Marcus biegiem skręcił za róg i zatrzymał się na mój widok. Zmarszczył czoło, a potem spojrzał w stronę chodnika. Ja też zerknęłam przez ramię, ale dziewczyna już zniknęła.
– Kim jesteś? – spytał.
Szykowałam się na następne pytanie: „Widziałaś moją dziewczynę?”. Ale kiedy odwróciłam się z powrotem w jego stronę, zobaczyłam za nim resztę chłopaków.
Kevin zrobił krok w moim kierunku.
– Summer? – zdziwił się, marszcząc czoło.
Przełknęłam ślinę i zerknęłam ponad jego ramieniem na Cadena, który gromił mnie wzorkiem. Nie byłam w stanie się ruszyć.
Pomachałam do nich anemicznie.
– Cześć, wszyscy…
ROZDZIAŁ 2
– Summer? – zapytał jeszcze raz Kevin.
Caden z marsową miną stanął obok niego. Spoglądał to na mnie, to na mojego przybranego brata.
– Wy się znacie?
Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale Kevin wyjaśnił pośpiesznie:
– Ona jest moją siostrą.
– Przybraną siostrą – poprawiłam go.
– Przybraną siostrą – powtórzył za mną i odwrócił się w moją stronę. Stał bliżej mnie niż Caden.
Obaj ustawili się bokiem do mnie, naprzeciwko siebie, jakby szykowali się do pojedynku, i przez chwilę panowała dziwna, napięta cisza. Przeskakiwałam wzrokiem z jednego na drugiego. Caden był wyższy o kilka cali. Obaj byli bosko przystojni, ale w inny sposób. Kevin był śliczny, wyróżniał się jasnymi lokami i długimi rzęsami, a Caden wyglądał jak totalny twardziel. Miał ładną twarz z kośćmi policzkowymi jak spod dłuta rzeźbiarza, ale jego ciemne włosy, tatuaże i zachowanie spod znaku „nie zajmuję się bzdurami” nadawały mu władczy wygląd. Był bardziej umięśniony niż mój przyrodni brat, jednak coś mi mówiło, że nie tylko lepiej się od niego bił, ale też szybciej biegał.
Zawsze stawiałam Kevina na piedestale, lecz w tej chwili jakby się z niego osunął. Znalazł się przy kimś, kto pod prawie każdym względem wydawał się bardziej męski – pomijając umiejętność bajerowania dziewczyn. Ale nie. Odpędziłam od siebie te myśli. Nie miały żadnego sensu. Przyprawiały mnie o wyrzuty sumienia. Patrzenie, jak Kevin całuje się z inną dziewczyną, było dla mnie bolesne, lecz w dalszym ciągu stanowił on część mojej rodziny, prawda?
Uniosłam brodę i stanęłam obok niego. Popatrzyłam na Cadena, jakbym chciała mu pokazać, że udzielam wsparcia mojemu przybranemu bratu.
– Przyszłam, żeby sprawić mu niespodziankę, ale zmieniłam zdanie. Był na dole i rozmawiał przez telefon. Dlatego wyszłam.
Marcus wypuścił głośno powietrze i zrobił krok do tyłu, oddzielając się od grupy.
Zauważyłam, że Caden przeniósł podejrzliwe spojrzenie z Kevina na mnie. Próbowałam je zignorować. Przełknęłam ślinę, czując na sobie jego palący wzrok. Ten koleś był bystry. Dobrze wiedział, co przed chwilą zrobiłam.
Zresztą tak samo jak Kevin. Najpierw dyskretnie na mnie zerknął, a potem musnął palcami moją rękę. Domyśliłam się, że to oznaczało „dziękuję”.
– Poważnie? – spytał Caden z uniesioną brwią.
– Poważnie – odparłam wyzywającym tonem, pomimo tego, co czułam w środku. Kryłam Kevina, chłopaka, w którym byłam zakochana, i wiedziałam, że to jest złe. Zamrugałam parę razy. Nieważne. Pomyślałam, że w końcu jakoś to się ułoży. Nie było innej opcji.
