn miała plecak, do którego wpychały butelki, czasami nawet po dwie. Podały mi jedną i też ją spakowałam.

      Jeśli chodzi o alkohol, już to przerabiałam. Picie albo upijanie się nie było dla mnie żadnym wielkim wydarzeniem. Ważne było głównie to, z kim piję. W otoczeniu obcych osób nie połknęłabym ani kropelki, ale do Avery miałam zaufanie. Spytała, czy chcę zapakować awaryjną butelkę do jej torby, a ja przytaknęłam.

      Akurat skończyłyśmy, gdy zjawiła się ostatnia dziewczyna z ekipy Avery, więc znowu zaczęło się przelewanie alkoholu. Wzięła trzy butelki.

      – Kiedy idziemy na dużą imprezę, przynosimy własne procenciki – wyjaśniła mi Avery. – Z reguły znamy ludzi, do których się wbijamy, ale nie zawsze kojarzymy inne osoby, które tam są. Słyszałyśmy różne dziwne historie, a żadna z nas nie chce, żeby ktoś dodał jej czegoś do drinka albo ją zgwałcił. Dlatego sprawiamy wrażenie, jakbyśmy były totalnymi pijaczkami.

      Pokiwałam głową. Brzmiało to sensownie. Te dziewczyny miały łeb na karku.

      – W dodatku poruszamy się systemem dwójkowym – wtrąciła jedna z nich. – W czasie melanżu to się nie rzuca w oczy, ale żadna z nas nigdy nie jest sama, chyba że któraś wyraźnie powie, że planuje jednonockę.

      – Jednonockę? – powtórzyłam.

      – Przygodę na jedną noc – odparła inna dziewczyna, wzruszając ramionami. – To się zdarza. My tu nikogo nie osądzamy.

      – No chyba że któraś ma chłopaka. – Trzecia dziewczyna szturchnęła tę, która wyjaśniała. – Prawda, Shell?

      Zapytana przewróciła oczami.

      – I tak nie żałowałabym nocy spędzonej z Cadenem Banksem.

      Zamarłam.

      – Z kim?

      Dziewczyna, która szturchnęła Shell, zaśmiała się i zerknęła na mnie przez ramię. Jej oczy zamigotały.

      – Z Cadenem Banksem. To jeden z członków bractwa. Wszystkie laski się w nim bujają. Uwierz mi, że to zrozumiesz, kiedy go spotkasz.

      Już go spotkałam. I już to zrozumiałam.

      Avery zerknęła na mnie z ukosa.

      – Ona już kojarzy Cadena. Kevin Matthews to jej przybrany brat.

      Nie byłam przygotowana na reakcję, jaką wywoła ta informacja.

      Wszystkie dziewczyny odwróciły się w moją stronę. Nagle znalazłam się w centrum zainteresowania. Cała siódemka popatrzyła na mnie, a w oczach każdej z dziewczym ujrzałam coś innego: zdumienie, podejrzliwość, nerwowość, zaciekawienie. Na chwilę zapadła cisza. Przerwał ją dopiero głośny, nieco sztuczny śmiech Avery.

      Położyła dłoń na biodrze i podniosła głowę.

      – Ej, nie możecie jej nienawidzić tylko dlatego, że jej brat robi tego typu akcje.

      Zaraz. Jakie akcje? Utkwiłam wzrok w Avery i uniosłam brew.

      – O czymś mi nie powiedziałaś?

      Jedna z dziewczyn zbliżyła się do mnie.

      – Twój brat to dupek.

      – Claudia! – zganiła ją Avery.

      Nie chciałam tego komentować. Trudno było się z nią nie zgodzić. Zaznaczyłam jednak:

      – Mój przybrany brat.

      Shell westchnęła.

      – W ubiegłym roku chodziłam z nim. A on przespał się z moimi dwiema najlepszymi kumpelami. – Po chwili dodała: – W ciągu jednego weekendu.

      – Należymy do frakcji antykevinowej. Żadna z tych dziewczyn już się z nami nie przyjaźni. – Claudia zerknęła na Avery. – To znaczy, większość z nas się z nimi nie zadaje…

      Avery przestąpiła z nogi na nogę i westchnęła pod nosem, a potem założyła ręce na piersi.

      – Jedną z osób, o których one mówią, jest Maggie. – Zwróciła się do koleżanek: – Chodziłam z Maggie do liceum. Ciągle przyjaźnię się z większością swojej starej ekipy. Nie mogę się od nich odciąć.

      – Wiemy o tym – odparła Shell. – Już o tym gadałyśmy, ale dobrze wiesz, co myślimy o Kevinie i Maggie. – Claudia zlustrowała mnie niechętnym spojrzeniem. – A jeśli sądzisz, że przyprowadzenie jego siostry