W tamtej chwili została naznaczona… jak ja.
Sadzam ją i otwiera oczy.
– Cześć, Ano – szepczę, gdy powoli i bez jej współpracy zdejmuję z niej żakiet.
– Grey. Ani mru-mru – mamrocze.
– Tak, skarbie. – Układam ją na łóżku.
Znów zamyka oczy i przewraca się na bok, zwija w kłębek drobna i bezbronna. Przykrywam ją kołdrą i całuję we włosy. Teraz, po zdjęciu zapaskudzonego ubrania, znowu czuję jej zapach. Jabłka, jesień, świeże, cudowne… Ana. Usta ma rozchylone, cień rzęs pada na blade policzki, a skóra jest nieskazitelnie gładka. Pozwalam sobie na jeszcze jedno muśnięcie – palcem gładzę jej policzek.
– Śpij dobrze – szepczę, a potem kieruję się do salonu skończyć listę prania.
Następnie stawiam kompromitującą torbę za drzwiami apartamentu, żeby ją odebrano i przesłano do pralni.
Zanim przejrzę mejle, piszę esemesa do Welcha z pytaniem, czy José Rodriguez jest notowany. Ciekawi mnie, czy wykorzystuje młode, pijane kobiety. Potem szybki mejl do Taylora, sprawa ubrań dla panny Steele.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Panna Anastasia Steele
Data: 20 maja 2011, 23:46
Adresat: J. B. Taylor
Dzień dobry,
mógłbyś znaleźć następujące rzeczy dla panny Steele i dostarczyć je do mojego pokoju przed 10:00?
Dżinsy: niebieskie, XS
Bluzka: niebieska, ładna, XS
Konwersy: czarne, nr 38,5
Skarpetki: 38,5
Bielizna: majtki XS, biustonosz, +/– 75C
Dziękuję
Christian Grey
Prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.
Po wysłaniu mejla piszę esemesa do Elliota.
Ana jest u mnie.
Jeśli nadal jesteś z Kate, przekaż jej to.
Odpisuje:
Zirytował mnie.
Dzięki, Elliot. Serdeczne.
Otwieram pocztę i zaczynam czytać.
SOBOTA, 21 MAJA 2011
Prawie dwie godziny później idę do łóżka. Minęła 1:45. Ana śpi głęboko i nie ruszyła się z miejsca, w którym ją ułożyłem. Rozbieram się, wkładam spodnie od piżamy i T-shirt, po czym kładę się obok. Jest wykończona; mało prawdopodobne, by rzucała się we śnie i mnie dotknęła. Chwilę się waham, ale choć mrok przelewa się we mnie, nie wynurza się i wiem dlaczego. Śledzę hipnotyczne opadanie i unoszenie jej torsu i oddycham z nią w jednym rytmie. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Przez sekundy, minuty, godziny, nie wiem, patrzę na nią. I podczas gdy śpi, z uwagą oglądam każdy skrawek jej ślicznej twarzy. Ciemne rzęsy mrugają podczas snu, usta są lekko rozchylone, tak że widzę nawet przebłysk równych białych ząbków. Mamrocze coś niezrozumiale, wysuwa język i przebiega nim po wargach. To podniecające, bardzo podniecające. W końcu zapadam w głęboki, ciężki, pozbawiony marzeń sen.
Kiedy otwieram oczy, panuje cisza i przez chwilę nie wiem, gdzie jestem. Ach, tak. W hotelu Heathman. Zegar przy łóżku wskazuje godzinę 7:43.
Kiedy ostatnio obudziłem się tak późno?
Ana.
Powoli odwracam głowę i widzę, że głęboko śpi, odwrócona do mnie. Jej piękna twarz jest rozluźniona, spokojna.
Nigdy nie spałem z kobietą. Miałem ich sporo, ale przebudzenie obok pociągającej młodej kobiety to nowe i stymulujące doświadczenie. Mój penis zgadza się ze mną.
Nic z tego nie będzie.
Niechętnie wstaję z łóżka i wkładam strój do biegania. Muszę spalić ten… nadmiar energii. Wciągam dres i nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak dobrze spałem.
W salonie odpalam laptopa, sprawdzam mejle, odpowiadam na dwa od Ros i jeden od Andrei. Zajmuje mi to nieco więcej czasu niż zwykle, bo jestem rozkojarzony, świadom, że Ana śpi w pokoju obok. Zastanawiam się, jak będzie się czuła, gdy się ocknie.
Kac. Brrr.
W minibarze znajduję butelkę soku pomarańczowego i przelewam zawartość do szklanki. Kiedy wchodzę do pokoju, Ana nadal śpi, jej włosy mahoniowym bezładem rozkładają się na poduszce, a przykrycie osunęło się poniżej bioder. T-shirt podjechał, ukazując brzuch i pępek. Ten widok znów burzy mi krew w żyłach.
Do jasnej cholery, Grey, nie stój tak, pożerając ją wzrokiem.
Muszę się stąd urwać, zanim pożałuję. Stawiam sok na nocnym stoliku, zaglądam do łazienki, w kosmetyczce znajduję dwa proszki na ból głowy i kładę je przy szklance.
Jeszcze raz spoglądam tęsknie na Anastasię Steele – pierwszą kobietę, z którą spałem – i wychodzę biegać.
Po powrocie z ćwiczeń, w salonie dostrzegam reklamówkę z nieznanego sklepu. Zaglądam do torby i znajduję ubrania dla Any. Z tego, co widzę, Taylor się spisał – i to wszystko przed 9:00.
Niesamowity facet.
Jej torebka leży na kanapie, tam, gdzie rzuciłem ją w nocy, a drzwi do sypialni pozostały zamknięte, więc zakładam, że nie wyszła i nadal śpi.
Co za ulga. Pochylam się nad hotelowym menu i postanawiam coś zamówić. Kiedy się obudzi, będzie głodna, ale nie mam pojęcia, co zechce zjeść, więc w rzadkim odruchu słabości zamawiam całe śniadaniowe menu. Zostaję poinformowany, że realizacja zamówienia potrwa pół godziny.
Czas zbudzić uroczą pannę Steele; dość się naspała.
Biorę ręcznik treningowy, reklamówkę, pukam do drzwi i otwieram je. Z radością stwierdzam, że siedzi w łóżku. Pigułki zniknęły, zawartość szklanki też.
Grzeczna dziewczynka.
Blednie, gdy wchodzę do pokoju.
Zachowuj się swobodnie, Grey. Lepiej nie być oskarżonym o porwanie.
Zamyka oczy; uznaję to za dowód zażenowania.
– Dzień dobry, Anastasio. Jak się czujesz?
– Lepiej niż na to zasługuję – odpowiada cicho, gdy kładę reklamówkę na krześle. Kiedy obraca na mnie wzrok, widzę, że jej oczy są nieprawdopodobnie wielkie i niebieskie, i mimo że ma straszliwie potargane włosy, wygląda… oszałamiająco.
– Skąd się tu wzięłam? – pyta takim tonem, jakby obawiała się odpowiedzi.
Uspokój ją, Grey.
Siadam na krawędzi łóżka i przedstawiam fakty.
– Straciłaś przytomność, a ja nie chciałem ryzykować skórzaną tapicerką w moim wozie, wioząc cię aż do twojego domu. Więc przywiozłem cię tu.
– To ty położyłeś mnie do łóżka?
– Tak.
– Czy znów zwymiotowałam?
– Nie.