– Tak. – Kevin odkaszlnął. – Rozmawiałem przez telefon z jej tatą. Zadzwonił do mnie, bo nie mógł się z nią skontaktować. – Odwrócił się w moją stronę. – Masz do niego oddzwonić.
– Aha. Dobra. Dzięki.
Wzruszył ramionami, udając, że jest całkowicie opanowany.
– Nie ma sprawy.
Caden w milczeniu przysłuchiwał się naszej wymianie zdań, ale Marcus parsknął śmiechem i przewrócił oczami.
Wyciągnął rękę i wskazał na mnie.
– Bez jaj, chłopaki. Chyba jej nie wierzycie. To siostra Matthewsa. Nic dziwnego, że ściemnia, żeby go kryć.
– Daj spokój, Marcus – odezwał się Caden zmęczonym głosem. Coś mi mówiło, że podobne sytuacje już wcześniej miewały miejsce.
Popatrzyłam na twarze reszty członków bractwa. Wszyscy wyglądali na zmęczonych. Kevin znowu wzruszył ramionami i przekrzywił głowę, ale nic nie powiedział. Przeniósł wzrok z Cadena na dwóch pozostałych chłopaków.
Tamta brawura, którą pozorował, kiedy go kryłam, trochę z niego uleciała, ale odchrząknął i zapytał sztucznym wesołym tonem:
– Myślę, że czas na jakiegoś drinka. Co wy na to, chłopaki?
Wszyscy spojrzeli na niego.
– Ja zawsze mam ochotę na drinka – mruknął ten najbardziej umięśniony. – Pieprzyć te bzdury.
Kevin stanął pomiędzy nimi i poklepał ich po ramionach.
– Strzelimy sobie parę kielichów, żeby się trochę odprężyć.
We trójkę wrócili do środka, a ja zostałam na dworze z Marcusem i Cadenem. Zanim Kevin zniknął za drzwiami, zerknął przez ramię, kiwnął głową i rzucił mi przelotny uśmiech.
Zostawił mnie. Znowu. To było jak déjá vu. Czułam się prawie tak, jak trzy miesiące temu, gdy się obudziłam i zobaczyłam, że już się ulotnił po naszej wspólnej nocy. Przed chwilą uratowałam mu tyłek, a on poszedł sobie pić z kumplami z bractwa. Skrzywiłam się zniesmaczona jego zachowaniem. Bydlak.
– Dlaczego? – Marcus warknął do mnie przez zaciśnięte zęby. – Dlaczego to zrobiłaś? Wiem, że ją widziałaś. Musiałaś ją widzieć.
Poczułam wyrzuty sumienia, ale milczałam jak zaklęta. Co mogłam powiedzieć? Miał przecież rację.
Caden westchnął.
– Zostaw ją w spokoju. On jest jej bratem.
Uniósł rękę, żeby położyć ją Marcusowi na ramieniu, ale tamten zrobił unik i zgromił go wzrokiem.
– Dobra, kapuję. On jest też twoim bratem. Z bractwa. Ale ja jestem twoim prawdziwym bratem. Prędzej czy później będziesz musiał zdecydować, po której jesteś stronie, Caden. Pieprzyć tatę i jego głupie pieprzone bractwo. – Rzucił nam obojgu oskarżycielskie spojrzenie. – W dupie mam to, że kryjecie Matthewsa. To będzie totalna wojna.
Teraz Caden był wkurzony.
Nie znałam go, ale widziałam, jak zareagował. Nie wyglądał na gościa, który pozwala, żeby ktoś do niego rzucił takim tekstem, a potem sobie poszedł. Zrobiłam krok do tyłu, spodziewając się, że rozpęta się bijatyka, ale nic takiego się nie stało. Zapadła cisza. Obaj patrzyli na siebie z zaciśniętymi zębami.
Po chwili Caden spojrzał w moją stronę, a ja zrozumiałam, że milczą z mojego powodu.
– Och. – Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką. – Ja… yyy… powinnam chyba zadzwonić do taty. Bo, no wiecie, Kevin kazał mi to zrobić.
Marcus