Kompas zen. Mistrz zen Seung Sahn. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Mistrz zen Seung Sahn
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Философия
Год издания: 0
isbn: 978-83-64213-12-0
Скачать книгу
Parka, a później pana Songa…” Szedł w odpowiednie miejsce, przyłączał się do uroczystości i napychał się jak świnia! Na tych uroczystościach zawsze podawano doskonałe jedzenie, i co najważniejsze, za darmo. Taką miał pracę: najpierw sprawdzić w notatniku, następnie podążyć za jedzeniem. „Co mamy dzisiaj? Co czeka nas dzisiaj? Jaką uroczystość mamy w ten weekend?” Ha ha ha ha ha! [Śmiech z sali.] Jego język całkowicie nim zawładnął. „Chcę dobrze zjeść, codziennie.” Dlatego zawsze miał przy sobie te dwa notatniki. Nie jest to zbyt dobry sposób pielęgnowania swojego umysłu, prawda? Ten dziwny zwyczaj nie do końca go satysfakcjonował. Codziennie chodził do innej restauracji, mimo że jego żona świetnie gotowała. Jednego dnia do chińskiej restauracji, następnego do amerykańskiej. Jedząc z innymi, zawsze pragnął potraw z talerzy pozostałych osób, nigdy ze swojego! Czasami zupełnie ignorował swój talerz, wyciągając bez przerwy pałeczki w stronę talerzy wszystkich osób siedzących przy stole. W buddyzmie nazywamy kogoś takiego „głodnym duchem”.

      Wszystko to pochodzi z posiadania zbyt wielkiego pożądania. To gorsze, niż bycie zwierzęciem. Tak naprawdę, to pod pewnymi względami zwierzę ma bardzo prosty umysł: kiedy jest głodne, je, a kiedy się nasyci, przestaje. Nie jest przywiązane do pożądania jedzenia, ani do smaku. Jednak my, istoty ludzkie, jesteśmy zbyt przywiązani do swojego języka, dlatego nawet jak już się najedliśmy, jeśli to jedzenie nam smakuje, będziemy jedli dalej. Wiele osób wstaje od stołu, czując ból albo dyskomfort, ponieważ zbyt wiele zjedli, ale przecież prawdziwym celem jedzenia jest utrzymywanie naszego ciała przy życiu, abyśmy mogli wykorzystać to cenne ludzkie wcielenie dla osiągnięcia oświecenia. Jednak, jeśli służymy tylko samemu temu ciału i jego przelotnym pożądaniom, stajemy się jego niewolnikami. To jest podstawowa nieczystość.

      To samo odnosi się do snu. Dla większości ludzi od sześciu do ośmiu godzin snu dziennie to więcej niż wystarczająca dawka. Widzimy jednak osoby przysypiające na sali medytacyjnej, w klasie albo w biurze. Przespali poprzedniej nocy osiem godzin, ale gdy tylko rozpoczyna się odgłosem chugpi runda siedzenia, zaczynają drzemać na swojej poduszce. Dlaczego tak się dzieje? Pożądanie snu również rodzajem karmy, tak jak każde inne. Im więcej śpisz, tym więcej snu pragniesz. W świątyniach albo ośrodkach zen codziennie wstajemy wcześnie rano, aby praktykować medytację. Robimy to, ponieważ Budda oznacza „przebudź się”. Do ośrodka zen przychodzi wiele osób, które nie lubią wstawać rano ze wszystkimi. „Nie, nie. Chcę jeszcze pospać. Muszę spać przynajmniej osiem godzin!” Wtedy Główny Mnich mówi: „Budda oznacza »przebudź się«, dlatego musisz wstawać!”. Z drugiej strony, wiele osób po wyprowadzeniu się z ośrodka zen, wciąż chce wstawać o piątej rano, aby praktykować. Chcą utrzymywać w domu świątynny rozkład zajęć. To jest naprawdę wspaniałe! „Codziennie będę wstawał o piątej.” Nastawiają więc budzik. O piątej budzik dzwoni – brrrring, brrrring, brrrring! Co za okropny hałas! „Muszę jeszcze trochę się przespać.” Wyłączają budzik i śpią dalej. Jeśli chcesz wstać o piątej i praktykować, wtedy, kiedy budzik o piątej dzwoni, musisz po prostu wstać. Dlaczego go wyłączasz? „Bo ten budzik jest strasznie głośny, OK? Dzisiaj jestem zmęczony, dlatego muszę jeszcze pospać.” Tego rodzaju nastawienie nie jest zbyt dobre. Każdy pragnie snu, więcej i więcej snu. Im więcej śpisz, tym więcej pragniesz snu. To jest bardzo ważne stwierdzenie. Jednak Budda nauczał, że to całe życie jest snem – czy kiedykolwiek się z niego przebudzisz?

      Wielu osobom wydaje się, że z powodu tego, iż często na sali Dharmy są śpiący, nigdy nie będą w stanie mocno praktykować. Tak nie jest. Dawno temu w Korei żył mnich, który osiągnął oświecenie dzięki swojej bardzo silnej karmie snu. Znany był później jako Mistrz Młyńskiego Kamienia. Przed osiągnięciem oświecenia nie potrafił kontrolować swego snu. Siedząc w medytacji, pracując, chodząc czy też jedząc, zawsze zasypiał. Jak tylko główny mnich uderzał w chugpi, rozpoczynając rundę siedzenia, natychmiast zasypiał. W końcu nie był w stanie pozostawać na sali medytacyjnej. Pewnego dnia zasnął, idąc ulicą, i uderzył głową w zwisającą nad drogą gałąź. Jakieś stojące w pobliżu kobiety zobaczyły to i zaczęły się chichotać z jego niedoli. Mnich strasznie się zawstydził! Postanowił więc rozwiązać ten problem raz na zawsze. Wziął sznur i przywiązał sobie do pasa kamień młyński. Chodząc, studiując czy też pracując, zawsze nosił ten kamień przywiązany do pasa. Jeśli zaczynał przysypiać, przewracał się. Codziennie dokonywał naprawdę dużego wysiłku. Dzięki tym wysiłkom, udało mu się w końcu pokonać swój silny nawyk snu. Pewnego dnia, po długim i intensywnym treningu, osiągnął oświecenie i został wielkim mistrzem zen. Taka jest historia Mistrza Młyńskiego Kamienia, który pokonał swoje demony snu.

      Te Pięć Ludzkich Pożądań ogranicza większość ludzi. Jednak, jeśli osiągniesz oświecenie i staniesz się Wielkim Mężczyzną albo Wielką Kobietą, nie będą cię one już krępować. Nie będziesz używał tych pożądań dla własnej przyjemności. Będziesz potrafił działać bez żadnych przeszkód, tylko pomagając wszystkim istotom. Najważniejszą rzeczą, o której powinieneś pamiętać, to w jaki sposób używać tych przywiązań, aby pomagać innym?

      WGLĄD W NIE-JAŹŃ

      Cechy wszystkich zewnętrznych zjawisk: powstawanie, trwanie, obumieranie, rozkład.

      Wszystko, czego doświadczamy w tym wszechświecie, pojawia się, trwa przez jakiś czas, rozkłada się i znika. Taka jest natura wszystkich rzeczy. Przyjrzyj się kroplom deszczu albo płatkom śniegu: pojawiają się w jakimś kształcie, przez chwilę trwają, aby następnie zacząć się roztapiać albo parować, i już ich nie ma. Ludzka istota pojawia się na tym świecie, żyje przez jakiś czas, starzeje się i umiera. To samo odnosi się do gór, skał, drzew, zwierząt, słońca, księżyca i gwiazd – do wszystkiego. Mówiliśmy już o tym, jak ziemia i księżyc oderwały się od słońca wiele milionów lat temu, a teraz obracają się w przestrzeni. Po upływie wielu kalp również słońce zacznie znikać, ziemia się ochłodzi i zarówno księżyc, jak i ziemia, rozpadną się i znikną. Ten cały świat pochodzi z pustki i w końcu powróci do pustki. Może to nastąpić w jednej chwili, może trwać tyle, co rosa, a może również nastąpić po upływie wielu setek kalp. Jednak ostatecznie wszystko jest takie same. Wszystko powstaje, trwa przez jakiś czas, rozkłada się i znika. Nie jest to tylko buddyjski pogląd: możesz to zauważyć, gdziekolwiek nie spojrzysz.

      Jednak istnieje jedna rzecz, która nigdy nie pojawia się ani nie znika. Czy potrafisz ją odnaleźć? Jeden z moich uczniów powiedział kiedyś: „Przestrzeń taka jest”. Ale przestrzeń już jest zawsze pustką, prawda? Skąd pochodzi przestrzeń? Ha ha ha ha! Musimy więc znaleźć tę niezniszczalną rzecz. To jest bardzo ważny punkt.

      Aspekty umysłu: powstawanie, trwanie, rozróżnianie, wygaśnięcie

      To nauczanie wskazuje na fakt, że nasze umysły są takie same, jak wszystkie inne rzeczy tego wszechświata. Nasze umysły funkcjonują zgodnie z tymi samymi prawami, które rządzą skałami, drzewami, księżycem i gwiazdami. Nasze myśli nieustannie przychodzą i odchodzą. Jedna myśl może trwać minutę albo dwie. Nasze umysły nieustannie się zmieniają. Wszystko, co posiada nazwę i formę, powstaje, trwa przez jakiś czas, rozpada się i powraca do pustki. Skoro nasze umysły są tę samą substancją, co reszta wszechświata – słońce, księżyc, gwiazdy, góry, rzeki, drzewa, wszystko – funkcjonują według tych samych praw. Umysł powstaje, trwa przez jakiś czas, następnie ulega zmianom i powraca do pustki. Ten proces zwykle zachodzi bardzo szybko. W Azji mamy takie stare powiedzenie, że umysł kobiety zmienia się dwanaście razy w drodze z kuchni do jadalni. W dawnych czasach, kiedy kobieta podawała obiad swojemu mężowi albo rodzicom, musiała przenieść taki niski stolik z jedzeniem z kuchni do pokoju, w którym się jadło. „Może moim rodzicom nie będzie smakować. Może jednak będzie im smakować. Może tak powinno się to przygotowywać. A może inaczej. Może